Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

SREBRNA AKACJA

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez SREBRNA AKACJA

  1. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Posyłam kwiaty Adam Asnyk Posyłam kwiaty - niech powiedzą one To, czego usta nie mówią stęsknione! Co w serca mego zostanie skrytości Wiecznym oddźwiękiem żalu i miłości. Posyłam kwiaty - niech kielichy skłonią I prószą srebrną rosą jak łezkami, Może uleci z ich najczystszą wonią Wyraz drżącymi szeptany ustami, Może go one ze sobą uniosą I rzucą razem z woniami i rosą. Szczęśliwe kwiaty! Im wolno wyrazić Wszystkie pragnienia i smutki, i trwogi Ich wonne słowa nie mogą obrazić Dziewicy, choć jej upadną pod nogi; Wzgardą im usta nie odpłacą skromne, Najwyżej rzekną: \\"słyszałam - zapomnę\\". Szczęśliwe kwiaty! mogą patrzeć śmiele I składać życzeń utajonych wiele, I śnić o szczęściu jeden dzień słoneczny... Zanim z tęsknoty uwiędną serdeczniej
  2. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! Ranek w górach Adam Asnyk Wyzłocone słońcem szczyty Już różowo w górze płoną I pogodnie lśnią błękity Nad pogiętych skał koroną. W dole - lasy skryte w cieniu Toną jeszcze w mgle perłowej, Co w porannym oświetleniu Mknie się z wolna przez parowy. Lecz już wietrzyk mgłę rozpędza I ta rwie się w chmurek stada... Jak pajęcza, wiotka przędza Na krawędziach skał osiada. A spod silnej tej zasłony Świat przegląda coraz szerzej, Z nocnych, cichych snów zbudzony, Taki jasny, wonny, świeży. Wszystko srebrzy się dokoła Pod perlistą, bujną rosą, Świerki, trawy, mchy i zioła Balsamiczny zapach niosą. A blask spływa wciąż gorętszy Coraz głębiej oko tonie, Cudowności świat się piętrzy, W wyzłoconej swej koronie. Góry wyszły jak z kąpieli I swym łonem świecą czystym, W granitowej świecą bieli W tym powietrzu przezroczystym. Każdy zakręt, każdy załom Wyskakuje żywy, dumny, Słońce dało życie skałom, Rzeźbiąc światłem ich kolumny. Wszystko skrzy się, wszystko mieni. Wszystko w oczach przeistacza, Gra przelotnych barw i cieni Coraz szerszy krąg zatacza. Już zdrój srebrną pianą bryzga, Gdy po ostrych głazach warczy... Już się żywszy odblask ślizga Po jeziorek silnej tarczy... Już pokraśniał rąbek lasu... Już się wdzięczy i uśmiecha Brzeg doliny - a z szałasu Dolatują śpiewne echa... Przez zielone łąk kobierce, Dzwoniąc, idą paść się trzody... Jakaś rozkosz spływa w serce, Powiew szczęścia i swobody. Pierś się wznosi, pierś się wzdyma I powietrze chciwie chwyta - Dusza wybiec chce oczyma Upojona, a nie syta; Niby lecieć chce skrzydlata, Obudzona jak z zaklęcia... I tę całą piękność świata Chce uchwycić w swe objęcia. Pozdrawiam biesiadniczki!
  3. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Mówisz o słowach Mirosław Czyżykiewicz Mówisz o sercu i o duszy ja o mózgu i o genitaliach mówisz o miłości i intymności ja o interesach ciała mówisz o bezbrzeżnej tęsknocie ja o deficycie energii mówisz nie gdy rozpinam twoja bluzkę... niech żyją różnice dzięki nim możemy się zjednoczyć na tę noc.
  4. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Przyszłe credo AN Widoczne kapitulacje lata dają się jeszcze przełożyć na gwarne popołudnia, jakie zostają do przyjścia nowego rozdziału. Masz tu trochę przyjaciół i trochę nieśmiałych przyjaciółek, które pytają się: co słychać? lub o to, co słyszałeś u innych, ponieważ smuci je względna cisza traw lub brak wiatru od lądu? Taki z tego smutek, jaka radość z nie otrzymania zaproszenia do wzięcia udziału w dożynkach lub dowiedzenia komuś, jak daleko rozmija się z tym, co nawijają o nim inni. Ale tam dalej, gdzie wyludnione już domki świadczą nie sprzątniętymi śmieciami o burzliwym okresie, tli się ułamek czasu zastygły w żywiczym słońcu i nawoływaniom nie można się oprzeć, gdyż pojawia się i kobieta i las i fałda ołowianego nieba. Z takiej zaćmy wychodziło się nieraz bez większej nadziei na wczesne przybycie i bez stałego kierunku szło się na oślep. Chcieliśmy wiec zatroszczyć się o jak najlepszy odbiór, nie zważając na hasła i odzewy, kody i idiomy, aby przepadło jak najmniej i mając gdzie skręcić, usiedliśmy na przeciw siebie.
  5. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Chłodny miesiąc AN Cóż to za muzyka ze źle dostrojonego radia, która usiłuje mi umilić wieczór? Dla kogo ma być pociechą, a dla kogo rozrywką? Czy tylko dla nocnych Marków? A co w takim razie z rannymi Piotrkami, którzy wstając mogą się jeszcze na nią załapać. Kończymy się na uszach i dalej pleni się cisza? Miałeś farta i tylko dlatego siedzenie z nosem w pustej szklance może wprawić cię w niezły trans? Podmorski kabel udziela rybom dobrych przykładów więc cud się nie powtórzy i nikt już do nas stamtąd nie przyjdzie? Mało wątpliwe, żeby liczyć na taką uprzejmość.
  6. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! Wewnętrzne bogactwa nie znam autora I jak każda historia, i ta zna swój finał. Wcześniej padały nazwy miejsc, imiona i stubarwne sytuacje, w których niepoślednią rolę odgrywały adresy, powodowały, że padały one jak warowne zamki, uchodząc za zdobyte i splądrowane do cna. Po wcześniejszej kuracji wiosennym słońcem, mamy do czynienia z nijakim stanem, który mógłby uchodzić tu za coś przejściowego, lecz mniejsza o precyzyjne diagnozy, gdyż historia, jak każda, urywa się w najmniej spodziewanym momencie, przynajmniej dla jej drugoplanowych bohaterów, bo właśnie ruszam do jej eterycznych źródeł i nagle staję się jedna z główniejszych poszlak. Tymczasem pojawiają się, skądinąd znane, hasła, prośby i propozycje. Miałem tu jeszcze sporo do zaprowadzenia, chcąc najwyraźniej ulepszyć tę przestrzeń po swojemu i potem przejść od razu do bardziej pożądanych posunięć. Za niedługo jednak będziemy już mogli rozkoszować się nowym planem i, jeśli miałoby to cośkolwiek znaczyć, jesteś w dalszym ciągu w polu moich zainteresowań, co na szczęście nie wyklucza i takich rozwiązań: ty wyjeżdżasz na zawsze, ja napotykam się z coraz większymi przeszkodami i któregoś dnia spotykamy się na ulicy. POzdrawiam biesiadniczki!
  7. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Szkoda! Adam Asnyk Szkoda kwiatów, które więdną W ustroni, I nikt nie zna ich barw świeżych I woni. Szkoda pereł, które leżą W mórz toni; Szkoda uczuć, które młodość Roztrwoni. Szkoda marzeń, co się w ciemność Rozproszą, Szkoda ofiar, które nie są Rozkoszą; Szkoda pragnień, co nie mogą Wybuchać, Szkoda piosnek, których nie ma Kto słuchać. Szkoda męstwa, gdy nie przyjdzie Do starcia, I serc szkoda, co nie mają Oparcia.
  8. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Marzenie poranne Adam Asnyk dalszy ciąg... W niebiańskim pogrążyć zachwycie. Ty jedna! ach! możesz, na ziemi ty jedna! Otworzyć mi nieba podwoje, Twa miłość nam władzę cudowną wyjedna, I skrzydła dostaniem oboje". To wszystko słyszała jak w sennym marzeniu - I uciec, i zostać by chciała, Aż wreszcie uległa słodkiemu wzruszeniu I rękę nieśmiało podała. Podała - i nagle spostrzegła z podziwem, Że lecą oboje dłoń w dłoni, Złączeni swych skrzydeł tęczowym ogniwem W obłoku jasności i woni. A wszystko się przed nią roztapia w blask słońca, Pierś samą oddycha rozkoszą, Kraina cudowna, bez końca - bez końca, A skrzydła ją w górę unoszą; I płyną wciąż razem w błękitne etery Po szlakach przestrzeni gwiaździstych, A pieśni - nadziemskie śpiewają im sfery O ducha pragnieniach wieczystych. Więc czuje: że serce wyrywa się z łona, Że nadmiar uczucia pierś tłoczy, Wśród jasnych błękitów, gwiazd złotych, stęskniona Na niego podniosła swe oczy. I wzrokiem spoczęła w młodzieńca spojrzeniu, Co ognia płynęło falami, I w sennej ekstazy bezbrzeżnym pragnieniu Ust jego dotknęła ustami. Wtem wszystko przepada... i widzi, o dziwy - Świat jasnych urojeń znikniony! I siebie zmienioną w krzak brzydkiej pokrzywy, A młodzian stał w oset zmieniony. W rozpaczy i wstydzie chce płakać - nic zdoła; Cóż będzie nieszczęsna robiła? Wtem słyszy z radością, że matka ją woła, I nagle się ze snu zbudziła - I poszła zapytać do matki, co znaczy Sen dziwny o takiej przygodzie. A matka z uśmiechem swej córce tłumaczy, Że marzyć nie trzeba w ogrodzie.
  9. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Marzenie poranne Adam Asnyk Siedziała w ogrodzie w półświetle, w półcieniu, Przy blasku wschodzącej jutrzenki, Wśród ciszy porannej oddana marzeniu, Słuchając słowika piosenki. Marzyła o szczęściu, miłości - tak trocha, Bo o czymże można by innym? Wszak każda dziewczyna, choć jeszcze nie kocha, Marzeniem się bawi niewinnym. Tęsknota, niepokój i dziwne żądania Nieznanych a słodkich upojeń Budziły w jej sercu odblaskiem świtania Girlandy tęczowych urojeń. I piła skwapliwie te wonie, te fale Powietrza, co pierś jej wznosiły, I mocniej błyszczały jej ustek korale I żywiej się oczy paliły. Patrzała na kwiaty, co jasne z uśmiechem Skłaniały kielichy miłośnie, I dzieląc się wonnym rozkoszy oddechem, Szeptały o szczęściu i wiośnie. Widziała konwalię dziewiczą, jak drżała, Łzy lejąc z drobnego kielicha, W objęciach wietrzyka, a choć tak nieśmiała, Jednakże coś pragnie i wzdycha. A dalej narcyzy tak piękne, urocze... Że muszą samotne pozostać, Więc główki zwiesiły nad wody przeźrocze, Ścigając odbitą w niej postać. Tam znowu fijołki, kryjące się w trawie; Tak dobrze tej cichej rodzinie! Nie myśli o próżnej wielkości i sławie, Lecz żyje dla siebie jedynie. Tak marząc o kwiatach i tonąc w marzeniach, Oparła na ręku swą głowę I chmurki śledziła w słonecznych promieniach To srebrne, to znowu różowe. Wtem widzi zdziwiona: że z słońca promieni W jej oczach gmach staje złocisty, Z kopułą szafirów, z ścianami z zieleni, A cały jak kryształ przejrzysty. Kolumny - to palmy splecione w arkady Przez liany i bluszcze wiszące, Schodami - srebrzyste ściekają kaskady, Posadzką - mozajki kwitnące. I widzi strwożona, jak kwiatów kielichy Ludzkimi ją mierzą oczami, I widzi rój sylfów skrzydlaty i cichy - Jak igra w powietrzu z tęczami. A jeden z narcyzów rosami wilgotny W pięknego młodzieńca się zmienia, Lecz skrzydeł nie dostał i usiadł samotny Nad brzegiem srebrnego strumienia. I widzi wzruszona, jak wiatrom się skarży: Że nie ma na świecie nikogo... I słyszy westchnienia i w myślach się waży, A tak jej smutno i błogo. Nad litość nic nie ma na ziemi świętszego, Więc litość skłoniła dziewczynę, Że wstała powoli i poszła do niego Zapytać o smutku przyczynę. Słyszała jak przez sen wyrazy namiętne, Co śpiewnym pieściły ją echem, I oczy widziała tak piękne a smętne, Że odejść byłoby, ach! grzechem. Słyszała, jak mówił: "Ty jesteś wybraną, By nowe ukazać mi życie I duszę na wieczną tęsknotę skazaną
  10. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    KOPCIUSZEK NA BALU Kasia Przyjęcie zgotowano w małej mieścinie, proszono gości szeregi całe. Kusiły panny, mocząc usta w winie, wielu kandydatów, szanse mniej niż małe. Muzyka do tańca zagrała radośnie, gdy do świata mego zatrzasnęła się brama. Udawałam błazna, mówiąc niby wzniośle, siedząc w kącie sali, jak palec znów sama. Lecz tańce kiedyś przerwą, gdy ucichnie muzyka. I zniknę, choć nie chcę, w tłumie setek twarzy. Zniknę, choć przeciętność nigdy nie znika, oryginalność- jak wszyscy-mogę tylko marzyć.
  11. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    ODWIECZNE PYTANIE Kasia Czym jest miłość w świecie, w którym mężczyzna zamiast poszukiwać klucza do serca kobiety, obywa się wytrychem? A może jest tylko grą, w której przegrywa ten, kto pierwszy powie kocham? Była, jest i będzie, nawet przed Bogiem, który nie liczy swego początku. Tak upragniona wzbudza w oczach ludzi pożądliwy błysk. Niepohamowane chęci do przeżycia „życia życiowo”. Żyje się, aby kochać, jak kocha się, aby żyć. Jednak co o miłości może powiedzieć osoba, która nigdy jej nie zasmakowała i musiała obejść się apetytem? Optymistyczna myśl na dziś: konsumpcja nadejdzie jutro, lecz wierzę w nią, bo ona jest dogmatem mej wiary. Miłość jest sensem wczorajszej egzystencji, który jutro kłamstwem będzie. Jednakże gdy zjawi się prawdziwa miłość, nie będzie się liczyć nic prócz niej, o ile nie stchórzysz, usłyszawszy jej szept.
  12. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! Julian Tuwim \" A jeżeli nic ? A jeżeli nie ? Trułem ja się myślą złudną, Tobą jasną, tobą cudną, I zatruty śnię: A jeżeli nie ? No to... trudno. A jeżeli coś ? A jeżeli tak ? Rozgołębią mi się zorze, Ogniem cały świat zagorze Jak czerwony mak, Bo jeżeli tak, Bo to... - Boże ! \" - Pozdrawiam biesiadniczki!
  13. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Powój Adam Asnyk Niejedna wesoła piosenka, W wiosenne wieczory lub ranki, Wybiegła z tego okienka, Strojnego w białe firanki. I śmiechu srebrnego kaskada, Ach, nie raz! z owego sąsiada Spłynęła z okna sąsiada Po wiotkich splotach powoju. Natenczasa nja byłem studentem, I boski zajmował mnie Plato, I nad niejednym fragmentem Ślęczałem zimę i lato. Myślałem, pracując tak pilnie I pisząc uczone rozprawy, Że się dorobię niemylnie Wiedzy, znaczenia i sławy. Zły sąsiad, zły sąsiad był ze mnie! Siedziałem jak więszień za kratą, I kląłem w duchu tajemnie Sąsiadkę, piosnki i lato. I nigdym nie patrzył w okienko, Choć nieraz w niedzielę lub święto Mignęła białą sukienką W powoju kwiaty upiętą. Na próżno wesoła figlarka Rzucała do okna mi kwiatki: Brałem do ręki lutarka, Strzegąc się psotnej sąsiadki. Dziś znowu po trudach i znoju, Po wielu minionych już klatach, Mieszkam w tym samym okoju, I myślę czasem o kwiatach. Nie myślę już więcej o sławie W tej biednej izdebce pod dachem, Lecz patrzę w okno ciekawie, Pojąc się wiosny zapachem. Daremnie wyglądam, daremnie! Dziś nic mi spokoju nie skłóci; Ja jednak wzdycham tajemnie, Cisza mnie gniewa i smuci. Ach, teraz już puste okienko! I nie ma w nim białych firanek: Nikt mnie nie wabi piosenką W majowy wieczór lub ranek. I śmiechu nie słychać srebrnego, I wszystko już leży w ruinie, Ja wzdycham, sam nie wiem czego, Myśląc o psotnej dziewczynie. Zaginął ślad mojej sąsiadki, I tylko zwieszony kapryśnie Powój przynosi mi kwiatki, Do okna geałtem się ciśnie. I motyl przyleci czasami Pić słodycz z jasnego kielicha; A ja się patrzę ze łzami, "Gdzie ona?" pytam go z cicha. Wspomnienie przeszłości pierś tłoczy Aż wreszcie żalami wybucha; A motyl patrzy m w oczy, Na kwiatach siedzi i słucha. I szemrze, miód pijąc z kielicha: "Wszak mogłeś i kochać i marzyć? Kto napój szczęścia odpycha, Ten nie ma prawa się skarżyć!"
  14. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Gałązka jaśminu Adam Asnyk Tam, pod niebem południa palącem, Szło ich dwoje po mirtów alei, Słów namiętnych rzucając tysiącem; Lecz nie było tam słowa nadziei. Pożegnanie ostatnie na wieki... To trwa długo... I wstał księżyc blady, A westchnienia powtarzał daleki Szum płaczącej kaskady. Obcy młodzian opuszczał dziewczynę, Co jak powój w jego serce wrosła, I porzucał słoneczną krainę, Lecąc na śmierć, gdzie rozpacz go niosła. Więc targając serdeczne ogniwa, Czuł, że serce z swej piersi wydziera I że młodość ta jasna, szczęśliwa, W jej uścisku umiera. Biedne dziewczę zrozumieć nie zdoła, Że jest wyższa nad miłość potęga, Że głos smutny, głos grobów anioła, W jej objęciach go jeszcze dosięga - Więc się skarży jak dziecię pieszczone: - \"O niedobry, jak mnie możesz smucić! Twoje słowa mnie ranią szalone, Nie mów, że chcesz mnie rzucić! Cóż mieć możesz na ziemi droższego Nad mą miłość?... Gdy ta cię nie wstrzyma Idź...\" Tu głosu zabrakło drżącego, I spojrzała smutnymi oczyma: - \"Patrz, me serce omdlewa mi w łonie, Łez mi braknie i w oczach mi ciemno... Masz tam ginąć gdzie w dalekiej stronie, To umrzyj razem ze mną! Tak, o dobrze! Nie będę po tobie Więcej płakać ni gorzko się smucić, Ale razem w jednym spocznie m grobie, I nie będziesz już mnie mógł porzucić; Wieczność całą prześnimy tak błogo, I przebaczy nam Bóg miłosierny!... Ja prócz ciebie nie mam tu nikogo, A ty idziesz, niewierny!? Nie chcesz umrzeć i nie chcesz żyć razem?. Idź szczęśliwy! Twa kochanka biedna Przed cudownej Madonny obrazem Szczęście tobie u Boga wyjedna. Teraz jeszcze mej prośbie serdecznej Uczyń zadość, bo cierpię ogromnie, Gdy pomyślę, że w rozłące wiecznej Możesz zapomnieć o mnie. Tyś tak lubił wonny kwiat jaśminu, Ja go odtąd na mym sercu noszę...\" I odpięła chusteczkę z muślinu, Mówiąc dalej: \"Weź gałązkę, proszę, A ta druga na sercu zostanie; Mówić będzie o tobie, jedyny! Gdy nie przyjdziesz na moje wołanie - Łzą się zroszą jaśminy...\" I oparta na jego ramieniu, Wpółzemdlona, kwiaty do ust ciśnie; I tak stoją oboje w płomieniu, I ust dwoje na kwiatach zawiśnie - Aż nareszcie wydarł się z objęcia I rzekł do niej: - \"O żegnaj mi droga! Gdy mię twoje nie zbawią zaklęcia - Spotkamy się u Boga! Ja nie mogę pozostać przy tobie, Choć twój jestem na wieki, dziewczyno! Bo mnie duchy wzywają w żałobie, Bym szedł z tymi, co mamie dziś giną. Słyszę okrzyk z krwawego zagonu, Słyszę matkę wołającą: Synu! Lecz zachowam, zachowam do zgonu Tę gałązkę jaśminu...\"
  15. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! Spokojność Konstanty Maria Górski Zbudzić się, zerwać, uchylić firanek, Wyjrzeć w kwietniowy, błękitny poranek, Gdzie tylko wierzby kwitnące się złocą I tylko brzozy białym pniem migocą - A na toń niebios, wiosenną i bladą, Fijoletową sieć gałązek kładą... Obejść kasztany, których pąki, lśniące Nowymi soki, łowią chciwie słońce I główki śmiało w przestrzeń prą błękitną, Czując, że jutro w śnieżną kiść zakwitną... Chodzić po słońcu - powoli - jak we śnie, Wokoło sadu, gdzie kwitną czereśnie, U węgła domu przystanąć - posłuchać, Bo już gołębie zaczynają gruchać I wilga gwiżdże w południe nad sadem, Gdy owad w trawie goni się z owadem. A w wieczór, kiedy gwiazdy wyjdą z toni Błękitnej, słowik pieśń swą ślubną dzwoni, Dziwiąc się wielkiej księżycowej łodzi, Co z białym żaglem na Ocean wschodzi. Słuchać tej pieśni, która pierś rozpiera Ogromnej ziemi i w niebie zamiera, Ginąć w tej woni sadów i błękicie. Pić to wokoło budzące się życie I czuć z wszechświatem, nie pragnąc dla siebie Serca na ziemi ni gwiazdy na niebie Nic nie zamarzyć, nie kochać, nie żądać. W przeszłość się tęsknym okiem nie oglądać Ani nie czekać, czy z tą nową wiosną Z mogił zaklęslych niezabudki wzrosną... I wierzyć tylko, że gdy płomyk zgaśnie, Serce na wieczność - jak na zimę - zaśnie Pozdrawiam biesiadniczki!
  16. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Bo miłość mój drogi to: Michael Quist To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem, Aby on także mógł powiedzieć: "kocham ciebie", nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami. Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie, Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to "ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną... Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń. Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie, To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków, Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet jeśli ona przez moment się wzbrania To dawać nie licząc tego, co inny ci daje, płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu. Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie. Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego, Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi, na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka. Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej, wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada, jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi. To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy, bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE. Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie, śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać, Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego. Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej, Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ, to pozwolić się kochać, być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę. To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego, którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać!
  17. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Kimkolwiek jesteś, kocham Cię! Autor nieznany Po cichej uliczce wielkiego miasta szedł sobie drobny staruszek, Powłócząc nogami w jesienne popołudnie. Zeschłe liście przypominały mu każde przeszłe lato. Przed sobą miał długą, samotną noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec. Aż nagle w stercie liści w pobliżu sierocińca, mała kartka papieru zwabiła jego wzrok. Zatrzymał się więc i podniósł ją trzęsącymi się dłońmi. Czytając dziecinne literki, starzec wybuchnął płaczem, Bo słowa paliły jego wnętrze niczym piętno. "Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję. Nie mam nawet z kim zamienić słowa, Więc ten, kto to znajdzie, niech wie, że go kocham!" Oczy staruszka spoczęły na budynku sierocińca i dostrzegły małą dziewczynkę Z nosem smętnie przyklejonym do szyby. I wiedział już, że wreszcie znalazł przyjaciółkę, Więc pomachał do niej i posłał jej jasny uśmiech. Oboje wiedzieli też, że spędzą zimę razem, naśmiewając się z deszczu. Naprawdę spędzili zimę, śmiejąc się z niepogody, Rozmawiając przez płot i obsypując się drobnymi podarkami, które dla siebie zrobili. Staruszek rzeźbił dla niej przepiękne zabawki, Dziewczynka zaś rysowała mu obrazki, na których piękne panie Spacerowały w słońcu i zieleni drzew, i oboje dużo się śmiali. Lecz dnia pierwszego czerwca dziewczynka podbiegła do płotu, By pokazać starcowi swój nowy rysunek, a jego tam nie było. Przeczuwała jakoś, że on już nie wróci, Pobiegła więc do pokoju, wzięła kredki i papier i napisała... "Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję. Nie mam nawet z kim zamienić słowa, Więc ten, kto to znajdzie, niech wie, że go kocham!"
  18. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    GDZIEKOLWIEK JESTEŚ Brat Tadeusz Ty, co wciąż nikogo nie masz - Puste ręce i samotność w kątach... Tobie gra po nocach Mozart, A deszcz mu na pudle skrzypiec brzdąka - Smutku brat... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ, WYJDŹ Z POKOJU PRZED SWÓJ DOM... KTOKOLWIEK JESTEŚ, BĄDŹ, JAK LAMPA W NOC - JESTEM TEŻ... Ty, co jak bezludna wyspa, Czekasz wciąż na swego Robinsona - Pod Twój próg tęsknota przyszła, Przez skrzypce Mozarta wytęskniona - Tobie gra... Ty, co chowasz duszę w dłoni, By jak ptak nie zwiała Ci przez okno - Puść ją, niech tęsknotę goni, Choćby miała w deszczu łez przemoknąć - Po to jest... Ty, co gdzieś milczeniem śpiewasz Słowa nigdy niewypowiedziane - Daj, niech je wyszumią drzewa I w modlitwie zwrócą Ci nad ranem - Po to są... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ...
  19. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Wiersz Marcina Zatrzymaj się w geście zachwytu, tak na chwilkę, nad cudem życia. Zapomnij, choć przez chwilę chwili, tak w ciszy, wszytko, by nie zwariować. Odnajdź krople nadzieji na dnie studni, tak delikatnie pragnąc, by móc kochać....
  20. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! Władysław Broniewski Rozmyślam coraz częściej od pewnego wieczoru, że chyba moje szczęście jest zielonego koloru. Więc niech ta zieleń we mnie rośnie i niech mnie zewszad otoczy drapieżnie, zachłannie, miłośnie zieleń, jak twoje oczy. Niechaj mi będzie życie oceanicznym dnem, gdzie pływają morskie straszydła o włosach z wodorostów zielone, zielone niesamowicie! i gdzie wszystko jest snem. Przeczytaj tę bajkę nim uśniesz, jeśli chcesz. Szczęście? to co dzień dostać jeden uśmiech i zwrócić jeden wiersz. \" Pozdrawiam biesiadniczki!
  21. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Boga poznajesz nie tyle rozumem, nawet nie sercem, ale poczucie całkowitej zależności od Niego, podobne do tego uczucia, którego doznaje niemowlę w rękach matki. Nie wie ono, kto je trzyma, kto ogrzewa, kto karmi; ale wie, że jest ktoś, i mało tego, że wie - kocha go Lew Tołstoj
  22. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Wiersz Lidii Mleczko Jeśli w Twoim życiu jest miejsce na zadumę, a w szarej codzienności jeszcze odnajdujesz siebie, jesli Jesteś romantykiem, choć przez krótką chwilę i znasz drogę do własnej duszy, jesli potrafisz wierzyć i kochać i czujesz samotność, choć wokół tłum ludzi... ...okryj się płaszczem z gwiazd utkanym, wsłuchaj się w niebiańskiej muzyki tony i w zbawiennej ciszy zatopiony otwórz zapisane strony. Być może gdzieś znajdziesz cząstkę siebie, bo uwierz mi pisane są właśnie dla Ciebie, a może kiedyś los pchnął nas na współną drogę i te strony są o Tobie?
  23. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Lidia Mleczko Było mi dane wartość życia poznać i jego sens zrozumieć. Ty już wiesz, że ma dusza to księga, lecz nie ujrzysz jej kartek, bo świętością jest dla mnie złożona milczenia przysięga. Wiedz, że zapisane strony to historie ludzkich tragedii, nie znajdziesz tutaj komedii. Pragnę Ci powiedzieć, że nie mam już miejsca dla siebie, więc może poproszę o kilka "kartek" właśnie Ciebie? Poznasz mój los i cierpienie i najskrytsze pragnienie.
  24. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Wiersze Patrycji Fornelli Cały ten świat ściska dłoń nadziei, widząc świecące gwiazdy na niebie i rysując swą cudownością tysiące marzeń. Bo ja dla marzeń żyję. Bo to ja jestem światłem. Bo to w moim sercu jest nadzieja. Gram na skrzypcach mego serca. Wsłuchiwać się w dźwięk pragnienia i głosu marzących wspomnień jest lekarstwem zbolałej duszy. Wraz ze wschodem wstaje delikatność Twego głosu, łagodność anioła, serce znudzonego udręką. Poznanie siebie jest zagadką odwieczną... Więc poznaj siebie. Pochwyć mnie za rękę i zatańczmy. Tak jak kiedyś... Gdy rozum głupi jeszcze nie pamiętał. Gdy serce wielkie i czerwone z miłości. Gdy dłonie otwarte...czekały... I czekać będą.
  25. SREBRNA AKACJA

    BIESIADA

    Witam Biesiadę! \"Czyż nie lepszy byłby nasz świat, Gdyby słyszeć od spotkanych osób: Wiem o tobie coś dobrego, I widzianym być w ten właśnie sposób? Czyż nie byłoby cudownie, Gdyby dłoń napotkanego Niosła z sobą zapewnienie: Wiem o tobie coś dobrego? Czyż nie byłoby szczęśliwiej, Gdyby dobro, które jest w nas Było rzeczą, tą jedyną, Pamiętaną w każdy czas? Czyż nic słodsze dni byłyby, Gdyby sławić dobroć znaną? Wszak jej tyle jest na świecie, Nawet w wadach, jakie mamy. Czy nie warto by spróbować Tak o innych myśleć sobie: Ty znasz jakieś dobro we mnie, Ja znam jakieś dobro w tobie? \" - Anonim Pozdrawiam biesiadniczki!
×