dąbrówka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dąbrówka
-
Nie wigilii raczej nie wyprawię u siebie, chyba że bratowa z bratem zadecydują, iż wyjeżdżają do jej rodziny to zrobię. Planuję zrobić I lub II dzień ale to się jeszcze zobaczy. Pretensje ona do mnie ma, że ja już myślę o świętach i prezentach. grazko - dlaczego masz robić coś na co nie masz ochoty i nie tak wyobrażasz sobie ten jednen z najpiękniejszych dni w roku? My kiedyś z mężem mieliśmy dosyć Wigilii z zegarkiem w ręku, bo zawsze mam dwie u teściów i rodziców i jak tylko się spóźniliśmy do teściów to teściowa miała pretensje....a ja się denerwowałam. Nie raz jechaliśmy w złych warunkach, gdy padało i było ślisko, w oknach widziałam jak ludzie siedzą przy stołach a my jedziemy samochodem zamiast oddać się atmosferze wieczora. Jednego roku powiedzieliśmy dość i wigilia była u nas - do tej pory dzieci wspominają ją jako najpiękniejszą i to teściowa musiała się do mnie tarabanić w deszczu! Chcieliśmy też poprzez tą wigilię pokazać jej i mojej szwagierce jak powinna wyglądać wigilia, bo u nich to już pisałam kiedyś jak to wygląda....Od tego czasu nie ma już do mnie pretensji a jako, że w mojej rodzinie kliamty świąteczne są bardziej celebrowane to zawsze teraz jedziemy do najpierw do teściowej a potem wychodzimy jak nam pasuje i jedziemy do moich, gdzie siedzimy aż do Pasterki. Matko poczułam zapach piernika...czujecie, czujecie ;) ;) ???
-
Ja też w fatalnym humorze a zepsuła mi go moja bratowa. Napisałam do niej z rana czy już wiedzą, gdzie planują święta bo ja już zaczynam myśleć o prezentach. Muszę sobie rozłożyć zakupy, bo ciężko z pieniędzmi, więc nie zostawię wszystkiego na grudzień a ta mi tak nieprzyjemnie odpisała, że się wk.....m (sorki ale muszę tak dosadnie powiedzieć, wrrr). Ona w ogóle się zrobiła taka nieprzyjemna i widzę, że stroni od naszej rodziny ale jak trzeba było kasy to od rodziców brali i wtedy było ok. Szkoda mi moich rodziców, którzy naprawdę robią wszystko by nasza rodzina była taka jak dotychczas i chcieliby żyć w zgodzie jak żyją z moim mężem ale ona na to nie pozwala i odsuwa i nas i brata od nas. Mon- ja do specyfików nie mam przekonania, bo już nie raz czy dwa próbowałam- działają niektóre i owszem ale po odstawieniu wszystko wraca. Nie wiesz jaka masz grupę - nie robili ci badań podczas ciąży?! Ja mam książeczkę zdrowia ze szpitala jak sie urodziłam i tam jest wpisana grupa a potem przy pierwszej ciąży jeszcze mi ją raz określili i mam wpisaną do dowodu osobistego (starego ale go nie wyrzuciłam i noszę przy sobie jakby nie daj Boże ta informacja była potrzebna). Wiesz nie ma co wariować teraz z lemoniadkami, bo to nieodpowiednia pora roku na takie diety. Organizm będzie się bronił i dążył do ciepłego, treściwego posiłku. Teraz trzeba tak jeść aby nie marznąć i się nie osłabić, bo zarazy tylko na to czekają. Ja to główkuję aby od pon-pt odstawić słodkie, pieczywo,makarony i ziemnaki. Na weekend ciasto musi być i w ogóle na dłużą metę nie da się bez chleba czy owsianki. Chcę powrócić do pieczenia przez siebie bułek na weekend, by było zdrowiej i pewniej co jem. Na śniadania w dni robocze powrócą omlety a na lunche warzywa na ciepło z dodatkami no i przekąski jak przy SB. Obiadokolacje to mięsa, ryby z warzywami...no i deser: budyń wg Dukana czy galaretka z herbaty albo ricotta z orzechami itp. Mam takie fajne przepisy na pasztety z dyni i orzechów oraz pestek, z cukinii - mało kalorii a jakie zdrowe, sycące i w sam raz na jesień - nie próbowałam ich jeszcze, wiec czas się za nie wziąć. No nie wiem co tu wymyśleć ale zastosuję na razie to rozwiązanie i zobaczę czy będzie efekt. http://owsianakraina.blogspot.com/p/wasze-owsianki.html polecam ci tą stronkę jak masz smaka na granolę czy owsiankę inną niż dotychczas :) tesso - może na to stwierdzenie, że jesteś zmęczona synowa zrobiła się taka miła, bo się przestraszyła że masz już dosyć opiekować się jej dziećmi hihihihi. O diecie tasiemcowej juz kiedyś rozmawiałyśmy - trzeba być nie wiem jakim debilem aby sobie to ustrojstwo dać świadomie wyhodować w sobie. Ta grypa żołądkowo-jelitowa to chyba lata w powietrzu, bo i u nas znajomi mieli a nie mieliśmy kontaktu. Wszystko to, bo nie ma mrozu i ja nigdy nie rozumiem dlaczego ludzie jesienią i zimą się cieszą, że jest ciepło. Jak jest ciepło i wilgotno to się mnożą te cholerne zarazki a jak jest zdrowe, mroźne powietrze to wszystko ginie i człowiek ma się lepiej i nie choruje jak teraz. Ja to nawet nie odsłaniam już rolet w domu , bo jak wychodzę to jeszcze jest ciemnawo i jak wracam to też już mrok zapada a niedługo to będzie ciemno i przy wyjściu i po powrocie - doła można już załapać na tą myśl. Asik - no tak nas dopadła grypa żołądkowo-jelitowa a jest jeszcze odmiana samej żołądkowej i samej jelitowej, wiec my hurtem całość przeszliśmy. Moje dzieciaki wczoraj napisały "list do Mikołaja" - oczywiście już niestety wiedzą, że Mikołaj to rodzice i rodzina no ale listy piszą na moją prośbę bym miała jasność czego im trza. Wypisują różne prezenty od książki począwszy po laptop ( !) skończywszy, także Mikołaj wybierze sobie co mu tam bardziej będzie pasowało, podszepnie rodzince co dzieci sobie życzą. Od kilku lat my też piszemy na prośbę rodziców i brata co byśmy chcieli i oni odpłacają się tym samym. W ten sposób unikamy zbędnych, niekiedy nieudanych prezentów co w czasach liczenia każdej złotówki jest dobrym pomysłem. Aby jednak nie wszystko było takie przewidywalne to do życzenia prezentowego zawsze dokupujemy jakąś drobnostkę by była zaskoczeniem.
-
grażko jak ci lekarz nie będzie chciał dać skierowania to mu każ napisać oświdczenie, że bierze odpowiedzialność za twoje zdrowie i uzasadnia swoją odmowę - myślę, że poskutkuje a ty więcej do niego nie idź. Mon- no sprój raz upiec a zobaczysz. Ja zrobiłam jakieś 3-4 lata temu pierwszy raz rogaliki i wyszły takie kruche, że się zajadają a możesz zrobić z dżemem, jesli lubicie czy jabłkami i cynamonem. Ja to też myślę, że od poniedziałku (po tych rogalikach) przejdę na dietę z niższym IG, bo czuję się za ciężko a przeciez nie ma siły aby w świeta nie przybrać i sobie odmawiać, więc luz trzeba zrobić. Nie mam już do świąt większych uroczystości rodzinnych, więc ograniczę się do wypieków jak zawsze weekendowych ale przede wszystkim codzienne menu muszę na bardziej warzywno-nabiałowe zmienić no i nie żreć tyle wieczorami. Dołączysz się? Będzie mi raźniej :)
-
grazko - no nie robiłam tych placków jednak wczoraj a przepis mam jakiś nowy, więc jak zrobię i będą smaczne to wstawię przespis. Zostało nam jeszcze mięso i ryż z imienin a że nikt nie miał apetytu to wystarczyło to co zostało na ząb dla tego kto głodny. Ja już wróciłam do apetytu chyba, bo mnie na samą noc (a siedziałam wczoraj do 1:30 oglądając filmy) wziął taki apetyt jakbym miała odrobić te dni, kiedy nie jadłam. Tesso - ja równiez uważam, że takie podejście do ciebie nie jest w porządku i powinnaś porozmawiać z synową. Mon- to właśnie lubię w kuchni, że się próbuje , smakuje, delektuje i albo coś nas zaskoczy albo nie. Warto zadać sobie wysiłku, by upiec czy ugotować coś nowego. Na niedzielę robię rogaliki o ile nie kupię tradycyjnych poznańskich rogali marcińskich, bo czytałam że sieć Piotr i Paweł mają je mieć w całej Polsce wg oryginalnego przepisu tj. z białym makiem i bakaliami. Jeśli nie uda mi się kupić to upiekę takie jak co roku robię pseudo rogale św. Marcina z masą orzechową. Poluję też na gęsinę. Męzowi, który sporo jeździ po sklepach zapowiedziałam, by miał oczy szeroko otwarte i jak tylko gdzieś gęś będzie to ma mi kupić, bo już rok temu tak polowałam i nie upolowałam a tak wszedzie piszą, że to nasza Polska tradycja ta gęś na Święto Niepodległości i chcieliby by znowu wróciła ta tradycja na polskie stoły...ba! Tylko o gęś trudno a ja tak chętnie bym ją wypróbowała, bo mięso ponoć jest mega zdrowe! Pure jak najbardziej możesz dać do zupy i być moze będzie ona jeszcze lepsza smakowo, bo jak pamiętam piekłaś dynię a pieczona lepiej oddaje smak niż gotowana. Buty....ło jesuuuu. grażko - dobrze, że coś się kręci i chodzisz na rozmowy, więc jest nadzieja. Relaksy w komunie to były niezawodne zimą: ciepłe, nieprzemakalne, żadne zaspy nie były im straszne. Super buty jednym słowem i wiele osób je wspomina wkładając dzisiejszy szajs na nogi no a że wyglądały jak wyglądały...ale w komunie to wszystko tak wyglądało, więc było ok ;) Ja przymierzam się do zrobienia corocznych badań krwi, moczu a potem ginekolog i usg. Czuję się jakaś taka bleeeeeeeeeeeee i to od dłuższego czasu. Zaczynam się martwić czy co mi nie jest...albo ja mam jakąś depresję.
-
Świetnie grażko - oby ta rozmowa była owocna. Z jedzeniem to nie mam zbytnio apetytu. Dzień ostrożnie zaczęłam od suchej bułki a teraz zjadłam sałatkę jarzynową, potem dopiero pewnie w domu zjem obiad (chcę zrobić placuszki warzywne). Ale i tak mało schudłam mimo tego całego wirusa bo raptem 1 kg. Dobrze, że i tak cos jem bo tak to mnie mdliło na sam zapach czy widok brrrr.
-
Cześć babeczki, tesso miałaś racje pisząć, że nasz wszystich wirus rozłożył. Coś okropnego co się z nami działo. Mój synek wieczorem w środę leżał jak nieprzytomny - już myslałam by jechac z nim na pogotowie ale na szczęście noc minęła spokojnie i na drugi dzień czuł się całkiem fajnie. Psozliśmy na cemntarz, tata nas odwiedził i wspólnie z nim spędziliśmy druga część dnia. W piątek poszliśmy zrobić zakupy na sobotnie imieniny męża i odwiedziliśmy jeszcze dwa cmentarze, zjedliśmy obiad....i się zaczęło. Poleciałam do WC i poszła ze mnie woda a 10 min. po mnie mój mąż dostał to samo. Wirus w przeciągu godziny dosłownie nas rozłożył. Doastałam tez mdłości, bóli mięśni jak przy grypie - no jednym słowem zaległam na całego. Mąż czuł się troszkę lepiej ale w nocy miał taki kryzys, że o mało mi nie zemdlał. Wypróbowałam świeży imbir zalany wrzątkiem, bo wyczytalam żejest świetny na wymioty i mdłości i wypróbowałam na miom synu i odkąd to wypił przestał zwracać i czuł się lepiej i powiem wam, że i nam pomógł niesamowicie. W sobotę wahałam się czy odwołać imprezę, bo była bardzo słąba, mięsnie mnie nadal bolały i źle się czułam ale sensacji żołądkowo-jelitowych nie miałam. Nie mogłam jedynie nic jeść, bo od razu były niemiłosierne skórcze żołądka, aż zginałam się w pół. Zdecydowałam się nie przekłądac imprezy, bo zakupy miałam zrobione, goście się przygotowali i przy pomocy męża i córki przygotowałam potrawy. Imieniny jakoś zleciały. Wczoraj przeleżałam cały dzień i się zastanawiałam czy dam radę iść dzisiaj do pracy. Mąż fizycznie czuł sie dobrze ale w wc sensacje jeszcze do wczoraj miał. Ja byłam bardzo słaba no ale dzisiaj mam przypływ sił i jestem w pracy. Nie koniec to jednak przygody rotawirusowej, bo dzisiaj od rana moja córka zaległa na to samo :( Także z 4 wolnych dni tylko 1 co gdzieś wyszłam a tak to spędziliśmy je, żeby nie powiedziec w sraczu... Rewelacjo - dostałam zdjęcia od znajomych, którzy mieszkają na dolnym Manhattanie w apartamentowcach zaraz przy oceanie i oni mają ogromne straty. Samochód zneleźli 1,5 km. od domu, bo im porwała woda a to było nowiusieńskie BMW - mieli tez nowe audi ale tego jeszcze nie znaleźli. Motocykl zalany cały w garażu. Całą noc siedzieli i się modlili a ona płakała ze swoim synkiem, bo apartamenty mają przeszklone i jak tak wiało i padalo to mieli wrażenie, że się rozsypią zaraz i zginą. Koszmar przeżyli i poniesli straty finansowe, a że jeszcze mają własne firmy to też ten przestój ich kosztuje.
-
Asia ale super. Ja nie mogę ale fajnie musi być w pracy jak wszyscy tak wyglądają! :) Sama z chęcią bym się tak przebrała i potańczyła przy muzyce np. nooooooooo powiedzmy Bee Gees - Stayin' Alive , hahahaha
-
Czyli co grażko, zamkną wasz oddział i cześć pieśni? Co z ludźmi??? Matko co to się dzieje.... Moje dziecię już i górą zwraca....ffffffffff. Teraz zasnął zmęczony to siedzę cichutko niech sobie pośpi, bo wymęczony jest. Normalnie przypominają mi się czasy kiedy byłam na wychowawczym ;) Zaraz rodzinka się zejdzie - córka już wraca ze szkoły, mąż tez jeszcze musiał wyjść a ja już mam obiad zrobiony i ciasto na jutro upieczone, wszystko spokojnie bez pośpiechu- eh w domu też jest fajnie ale jak się ma za co w tym domu być. Wieczorem jeszcze obiad na jutro przygotuję, bo chyba mój tata nas odwiedzi (mama pojechała dzisiaj na grób dziadka). No uciekam , bo starsza idzie...
-
Zarobiona ale już się ogarnęłam - takie tam wewnętrzne rzeczy musiałam porobić. Jeszcze jutro i wolne całe 4 dni - nie mogę się doczekać. Grażko - a wymaz robiłaś? Może ty masz jakieś bakterie, które siedzą i jak tylko mają sprzyjające warunki to nawaracają ci te anginy. Ropna angina to nie przelewki - nie przezięb tego bo można miec bardzo poważne problemy. Mój maż to taki domator rodzinny i przylepa - juz nie raz pisałam, że nam ciężko kilka dni bez siebie wytrzymać a co dopiero rozstanie. To będzie ostateczność. Wiesz jak będzie możliwość wyjazdu w polecane miejsce i tu w PL rzeczywiście będziemy pod ścianą to nie będzie wyjścia i wyjedzie. Na razie w tym temacie nic się nie dzieje. tesso - no to fuksem ci się udało załapać na tak "szybki" termin! Wyobrażasz sobie czekać do 2015?!! Dziadostwo! Tesso, a ty nie pieczesz ciast? Trza było upiec pijaka - przepis byśmy ci podały, bo w ciastkarniach to kroją jak za zboże. Za ten kawałek miałabyś 2-3 blachy domowego jakbyś sama upiekła. Noooooo paluchy są paskudne ale za to smaczne no i takie halloweenowe! Są super i robią wrażenie :) Hihihi Weronika jest the best! Zresztą te powiedzonka twoich wnuków to są, że brzuch boli od śmiechu. Oho, ciemno się zrobilo...chyba zanosi się na opad - zapowiadali u nas śnieg z deszczem.
-
Jeszcze nie nosze kozaków do pracy, bo robię kilka kroków z domu do samochodu a potem z samaochodu do pracy to jeszcze tak nie marznę. Wyciągnęłam za to zimowe kurtki, płaszcze, czapki, rękawiczki i szaliki. Pewnie na 1-go założę kozaki jak będzie zimno, bo tyle czasu na cemantarzu to się zmarznie. Szary z brązowym można nosić dlaczego nie - swego czasu bylo to bardzo modne połączenie ale musisz mieć najlepiej jeszcze szare dodatki jak np. torebka czy czapka albo komin czy szalik.
-
http://www.milionkobiet.pl/zdrowie%2Fzab-za-zab-czyli-nowoczesne-protezy,2177,1,a.html tu jest o takim zębie
-
Cirrus cirrusem - zapodaj sobie co napisałam a zobaczysz :) Ja tam lubię sprawdzone sposoby a nie nowości, które nie mają wiele z leków a nie wiadomo co to jest jak np. tanletki do ssania. Mam koleżankę lekarkę, która mówi że równie dobrze moglabym ssać cukierek - ona zawsze zaleca stary, dobry chlorchinaldin. Co do zęba to nie raz robią go od razu po wyrwaniu i pewnie juz u ciebie można go zrobić. Zależy od stomatologa czy weźmie za niego 100 zł czy 150 czy tez zrobi ci za darmo. Możesz z nim chodzić i chodzić ale to ząb zastępczy, więc i delikatny - nie wolno nim gryźć twardych rzeczy, żuć gumy itd.
-
grazko polecam na katar - u mnie sprawdzony zestaw to: krople do nosa surfalinol (nie podrazniają śluzówki) http://sulfarinol.pl/ oraz spray do nosa Tetrisal http://www.cefarm24.pl/37,tetrisal-e-aerozol-do-nosa-20-ml.html . Polecam + oczywiście herbatki, cytryna, miód i czosnek.
-
grazko - i jak sie czujesz po wyrwaniu zęba - jeszcze cię boli? Zanim wstawisz sobie ostateczny ząb to niech ci zrobią ząb zastępczy (jak sie juz agoi dziura po tym co ci wyrwali) - taką atrapę jak nosił mój syn. Wygląda jak normalny ząb, robi się na miejsu w 5 min. Wiesz nie będzie się ubytek rzucał w oczy a ty spokojnie zbierzesz fundusz na implant. Kurcze ale zwalniają co? Mój mąż to nie ma tygodnia by mi takich newsów z rynku nie przynosił. A to 40 gdzies zwolnili a to 2 osoby a to cały dział. Rewelacjo tak jest teraz w naszym kraju same zwolnienia albo redukcja wynagrodzeń. Jest bardzo ciężko żyć, coraz bardziej....:( Tak Asiku śnieg, jednak już u nas po śniegu - wczoraj padał z deszczem ale dzisiaj mróz - 2C - wszystko białe a służbowy smochodód był tak zamrożony, że z trudem skrobaczka dawała radę z lodem na szybach. Mróz piękne paprocie wymalował gdzie sie da :) Jak się bawiłaś imprezie halloweenowej? rewelacjo- jak pisałam w naszym kraju źle się dzieje, więc na razie nie macie tu po wracać, bo wszystko pada lub ledwo przędzie. Masz rację każdy żyje jak komu się podoba, choć wiem że niektórzy żyją bo nie mają odwagi coś w swoim życiu zmienić i tkwią w takich toksycznych związkach kosztem dzieci niejednokrotnie. Piszesz o takich cudach kulinarnych, że my, tu w PL nawet pojęcia nie mamy, że takie coś istnieje ;) Ty zakupiłaś jogurtownicę a mój mąż rzucił pomysł abysmy sobie na Mikołaja sprawili wspólny prezent- sokowirówkę. Ja jestem za!!! Kiedys mieliśmy bardzo fajną ale nie dopilnowałam i jak mój synek był jeszcze mały to ją wziął i urwał zaczepy (chcąc zrobić sobie garaż :P ) no i poszła w kosz. Zawsze jesienią i zimą robiłam soki a to z jabłek a to z marchwi, z buraka i mieszane. Dzięki takiemu sokowi z jabłek z sokowirówki, kiedyś zrobiłam sobie oczyszczanie organizmu (metodą dr Tombaka) i sprawdziło się świetne - chciałabym to powtórzyć. Tak mówią o tym huraganie - rewelacjo uważaj na siebie proszę (ale przygoda coś takiego przeżyć, wiec rozumiem twoją ekscytację). Nutrio- jejku, że ty jeszcze w tym szczęsciu znalazłaś czas na napisanie do nas!!! Dziękuje ci! To ja też czekam bardzo na wasze zdjęcia :) i cieszę się, że wszystko się jednak udało i jesteście tacy szczęśliwi. Jak pisałam u nas mróz zmroził wszystko - jest takie czyste i zdrowe powietrze. Syna na szczęście udało mi się przeleczyć przez weekend. Wczoraj zamiast na wycieczkę pojechaliśmy na zakupy zimowe - musiałam im kupic jeszcze co nie co ciepłego skoro juz taka zimnica. Jeszcze nie mają kozaków i córce muszę płaszcz na zimę kupić (koniecznie chce płaszcz!). Ja i mąż już wszystko mamy - jesli wystarczy pieniędzy to kupie sobie brązowe kozaki ale to jak wystarczy, najważniejsze teraz ubrać dzieciaki. Teraz jest dużo promocji i dostałam czapki zimowe 30% taniej, bluzy bo wyrośli, mąż kupił sobie buty w bardzo korzystnej cenie i takie tam.
-
Męża tesso nie miałaś dobrego ale dzieci masz przecież udane i jesteś przede wszystkim najukochańszą babcią dla swoich wnuków tego jestem pewna. Tesso- a gdzie tam na błocie będziesz, zamieszkamy razem w tej szopce - zbijemy z dech łózko II-piętrowe i jakoś to bedzie! Mon- narobiłaś mi smaka na taie nadziewne bułeczki - już nie pamiętam kiedy takie robiłam. OOooooooo to dobrze, że sernik dla was zjadliwy. Dla mnie był za mdły i za słodki ale może to i od chałwy zależy. Ja dałam bodajże wedla. Widziałam nie raz tą grecką w Lidlu ale nigdy nie kupiłam - tak zachwalasz jednak, że trzeba będzie się na nią skusić jak się pojawi. Pomysłowe aby ten mdły smak czyms przełamać. Dzisiaj wydrukowałam sobie przepis na ciasto z kardamonem z Moich Wypieków - nowe, dopiero co wstawione i takie jesienne.
-
Ale zdzierstwo! Właśnie zadzwonił do mnie mąż, który wraca ze Szczecina i po drodze są pola i rolnicy sprzedają swoje plony - aktulanie dynie. Myśleliśmy, że będzie taniej niż w sklepie a oni za średniej wielkości dynię życzą sobie 30-40 zeta! Przeciez powinno być taniej niż w sklepie, nie? Gospodyni mu powiedziała, że teraz sezon i trzeba zarobić. Ja rozumiem ale skoro mają takie ceny to nikt nie kupi , mąż tez nie kupił, bo zejść z ceny nie chciała. Trudno, dyniek będzie zrobiony z dyni straganowej, kupionej w mieście.
-
Szczerze mówiąc myślałam, że mnie zjedziecie po tym wpisie....a tu szok. No ja też miałam tak, że całe dni jak nie w przedszkolu od 3 roku życia, wcześniej chowali mnie na szczęście ukochani dziadkowie (tj. na szczeście, że miałam u nich jak u Pana Boga za piecem) a rodzice pracowali i doszło do tego, że jak przyjechali po kilku m-cach (chyba 2-ch) to bałam się ich i ze strachu na babcię zawołałam mamo (miałam coś 2-3 lata i wiecie, że ja to pamiętam - musiał być to dla mnie strząs, że ktoś chciał mnie na siłę przytulić kogo nie pamiętałam)! Potem od 7 roku życia to z kluczem na szyji całe dnie a potem zachorował mój brat i od 12 roku życia właściwie musiałam liczyć tylko na siebie, bo z racji choroby mojego brata on stał się najważniejszy i jemu poświęcało się czas. Już mówiłyśmy nie raz, że przytulanie, słowo kocham cię były wtedy jakieś wstydliwe dla rodziców czy ja nie wiem co...taki chłodny chów był chyba w modzie, jedzenie nie na żądanie tylko na godziny, dawanie w skórę (tak, ja tez dostawałam a mama nie bardzo interweniowała) itd. Może i ja mam te problemy z wagą i z tego powodu, bo zajadam stres....Nie na darmo psycholodzy apelują, żeby przynajmniej te 3 lata pobyć z dzieckiem w domu, odchować, dla jego psychiki nie ma nic lepszego ale wiem, że czasy sa jakie są i nie każdego stać na taki "luksus". Niestety też widzimy skutki po zachowaniu dzisiejszej młodzieży - już maluchy są nie do opanowania, przeklinają i nie mają kontaktu z rodzicami a potem to tylko problemy się nawarstwiają i dzisiejsza młodzież myśli, że są pępkiem świata i wszystko im się należy a kultura osobista jest im obca, są nie wrażliwi na nieszczęście i problemy innych i ogólnie mają wszystko gdzieś. Odbudowałam relacje z moimi rodzicami kilka lat temu dopiero ale co było to było i niestety wymazać się nie da. Dla mnie szczęściem jest, gdy moje dzieci wolą z nami jechać na wycieczki czy na wczasy niż na kolonie twierdząc, że z rodzicami będzie fajniej albo podchodzą ni z tego ni z owego, obejmują i mówią kocham cię mamo...wtedy wiem, że dobrze zrobiłam jak zrobiłam...... Także rewelacjo widzisz jak to ciężko być rodzicem - ile trzeba włożyć miłości, opierunku, czasu na to by w przyszłości zaprocentowało i żadna nawet najlepesza propozycja pracy nie może być ponad bycie spełnioną mamą :)
-
Mon- no kiciuś prześliczny i jak pasuje do kuchni! tesso- oooooooooooooooooo, ja cię mocno przytulam - taki smutek bije od ciebie :( Ehhh, te synowe....Moja rada - odizoluj się troszkę to zatęsknią a synowej może da do myślenia, że sprawia ci przykrość.
-
Mon- mówią, że nie ma celulitu ale chyba coś tam jednak małego mam. Ja stosuję peelingi z kawy albo soli morskiej lub cukru brązowego tak na przemian i skórę mam gładką - bardzo polecam. Szkoda mi kasy na gotowce jak można domowymi sposobami, bez chemii sobie pomóc. A wiesz ten sernik robiłam w zeszłym roku w okresie świątecznym i nawet pisałam o nim. Jestem ciekawa czy wam zasmakuje, bo ja choć tez lubię chałwę, to był on przeciętny. Rodzince nie smakował w ogóle, ja mimo szczerych chęci tez nie dawałam rady i 1/3 wylądowała w koszu :( Sam sernik wyszedł pięknie, tak jak na zdjęciu. Już mam nabywcę mojego ziarna - pojedzie, aż pod Kraków! A przeslij zdjęcie KA a jakże! Asiku - wg mnie białe samochody są the best. Wyglądają super szczególnie jak się dołoży czarne felgi i czarne dodatki! Wirusy się zaczynają a o dolegliwościach żołądkowo-jelitowych też się slyszy (rotawirusy nie śpią). grażko - gustuję w komediach polskich z lat 50-80 :) Znam dobrze angielski i trochę rosyjski (niemal wszystko rozumiem ale z mówieniem gorzej). Moze razem pojedziemy do Norwegii - Olensja się zorientuje co i jak i pojedziemy albo do Mon- Mon nie ma tam pracy dla dwóch solidnych Polek? Ja tez tyję grażko - jak ten niedźwiedż na zimę...
-
Ojej Mon znowu przygoda z młodym! Dobrze, że faktycznie nic poważnego, bo jednak to oko. Ty to się tez masz...a planowac to nie ma co :)
-
Tesso- najgorszy, depresyjny miesiąc przed nami. Ja też nie zawsze dobrze znoszę te krótkie, ciemne dni ale co poradzić?! Ratuję się pichcąc co zdrowego i dobrego, bo to odwaraca uwagę od dolegliwości, świeczkami, muzyką nastrojową i uciekaniem w plener w weekendy. Na czarną godzinę mam kilka komedii na płytach w szufladzie :) Teraz na sobote mamy zaproszenie do znajomych to tez dobrze wpływa takie spotkanie się od czasu do czasu z ludźmi. Stroiki mówisz? Mogę ci przysłać wieniec orzechowy jakie robię z mężem od dwóch lat w okresie przedświątecznym. Poproszę o adres :)
-
Brukiew bardzo zdrowe warzywo a takie niedoceniane i tylko w niektórych warzywniakach dostępne - a szkoda. Zresztą stare, proste przepisy z naszych rodzimych warzyw są godne uwagi, zupy jak kartoflanka, marchwianka, z brukwi - nic tylko jadać jesienną porą. Wiesz grażko ja już nie wiem, czy jest jakaś branża w naszym kraju, gdzie jest dobrze ...no może w energetyce i smieciach się dzieje ale tam się załapać do biura bez pleców to nie ma szans. Nasze ulubione strony na Kaszubach to od Kartuz aż za Sulęczyno a takiej naj, naj to nad j. Mausz. Mon- faktycznie się narobiliście....ale rozbrajasz mnie opisami ciebie po sobotniej nocy ihihihi - jak nic było romantycznie!
-
Śmiej sie śmiej tesso...chyba ptaki zimą będę karmiła tym żytem, bo nie mam innego pomysłu jak Boga kocham. Chyba, ze która ma thermomix to jej wyślę i niech sobie zrobi mąkę na świeży chleb. Mon do tego twojego KA jest dostawka do mielenia - masz? Ja już okna umyłam tydzień temu - teraz to przed adwentem jak zawsze umyję i potem do wiosny spokój z myciem. grażko - no patrzę na ogłoszenia, jak będzie co ciekawego to wyslę CV, bo nie jest wesoło. Wiesz atmosferę i luz w pracy mam świetny ale co z tego jak marne grosze zarabiam. Naprawdę uśmiałabyś się gdybym ci powiedziała jaką mam podstawę. Mąż też sie rozgląda...ale wiadomo jak jest na rynku i jakie proponują pensje. No to ja zmykam weekendować - w niedzielę mam ochotę znowu wyruszyć za miasto, gdziekolwiek byle by pochodzić, poobserwować przyrodę i prześliczną złotą jesień (jest coraz cudniej). To paaaaaaaaaa.
-
Dobry pomysł z mrożeniem wody ogórkowej - ja wypijam tą wodę po kiszonkach zarówno po ogórkach jak i po kapuście. No to czekam spokojnie, aż będzie u was degustacja tego tortu. Napisałaś o chlebie i przypomniało mi się, ze kupiłam mąkę żytnią aby upiec chleb...wyciągam ja wczoraj tą mąkę, która okazuje się być ziarnami zboża to zmielenia w termomixie, którego nie posiadam. Mam więc worek żyta ...i kto wie co ja mam z nim zrobić?!
-
tesso - noo faktycznie jak chrabina z tą panią sprzątającą u boku nie ma co :) Ja to jestem zbyt upierdliwa pod względem porządków i uważam, że nikt lepiej niż ja nie posprząta i pewnie ta kobieta by u mnie nerwicy dostała jakbym za nią chodziła i sprawdzała ;) Na razie to córka mi pomaga i robi to bardzo dobrze - wyuczyłam ją, że hej! No napisz coś więćej o tej Szklarskiej...co, jak, gdzie i z kim!!??? Mon- w poniedziałek mam nadzieję, że napiszesz jaki był ten tort ale skoro już tak pachnie to na pewno będzie to niebo w gębie. Weekend faktycznie romatyczny ale zrobić trzeba zanim zima nadejdzie. Jak ja miałam psa to też tak było. Mimo, że sierść miała krótką a ja codziennie i tak z odkurzaczem latam to sierść i tak była wszędzie. grażko - umówiłaś się do dentysty? Nie zwlekaj,bo jak zbiera sie ropa to po ścianach będziesz chodziła w weekend, brrrr. Macie rację z tym biurem neruchomości. Jeszcze doczytałam, że praca na umowę zlecenie więc odpuszczam. Codziennie śledzę ogłoszenia ale naprawdę wybór marny a ja już coraz więcej myślę o tym, że zaczynają się kiepskie miesiące sprzedażowe i pasa mocno trzeba będzie zacisnąć o ile mąż premii nie dostanie, ehhhh. Mon - podaj mi proszę ten przepis na makarano tagiatelle - a zjadłabym sobie coś takiego. U mnie dzisiaj zapiekanka z cukinii + sałatka z pomidorów - jakoś tak bezmięsnie mi wyszło i bardzo dobrze.