mysle ze przerwa w zwiazku
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mysle ze przerwa w zwiazku
-
annelko istnieje taki lek. ja mialam wlasnie taki lek bedac z moja pierwsza miloscia, nie balam sie bliskosci tylko tego ze on mnie odrzuci
-
ze mnie to juz w pewnym momencie wszysyc sie smiali bo najpierw plakalam ze jestem sama i chce kogos a zaraz byl placz ze kto sie pryczepil chce czegos a ja nie chce. i tak w kolko
-
ja wlasnie tak mialam annelko niby kogos chcialam ale jak ktos sie pojawial to mialam ochote zabic i marzylam zeby sie odczepil a potem znowu kogos chcialam
-
wiesz coci ja tez dlugo chcialam ale jak sie pojawial ktos nowy wtedy to szybciutko uciekalam:) bbo nie byl nim i to bylo jego najwieksza wada a nie chcialam nikogo oszukiwac
-
dla mnie naturalne jest ze czlowiek po rozstaniu musi pobyc sam, odkryc siebie na nowo. nigdy nie potrafilabym wejs od razu w zwiazek nowy? bo i po co? zeby oszukiwac ta druga osobe? bez sensu
-
ja powiem tak, po latach nie obwinam juz nikogo, tak mialo byc, mimo ze w tym momencie w ktorym razem bylismy kochalismy sie to nie bylo to. i nie ma w tym niczyjej winy. ale moglam tak dopiero po latach powiedziec
-
potem sie zamknelam w takie skorupce, myslalam i czulam sie pusta w srodku , niedolna do milosci
-
u mnie bylo to 9 mieisecy bez kontaktu. jak jest kontakt to to sie nie liczy tak naprawde. jakby byl kontakt to pewnie duzo dluzej by to trwalo
-
a czy mialam ochote? jezu prze pol roku to bylo najwieksze marzenie mojego zycia, zeby on wrocil i zeby dalej kochal
-
on dalej jest z ta kobieta ktora poznal po rozstaniu, bedzie to juz 5 lat, ja poznalam swojego meza, notabene spotkalam go jak wychodzilam kiedys od psychologa:) wiec to juz jest rozdzial definitywnie zamkniety. ale bolalo i duzo pracy musialam poswiecic na to zeby z tego wyjsc
-
po jakis 9 miesiacach moglam powiedziec ze z tego wyszlam ale okupilam to wszystko strasznie, zniklam prawie zupelnie bo nie bylam w stanie jesc a jak juz jadlam to z tycch nerwow wszystko spalam. a potem to juz najtrudniej bylo uwierzyc w siebie w to ze jestem cos warta. na tym polegala moje terapia, na uporaniu sie z przeszloscia.poczatki to byl tylko on
-
ja zostawil mnie facet ktory myslalam przez dlugi czas ze bedzie tym jedynym to wpadlam w katatonie, nie robilam nic, czulam sie jak zero bo doszlam do wniosku ze to wszystko moja wina ze ja jestem tak beznadziejna, nie potrafilam sie wzaizc do zycia tylko siedzialam i myslalam, wspominalam, rozpamietywalam. w miedzyczasie on sobie znalazl inna, to byl prawdziwy koniec swiata. jako ze tez bylam i jestem dzieckiem DDA to znalazlam wine tylko w sobie, nie potrafilam patrzec obiektywnie,po jakims czasie bylo ze mna tak zle ze matka wyslala mnie do psychologa, chodzilam chodzilam, bylo coraz lepiej, choc na poczatku tylko udawalam ze jeste lepiej i usmiechalam sie na pokaz a w duszy wszystko plakalo
-
no ja mam problemy ze znakami miekkimi, zawsze ich zapominam ale krotko sie ucze i mysle ze potrenuje troche i bedzie lepiej
-
no a teraz jak juz pisalam ucze sie rosyjskiego i tu na odwrot, mowic sie nie boje ale jak mam cos napisac to koszmar jest
-
ja mialam blokade bo sie strasznie stresowalaam ze powiem cos zle i wszyscy sie beda ze mnie smiac:) no ale przeszlo i teraz no problemo ale poczatki w mowieniu to bylo cos...
-
no mowic to sie w sumie w stanach nauczych bo nie bedzie innej rady.u mnie tak bylo, umialam angielski perfect, pisanie, czytanie, sluchanie a jak przychodzilo to mowienia to ani me ani be bo tak sie stresowalam
-
aa, no to nie jest zle bo ja myslalam ze wogole nic a takto to cos jest. a metoda callana to ktora jest bo nie znam sie na tym?
-
no wiec desko pozwole sobie jeszcze raz zapytac i mam nadzieje ze nie zostane okrzyczana znowu. myslalas o jakim kursie angielskiego? i czy wogole masz jakies podstawy czy to bedzie pierwsza stycznosc z tym jezykiem?
-
i ja rozumiem ze sie wychodzi , stara sie a ktos ciagle jest w naszej glowie, to nie przyjdzie ot tak, czas i tylko czas.nie ma gumki do uczuc i nie da sie wszytskiego wymazac
-
posluchaj czy ja gdziekolwiek napisalam ze masz tak potrafic? czy kiedykolwiek napislam ze masz zapomniec teraz? zrobilam to?
-
chcialam po prostu przeprowadzic normalna rozmowe, skoro nie moge to trudno
-
i tak siebie cenie w zyciu najbardziej bo to ja jestem najwazniejsza, co nie przeszkadza mi byc w zwazku i byc szczesliwa ale u mnie to tez nie przyszlo tak hop siup.ale skoro ktos kto podobne rzeczy przezyl i troche swaiata i widzial i rozumie nie moze sie wypowiedziec bo to jest zmuszanie kogos do swojego zdania i narzucanie swojej woli to ok, ja nie musze pisac.
-
i nie napisalm nigdzie ze treaz masz byc szczesliwa, ze teraz masz cos zrobic. ciagle pisze ze to nie jest latwe i jest ciezkie i potrzeba na to czasu.
-
tak potrafie, bo kiedys przeszlam przez cos takiego, nie zawsze moje zycie bylo takie jak teraz.nie pisze rzeczy z ksiezyca albo o rzeczach ktorych nie przeszlam bo nie uwazam ze warto sie wypowiadac na temat o ktorym nie mam pojecia
-
dla mnie normalna rozmowa jest pyatnie o plany wyjazdu bez uszczypliwosci i bez drugiego sensu. nie mozna juz zapytac jak ktos sobie wyjazd wyobraza? czy tym pytaniem kogos urazilam? czy bylo w nim cos nienormalnego badz cos na sile?