Witam opiszę wam moją historię, żeby dać wam nadzieje na przetrwanie najtrudniejszych chwil. Nieregularne miesiączki miałam od zawsze, ale leczyć zaczęłam się dopiero po roku nie udanych prób zajścia w ciąże(miałam 25l.). Poszłam do lekarza z sugestią, że to może być pcos, a on oczywiście zbulwersował się, że skoro wiem co mi jest to po co do niego przychodzę. Po badaniach, które zlecił diagnoza pcos i niedoczyność tarczycy. Później 1,5 roku eksperymentów z różnymi lekami i jedna owulacja. I tu ostrzeżenie kiedy zaczęłam się odchudzać i przestałam jeść jakiekolwiek węglowodany było jeszcze gorzej, nie dostawałam @ nawet po lekach. Później poszłam do dietetyczki (2 wizyty), schudłam bardzo szybko i utrzymałam wagę i @ po lekach regularne. Ale muszę zaznaczyć, że jednocześnie brałam tabletki na insulinoodp***ość przepisane przez gina. Lepiej odchudzać się zgodnie z poradami eksperta. Poszłam do innego ginekologa, lekarz po pierwszym nieudanym cyklu z clo skierował mnie na laparo. W drugim cyklu po laparo. owulacja i ciąża, którą cieszyłam się zaledwie 2 tygodnie. Po 4 kolejnych miesiącach nieudanych prób pojechaliśmy z mężem do Częstochowy poprosić o cud. I nasze modlitwy zostały wysłuchane. W tym samym cyklu zaszłam w ciąże (28 lat) bez tabletek, których nie mogłam brać ze względu na torbiel na jajniku. Poszłam do lekarza, żeby sprawdzić czy torbiel się wchłania, a okazało się, że mam owulacje a po kilku tygodniach 2 wymarzone kreski na teście:) Wiara czyni cuda... teraz nasz mały cud ma 8 miesięcy.