Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zenobia32

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Zenobia32

  1. Hej, Psikulec - mnie nie o Zakopane chodzi, znam je świetnie, tylko o Tatry. Bo i co może być fajnego dla starego trójmiejskiego mieszcucha w Krupówkach, odbiciu niemal lustrzanym deptaku sopockiego? Wszystkie takie miejsca są podobne i w sezonie trudno tam wytrzymać. Dlatego my zaplanowaliśmy wyjazd na początek września. Szukamy spokoju i świeżego, górskiego powiewu :) A co do stłuczki, to jeżdżę też w tym roku już 10 - cio letnim autkiem, więc AC wyszłoby za niego w granicach 3 tys. Dlatego odstąpiliśmy od tego pomysłu . A że jeżdżę dopiero od trzech miesięcy. Pierwsze pochwały i zachwyty nad moim prowadzeniem doprowadziły mnie do zbytniej chyba pewności, że nic mi się stać nie może. Czasem przydaje się taki kubeł zimnej wody na głowę. Tylko czemu taki drogi ten kubeł?? Hiperinsulinemia to zdaje się przeciwieństwo cukrzycy. Przy cukrzycy jest za mało insuliny, tu za dużo. Insulina w organiźmie wytwarzana w nadmiarze powoduje spore zniszczenia, głównie naczyń krwionośnych, a przede wszystkim powoduje wilczy głód po zjedzeniu najmniejszej ilości pokarmu. jest bardzo niebezpieczna z tego powodu. Nie można się opanować. Moja endokrynolog mówiła, że przychodzą do niej ludzie ważący po 160 kilo, z potwornym poczuciem winy. Po ustawieniu ich lekami chudną o połowę bez specjalnego wysiłku. Takie własnie są hormony. Trzeba je sprawdzać, bo mogą nam robić krzywdę. A ja stoję z wagę od porodu. Mam jakieś 25 kilo nadwagi i nie mogę zrzucić. Zaczęłąm już myśleć o jakiejś terapii. A tu masz.... - okazuje się, że jestem chora. Choroba wyszła po zrobieniu krzywej cukrowej i po szczegółowym oznaczeniu poziomu insuliny po wypiciu 75 g. glukozy. Cała moja rodzina jest obciążona chorobami cukrzycowami, więc jakby to naturalna skłonność. Po zastosowaniu leków będę na diecie cukrzycowej. Zero słodyczy, żadnych cukrół prostych, nic smażonego, tłustego. Leki, które podaje sie przy hiperinsulinemii ograniczją bardzo łaknienie, więc ni ma kłopotu z dietą powiedzmy 1000 kcal. Kończę, bo Lenka się domaga zabawy ze mną :) Pozdrawiam z deszczowego z zimnego Gdańśka.
  2. Ech... Masz rację Emmi, jak teraz przeczytałam co napisałam, to faktycznie pocieszające to nie jest, co napisałam. Ale prawda jest taka, że jakby nie patrzył, poród zawsze jest wydarzeniem bolesnym, bo taka już jest nasza natura. I chyba każda rodząca wie o tym bardzo dobrze. Słodzenie i mówienie, że jest cudownie i w ogóle luzik, byłoby po prostu fałszywe. Scenariusza nie da się nigdy przewidzieć. Może być normalnie, bez żadnych problemów, ale mogą się one przytrafić. Unikanie tematu nie spowoduje, że zagrożenie zniknie.Jestem raczej zwolenniczką świadomego rodzenia. Zgromadzenia pewnej wiedzy jak poród wygląda, co może nas czekać. Dotyczy to tak samo porodu, jak każdej innej sytuacji życiowej przecież. Co nie znaczy, żeby wciąż czytać i słuchać koszmarnych opowieści, szczególnie, jesli naprawdę się boimy. Warto jednak wiedzieć, czego można uniknąć. Bo jak się dowiedziałam po czasie, nawet oxytocyny można odmówić. Podobnie jak można domagać się ludzkiego traktowania i ludzkich warunków. Na szczęście większość szpitali gwarantuje obecnie dość dobry poziom. Na pewno nieporównywalnie lepszy niż jeszcze 10 lat wstecz. Myslę więc, że dziewczyny mają świadomość, że nie czeka na nie filmowa, usłana różami przygoda, tylko ważne, piękne, acz bolesne wydarzenie, chyba najważniejsze w życiu. Dużo zalezy od personelu. Mamy chyba coraz bardziej wykwalifikowany i ludzki personel, choć wiele jeszcze możnaby zmienić, jak pokazuje niemiecki przykład. Jednak jak wiadomo u nas sprawa rozbija się o kasę. Życzę bezproblemowych porodów i szybkiego powrotu z maluszkami do domów. Pozdrawiam.
  3. Witam, matylde - dobrze, że już sytuacja u Was opanowana... Współczuję nerwów i stresu i cieszę się, że Tosi nic poważnego nie grozi... Tak to juz chyba musi być, że mamy już całe życie przeżywają ze zdwojoną mocą każde choróbsko dzieciaczków... Ja to po nocach nie sypiam, budzę się, wstaję do małej, jak tylko cos sie dzieje. Zamartwiam się na zapas... Ech... Poza tym u mnie bez zmian. Jestem teraz poza miejscem zamieszkania, więc za duzo napisać nie mogę. Korzystam z kompa moich bratanków dorywczo. Jak tylko wrócę, odezwę się. Pozdrawiam wszystkie młode mamuski i oczekujące, a także te, które mamuśkami być pragną (w szczególności patrz - psikulec nasz kochany). Ucałowania.
  4. Cześć dziewczyny, jestem co prawda poza domem i miałam nie siadać do kompa, ale piszę, bo wczoraj przysłowiowy kamień spadł mi z serca. Bylismy na USG jajników i mózgu. Wszystko jest w porzadku. Mała ma co prawda trzy pęcherzyki w jajniku, ale sa one wielkości 3 mm, czyli dopuszczalnej i nie powodują zmian u dziecka. Poza tym lekarz obejrzał również pierś. Tez nie stwierdził zmain. Nie wiem jaki bedzie dalszy tok postepowania w tej srawie, ale jesteśmy spokojni, że nasze dziecko jest wolne od poważnych zmian typu guzek. Sporo to stresu nas kosztowało, szczególnie mnie, bo jestem panikarą... Pozdrawiam bardzo i zyczę udanego weekendu. Dziękuję za dobre słowa dziewczyny. Renika 8 - super, że wszystko dobrze. Zdrwie dziecka jest najważniejsze :))
  5. A więc tak: sałatka grecka to nastepujące elementy - sałata, najlepiej lodowa - dajesz ją na spód, ser feta ( ja daję light, czyli 30% tłuszczu), pomidory, zielony ogórek, czerwona cebula, papryka (ja daję żółtą i czerwoną), oliwki (najlepiej czarne, bo ładnie wyglądają, ale ja wolę smak zielonych, więc daję zielone), do tego sos - oliwa z oliwek (dobra powinna być), sól, pieprz, dużo bazylii, czosnku sporawo, troszkę oregano i sok z cytryny. Pychota. Do tego skrajam bagietkę, smaruję kromeczki masłem wymieszanym z solą i czosnkiem i do piekarnika na kilka minut. :) Smacznego :))
  6. Aaaa, dodałam kilka fotek Lenki, dodałam je w locie, więc nie są wybierane szczególnie... Pozdrówka. www.majusia.bobasy.pl
  7. Hej, hej, Psikulec - gratulacje :) A gdzie będziesz mieszkać do czasu jak wybudują Ci mieszkanko?? Matylde - gratulacje z okazji zębolka :) U mnie już drugi się przebił... Nadal nie mam czasu pisać, bośmy w szale remontowym, a na dokładkę moje majstry jakieś takie niezbyt spieszące się :( Sprawa się więc przeciąga i końca na razie nie widać, a z końcem kwietnia muszę opuścić moje stare mieszkanie... Dodatkowo okazało się, że w najbliższą środę mam mój ostatni egzamin na studiach podyplomowych i powinnam usiąść i się zacząć uczyć, pytam tylko - kiedy???? Pozdrawiam was dziewczynki wszystkie bardzo, bardzo. W Gdańsku pada i zimnica, brrrr....
  8. Cześć dziewczyny, faktycznie jestem teraz zajęta mocno i wybaczcie moją nieobecność. Poza sprawami związanymi ze sprzedażą i zakupem mieszkania, mam jeszcze na głowie ząbkującą Leniuszkę. Daje mi czadu, szczególnie popołudniami, które dotychczas były miłe i spokojne, a moja córcia codziennie bite dwie godziny przesypiała. Efekt jest taki, że nie wyrabiam się np. z gotowaniem, bo jakoś tak sobie zakodowałam, że gotuję podczas jej popołudniowej drzemki. Teraz też muszę kończyć, bo mąż mój nie daje sobie rady z uśpieniem maluszka. Pozdrówka. Wpadnę później.
  9. Cześć dziewczyny, weszłam tu, bo Madi30 do mnie skrobnęła na gg, że się przenosicie. Cofnęłam się, żeby doczytać o co chodzi - przykre to, że przez jakieś głupie teksty podjudzaczy rozpada się wasz topik. Bujny był i zawsze na szczytowych miejscach w kafeterii, czego wam tylko pozazdrościć. Oby tylko wasze dzieciaczki na tym nie traciły, bo fajna jest ta wymiana doświadczeń mamusiowych. Ja tam bym się tak łatwo nie poddawała, ale rozumiem te dziewczyny, do których jakieś anonimowe osoby się przyczepiały - pewnie nie mają ochoty na dalsze ataki. Życzę wam powodzenia w nowym miejscu i przetrwania kontaktu - tyle czasu spędzonego na wspólnych rozmowach, byłoby szkoda to utracić. Pozdrawiam bardzo.
  10. Hej laseczki, cieszę się Matylde, że wszystko w porządku u Ciebie. A sprzęt to złosliwy bywa czasem okrepnie ;) Matylde - szczerze Ci współczuję powrotu do pracy - to jednak spory trud wrócić po takiej przerwie do tzw. normalności, a jeszcze trudniejsze jest zostawienie dzieciątka w domu z kimś innym... Na pewno jednak dzięki powrotowi do pracy szybciej uporasz się i z opisywaną nadwagą, a i może stały rytm pracowy z czasem nie będzie taki straszny. Mała się przyzwyczai i nie będzie to takie strasznie przykre dla Ciebie. Przecież większość kobitek wraca do pracy po macierzyńskim. Uszy do góry - będzie dobrze. U nas wszystko bez zmian. Lenka była na szczepieniu w tym tygodniu i została obmierzona i zważona - 9400 gr i 70 cm. Słowem - kawał baby :) Humor na razie jej dopisuje, choć lekarz stwierdził rozpulchnienie dziąsełek. Trzy dni temu kupiliśmy malutkiej hustawkę - na razie bez zachwytu z jej strony. Może powodem jest mało jeszcze stabilne siedzenie... Pozdrawiam wszystkie kobitki i zachęcam do pisania, bo jakoś tak tu ostatnio marnie z frekwencją... Udanej niedzieli zyczę.
  11. Witajcie dziewczyny, ja tylko gościnnie - mam pytanie do Edytki. Czy mogłabyś mi napisać choć kilka słów na temat tych zabaw fundamentalnych - na czym polega ta \"zabawka\" i czy warto ją kupować. Czy to nie jest jakaś \"ściemka\"? Moja Lenka skończyła pół roku i zastanawiamy się z mężem w jaki sposób stymulować jej rozwój. Nie jestem fachowcem w tej kwestii i najczęściej decyduje tu przypadek. Ty, jako siła fachowa, możesz mi pomóc :) Pozdrawiam wszystkie kobietki.
  12. Hej, hej, wreszcie mam chwilę wolną, bo Lenka własnie smacznie sobie usnęła. Najpierw gratulacje dla matyldowej Tosindy z okazji ukończenia 5 miesięcy! Bądź Tosiaczku zawsze wielką radością i pociechą swoich rodziców - buziaczki od forumowej cioci i Lenki :* Guśko - jak tam Zochna się ma? Przeszło jej już? Lenka trochę jakby spokojniejsza ostatnio. Jak reszta dzieciątek? Psikulec - jeszcze raz ucałowania i życzenia - poniżej :* Myślę sobie, że czas już złożyć wam kochane kobietki świąteczne życzenia, bo z czasem coraz bardziej krucho... ŻYCZĘ WIĘC WAM I WASZYM POCIESZKOM (JEŚLI TAKOWE JUŻ MACIE) RZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA. WYDAJE SIĘ TO DOŚĆ TRYWIALNE, ALE KTO CHOĆ RAZ MIAŁ POWAŻNE KŁOPOTY ZDROWOTNE, WIE, CO ZNACZY BYĆ ZDROWYM I MIEĆ ZDROWE DZIECKO :) POZA TYM NIECH W NOWYM ROKU ŚWIAT BĘDZIE DLA WAS PEŁEN CIEPŁA, RADOŚCI, PRZYJACIÓŁ, A W WASZYCH DOMACH NIECH NIGDY NIE ZABRAKNIE MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA. TYM Z WAS, KTÓRE SPODZIEWAJĄ SIĘ DZIECIĄTKA LUB STARAJĄ SIĘ O NIE ŻYCZĘ ŻEBY W NOWYM ROKU KAŻDA Z WAS STAŁA SIĘ SZCZĘŚLIWĄ MAMĄ. Na razie tyle. Może uda mi się tu jeszcze wpaść przed świętami, pod warunkiem, że się czasem tu pojawicie kochane. Buziaki.
  13. No własnie - hop hop kobity! Nie ma co czytać. Guśka - zdrowia, zdrowia, zdrowia dla Zochny! Niech szybko zdrowieje, bo niedługo Mikołaj do niej przychodzi po raz pierwszy w życiu i jak tu noskiem pociągać w takich okolicznościach... ;) Ucału ją mocno od mamy Lenki o od Lenki :)
  14. Hej kobiety moje kochane, dziękuję wam za pamięć i życzenia. Nie mam się czym chwalić, jeśli chodzi o prezenty, bo nie robiłam żadnej imprezy oficjalnej, pomijając wizytę moich rodziców w imieniny - od nich własnie dostałam zastrzyk finansowy na ciuchy, żebym nie wyglądała jak dresiara (wciąż się w nic nie mieszczę) i krem pod oczy Vichy, który osobiście sobie u nich zamówiłam;) Od męża dostanę prezent imieninowo - urodzinowo - świąteczny- pod choinkę. Postanowił szarpnąć się na wymarzony aparat fotograficzny, tzw. lustrzankę. To już ta klasa sprzętu, którego używają profesjonaliści (ci mniej może fachowi, ale jednak). Moim marzeniem od lat było mieć dobry sprzęt. Niestety zawsze były inne, ważniejsze potrzeby. No i się doczekałam. Będę teraz Lence trzaskać zbliżenia i inne efekty zamierzam uskuteczniać, o ile się połapię w tym sprzęcichu. Poza tym załapałam lekkiego doła w te dwa rocznicowe dni. Okazało się bowiem, że w przeciwieństwie do mnie, pamiętającej o wszytskich przyjaciołach i znajomych, o mnie pamiętają jakieś niedobitki. Bez zapraszania na imprezę zadzwoniły dwie, może trzy osoby spoza rodziny. Było mi bardzo przykro. Moje najlepsze koleżanki pozapominały o mnie.... Ale nic to, trzeba naprzód z żywymi iść :) Z nowości to pochwalę się, że latam namiętnie na siłownię. Mama zostaje na trzy godziny z lenką, a ja lecę na złamanie karku, żeby zdążyć na kolejne karmienie :) Byłam już trzy razy i jestem z siebie bardzo zadowolona. Nie muszę chyba pisać, że w swoje imienino - urodziny nie żałowałam sobie ciasta... ;) Pozdrawiam was wszystkie razem i każdą z osobna. Lenka ostatnio tak dziko sypia w ciągu dnia, że nie zawsze mam czas się dorwać do kompa na takie pisanie. Czasem z doskoku coś tam poczytam. Muszę kończyć, bo mąż nie radzi sobie z uśpieniem małej, a jest dziś w ciągu całego dnia wyjątkowo niechętna do spania. Buziaki.
  15. Cześć dziewczyny, mąż właśnie pojechał do naszego pediatry po antybiotyk. Kupki są coraz częstsze i bardziej śluzowe. Robi się pomału niebezpiecznie. Nie ma już na co czekać. Mleko to nie jest Matylde, bo Lenka jest nim dokarmiana od urodzenia, a wcześniej nie było nigdy problemu. Diagnoza jest jasna - z posiewu kupki wyszła bakteria - klepsiella oxytoca. Zwalcza się ją antybiotykami. W szpitalu zrobili jej antybiogram, wiadomo więc co ubije to paskudztwo. Boję się o to, że mała znów zostanie pozbawiona dobrej flory bakteryjnej, pomimo lacidofilu, który dostaje już prawie dwa tygodnie... Dzięki wam za dobre słowa, jak zwykle mozna na was liczyć kochane... :*
  16. Hej dziewczynki, Aśko - serdeczne gratulacje! Mam nadzieję, że Psikulec też sobie to weźmie do serca i pójdzie niezwłocznie w Twe ślady :) Guśko - ja nie piszę, bo ileż moich postów może widnieć, jeden pod drugim? ;) Cieszę się, że u Was już lepiej. Zdrowiejcie dziewczęta, zdrowiejcie. Ech, laski, mam od kilku dni jesienny, typowy dla mnie o tej porze roku okres spowolnienia motorycznego i psychicznego. Nic mi się nie chce, jestem jakaś osowiała i muszę ostatkiem siły woli zmuszać się do podstawowych obowiązków domowych. Moja nauka leży odłogiem, a czas leci nieubłaganie. Dołuje się tym tylko, ale nic nie robię. Zasadniczo nie mam kiedy, a jeśli już mam, to wolę się zrelaksować... Dziś mam się troszkę lepiej, bo pogoda w 3mieście piękna, jak na listopad... Słońce świeci od rana, tzn. od dziewiątej. Od razu lepiej mi na duszy. Lenka ostatnio zrobiła się nam bardzo kontaktowa. Czasem aż brzuch mnie boli ze śmiechu, kiedy bawimy się z nią razem. Robi takie śmieszne miny i gestykuluje, że można pęc. Ostatni hit to zmarszczony nos, buzia w dziub i sapanie do tej miny... Nie wiem, skąd ona bierze koncepcje, ale patrząc na nią, widzę świetlaną przyszłość w kabarecie ;) Kończę, bo obiad trza robić... Buuuu..... Matylde, co tam u Ciebie? Pozdrówka
  17. Guśka - ha ha ha, ale cudna parka! Twoja córcia jest prześliczna :) Będzie z niej niezła laska. Ja tam bym się nie martwiła, że jest drobna, skoro przybiera na wadze i ma dobre wyniki. Kiedyś Ci podziękuje, że jej nie przekarmiałaś. Ja przeżywam ostatnio kolejny kryzys laktacyjny, z tym, że teraz zaczynam się głowić, czy nie lepiej dokarmić Lenkę słoiczkiem niż mlekiem modyfikowanym. Poczekam do wyników posiewu, czyli do jutra i skonsultuję to z pediatrą. jest zwolennikiem karmienia piersią do szóstego miesiąca bez podawania dodatkowych pokarmów. Tak samo uważają fachowcy od karmienia, ale co robić kiedy dziecko jest dokarmiane przynajmniej raz dziennie mlekiem modyfikowanym? Przy sztucznym karmieniu zaleca się wprowadzenie stałych pokarmów już w szóstym miesiącu... Doradźcie, co robić? Mam dla was taką propozycję. Może byśmy się bliżej przedstawiły. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o was i waszych rodzinkach. Co robicie zawodowo, czym się interesujecie... W końcu gadamy tu już tyle czasu, prawda? Jak tam Tosia się miewa? Co u Ciebie Psikulcu zapracowany? Kończę, bo padam juz na nos. Właśnie skończyłam ogórkową na jutro i jeszcze chałupę muszę ogarnąć przed pójściem pod baldachim... Buziaki dziewczyny. Piszcie, piszcie...
  18. Witam, pozdrówka i buziaczki kobietki. Moja rodzinka drzemie, więc mam chwilkę na skrobnięcie do was. Lenka czuje się bardzo dobrze. Jutro odbieramy wyniki posiewu. Morfologia wyszła świetnie, więc mamy nadzieję, że wszystko jest okej. Mój pediatra nie stwierdził na razie przyczyn krwawienia, my natomiast podejrzewamy dietę. Możliwe, że banan, być może kakao, którego niewielką ilość jadłam dzień przed tą kupką. O, Lenka się obudziła. No tak, jak zwykle, jak tylko siądę do kompa, ona nie śpi ;) jeszcze tu wrócę ;) Na razie - miłej niedzieli. :) Matylde - zdrówka dla Tosieńki
  19. Cześć dziewczyny, ale mam doła. Lenka znowu dziś miała krew w kupce. Lekarz kazał dać lacidofil i obserwować. Szpitala chciałabym uniknąć za wszelką cenę, bo poprzednio mała zapłaciła za pobyt w szpitalu potwornym stresem. Warunki szpitalne są okroone. Żadnego poszanowania prywatności i cyklu dziennego dziecka. Co rano, około 6.30, pomimo, że Lenka dopiero co zasnęła po karmieniu, wpadała z impetem siostra z wagą, obijając każdy próg i mebel po drodze. Zaraz po niej sprzątaczka, waląca szczotą o meble i ściany, potem mierzenie temperatury i leki, za chwilę obchód i znów budzenie malutkiej... Boże, miałam ochotę podusić te wszytskie głupie babska. Zero delikatności i empatii. Wiem jednak, że nie da rady uniknąć pobytu w szpitalu, jesli sytuacja się choć odrobinę pogorszy... Trzymajcie za mnie kciuki. :(
  20. Heja, ja tylko na chwilę, bo się słaniam ze zmęczenia. Lenka coraz mniej śpi w ciągu dnia i coraz mam mniej czasu na jakieś czynności domowe w związku z tym. Kiedy coś robię podczas jej drzemki, to bardziej się spieszę i potem wieczorem jestem bardziej zmęczona. Moja maleńka obchodzi dziś swoje pierwsze w życiu imieninki ;) Dostała dwa pluszaki w prezencie, choć na razie i tak każdą zabawkę traktuj e jak nowy gryzak :) Podziwiam Cię Guśko, że masz siłę na robienie tego jedzonka w słoiczkach - nie wiem, jak znajdujesz na to wszystko czas, mając jeszcze dwójkę starszych dzieciaczków. Naprawdę... Musisz być super dobrze zorganizowaną osobą :) Ja po szóstym miesiącu planuję wprowadzać stopniowo słoiczki - Gerberki i HIPP - y. Lenka jest cały czas na cycu, więc wskazane jest odczekanie do pół roku. Moja mama dała jej kilka dni temu polizać kawałek ukrojonego jabłka.. Było na co popatrzeć - okazało się, że moja córeczka ma język ze dwa razy dłuższy niż podejrzewałam ;) No właśnie - z domkiem pod miastem jest taki własnie mankament, że przydałoby się więcej niż jeden środek transportu, pomijając rowery :) My również jeśli się zdecydujemy na opcję przeniesienia się na wieś, będziemy musieli zainwestować kasę w samochód. Na razie szukamy mieszkania o większym metrażu. Kończę, bo oczy mi się same zamykają. Miałam niedospaną noc - mała budziła się o dziwnych porach i miałam potem kłopoty z zaśnięciem. Życzę udanego weekendu dziewczyny. No i pojawiajcie się częściej :) Paaaa
  21. Hej kobity, ja też się cieszę, że się tu więcej jakby dzieje ostatnio :) Guśko - fajnie macie, że mieszkacie w domku jednorodzinnym. Mieszkasz w mieście, czy gdzieś na uboczu? My marzymy o własnym domku. Z powodu bardzo wysokich cen działek w okolicy Gdańska, zdecydujemy się jednak chyba najpierw na większe mieszkanie, zostawiając plan budowania się na później. Ceny są tak szalone, że czasem zastanawiam się dla kogo one są? Kogo stać na to, żeby kupić sobie działkę w Gdańsku za 180 tys złotych? I to wcale nie dużą, bo 700 -800 metrów kw. Po prostu szaleństwo jakieś! Proza życia, co? A jak tam dziewczyny ze spacerkami? Na jak długo wychodzicie teraz z maluszkami? Ja staram się, żeby mała nie była dłużej niż godzinkę, ale może przesadzam?? Już niestety zaczęła się ta pora, przy której najchętniej zapadłabym w długi letarg i obudziła się wczeną wiosną, no może z przerwą na święta ;) Dzień coraz krótszy i coraz mniej chęci na aktywność życiową :( Co za śmieszny jakiś mechanizm funkcjonowania - jak ciemno, to człowiekowi spać się wciąż chce :) Co mają tacy Norwegowie z północy powiedzieć, no nie? Za to moje dziecko nie odczuwa takiej prawidłowości i robi się coraz bardziej ruchliwe. Czasem tak zamiata rączkami i nóżkami, że nieraz dostanie nam się przypadkiem w nos i to fest... :) Ma czym przywalić ten mój maluszek hi hi. Kończę, bo obowiązki czekają...
  22. Witajcie kobietki, jak tam weekend wam minął? Guśko - cud ta Twoja Zocha. Śliczna z niej będzie dziewczyna :) Zielony listek - witamy i dziękujemy za miłe słowa o naszym topiku :) Jeśli chodzi o Twoje pytanie to myślę, że jest tak samo wiele argumentów za, jak i przeciw. Chodzi mi o niezbyt dobrą sytuację materialną i dziecko. Wiadomo, że każda z nas pragnie dać dziecku wszystko to, co najlepsze, a wyposażenie noworodka i późniejsze wydatki małe nie są... Z drugiej jednak strony czas leci, a życie to sinusoida - raz lepiej, raz gorzej. Nie można za długo czekać z decyzją, bo może być już za późno. Ja na Twoim miejscu, jeśli mogę Ci doradzić, posłuchałabym głosu serca... :) Wszystko zależy jak bardzo chcesz dziecka i na ile jesteś się w stanie pogodzić z tym, że nie stać Cię może będzie na markowe rzeczy dla niego. Pamiętajmy jednak, że same na markowych rzeczach raczej się nie wychowywałyśmy, bo ich nie było i żyjemy... I to całkiem nieźle, jak mi się wydaje :) Pozdrawiam. Muszę uciekać dziewczyny. Życzę dobrej nocki.
  23. Hej laseczki, agaus, to wyżej to był tylko żart, potraktuj to z przymróżeniem oka i nie obrażaj się. Jesli czujesz się urażona to przepraszam ;) Fakt, że czytam Twoje posty po dwa, trzy razy, ale ani mnie to grzeje, ani ziębi. Żart to był, a nie jakaś impertynencja, zapewniam :) Pozdrawiam
  24. hej dziewczyny, domyślam się, że teraz znowu Matylde będziesz sporadycznie tu zaglądać :( Ale najważniejsze, że wróciłaś do formy i sama zajmujesz się maleństwem, bo taki maluszek nikogo tak nie potrzebuje jak mamy - jej zapachu, dotyku, głosu. W końcu tyle czasu był z mamą tylko we dwoje, prawda? A tata, babcia, dziadek i inni będą potrzebni i jak najbardziej kochani już niedługo, kiedy dzieciaczki podrosną odrobinkę. Mój mąż jest tak pomysłowym i skłonnym do buszowania z dziećmi człowiekiem, że jestem przekonana o tym, że moja Lenka będzie za nim szalała. Myślę (tak na marginesie), że nie ma obawy o to, że tatusiowie są teraz na bocznym torze - szybko to nadrobią :) Nie bez powodu mówi się \"córeczka tatusia\" :) Psikulcu - mam nadzieję, że szybko do nas dołączysz - do starych młodych mam ;) Co do diety to zgadzam się z Psikulcem - nabiał tak, w ukwaszonej formie, czyli maślanka, kefir, twaróg. Poza tym dwóch lekarzy mówiło mi, że im więcej nabiału się jada, tym mniej wapnia się tak naprawdę wchłania. Nie wiem na czym to polega fizjologicznie, ale tak mi mówili. A co do co mięska, to jak najbardziej. Najwartościowsze białko wchłania się właśnie z mięska. Do tego podgotowane na parze warzywka, najlepiej z odrobiną oliwy z oliwek tłoczonej na zimno, żeby witaminki się dobrze przyswoiły i zdrowie murowne. Fakt, że przy karmieniu nie jest wskazane jedzenie ryb, które ja osobiście uwielbiam, ale odbiję to sobie potem. Czasem przemycę coś niecoś, ale rzadko. ja teraz jakoś bardzo powoli schodzę z wagi. To chyba prawda, że po 30 - tce procesy metaboliczne mocno się spowalniają. Muszę kończyć, bo co prawda Lenka śpi słodko, ale ja mam sporo do zrobienia. Najbardziej dobija mnie to, że muszę się uczyć - nie mam już do tego cierpliwości, a zostały mi cztery zaległe egzaminy z poprzedniego semestru moich studiów podyplomowych. Gdyby nie zapłacona kasa, rzuciłabym to w diabły. Pozdrawiam Was, życząc miłego dzionka.
  25. Ha ha ha - mam to samo... Mój mąż czasem się na mnie obraża, kiedy zwracam mu uwagę... :) Dopiero wtedy przypominam sobie, jak czytałam w pewnej mądrej książce, żeby pozwolić mężowi robić przy dziecku tak, jak potrafi najlepiej, z czasem sam się nauczy. A krytyka ich może zniechęcić... :) Ostatnio mój mąż założył Lence rajstpki odrotnie - tyłem do przodu... Ręce mi opadły, śmiałam się z niego, a potem był pół dnia naburmuszony ha ha ha... Lenka ponoć była bardzo zadowolona z nowego sposobu noszenia rajstopek :)) Buziaki :) Acha - polecam na przeziębienie ciepłe mleko z czosnkiem i miodem. Mnie zawsze pomaga...
×