Nie palę 6 dzień, mąż też nie, ale z nim gorzej niż ze mną. Nie wiem czy się nie załamie i nie wróci do nałogu tyle, że poza domem. Już nigdy nie pozwolę mu zapalić w domu. Dosyć mam ubrań, włosów przesiąkniętych dymem z papierosów. Najgorsze są poranki. Musiałam zrezygnować z kawy, bo jak się napiję, to mnie zaraz skręca, żeby zapalić. Problemy z żołądkiem, też biorę tabletki przeczyszczające i codziennie jem activię. Najgorsze ze wszystkiego to podjadanie słodyczy. To co zaoszczędzę na fajkach wydam na landrynki i inne słodkości. Wiem, że nie powinnam jeść, kiedyś już rzuciłam palenie, ale po roku przytyłam 10 kg i szybko wróciłam do nałogu. Błędne koło. O rany, ale bym teraz sobie zapaliła. Tylko, że nie zapalę, bo to świństwo nie będzie nade mną miało władzy!!!!!