Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

El Bathory

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez El Bathory

  1. Madziulina, ja też miałam już nadzieję zapoznać się z płcią dziecka przy ostatnim badaniu, ale dzidziul się załonił i koniec. Mój mężczyzna stwierdził zatem, że to napewno chłopiec, skoro tak się zasłania. ;)
  2. Oj, widzę, że ten link nie działa. Ale to nic. Wejdź sobie na tą stronę babyonline i znajdź kalkulatory. Jest tam też ładnie opisane, co się dzieje z Tobą i dzidzią w poszczególnych tygodniach. Fajna rzecz.
  3. Różyczka mi się też podoba. Nie jest to jakieś wymyślne imię i dobrze się kojarzy.
  4. Madziulinka, Pola, to fajne imię, ale akurat nie zmałpuję. Mamy trzyliterowe nazwisko, więc imię musi być trochę okazalsze. Tak mi się wydaje. A o tym, że córeczka Agaty Mróz tak się nazywa, to nie wiedziałam. MamiK, wejdź sobie tutaj: http://babyonline.pl/kalkulatory_artykul,2374.html mi wychodzi wg. tego 20 tc.
  5. A, dzisiaj nie ja gotuję (jak zwykle w tygodniu), więc będą kopytka - gotowce i surówka z kapusty. Lubię takie proste jedzonko czasami.
  6. MamiK, weź sobie taką średnią z np. ostatnich 6 miesięcy wilicz. U mnie też było raz tak, raz siak. Przyjęłam te 38 dni, jako średnią i tyle.
  7. Dzięki wszystkim tym, którzy życzą mi szczęścia Kurczę, ale wy dużo piszecie, znowu nie mogłam się odnaleźć. Przyłączam się do dyskusji nad imionami: Moje kochanie chce nazwać syna (o ile będzie to syn) Igor, a drugiego Dymitr. Nadal nie wiem, czy to żart, czy on tak na serio. Już go raz urobiłam na Szymona, ale kto to wie. Natomiast na dziewczynkę, to nie mamy w ogóle pomysłu. Mi się Liliana podoba, ale czy to się nadaje, to nie jestem pewna. Ale pasowałoby - ciocia Melisa, siostrzenica Liliana ;)
  8. Cześć kochane przyszłe mamuśki! Wróciłam po miesięcznej prawie przerwie do uczestnictwa w naszym topiku. Już jesteśmy po ślubie i po podróży poślubnej na Słowację. Chyba nareszcie nastąpił przełom i wreszcie mogłam śmigać jak kozica górska po Słowackim Raju, tyle miałam energii! Pomijam oczywistą kwestię koszmarnych przejazdów samochodem w górach - takiej choroby lokomocyjnej to jeszcze nie miałam. Ale to taki tylko mało ważny szczegół. W 17 tyg. zaczęłam czuć lekkie trzepotanie w brzuszku ale do końca nie wierzyłam, że to dzieciątko. Teraz jestem w 19tc i formalnie co jakiś czas czuć, jak berbeć trenuje. W sobotę byliśmy u pani ginekolog - wszystko jest ok, dziecko rozwija się prawidłowo i nóżki ma oczywiście tam, gdzie ciągle czuję to żmykanie. Aha! I wreszcie coś przytyłam - dokładnie tego coś jest 2kg. :) Ale fakt faktem - wyglądam nadal tak, jak niektóre babki na samym początku. Trochę mi się wcięcie w talii zmniejszyło i taki mam brzuszek, jakbym się ciut za dużo objadła :) Śmiesznie tak. No i zdecydowaliśmy się, że sami zrobimy meble do pokoiku maleństwa, bo, jak popatrzyłam na ceny sklepowe, to omal nie zemdlałam. Np. www.meblik.pl - cały komplet ok. 9tys. No sorry!!!
  9. O, Kochane! Widzę, że niektóre z was na ślubne wspomnienia wzięło :) Cieszę się bardzo, że wszystkie tak miło ten dzień wspominacie. Mam nadzieję, że i mnie stres nie zje. Co do tematu jedzenia, to ja też jakoś na nic nie mam apetytu. Aż mnie to trochę martwi. Nie jem słodyczy (ani w ogóle cukru) od ponad 11 lat, fast foodów właściwie też (ostatnio w dwa piątki pod rząd mnie na frytki tylko naszło, ale własne, z ziemniaczków, nie z torebki), ale na kawę z pół łyżeczki kawy naturalnej i czubatej łyżeczki zbożowej sobie co rano pozwalam. Niestety, mam tak niskie ciśnienie, że bez tego bym w ogóle nie mogła funkcjonować. A wieczorem padam spać, jak zabita, bo tej drugiej kawy, popołudniowej już nie piję. Herbatę piłam co prawda i tak tylko zieloną, ale i z niej zrezygnowałam. A innych źródeł kofeiny w pożywieniu nie mam - także będzie ok. Przeczytałam też, że trzeba serów pleśniowych unikać. Trochę mnie to najpierw zmartwiło, bo bardzo takie serki lubię, ale wyobraźcie sobie, że dostałam sama z siebie takiego odrzutu, że nawet patrzeć na nie nie mogłam. Chyba skoczę dzisiaj do sklepu jakieś owocki i warzywa kupić, bo jakoś mnie na coś mędzi.
  10. No pewnie Blanka, że nie ma się czego wstydzić. I nie mam zamiaru rezygnować np. z welonu, bo np. jakimś moherom może się to nie spodobać. A z dziecka oboje bardzo się cieszymy. No była to wpadka, ale w pół roku po zaręczynach i to w dodatku "długo wyczekiwana wpadka" :) Nie wiem, czy będziesz brała ślub kościelny, czy tylko cywila, ale w razie czego, od razu powiedz przy doborze sukni o co chodzi. Dobiorą Ci halkę, która nie będzie Ci się wpijała w brzuch i taką sukienkę, w której będziesz się dobrze czuła. Ale fakt faktem, cieszę się, że jeszcze nic nie widać. Przynajmniej mogłam zostać przy tej sukience, którą od początku sobie upatrzyłam.
  11. Mandzia, no ja właśnie o takich nalepkach marzę. My tu też luksusów nie mamy. Dwa pokoje. Co prawda jesteśmy sami ale np. w drugim pokoju stoją m.in. dwa rowery, bo niestety nie mamy piwnicy, tylko taki zabity dechami boks, do którego i tak nam się włamali. I kupę na wpół rozlatujących się mebli Yisk\'a. Makabra. W ogóle nie czuję klimatu. A co do samopoczucia, to dobrze wiedzieć, że to normalne, bo dzisiaj się już zaczęłam martwić. Nie dość, że leczę się na pęcherz (znowu!), to jeszcze to. A w sobotę mamy ślub. Nasz własny. Rewelacja ogólnie.
  12. Oj, trochę się zdołowałam. Nie wiem, moja gina żadnych przezierności i badań szyjki nie robi. Normalnie USG i coraz to nowsze badania krwi. I tyle. Na badaniu byłam w zeszły czwartek. Dzidzia ma 8,4 cm. Ja nie przytyłam nic. Nic też po mnie nie widać, że jestem w ciąży. Poza tym, chciałbym już powoli szykować pokój dla maluszka, ale moje chłopie stwierdziło, że teraz to nie ma po co, bo i tak na początku dziecko będzie spało z nami w pokoju. Wkurza mnie to nieprzeciętnie. Ja chcę mieć pokoik i już! No i w związku z tym, że nie ma miejsca i nastroju, to jeszcze nic nie mam. I za niczym się nie rozglądam. Nie wiem, co ja mam zrobić i od czego zacząć nawet. Jak sobie poczytałam, co jest na wyprawkę dla dziecka potrzebne, to zbladłam. Mi naprawdę nic nie mówi słowo \"pajacyk\" i nie odróżniam tego cholerstwa od śpioszków i innych szmatek. No, ja nie wiem, czy nie zwariuję od tego wszystkiego. W dodatku źle się czuję. Momentami - jakby mnie grypa brała, a innym razem - jakbym zaraz miała zemdleć.
  13. sun-flowers Jestem z Tobą. Kropka 4x4, nikt się z takiego łóżeczka nie śmieje. Czasem te 10-letnie lepiej się kupy trzymają, niż nowoczesne cuda rodem z Chin. Co do ubranek itd. to ja akurat mam wyjątkowego pecha. Niestety - sąsiadów mam durnych i nie-dzieciatych (w ogóle to musimy jak najszybciej o przeprowadzce pomyśleć), całą rodzinę mam praktycznie w Koszalinie, a kuzynkę z malutką córeczką - w Poznaniu, także też nie liczę, że ktoś mi ciuszki podrzuci. No, niby mam parę koleżanek - świeżo upieczonych mamuś, ale też nie są przecież zobligowane do tego, żeby mi coś oddawać. Tym bardziej, że jestem raczej typem odludka i nie siedzę u nich co tydzień na herbatce. (Właściwie, to ciężko mi się raz na pół roku do kogokolwiek wybrać). Także lipa. I czekają nas spore wydatki.
  14. Madziulina, ja myślę, że pomysł z Allegro jest dobry, ale pewnie nie wszystko da się tak kupić. Tzn. żeby mieć pewność, że kupiło się coś naprawdę dobrego. Ja w każdym razie wyciągnę od kumpeli adres komisu z rzeczami dla dzieci. Uważam, że wózek, czy łóżeczko nie muszą być nowe, aby były porządne i całe. W zasadzie to ja jeszcze nic z wyprawki nie kupiłam, bo uważam, że na razie to za wcześnie. Tylko 1 stanik (taki rosnący wraz z piersiami) sobie kupiłam, bo trochę się nie mieściłam w dotychczasowych, albo mi się jakieś fiszbiny wbijały. Brzucho mam też jeszcze w miarę małe, więc z ciuchami też poczekam. A co do tatusia przyszłego, to śmiać mi się z niego czasami chce. Tak się cieszy, że aż nie mogę w to uwierzyć. A najlepsze jest to, jak pod koniec dnia mi brzuszek wysadzi (wzdęcia, trudności z trawieniem itp.) a on za mną biega, cieszy się i mnie po tym brzuszku głaszcze. To nasze pierwsze dziecko, stąd pewnie ten szał i buziaczki w brzuszek. Wczoraj też stwierdził, że przegięłam z pracą (dodatkową i domową, w zasadzie skończyłam ok. godz. 22.00, bo mnie na gotowanie obiadu na nast. dzień naszło) i stwierdził, że teraz to on musi część obowiązków za mnie przejąć. ;) Jaki honorowy! Ale fakt faktem, nie pozwala mi zbyt ciężkich rzeczy przenosić - nawet siat z zakupami z samochodu do domu. A sprzątaniem, gotowaniem etc. zajmujemy się, jak dotąd - razem.
  15. Ha, za parę miesięcy nawet będę wyglądać jak dinozaur. ;) Oj, dziewczyny, trzymam kciuki, coby wam te mdłości jak najszybciej przeszły. Też mam niewesoło, ale mi się już 13 tydz. zaczął, więc powinno mi stopniowo się poprawiać. Może chociaż część dawnej energii odzyskam, bo momentami czuję się jak leniwa klucha.
  16. Boże, dziewczyny, tak sobie ostatnich parę postów przeczytałam - tu kobitki po drugim dziecku już oczekują, a ja - 30 lat i pierwsze. Czuję się jak dinozaur. :(
  17. Joasia, śliczny pierścionek. Zazdraszczam prawie ;) Ja na razie nie narzekam. W grudniu dostałam pierscionek zaręczynowy. Skromniutki, ale dla mnie jest najpiękniejszy na świecie. :) Także, normalnie wpadka nam się przydarzyła. W życiu bym nie pomyślała, że 30-latce się może wpadka przydarzyć :D Jedyne, co mnie martwi, to fakt, że podczas ślubu będę w 17-tym tygodniu i będzie mi już brzuszek widać. A bierzemy ślub u mojego lubego w parafii, gdzie księża są dość specyficzni. Ale co tam. I tak się cieszę maleństwiem. Podobnie jak reszta rodziny. Istne szaleństwo. Pewnie dlatego, że już się nie spodziewał, że tak zaszalejemy. ;)
  18. Hej, dziewczyny. Też już jestem po kilku badaniach krwi i moczu. Ale ja tego nie lubię. I oczywiście wszystko prywatnie :( Trochę się bałam testu na toksoplazmozę. Wiem, czym to grozi. Moja ciocia miała w ciąży tokspolazmozę i mój kuzyn urodził się z wodogłowiem i epilepsją. Dzisiaj to już prawie 20-letni chłopak, ale niestety, samodzielny to on nigdy nie będzie niestety. I uwiązany do leków na całe życie. Ja kiedyś się często z kotami bawiłam, nawet przez jakiś czas miałam jednego w domu (ale tylko parę dni). Na moje szczęście moja mama miała prawie obsesję na punkcie tego, żeby uważać na koty, zaraz po kontakcie z jakimkolwiek ze zwierząt - myć ręcę itd. Także toksoplazmozy - niet! Konfliktu serologicznego też nie ma. Obydwoje jesteśmy A Rh+. Jedyne co mnie trochę martwi, to problemy z pęcherzem. Nawet bez ciąży ciągle chorowałam, a teraz jestem w trakcie kuracji (ziołami). Zaczęłam jeszcze przed ciążą. Mam taką cichą nadzieję, że nie zachoruję znowu. Nie wyobrażam sobie teraz brania antybiotyków.
  19. Dzięki dziewczyny. Dół już mi dzisiaj minął. Ale za to od rana już mnie znowu zmuliło. :( Także, szczęście nie trwało długo, Joasiu :) Dobrze, że mnie na wymioty nie bierze, bo jeszcze nic nie mówię w pracy o ciąży i nie chcę, żeby ktoś wiedział na razie. Aha! I wreszcie wygrałam z zaparciami - na kolację jem owoce, albo chociaż z 2, 3 śliwki suszone, chociaż w ogóle nie mam na nie ochoty.
  20. Babka piaskowa! Ja zjem gruszkę na drugie śniadanie. Straszną mam na nią ochotę. :)
  21. Hej, dziewczyny. Ja już mam tak drugi dzień szczęścia, bo nie mdli mnie od wszystkiego. Ale jeszcze się nie cieszę, bo już mi się zdarzało, że miałam z 1, 2 dni dobre, a potem znowu mnie od rana szarpało. :( Co do jedzenia, to ja normalnie raczej niewiele mięska potrzebowałam. Z raz, dwa razy na tydzień było wystarczająco. A teraz? Normalnie - poprzestawiało mi się. Mam straszne parcie na mięso. A co do samopoczucia.... To jest dzisiaj dość apokaliptyczne i wyć mi się chce. Najpierw się zdenerwowałam pogróżkami Rosji wobec Polski, a potem z głupoty poczytałam przepowiednie Nostradamusa i załapałam mega-doła. :/ Cała jakaś roztrzęsiona jestem.
  22. Witam wszystkich. Ja jeszcze nie powiedziałam w pracy. Tzn. wie tylko dwójka moich najlepszych znajomych. Najbardziej boję się głupich komentarzy i przytyków ze strony moich Dyrektorków (podli szowiniści itd.). W ogóle to mam tu przerąbane - wielki kombajn do kopiowania, drukowania i skanowania stoi 5m od mojego biurka, na przeniesienie nie mam co liczyć, no i ponad 8 godz. dziennie przy komputerze. :( A dzidzię widziałam w poniedziałek na USG. Też mi łapkami pomachała (przyszły tatuś twierdzi, że to z głodu). Usłyszałam też bicie serca maleństwa i aż mi łzy w oczach stanęły. To nasze pierwsze dziecko. A nie przytyłam nic. Chyba na odwrót. Mam wrażenie, że schudłam. Mdli mnie cały dzień, na żadne jedzenie nie mam ochoty - jem z obowiązku i nie dużo, bo nie mam apetytu. A mam niewielką niedowagę. Nie wiem o co tu chodzi.
  23. To i ja się dołączę do marcówek: NICK.......................WIEK......................... DATA PORODU Sirusho.....................21..................... ......01.03.2009 blanka77...................30........................ ....01.03.2009 Oliwka23...................24........................ ....02.03.2009 Marzenieb..................30................... ........02.03.2009 mimka***....................31......................... ...03.03.2009 marys25.....................25................... ........04.03.2009 vru ...........................29............ ..............05.03.2009 Gallardo......................26..................... .....05.03.2009 życie jest piekne..........25 ............ ...............06.03.2009 niiika..........................28...................... . ...07.03.2009 ghana.........................29....................... .....07.03.2009 ali73...........................35...................... ......06.03.2009 Oneta.........................29........................ ....06.07.2009 baba piaskowa..............29.............................09.03.2 0 09 Kwoka Domowa..............29............................08.03.2009 < br /> nati_21.................21...................... ....10.03.2009 farfalle........................27...................... ......12.03.2009 Młoaaa...................... ................ ................17.03.2009 kitkax.......................23.................... .......18.03.2009 Mandziaa...................22................... ........19.03.2009 paulcia22...................22..................... .......20.03.2009 Mamusia222................22.................. .........25.03.2009 El Bathory...................30...........................04.03.2009
  24. Dołączam i ja. Przewidywany termin (wg. internetowych kalkulatorów) mam na ok. 04.03.2009. (Hihi! Będę miała już 31lat! I pierwsze dziecko). Czuję się fatalnie. Cały czas mam nudności, zaparcia a poza tym jestem zmęczona i najchętniej bym spała. Właśnie jestem w podróży służbowej i ledwo żyję. U Pani ginekolog oczywiście już byłam. Następną wizytę mam na początku sierpnia. Zachciewajek jak na razie nie mam, ale mam odrzut nie tylko na widok, czy zapach, ale na samą myśl o niektórych produktach spożywczych. Nawet ich tu nie wymienię. Pozdrowienia dla wszystkich babeczek rodzących w marcu 2009.
×