nojka51
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nojka51
-
witaj herbatko miętowa:))) Herbata dziurawcowa już nie raz uratowała mnie przed zwariowaniem.To silny lek na silną depresję.Nie ma po dziurawcu żadnych zwidów czy omamów ja po psychotropach a za to działa jak cudowne uzdrowienie przez Pana Boga.Moja mama dzięki tej herbatce, którą zbiera co roku latem na łąkach,przy nasypach kolejowych, moja mama nigdy nie korzystała z leków psychotropowych a miała wiele kat silną nerwicę i depresję.Wyszła z tego i nawet jest silniejsza ode mnie.Zaczęła też ochraniać się modlitwą i mogę powiedzieć, że kwitnie we wszystkich sferach, nie to , co ja:)))
-
chciałam rozładować swoją depresję i udało mi się trochę pouśmiechać na tych filmikach.Chciałam i Was rozbawić aby ten faktyczne nasze problemy trochę wykpić i pokazać z innej strony....mężczyznę jako płeć słabą i niestabilną. ...Dziewczęta.....czyżym , spudłowała i obraziła Was?O jejku....mam nadzieję,że nieeeeeeeee:) Lecę do lekarza.W pracy zaparzyłam herbatę dziurawcową i bardzo mi pomogła wrócić na normalny tor życia.Całuję Was mocno:)))
-
http://www.paskudek.pl/animacje/lp_001.html http://www.paskudek.pl/animacje/lp_009.html
-
hey Odnalazłam specjalne dla Agi50+ wesołe anomowane filmiki o facetach, niektóre obleśne więc odradzam ale z niektórych można się pośmiać:))) http://www.cartoons.pl/animacje/pepino_wakacje.html
-
w porządku mietko....powiedziałaś co chciałaś i ja się nie gniewam, bo zdaję sobie sprawę, że wogóle mnie i mojego życia nie znasz.Wiesz?Ja jestem aż za bardzo dowartościowana a to nie pomaga mi żyć, bo ludzie nie są dowartościowani i moga mysleć o mnie tak jak Ty, bo nie przeszli ze mną moich piekieł i gdyby wiedziały wszystko, nie wiem czy mogłyby spokojnie to oglądać.Dlatego nie piszę o wsztkim i nie jestem silną kobietą skoro większość tego piekła przetrwałam dzięki lekom na depresję. Więcej postanowiłam nie pisać o sobie zwłaszcza osobom, które weszły tu z marszu.....bez urazy ale mietko ja tylko sugeruję, że nie wolno nokogo oceniać, bo zawsze za pewnym zachowaniem kryje się powód, zazwyczaj głęboko skrywany przed światem.Czasami bywam twarda....ale potem się rozłażę jak meduza, bo to jest moja prawdziwa natura.....delikatność, przykryta ubrankiem z kaktusa w razie wrogów i próby niszczenia mnie:))) Fajnie, że odezwała się Aga50+....pozdrawiam Cię serdecznie i powiem tak.....co ma być to będzie, wiele z nas w naszym wieku ma sporo przemyśleń, doświadczeń, urazów do partnera ale jest też czasami zależność , wspólne dzieci, dorobek i przywiązanie.Tzn. kobieta mysli o tych rzeczach....jest sentymentalna, rozważna , przeważnie rozsądna.Mężczyzna o czy już pisałam zostawia kobietę kiedy ta odkryje, że jest coś nie tak.Odchodzi nie dlatego, że przekreślił ją jako kobietę tylko z tchórzostwa, przyparty do muru.....zawsze ucieknie do ułudy, że gdzieś tak istnieje lepsza, młodsza i ona go rozbudzi sexualnie, przy niej się odmłodzi.Padają związki sławnych i pięknych kobiet....z prostej przyczyny....facet to zwykły ssak....podobny do genów damskich ale jego sfera uczuciowa jest między nogami i jak go jakaś panna zbałamuci to uważa, że jest zakochany.Odzywa się w nim dzikość....zew natury...pójść w nieznane....by coś się wydarzyło....a dzieci.....?....jakie dzieci....?Dzieci przestają istnieć dopóki istnieje jego nowa ofiara.Facet nie myśli co będzie potem....po prostu zwiewa. Ago spójrz na męża troszkę jak na pawiana siędzącego za ogrodzeniem Zoo ,bawiącego się własnym ptaszkiem.To prawdziwy obraz mężczyzny.Jeśli więc się nie odzywa....zapytaj czy coś go boli czy jest zmęczony, czy ma jakieś życzenie na poprawę nastroju a jak dalej się nie odzywa wręcz mu drinka i przedefiluj mu przed nosem toples w jakimś zwiewnym peniuarze i sprawdź reakcję.Jeśli się na chwilkę zatrzyma wzrokiem i uśmiechnie to będzie jego odpowiedź na Twoje pytanie, co mu dolega:)))
-
męża miałam jednego....zaraz niech policzę ile lat temu...30 lat temu i z tego związku mam córkę 30 lat ale z mężem żyłam tylki i aż 5 lat, bo znęcał się nade mną gdyż był alkoholikiem.Ostatni partner również był alkoholikiem tylko skrytym i okresowo nieczynnym.Ostatnie 2 lata przed rozstaniem wklewał dzień w dzień małą wódeczkę i poprawiał neseserkiem piwa.Widziałam po butelkach.Oczywiście nie wykluczam jakiejś swojej winy, bo nie ma osób idealnych i pewnie kij by się na mnie znalazł:)))Największą jednak moją winą jest to, że nie mam już 18 lat:)))
-
a z tą sprężynką to prawda...chciał wrócić...przyznał się, że cierpi, że już wie co stracił....ale czemu takim kosztem...moim kosztem??? Ja przepadam za serialem "Dom nad rozlewiskiem".Szkoda, ze jest raz w tygodniu i tak krótko trwa. mietko....wygrałaś życie....a w dodatku umiesz się sobą zająć i sprawiać sobie radości....bravo!!!!Kijki też zakupiłam....wybiorę się do lasu jak spadnie śnieg.Nart w tym roku nie kupię.....muszę wytrwać na odtrutce nikotynowej i zapanować nad astmą, sercem i nerwicą.....potem zobaczymy. Dziś idę na basen.....za pół godziny jedziemy autem z M (NIE MYLIĆ Z MĘŻEM):)))
-
uff...ależ ciekawa dyskusja, co osobowość to odrębna interpretacja. Wszystkie tematy mi się podobają ale ja jestem z tych co często coś dopada więc może ujmę się teraz za osobami, które deczko są rozczarowane brakiem kasy lub nierówną rolą między kobietą a mężczyzną. Najbardziej podobna jestem do belvy.....też lubię samotność pod warunkiem gdy mam komfort psychiczny, że jest ktoś w moim życiu, ale np. wyjechał na jakiś czas.....super sprawa.Ja od razu mam setki spraw, które sprawiają mi przyjemność....chce mi się śpiewać, tańczyć, łazić gdzieś,korespondować, malować, robić zakupy, sprzątać.Tylko gotować mi się nie chce dla jednej osoby więc nie gotuję.Tamten stary układ, pasował mi, bo on się spełniał, siedział większość lat w domu, w drugim pokoju i nie miał zastrzeżeń, że sama organizowałam sobie wolny czas.To, że coś nie gra, było nie do rozpoznania.Po prostu był koncert pierwszy, dziesiąty, dwudziesty w czasowych odległościach i ja ciągle słyszałam....idź sama kotku, ja mam dużo pracy.Chcesz jechać....jedź...ja nie pojadę, bo mam dużo pracy.Potem się okazało, że to była część prawdy, bo ta jego praca to były panienki z czata z którymi randkował, świntuszył i umawiał się w realu w swojej pracowni muzycznej.Mam wielki żal do niego i do siebie, że nie byłam czyjna i taka naiwna w miłości do niego.Może dalej bylibyśmy ze sobą ale się wydało a jak się wydało to pokazał swe inne oblicze do samego dna moich ran i dlatego nie zaufam już chłopom.Jak po roku napisał, żebym mu opowiedziała jak dałam sobie rady, gdy odszedł z kochanką....to mu powiedziałam, żeby się walił w swój durny łeb jak ja mu coś opowiem i to był definitywny koniec. Pisałam teraz o byłym, z którym byłam 11 lat i mieliśmy bardzo wielkie i ambitne plany.Co roku mi powtarzał, że on nie szuka już żadnej baby, bo też już nie ma ochoty zmieniać, starzeje się i brzydnie....tak mówił o sobie, chciał być ze mną i powiedział, że niczego mi nie brakuje mimo upływu lat a potem nagła zmiana o 360 stopni i jak już odkryłam jego romanse zaczął być bezwzględny.Nie poznawałam go. Myślę, że to po nim nadal mam depresję i jestem w szoku, że mężczyźni są tacy fałszywi i nietrwali. Co do pieniędzy....hm.Myślę, że one bywają i to wszystko. Większość życia więcej wydawałam niż miałam.Nieraz żyłam nieskromnie i zastanawiałam się skąd mi się to wzięło, przecież miałam niewielką pensję.Okazuje się, że można zaoszczędzić na wszystkim.Kiedyś liczyłam tak: ilość chlebów i cena razy 7 dni +razy cztery tygodnie....i tak z każdym asortymentem potrzebnym do kupienia i zjedzenia.Jak się zawzięłam, żeby sobie coś kupić lub gdzieś pojechać to miałam odłożone pieniądze z głodowej pensji.W większości żyłam na gęstych zupach, które gotowałam na kościach schabowych i skrobałam z nich mięso jako wkładka do zupy.Był okres,że przepoławiałam papierosy na pół i paliłam je w szklanej fifce.DUŻO dużo pomysłów mogłabym tu podać łącznie z przepisami kulinarnymi.Na prawdę można uciułać na wakacje, pod warunkiem, że nie ruszymy tych pieniędzy do wakacji i schowamy je przed mężem i dziećmi nic im nie mówiąc.To konieczność:))) herbatko....nie ulegaj złudzeniu o czyimś bogactwie....bogatym się bywa a nie jest się bez przerwy.Są to okresy, w których nagle z różnych źródeł wpada nam kasa i możemy też przyszpanować.Jak ostatnio wyjęłam 2.000 zł (pożyczka w zakładzie) dla pana od zakładania gazomierza i junkersa i jak powiedziałam, że mogę zapłacić gotównką nie więcej niż 800 zł... to ten pan, przechwalający się wcześniej jakie to miał samochody w swoim zyciu, nagle wybałuszył gały na mnie i zdziwiony zapytał czy ja kogoś nie okradłam? U mnie w pracy wszyscy mają domy albo właśnie wzięli kredyt na budowę.Pan inżynier, co się buduje nie może słuchać jak mu opowiadam, co sobie kupuję, że np.byłam na wycieczce....bo on jak przychodzi wypłata nie ma już nic na rozrywki i jeszcze się stresuje czy banki nie podniosą procentów.Nie może nawet wyjechać z żoną na wczasy.Tak więc bycie bogatym zależy od gospodarowania celem i pieniądzem.Ja nie chcę domu , bo niedługo trzeba będzie go sprzątać a tu wiek nie ten i siły nie te.Dlatego w miejsce kredytu na dom mam mniejsze kredyty dopasowane do mojej wypłaty ale ja zostawiłam sobie nieco więcej niż wyliczam na jedzenie, tylko trzymam się grafika wydatków....powodzenia herbatko:))) Poza tym masz jeszcze talent od Pana Boga....po to by się cieszyć nim, poznawać ludzi, wyjeżdżać i czasem coś sprzedać....no nie?
-
mietko99...witaj brzmisz sensownie, może dołączysz w czarnym fraku? macie rację....muszę od nowa uczyć się nie dramatyzować, bo bez fajek jakoś mi pusto, kojarzyły mi się z młodością choć były bardzo złe i śmierdzące, wiem, wiem. belvuś ja nie mam komputera w pracy, bo pracuję fizycznie a więc mam kanciapkę z szafkami i stolik z fotelami a sprzętu biurowego....zero.U nas wielki kryzys z pracą....moja siostra nie ma wcale i marnieje w oczach.Muszę jakoś wytrwać do emerytury.Nie wiem jak to zrobię, bo czasem mocno się sypię...ale muszę. u nas grają 10 grudnia włoskie opery między innymi "la traviata" Jak byłam małolatą, chodziłam na takie z mamą do domu kultury za komuny....musiały sporo kosztować jak na tamte czasy i wejścia też trzeba było mieć.Wklejam.... http://www.youtube.com/watch?v=PSyszOS1BZM Nie wiem czy pójdę, bo nie mam na 2 bitety a jeden kosztuje 70 zł
-
co myslicie o tym? http://dobieramydiety.pl/test.php?waga=65&wzrost=164&wyslij.x=205&wyslij.y=39
-
z opisu o kobiecie jako fali i z mojego przemyślenia, jaki stan osiągałam, będąc z byłym partnerem to już wiem, że 10 lat miałam o sobie jak najlepsze zdanie, spełniałam się i patrzyłam bardzo optymistycznie do przodu.Zanosiło się na wspaniałe życie, pełne luksusów....któż ich nie lubi.Kochałam za nas dwoje, dowartościowywałam go i zachęcałam, żeby szedł do przodu.Były okresy szczęścia i większych pieniędzy.NIGDY PRZEDTEM NIE SŁYSZAŁAM KRYTYKI POD SWOIM ADERESEM OD NIEGO.Zawsze patrzył na mnie z podziwem i witał z uśmiechem.Dlatego nie rozumiałam....co przeoczyłam, w czym przesadziłam.... i tu był okres przemyśleń,obwiniania się a w rezultacie nic dobrego mnie nie spotkało jak drastyczne rozstanie.Wiele osiągnęliśmy wspólnie przez ten czaswięc może był to związek z góry przeznaczony na samorealizację a nie na wspólną przyszłość.Do dziś myslę jaką byłam frajerką i jak mi oczy zarosły, że nie rozszyfrowałam, że jemu potrzebna była młoda, głupia i tania dz...a a nie kobieta z klasą, która jak powiedział zagrażała mu swoją inteligencją.Pytanie czego się tak bał we mnie....??????Teraz chyba wiem....bał się lepszego, poukładanego życia z jedną kobietą a więc powód prozaiczny....nie dorósł do mnie i tyle.Nie on jeden jakby się nad tym zastanowić, bo chłopy żyją chwilą i nie myślą co potem, jak sobie poradzą jak bez porządnej kobiety przesiąkną uzależnieniami, chorobami, długami itd Przyszedł ten mój ze sklepu....idę, bo jest zazdrosny, że tyle z wami piszę.Na razie
-
belvo...z tym diamentem to kto wymyslił....żarcik?Czyżby oni o sobie tak myśleli? Ja nie jestem przeciwna mężczyznom pod warunkiem, że nie muszę z nimi żyć na co dzień a słowne żarty, rozmowa, niewinny flirt również słowny, owszem z kimś na poziomie ale.... dawno nie spotkałam:))) kierunkowy 076 mój nr 727 339 237 tj na komórkę, bo nie mam już telefonu stacjonarnego. Belvo z facetami bywa też tak, że chcą powracać jak się już wyłajdaczą.Ja mam kilka takich przypadków z byłymi ale panicznie się ich boję a raczej "powtórki z rozrywki".Myślę sobie....może i jakiś czas byłoby jak w niebie ale czym nowym przesiąknął....tego nie wie nikt, bo oni dobrze się maskują a i w środowisku mężczyzn jest jakaś niepisana solidarność, że jak coś to nie dowiesz się nic, milczą jak grób....chyba, że rywalizują o partnerkę....wówczas pękają. Witaj putka....jestem ciekawa twojej osoby i świeżego spojrzenia na życie.Odezwę się wieczorkiem. ....KOBIETA FALA....ładnie ujęte i sporo prawdy ale nieraz zastanawiam się czy ta nasza uczuciowość, potrzeba kochania i zakochania to nie choroba psychiczna i stąd nas traktują jak gorszy gatunek? Ja uczę się żyć bez tego ale ciężko jest:)))
-
hwrbatko miętowa....jesteś super:)Otworzyłaś się i to jest następny krok do przodu w twoim życiu:) Nie trzeba wcale myśleć, że jesteśmy sami, nie trzeba żyć wyłącznie wspomnieniami, nie trzeba się zamykać w skorupie uprzedzeń, w zgorzchniałości zwierzeń, trzeba być wszędzie i widzieć ile się da wtedy się coś ma i trwa.Przepraszam... dopiero zobaczyłam, że zabrzmiało to jak wiersz a to tylko moje myśli, spisane szybciutko, żeby nie uciekły. Masz rację herbatko miętowa...kobieta szuka oparcia w kimś, kto sam szuka oparcia i dlatego związki nie są trwałe.Ja zawsze wyszukuję najlepszych momentów w byłych związkach i wizualizuję je tak by tylko te zapamiętać.Kiedy nie mam pewności ani potwierdzenia czy jestem coś warta idę do ludzi....tam zdarza się coś dobrego doznać, usłyszeć na swój temat i już wiem, że "jestem w domu" tylko na chwilkę zbłądziłam i spotkałam równie zbłąkanego, który szuka pomocy....jakże więc ma na m coś dać, skoro sam nie ma:)))??? Nauczyłam się żyć jak herbatka m. niby razem a osobno.Czasem trzeba, żeby jakoś wyjść na prostą.Kto wie co jest lepsze....pusty dom czy jego energia obok, nie zawsze dobra.Ja krótko wytrzymuję sama, bo jestem stworzona dla ludzi.Oczywiście szanuję i podziwiam siłę, determinację tych, którzy potrafią mieszkać samotnie. Dobrze mieć jednak drugie życie poza domem i nie mówię o jakichś ekstremalnych sprawach ale ja to już lubię się zabezpieczać przed samotnością i utrzymuję kontakty towarzyskie choć coraz rzadziej z braku czasu lub złego samopoczucia.Nie można jednak się poddawać:)))
-
prawda o facetach pomarańczko?Prawda szokuje....jak ją odkryłam było nieco późno.....jestem wrakiem człowieka, który w miarę sił, szuka sposobów, żeby żyć.Przeszłam wiele strasznych depresji, o które mam żal do sił natury czy też genów, bo mam jakąś niesamowitą wrażliwość, nie nadającą się do tego świata.Wszystko mnie szokuje i rani, nawet jak ktoś krzyknie obok, na parę godzin to przeżywam a jak krzyknie na mnie to już nie śpię. mam 3 dni z głowy i depresja murowana.Czasem zastanawiam się jak by było gdyby plemnik mojego taty nie spotkał się nigdy z jajem w brzuchu mamy?Jednej durnej mniej na tym świecie i jednego pośmiewiska mniej. Pomarańczko....nie wiem jak się do Ciebie zwracać....nie jesteś na czarno i nie dałaś sobie nazwy.Nie załamuj się.Nie takie depresje przechodziłam....można zwyciężać małymi kroczkami wyznaczając sobie cele.Musimy wiedzieć kim jesteśmy, co chcemy robić i czego nam trzeba.Dobrym sposobem jest zastanowić się na początek w których momentach w dzieciństwie byliśmy pochłonięci jakimiś zajęciami, co nas cieszyło i wciągało, co wprowadzało cudowny nastrój a czego nie lubieliśmy? Ja wiele lat dochodziłam kim jestem, dlaczego tak a nie inaczej, przypominałam sobie dawne odległe czasy by zrozumieć czemu znalazłam się w danym momencie i mam to co mam.Wiele odkryłam, gdyż nie wstydzę się do przyznania błędów przed sobą.Poszukiwałam, sparzałam się na ludziach ale stawiałam małe kroczki podsumowując każdy rok do tyłu....na ile zdołałam się sprawdzić a czego nie udało się zdobyć czy zmienić.Wypisywałam stosy kartek gdzie wykreślałam załatwione sprawy.Po co to robiłam?....Otóż, musiałam żyć jakimś celem, żeby tak całkowicie nie podlegać partnerom, których miałam wokół i niekoniecznie się sprawdzali a przeważnie NIE.WIEDZIAŁAM JUŻ , ŻE MOGĘ UFAĆ TYLKO SOBIE i muszę być dla siebie przyjaciółką, bo inaczej któż mnie obroni???KTÓŻ SIĘ MNĄ PRZEJMIE???Kto da mi jeść jak będę głodna a nie daj Boże niesprawna? Moim celem pomarańczko przestali być wogóle faceci i od tej pory tylko mi przybywa a nie ubywa.Na stare lata może przyjmę pod dach kobietę taką jak ja by sprawiać sobie niespodzianki, wygadać się ,pojeździć , pomóc w złych chwilach, pomilczeć w spokoju, wybrać się gdzieś, pośmiać, poczytać, pokucharzyć, pomarzyć, poopowiadać o przebiegu własnego życia, w końcu znaleźź wspólne pasje.Jakoś nie ufam już facetom, bo są inni niż my. Wiem jedno....jak człowiek nie jest spełniony...w związku....marnieje, przestaje śmiać się, wpada w melanholię lub złość a tu już mały krok do błędów.Można popróbować rozmów z partnerem ale ten były , ostatni moje pertraktacje traktował z głupim uśmieszkiem na twarzy i stąd wiedziałam, że w jego psychice już się coś dokonało, coś czego nie da się zawrócić.Ja nie lubię przegrywać, bo gdzieś w środku czuję się dobra i fajna do życia choć wygląd jest zmienny.W każdym razie mam sporo znajomych co chcą czasem pogadać a to świadczy o tym, że ludzie mnie nie przekreślają i może czują nić sympatii, bo jestem życiorysem i wypadkową chyba większości Was wszystkich a ponadto nie boję się odczuwać i mówić o stym wszystkim publicznie.Chcę po sobie zostawić parę mądrych słów, jakie wyszły najpierw z serca,z głowy, potem z ust a potem palcami na klawiaturze....proza życia,bo mi zależy na dobrych ludziach i To właśnie skreśla mnie w dzisiejszym świecie gdzie jest moda na "tylko ja".TAKI CZŁOWIEK POTEM SPIEPRZA SAM PRZED SOBĄ, szczególnie na stare lata a cień go goni i echo tylko przedrzeźnia, że "trzeba było zadbać o innych, nie byłbyś sam".Czasem boję się,że będę sama ale to tylko chwila niewiary w siebie.Na pewno przyjdzie podzielić się swym dorobkiem życia na zachętę ale mam nadzieję, że w tym momencie, zanim tamto nadejdzie, będę chomikowała już taki wielki plecak wspomnie n z podróży w które zamierzam się udać i dlatego jest to mój nadrzędny cel.Moje małe kroczki to pamiętanie o innych, pomoc,prezenty, uśmiech, dobre słowo,szczerość wobec innych i kto wie, może ja kiedyś będę mogła pomóc im finansowo a sobie zostawię troszkę grosza na cele związane z podróżami, sprawnością intelektualną i fizyczną.Pomyślałam też, że muszę być w miarę zdrowa i ćwiczę stawy, żeby się nie obkurczać.Jak będę miała za dużo, udam, się do najdroższych salonów piękności na takie odnowy biologiczne twarzy, gdzie tydzień maseczek kosztuje 1200 zł i nie jest to zabieg do końca życia.Zrobię wszystko, żebym była z siebie zadowolona pod różną postacią....obiecuję. No to teraz pomarańczko....zadbaj o swoje ciałko, psychikę....wyjdź do świata ludzi podobnych do twoich ideałów, kup sobie drogi kosmetyk, klasyczny lub sportowy ciuch, rower lub inny sprzęt, zapisz się na taniec orientalny, pójź na spacery z koleżanką, na basen, do lasu...ja to wszystko wciąż robię.Odwiedź kogoś o kim zapomniałaś a dobrze się z nim czułaś.Zostaw tego nieczułego dranai, niech się pomartwi, niech poczuje pustkę.....zobaczysz jak to działa....ale musisz sobie przypomnieć i przećwiczyć swój najpiękniejszy uśmiech w lustrze, twój najpiękniejszy ruch.W zeszycie wspomnień, który założysz pisz tylko o tym co Cię dobrego w życiu spotkało,z czego jesteś dumna, pooglądaj stare ciuchy, przypomnij sobie, kto się w tobie kochał, pooglądaj fotki, które miło Ci się kojarzą......walcz o siebie.Ja wychodziłam sporo razy z depresji i wiem, że można się super bawić w każdym wieku.Wystarczy znaleźć bratnie dusze.Może kogoś, kto przeżywa to, co Ty???Mieszka blisko?Pomara nczko....głowa do góry.....dobrze???Pozdrawiam wszystkie koleżanki piszące i cztające:)))
-
kochane dziewczęta:))) chyba nie przytyłam choć nie stosuję diety ale zanim włożę coś do ust zapytuję siebie samej ile czasu to się będzie spalało.Jem wszystko a wodę raz piję więcej raz mniej, jak sobie przypomnę i na ile mam ochotę dźwigać ją ze sklepu.Wytrzymałam z niepaleniem ALE....no właśnie to ale....? mam okropną depresję, jestem wybuchowa, płaczliwa, agresywna w słowach, szybko się irytuję, ciągle zrywam znajomość z M lub się godzę, po czym znów szybko mnie irytuje....wybucham i tak w kółko. Kto wie, może powróciła jakaś spiętrzona, nieleczona nerwica z depresją jeszcze po traumatycznych przeżyciach związanych z nieudanym, poprzednim związkiem.Tak bym chciała wrócić do swej normalności...to tej nojki, którą sama lubiłam.Zrobiłam się tymczasem jakaś rozlazła, płaczliwa i krzykliwa.Martwi mnie mój zły stan zdrowia, brak siły do pracy i motywacji.NAWET z obecnym facetem nie umiałam zerwać.Już po trzech dniach okazało się, że bez niego sobie nie radzę....autentycznie i , że raz go widzę w różowych kolorach a raz w czarnych. Najgorzej jak zejdą się dwie baby z depresją a chodzi o moją siostrę, która szuka pracy i widzę jak ginie wagowo w oczach, jak się miota i zmienia się jej nastrój, przeważnie na gorszy.Pomagam jej szukać ofert i spotykam się z nią,pocieszając jak umię, po prostu jestem z nią.Inaczej jest jak ja potrzebuję kogoś na chandrę....nie ma nikogo, każdy ma jakieś ważniejsze sprawy ode mnie. Piszę to żeby się wygadać jak do przyjaciółek....choć wiem, że wolałybyście poczytać coś optymistycznego.Bardzo Was przepraszam....nie wiem do końca co się ze mną dzieje....czuję strach przed każdym dniem i nienawidzę ciemności. Belvo....jakoś tak napisałaś"mam coś DO ciebie", że zaczynam się bać, że Cię czymś uraziłam.Jeśli nie o to chodzi to pociesz mnie. Ja już pisałam, że narazie nie mam skype ani e-maila.Jak będę miała to będzie super.Będę mogła gadać zarówno na skype jak i przez telefon, który Ci podam.Kurczę, z informatykiem skomplikowało się ponieważ jest to kolega tego fachmana, który mnie naciągnął a jak mu wykrzyczałam, że spartolił robotę z elektryką to nabuntował wszystkich facetów, którzy mi pomagali w czymkolwiek w domu.Teraz okres przedświąteczny to nie mam czasu zająć się sprawami komputera ale znasz mnie belvo, że zrobię to jak tylko dojdę do siebie i odpocznę.Ten remont mnie prawie zabił. Tymczasem...odezwę się jeszcze:)
-
od legwanka belvo? To koniecznie pozdrów ją ode mnie.Czemu nie pisze z nami? A może gniewa się na mnie? Kupiłam ostatnio do domu legwana na korze drzewa....to tak z myślą o Ani:))) Całuję Was i dziękuję herbatce, że tyle się napisała dla nas:))) Wróciłam z basenu i idę do kiciusia, bo dobija się do drzwi:)))
-
cześć:))) No piękne te obrazy herbatki m, Moja kumpela Agata tak maluje ale szczególnie utalentowana jest w portretach.Nie znam nikogo z otoczenia, kto maluje tak szybko, potrafi ująć cechy człowieka i namalować tak malarsko, wręcz poetycko. Podoba mi się "polna droga" herbatki, pejzaż marynistyczny, martwa natura z jabłuszkami, martwa natura z granatami....jest super mistrzowska.Ja nie wiem czy bym ją sprzedała, gdyby to była moja praca, bo wiem ile wymaga czasu i skupienia.Kiedyś malowałam tak realistycznie.To były moje początki w malarstwie, byłam ambitna, dokładna i nie bałam się upływu czasu a więc malowałam na spokojnie nie myśląc o potrzebie sprzedawania.Namalowałam kilka perełek, których żal mi do dzisiaj, że nie mam ich już.Tak to jest z artystami.Pozbycie się obrazu kojarzę jak odrywanie cząsteczek własnej duszy na małe kawałeczki i rozdawanie ich ludziom....po czym następuje przerwa, bo jesteśmy jak sito i trzeba długo się "ładować", żeby powstało następne dzieło. Dziś nie za wiele napiszę....mam jakąś chandrę ale Wam życzę siły za mnie i za siebie:)))
-
a ....zapomniałam się pochwalić, że dziś sprzedałam obraz z makami....będzie na elektryka...a może kapkę mi zostanie:)))Nie wiem czy się cieszyć....tak przystrajał mi pokój...nie wiem czy uda się namalować podobny??? Cieplutko Was pozdraresztę kobitek, które nas czytają ale nie pisząwiam Tilzę....herbatkę m....Agę50+ belvę i ....a mogłyby. Dietkę spiszę jutro, bo dziś po pracy byłam na spotkaniu z klientami i troszkę łazikowałam po sklepach, gdzie pomału pełno gadżetów świątecznych. Kupiłam w dewocjonaliach kropidło, czerwony różaniec i choinkę w sklepie obok, już przystrojoną, sztuczną na stojaczku za 25 zł.Niedrogo więc się ucieszyłam i postawiłam na parapecie w stołowym pokoju.
-
belvo...hahahahahahahahahhahahahahhahah....dobre to:))) Ja już dawno doszłam do tego wniosku....trzeba dbać, żebyśmy pożyły na ich koszt, bo oni powinni bardziej skromne te gmachy stawiać a ludziom grosza dołożyć.Przede wszystkim skandal, że u nas ludzie mają tyle schorzeń a już nawet zdarza się, że chory na raka nie dostaje renty a co dopiero ludzie schorowani. Ja muszę zrobić wszystko, żeby płacili mi jak najdłużej za te straty moralne i materialne. nie palę i jestem dumna:) dziękuję Wam i pomarańczkom za wsparcie. aaaa.... mój bank....trzeci filar do emerytury mieści się w pękatej skarbonce:))) idę, bo kotka mi jujczy, bo się stęskniła a ja tu zamykam pokoik, żeby mi kupki pod łożem nie zrobiła:)))
-
słowo daję....ostatni filmik o paleniu zarówno ku przestrodze dla mnie jak i na zachętę rzucenia palenia dla innych, którzy boją się rzucić http://www.youtube.com/watch?v=Le-FAWCPN_E idę do wanny tymczasem. Na zakończenie dnia i po obejrzeniu filmików: Dlaczego jeszcze nie wprowadzono zakazu sprzedaży papierosów, którye jak stwierdzono są składem około 4.000 bardzo wyszukanych trucizn prowadzących w powolny sposób do śmierci?????? Dlaczego nie karze się producentów i sprzedających tak jak za narkotyki????? Dlaczego nie powstały jeszcze kliniki odwykowe jak dla narkomanów i alkoholików,przecież rzesza palaczy stanowi jeden z większych odsetek populacji na Ziemi????? Ja wiem....dawno odkryłam zakłamanie tego świata, które robi największe interesy na śmierci człowieka poprzez używki!!!!! Nie dziwię się, że żyjąc w tym fałszu , nie zawsze chce się żyć. My się nie dajmy:)))
-
a z tym grochem to prawda...daje siły do pracy.Ja robię grochówkę co tydzień w okresie zimowym a dziś zamiast z ziemniaczkami zapychającymi żyły, zrobiłam ją z kluseczkami kladzionymi na dwóch jajkach z warzywami i mięskiem....pycha:))) O grochu czytałam w przepisach Ojca ŚW....bodajże Klimuszko się nazywa i posiada wiedzę oraz zioła leczące nawet beznadziejne przypadki.Moja mama przywiozła folderki czarno-białe jak się odżywiać, by bez chorób pożyć troszkę dłużej niż 100 lat.Gdzieś to mam w domu ale musiałabym poszukać.Mamie przepisał siedzenie obowiązkowe przy ognisku z palącym się iglastym drzewem i krojenie cebuli nisko przy oczach, żeby pozbyła się gronkowca, który żarł ją przez wiele lat i straciła mnóstwo kasy na leczenie bez efektów.Podziałało!!!Wyleczyła się:)
-
moje skarby....macie sporo racji jak zwykle wezmę pod uwagę, żeby nie za wiele oglądać tych filmików, bo przypomniałam sobie, że kiedyś jak dorabiałam sprzątaniem u pani doktor w domu, dorwałam się do jej medycznych książek i weszłam na obrazki, które, były wypadkową pewnych schorzeń z opisem objawów.Mówię Wam, że wszytskie opisy pasowały do moich objawów i pomyślałam, że tylko czekać, aż się tak rozsypię jak na fotkach.Pani doktor zastała mnie przy nich i opieprzyła, że nie wolno ich oglądać, bo na dobrą sprawę wszelkie zaczątki chorób mają takie same objawy i opisy więc można wyciągnąć błędną diagnozę i umrzeć ze strachu.Poza tym jeśli wizualizacja....to niech będzie pozytywna, żeby ściągać same dobre rzeczy...prawda?Tak więc od tego czasu wolę oglądać piękne pejzaże i okazuje się, że potem los płata mi figla i jestem w nich realnie. 'Będę czekała na ciąg dlaszy diety. Dziś odwiedziłam moją dawną koleżankę z byłej pracy.Mieszkają z rodziną na wiosce i żyją skromnie ale serca mają wielkie jak talerze i na pewno będę u nich częściej niż raz na parę lat.Trzeba kochać dobrych ludzi i przytulać, bo czas nagli.Tak wię tuliłam tą mocno siwą bez zębów, chorą na schozofremię koleżankę, z którą kiedyś przeżyłyśmy wiele cudownych chwil przez 8 lat pracy.Tuliłam ją jak wtedy i dla mnie wciąż jest ładną, zgrabną , pięknie umalowaną damą pełną wigoru i poczucia humoru.Dobrze, że bierze leki.Rozmawia się z nią normalnie choć już kiedyś spotkałam ludzi z ta chorobą i przebiega ona bardzo różnie.Ja się nie boję chorych tylko zdrowych ze zbyt wielkimi ambicjami życiowymi....Ci to mogą skrzywdzić. Pogłaskałam Tą moją koleżankę z tym wilkiem brzuszkiem po tych siwych włosach i zbolałych rękach i mogłabym tak ciągle, bo żal mi było się rozstawać z jej dobrocią i moim wspomnieniem z nią związanym.Jakie to życie jest niesprawiedliwe dla dobrych............? Kochane dziewczynki....nie zapaliłam ale śmierdzę tytoniem, bo tam gdzie byłam wszyscy palą.Mój płaszczyk i golf, który mam na sobie to jeden wielki smród.Moje gardło też ucierpiało....duszę się.Nie wiem czy nie lepiej było zapalić niż wąchać??? Pozdrawiam Was serdecznie:)))
-
kochane babeczki....zobaczcie co znalazłam....nawet nie wiedziałam, że tyle świństwa w jednym miejscu...Olu kochana....jak ja stara palaczka wytrzymuję, to Ty też....powodzenia http://www.youtube.com/watch?v=HceXo4aiSfA
-
herbatko miętowa.... proszę Cię dokończ ,jeśli będziesz miała wolną chwilkę....tą diete odchudzającą.Skończyliśmy ją na piątym dniu.Jest ona chyba na 10 dni jak zrozumiałam?Ja siedzę właśnie i spisuję to dopiero teraz, bo jednak nie poszliśmy do pubu gdyż M zasnął a mnie samej nie chce się szwędać jak dawniej. Dziewczynki napiszcie coś do mnie:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
-
witajcie kochane dziewczęta u mnie nic nowego....prąd nie zrobiony a wręcz popsuli coś, że nie mam światła w łazience i w przedpokoju.Było poważne zwarcie i cały pion mieszkań w moim budynku nie miał światła.Wzywałam pogotowie.Kable nadal wystają ze ścian, brak kontaktów.Czekam żeby nabrać sił do dalszych działań , bo na razie mam depresję i jestem osłabiona.Nie wiem jak dałam rady nie zapalić ale nie zapaliłam. W piątek był wernisaż naszych prac.Przed imprezą wybrałam się do naszego handlowego molocha z windami, bo kobieta zadzwoniła, że już ściągnęli dla mnie z Legnicy kapelusik na zamówienie.Rzeczywiście wywiązali się dość dobrze w czasie.Miałam jeszcze pieniążki z odzysku więc poszłam kupić ten kapelusik by sobie zadośćuczynić ostatnie klęski i zrobić coś raz dla siebie.Nastrój poprawił się, bo w kapelusiku dość fajnie wyglądałam...jak stwierdzono na wernisażu.Poza tym zaszalałam na całego i kupiłam sobie dwa kosmetyki po 40 zł każdy(cień do powiek i leaner z brokatem)Nie żałuję, bo jak zrobiłam sobie oko to sama nie mogłam się napatrzeć, że to moje własne.Juz dawno przekreśliłam się jako nieurodziwa półwiekowa dama a tu zaskoczenie....he he:))) Dziś byłam na takim większym bazarze by kupić kotce zabawkę do ścierania pazurków, oczywiście używaną, bo nowa kosztuje ponad 200zł a tak udało się kupić za 22zł. Może jeszcze po kolacji wyciągnę mojego M na piwko do pubu...raz się żyje....mając tyle schorzeń trzeba oprócz tabletek zafundować sobie czasem małe co nieco, by poczuć, że człowiek nie robol i maszynka do zarabiania pieniędzy.Dziś więc zrobię coś może głupiego i niestosownego ale czuję, że muszę....obiecuję nie przesadzić:)))Buziaczki:)))dla WBW