dąbrówka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dąbrówka
-
U mnie na wadze zwyczajowo 2 w tą lub we w tą z tendencją na w tą czyli na plus ;) Cebularzy jeszcze nigdy nie robiłam a mam przepis. Ponoć są pyszne..szczególnie do piwa... Hmmm mam drożdże w lodówce, cebulę to zawsze mam, więc moze i ja je zrobię?! Narobiłaś mi smaka na nie Mon. Takie cebularze mogą byc fajne do zapakowania na wycieczkę czy grilla.
-
Aaaaa zobaczymy co mi los zgotuje w najblzszych tygodniach :) Sama jestem ciekawa jak się wszystko potoczy. Mon ale ty to bylaś odważna jednak- dobrze, że tak to się skończyło i decyzja była trafna, bo nie zawsze tak jest. Olensjo - jakbys wyjechała na stałe do męża to faktycznie co tu zrobić z tym całym majdanem?! Gdy moja ciotka wyjeżdżała za granicę na kilka lat to wynajęli kontener i statkiem caly potrzebny majątek doplynął do celu.
-
Mon- no własnie to nie to. Patrzylam wczoraj i mam je z jakiejś strony wydrukowane ale nie wiem z jakiej, bo nie ma na wydruku. Nic to...dobre jest :) To kawowe też przetestuję kiedyś. Tymczasem na ten weekend zachciało mi się, że zrobię sernik na zimno z galaretką. Z roślinkami to tak jest, że jedne rosną jak dzikie a innym cos dolega. Ja uratowałam swoje margaretki, bo mam je posadzone w dużym wiklinowym koszu i jak stały na balkonie od strony północno wschodniej to mimo, że miały pełno pąków to się one zasuszały i kwiatów nie było. Poczytałam w necie i dowiedziałam, że słońca im trza. Wobec czego margaretki przeniosłam na słoneczny przez cały dzień taras - kwitną teraz niemiłosiernie :) U nas znowu zapowiadają deszcze, ochłodzenie i burze ... a moje dzieci tak czekaja na pierwszą w tym roku kąpiel w morzu! Jestem cała nerwowa az mi się ryczeć chce...zadzwonili po męża by jechał za tydzień a tu w tym tyg. może wykluje sie praca u nas (ale nie wiemy co i jak i za ile)...co robić, co robić!?
-
No właśnie...co tu tak cicho!? Czas leci Mon....mnie to często zatrważa jak szybko. Na reszcie mamy słońce, bo tak to ciągle deszcze i burze. W sobotę to do południa cały czas padało i grzmiało także po południu tylko co brzegiem morza udało nam się przejść ...a rowery jak stały tak stoją. Polecam gorąco brownies z likierem kawowym - pyszne jak nie wiem co! Nie mogę namierzyć linku................. zobaczę w domu, bo może to nie był przepis z Moich Wypieków, hmmm?
-
Mon- ja też od dłuższego czasu juz tak robię, że przeglądam moje przepisy i testuję. Co smakuje to zaznaczam sobie, że juz to próbowałam i testuję następne. Te co nam nie podeszły to w kosz. Z ciastami tak samo. A nazbierałam tych przepsiów mnóstwo, więc trzeba tym sposobem zrobić z nimi porządek. Przy niektóych przepisach dopisuję swoje uwagi albo, ze cos zmieniłam na korzyść albo, że można to zrobić jeszcze tak lub tak....może przyda się to kiedys mojej córce :) A wiesz co w Anglii robiło furorę? Nasze kruche rogaliki z dżemem!
-
Mon- my to powinnyśmy się zgdać i kawiarenkę z wypiekami otworzyć ;) Brownies piekę jak stoi w przepisie z likierem kawowym, mmmmmmm. Oczywiście znająć mnie częś likieru wypiję czekając na gotowy wypiek. tesso- ja chyba do ciebie rzeczywiście przyjazdę...u nas od 4 rano burza (teraz już druga przechodzi) i ciągle leje a leje tak, że ulice robią się rzekami, niesprawiedliwe toto :( grazko - no ja wiem jak wyglądam i do szczupłości mi daleko - zresztą widziałaś mnie na zdjęciach z Gdańska...jabluszko ze mnie...ha! Ale po sezonie śliwkowym czyli późną jesienią planuję nieco ogarnąć się z dietą...swoją droga macie pozdrowienia od serene ztopiku o SB - wpadłam tam na chwilkę. Teraz na diety nie mam głowy ani ochoty - zbyt wiele pyszności dookoła w tym owoców wszelakich, więc dieta odpada. Grazko- mam nadzieje, że zażyjeszkapieli slonecznych oraz tych wodnych na Kaszubach, bo ja tez bardzo czekam na slońce i mozliwość wycieczek rowerowych oraz właśnie kąpieli (o dzieciach to nie mówię, bo one tylko na to czekają). Udanego uropu! Do usłyszenia :)
-
Ja jutro będę piekła brownies z likierem kawowym z Moich wypieków - jak będzie niebo w gębie to podam link do przepisu. Słońce przed chwilą u nas wyszlo...ciekawe na jak długo, bo na razie to się czuję jakbym w Szkocji mieszkała leje i leje i ciemno. tesso- gdybym miała pewność, że paczka do ciebie dojdzie na drugi dzień to bym ci podsyłała moje wypieki .....może spróbujemy? ;) Do Chorwacji nie jeżdżę przez biuro - sama bezpośrednio z właścicielem dokonuję rezerwacji. Prawda, że do czego to podobne, że w poniedziałek ludzie jeszcze wpłacali pieniądze i nikt nic nie mówił! Chory ten kraj się robi coraz bardziej... Mon- nic tylko napad na szopke zrobić, takie tam skarby schowałaś ;) Olensjo- czekamy na wieści :) Poza tym to wciąż w zawieszeniu jestesmy co dalej z moim mężem. Wczoraj jeszcze wysłał kilka CV do róznych firm w kraju i zobaczymy. Chorwacja tez sie zbliża i nie wiemy czy odwołać rezerwację czy jednak uda się pojechac...nie cierpię być taka bezplnanowa, zagubiona i w niepewności.....wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
-
no tak to jest z gustami kulinarnymi. Ja na przykład nie tknę keksu a inni się zachwycają, czy nie cierpię rodzynek w serniku a inni nie wyobrażają sobie sernika bez rodzynek hihihi. W każdym razie testując rózne przepisy warto się nimi dzielić, bo a nóż komuś trafimy w gust. Ja moim jutro dam przykaz na zrobienie w biurkach i szafkach pełnych różnych "skarbów" porządków. Każde dostanie worek na śmieci i jak wrócę z pracy to będzie kontrola ;)
-
Ooooo to na drugi raz będę się targowała skoro już są po 8 zeta! Może w sobotę uda się nam kupić o ile faktycznie będzie ładna pogoda by znowu wybrać się za miasto na rowery tym razem, bo mam niedosyc wycieczek rowerowych w tym roku (jedna porządna raptem!). Taki ból kręgosłupa to może całą radość z wakacji zepsuć, co? Naprawdę, aż mi żal twojego męża, że tak musi codziennie cierpieć i czekać.... tesso - jeszcze ciebie nie wywołałam, wołam więc, woooołam...
-
grażko - jagody kupiłam wracając z Kaszub od babeczki, która sprzedawała je przy ulicy. Płaciłam 10 zł za litrowy słój. Wystarczyło na jagodzinaki i na pojedzenie na surowo . Szkoda dzieciaków jak jest taka pogoda, że nigdzie wyjść a juz nad wodę to nie ma mowy. Powietrze nadal chłodne, woda tez nie nagrzana ale jest nadzieja, bo i u nas mają byc od jutra wysokie temp. z tym, że te burze wciąż szaleją.....może doczekamy prawdziwego lata. Mon- oj to wy ciągle w ferworze wykończeń i poremontowego nieładu. Zdążysz do wyjazdu do PL? Kazda zmiana w życiu dziecka odbija się na rodzicach - ja też zawsze wszystko mocno przeżywam. Nie pisałam, że na weekend zrobiłam brownies dla moich czekoladowych łasuchów - też z Moich wypieków. Jedno z lepszych brownies jakie jadłam, więc oto przepis: http://mojewypieki.blox.pl/2010/02/Brownies-z-dulce-de-leche.html Właśnie, gdzie pozostałe babeczki?!!! Jonico- korepetycje się skończyły, wakacje mamy, więc gdzie jesteś? Olensjo- mąż juz chyba wyjechał? Jak było, gdy przyjechał, zdążyliście się nacieszyć soba? rewelacjo- zapracowana, zakucharzona w domku, zaćwiczona na ćwiczkach, czy co?
-
grazko jakoś sobie radzę - teraz przez wakacje martwy sezon to pracy nie ma wiele ale muszę porobić sobie porządki tj. zarchiwizować papiery, które juz nie będą mi potrzebne. Zastępuję też koleżankę ale to nie sprawia mi kłopotu, bo kiedyś pracowałam na jej stanowisku, więc wszystko wiem co i jak. Najgorsze to to siedzenie czy się coś dzieje czy nie ale być trzeba...choc dobrze, że przychodzę godzinę później niz w roku szkolnym i wychodzę pół godz. wcześniej. Pogoda to i u nas jesienna a nie letnia...na południu za to maja tropiki. Tesso jak znosisz tę duchotę? Mon- pośpisz sobie jesienią i zimą kochana...lato mamy, latooooo hehehe. Dokładnie wiem co czujesz, bo ja dzisiaj nie mogłam się podnieść (za oknem szaro-buro i pewnie znowu będzie padało). A wiesz co upiekłam wczoraj ze strony Moje wypieki? Polecam bardzo ten przepis na jagodzinaki (zjadłam 1 na śniadanie i pyyyyyyyycha): http://mojewypiekiprint.blogspot.co.uk/2012/06/jagodzianki-z-biaym-serem.html z jedną zmianą, bo nie chciało mi się rozkładać stolnicy, to uformowałam bułeczki. Wszystko jak w przepisie tyle, że upiekłam bułki. Przepis prosty, nie pracochłonny - jagodzianki wyszły jak z piekarni. Acha i nie polewałam lukrem, bo ja biorę do pracy a dzieci na dwór to by się wszyscy tym lukrem obkleili a i tak są pyszne bez tego (no i po co się tuczyć dodatkowo ;) ). Wyszło mi 11 dużych jagodzianek.
-
Haloo, halloooo....yyyyyyyy jest tu ktoś? Tesso- nie wychodź z domu - widziałaś jakie temperatury u was zapowiadają?!
-
Tesso- aleś mi stracha napędziła! Przynajmniej cię gruntowanie przebadali ;) Ja tez zawsze źle znoszę duchotę i zawsze wtedy "umieram". grażko - prawda, że mecz udany? Ja też się nie spodziewałam aż takiego wyniku, bo za Hiszpanami to byłam od początku :) Szkoda, że to już koniec. Wczoraj nasza strefa kibica zakończyła działalność pokazem sztucznych ogni.....i finito:( Ja w sobotę wybierałam się na naszą ulubioną plażę z rodzinką...juz bylismy spakowani jak rozpętała się burza, ulewa że dosłownie ściana deszczu, więc wylądowaliśmy w centrum handlowym kupić kilka odkładanych "na później" ubrań na lato. Nocą przed 24 pojechalismy do Gdyni na plażę zobaczyć setki puszczanych na rozpoczęcie lata papierowych lampionów w niebo- utworzyły dosłownie drogę mleczną a widok niecodzienny. Wczoraj za to pojechalismy na Kaszuby nad jezioro popływać łódką - cudownie było, czułam sie jak na wczasach. Dzisiaj juz tak pięknie nie jest, bo zastępuje na miesiąc koleżnkę w pracy - także dlatego dopiero teraz miała czas coś naskrobać.
-
Szkodzi ciągle w depresji chodzą jak tam wciąż leje i leje - stąd takie humory hehehe. Oni zawsze byli odrębnością niczym w Braveheart z Melem Gipsonem (świetny film). A co do ich gadki: jak pracowałam jako kelnerka w Londynie to przyszedł do mnie jeden Szkot i poprosił o Kit Kat (taki batonik już jest i w Polsce) ale on to powiedział po szkocku - niby proste zdanie Can I have a Kit Kat...kurde powtarzał na moją prośbę 3 razy i nic nie rozumiałam! Pobiegłam po pomoc do koleżanki angielki by się nim zajęła....śmiechu potem było ci nie miara. Wymowa, akcent...ni w ząb nie kumałam co on chce ........aaaaaaaaaaaa jak sobie to przypominam to siara...co on o mnie pomyślał!?
-
Mon - rzeczywiście jakies fatum nad tobą wisi...ki czort, hę?! Co z jednego się cieszysz to zaraz drugie się psuje albo co innego gorszego, ehhhhhhhhhhhh. Co do kryzysu, to wczoraj jeszcze mąż podzonił po swoich kumplach z różnych branż z całej Polski, bo się znają od tylu lat. Wszędzie lipa, zwolnienia, cięcia wynagrodzeń. Jedni też myslą o wyjeździe (jestem w szoku jak się zainteresowaliśmy tematem ile ludzi chce stąd wiać!), inni idą w morze pływać, jeszcze inny sprzedają co mają by jakoś ciągnąć do przodu. Nieliczni zawodoleni z tego co mają. Dzisiaj też rozmawiałam z kumpelą, która dorabia prowadząc ksiegowośc w różnych firmach...ehhh słuchajcie to co się dzieje, jakie przekręty na ludziach robią, jakie pensje marne wypłacają to szkoda słów. Ona też mówi, że kryzys to dopiero będzie a to co było kryzysem to dopiero było sztuczne napędzanie go. Te kupony to i u nas już dają. Jak zrobisz zakupy w Lidlu za jakąs tam kwotę to też na paragon tankujesz mniej na Shellu o parę groszy na litrze.....tylko, że jak poprzednio była taka promocja to zauwazylismy, że Shell podniósł ceny przedtem hehehe, cwaniaki. grażko - fajne wakacje chłopcy będą mieli a wy poświęcicie sobie romantyczny czas, który tez można choć na miejscu baaaardzo przyjemnie spędzić;) Co powiedział prywatnie lekarz? Ja byłam za Hiszpanami ale w trakcie meczu, gdy zobaczyłam atak Portugalczyków to cicho liczyłam, że oni wygrają, bo wczoraj naprawdę bardzo się starali i byli lepsi od rywala. Także też bardzo ich żałowałam na koniec, że się nie udało (szczególnie, gdy widziałam jak niektórzy z nich płakali oooooooojjjjjjjjjjojjjjjjjjjjjjjjj). Podoba mi się jak Krystian strzela "swoim stylem" rzuty wolne cyt. "teatr jednego aktora" :) Na koniec motto dnia, które jest ostatnio pasujące pod mój nastrój i to co sie dzieje w moim otoczeniu a na kogoś trzeba porzecież zwalić, bo nasz rząd jest przecież The Best: "Źle sie w Polsce dzieje z winy PO, PiSu, SLD, AWS, KLD, UD, wcześniej komuny, Hitlera, II RP, rozbiorów, królow elekcyjnych, Jagiellonów, Piastów, itd. - suma sumarum za bałagan odpowiedzialny jest Mieszko I " ;)
-
zgadzam się dziewczyny, że rodzina powinna być rodziną i być razem. Niestety nie ma żadnych perspektyw pracy dla niego a szuka pracy już długo a to co sie słyszy co ma nastąpic w branży od września to nas zatrważa. Oczywiście praca by się znalazła za 1300 + prowiza + własny samochód (tj. nasz prywatny do użytku dla firmy) no to gdzie za takie pieniądze przeżyć?! Dla mnie to chore, że dwie osoby pracują i nie wystarcza po opłatach, kredytach na spokojne życie a ja nie szastam pieniędzmi, na zakupy spożywcze 2x w tygodniu chodzę z kartką w ręku dosłownie, fryzjer to raz na 2-3 m-ce, kosmetyczki na oczy nie widziałam (oprócz SPA, które wygrał w firmie za zasługi), ubrania....jak już nie mam co naprawdę na tyłek założyć to idę i kupuję w sieciówkach...chore,...chooooooooooooooore. Znajomy, co ma z nim jechać to samo, dwie osoby pracują i mają 1 dziecko a nie wyrabiają. Musieli samochód sprzedać, by oszczędzić na jego utrzymaniu. We mnie to się gotuje dosłownie. Dzisiaj wyczytałam, ze w GPECu (wielka firma w Gdańsku) zwalniają ponad 60 osób....kryzys to my chyba dopiero odczujemy na dupie.
-
U nas jeszcze szkoła do piątku i wakacje. Moje już nie chcą chodzić, bo nic robią tylko siedzą i gadają na lekcjach..może jutro im zrobię wolne - zobaczę (sama mam w tym cel, bo dłużej sobie pośpię hihi). Zapowiadają upały od piątku, może w końcu uda się zorganizować wycieczkę rowerową z prawdziwego zdarzenia.
-
grazko: http://mojewypieki.blox.pl/2011/02/Tort-dacquoise-z-orzechami-i-daktylami.html a ja mam ten tort już w swoich przepisach. Jeszcze nie robiłam ale jadłam u koleżanki od Sowy i doslownie niebo w gębie. Na pewno go zrobię na najbliższą jakąś imprezę, bo zaczął za mną chodzić hehehe. Ja się nigdzie nie ruszam grazko a i mam nadzieję, że stanie się cud i mój mąż też nigdzie nie bezie musiał szukać pracy za granicą. Jak na razie to codziennie mamy inne informacje co do wyjazdu, wszystko strasznie skompliowane, na wariata...kosztuje mnie to dużo nerwów. Mon- strona bardzo fajna i codziennie na nią zaglądam, bo mam w ulubionych :) Co mi tylko podpasuje to zaraz drukuję i do mojego segregatora wkładam by z czasem wypróbowć. Ja zachwyciłam sie Tartą Niebo z jagodami i jak tylko dorwę jagody to ją popełnię :)
-
tesso- moja sąsiadka lekarka zawsze mi mów, że nawet zywkły katar powinno się przesiedzieć w domu i wyleżeć, także dobrze zrobiłaś że sobie poleżałaś. Jonico - wspaniałą miałaś wycieczkę ale u was jest ładniej niż u nas, bo u nas to ciągle pada :( Kwiatów na balkonie wcale nie muszę podlewać, bo wciąż sa mokre. grażko - ja popadam w jakąś deprechę z tym wszystkim. Dzieci wiadomo, ze by to przezyły a szczególnie syn. Wczoraj to i ja się już poryczałam, bo się okazało że wyjazd mógłby być już w przyszłym tyg. - psychicznie nikt z nas nie jest na to gotowy. Znajomy, który miałby z mężem jechać wczoraj zadzwonił byśmy do nich podjechali pogadać, bo u nich to samo: ona ryczy (sama się zostanie z 3 dzieci w tym z 2 niemowląt) a 5-letni syn jak usłyszał, że tata ma wyjechac to objął go za nogę i puścić nie chciał...to są dramaty rodzinne takie decyzje. Nic już nie wiem jak to wszystko się potoczy.... Komuś umiałabym doradzić i wesprzeć go ale samej mam mętlik w głowie i codziennie jej ból. Poza tym ciągle u nas leje....dzisiaj za oknem to jak w październiku: zimno, leje i ciemno brrrrrrrrrrrr.
-
Jestem grażko zadowolona ale jak pisałam - nie ma perspektyw dla mojego męża. To co teraz wyczyniają u niego w pracy to zakrawa o śmiech przez łzy a i zarabia duuuużo mniej niż kilka lat temu. Był czasy, kiedy mogłam przeznaczyć na wczasy 12 tyś., więc taki wyjazd do Włoch na 2 tyg. to nie był problem a teraz muszę bardzo liczyć by w ogóle gdzieś pojechać (planowany wyjazd na Istrię jest bardzo naciągany w naszym budżecie). Ogólnie mąż ma dosyć a podsycany przez znajomych, którzy wyjechali też nabrał na to ochoty...wiesz za jedną jego pensję tam będę mogła żyć spokojnie, spłacać kredyt i jeszcze odłożyć. Póki co jeszcze nic na 100% nie wiadomo kiedy wyjazd. Także u mnie wszystko na razie kręci się wokół tej decyzji. Pogoda beznadziejna, pada każdego dnia i ciepło też nie jest. Wczoraj pojechaliśmy zobaczyć czy w Juracie widać gdzieś Shakirę...ale ani widu ani słychu..a podobno siedzi w Bryzie.
-
W ten wyjazd uwierzę jak będę widziała jego kontrakt i bilet loniczy w ręku...tak szybko się wszystko dzieje, że nie ogarniam. Na razie jedzie sam w dalekiej przyszłości plany bym dołączyła ale nie wiem jak z dziećmi...no zupełnie nic na dzień dzisiejszy nie wiem, bo to dla mnie zbyt wielki szok. Pavlovą robisz? Ja dzisiaj piekę czekolodowo-kajmakowe borwnies...miało być do kawy a będzie na pocieszenie hehe. Jutro Dzień Ojca :)
-
Uuuuuuuuuuu Mon- wyczułam twój wkurz ; Dzisiaj już lepiej? Jonico - no to tylko pogratulować pani korepetytor za sukces ucznia! Domyślam się, że musiało cię to kosztować dużo wysiłku i cierpliowści. grażko- no tak ty to przeżylaś...ja na razie zupełnie nie widzę takiego rozstania - my najdłużej 3-4 dni byliśmy osobno przez 17 lat odkąd jesteśmy razem i tęsknimy jak wariaci do siebie wtedy a co dopiero tak długie rozstanie!!! :( - jak dzieci to zniosą to też nie wiem. Ale tak: w kraju jest coraz gorzej, sporo firm się likwiduje a stanowisko mojego męża to tylko kwestia czasu, kiedy w Polsce przedstawiciel handlowy przestanie być potrzebny, bo wiele firm przechodzi na zamówienia centralne. Pensje to sama wiesz jakie są i na co to wystarcza i jest coraz gorzej, bo wszystko drożeje a pensje są wręcz obcinane pod pozorem kryzysu. Koleżanka teraz chciała iśc do biura to zaproponowali jej 1300 zł - jak za to wyżyć skoro same opłaty za mieszkanie są wyższe. Ja jeszcze nie mogę bardzo narzekać ale już jest dużo gorzej niż jeszcze kilka lat temu a kredyt trzeba spłacać, dzieci coraz większe i wykształcić trzeba, coraz większe są potrzeby itd. Mąż mimo, że jest znany w branży i wyrobił sobie solidną markę to pracy nie ma a jak jest to za mniejsze pieniądze niż ma, więc co robić!? Zobaczymy co wyjdzie z tego wyjazdu, bo wziął się za poszukiwania ostro wraz z dwoma jeszcze naszymi kolegami. Ja to się śmieję przez łzy, że na stare lata zamiast piąć się w górę po szczeblach kariery to wylądujemy gdzieś w Norwegii: ja jako sprzątaczka ew. opiekunka a on jako robotnik ...i po co było się uczyć, inwestować w szkolenia jak nic nam po tym gdzies tam na świecie. Mąż wtedy się śmieje i mówi, że nawet jako sprzątaczka za to co tam zarobię będzie mnie stać na wczasy w ciepłych krajach i spokojne życie ;) Aaaaaaaaaaa wkurza mnie to wszystko, bo człowiek by chciał dla naszego kraju pracować a nie obcego i tu wychować dzieci, być wśród swoich, wieść spokojne życie i mieć nadzieję na godną starość (moja emerytura na dzień dzisiejszy - śmiechu warte!) ale cóż jak se ne da i nie ma nawet widoków na lepszą przyszłość.
-
Mon wykrakałaś co do koszmarów - kozmarna burza była u nas ok. 23:00. Tak waliło i błyskało a do tego oberwanie chmury i wiatr - o spaniu nie było mowy ;) Ty nie palnujesz firmy remontowej otworzyć, cooo? Z remontu w remont i gdzie się nie obejrzysz tam Mon coś dłubie hehehe. grażko- co mówią lekarze, podejrzewają coś czy tylko badają? tesso - pociągniemy wątek, w końcu każda z nas bierze urlop w innych czasie. Tak, ja nie odpuszczam i cicha na boisku śledzę co dnia :) Też mi szkoda, że niektórzy odpadają ale to taki turniej i wygra najlepszy. Grażko myślisz, że kto wygra? Ja stawiam na Niemców - bardzo podoba mi się ich gra ale kibicuję tylko Podolskiemu ;) Co to za pogoda?!: wczoraj było + 30C a dzisiaj tylko + 16C, ja wciąż walczę z katarem, koleżanka przyszła do pracy też zasmarkana a syn mojej szefowej ma ospę.
-
tesso- krem z brokuła bardzo dobry - wiem coś o tym ;) Cukiernia Sowa ma przepyszne ciasta - hitem u nas jest tort bezowy i tarta z malinami. Ja co prawda uznaję tylko domowe ale jak ktoś ma w pracy urodziny i przyniesie coś z Sowy to nie pogardzę. grażko- no przegrali, buuuu. Byłam niestety cały czas sceptycznie nastawiona i denerwowało mnie jak wszyscy już dzielili skórę na niedźwiedziu i planowali co to będzie w ćwierćfinałach. Ale my to nic...w Rosji ponoć żałoba narodowa po przegranej. Współpracuję z dziewczyną z Rosjii i dzisiaj z nią rozmawiałam i mówi, że nikt z nikim nie rozmawia i ogólnie żałoba - im się nie ma co dziwić, w końcu byli pewniakami do wyjścia z grupy. No ja jeszcze trochę zatrąbiona ale na szczęście już lepiej.
-
No też się zdziwiłam, że można obcą waluta płacić (kartą nadal nie można)...ale to pewnie tylko na czas Euro tak zrobili. Chociaż zaraz Heineken i też się z różnych stron świata zjadą... A nie zwarcaj uwagi na durne pomarańczowe wstawki.