Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gargamelka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gargamelka

  1. Jola: Ja też bym może wolała ,ale on ma dzisiaj dzień dokuczliwca i co i rusz mnie poszturchuje, podszypuje, burzy włosy na głowie i w ogóle zachowuje się jak mały przedszkolak. No i w tej sytuacji chyba kaloryfer choć twardy i bez emocji będzie mi milszy :)
  2. A my dzisiaj mamy wyjątkowo mięsko na obiadek. A konkretnie udka z kurczaka podsmażone. Do tego ryż i surówka z kapusty pekińskiej. Aaaaa ale mi ślinka leci :p Panowie już powoli kończą :) Jakie szczęście.
  3. papużka: No tym razem robią to pracownicy, a nie sam szef. Okazało się, że na jednym z łączeń szefowi się wysunęła jedna rurka z drugiej i jak nitował to niby się zaspawało, ale nie do końca. I teraz się to objawiło. Już powoli kończą. Trochę nam szkoda dziur, bo to było jakby w ścianie pomiędzy kuchnią i pokojem więc mamy otwór i w kuchni i w pokoju. Ale pomysł mamy jak to atrakcyjnie podmalować, żeby nie trzeba było całego pokoju, albo ściany. :) Aj aj a mnie już w brzuszku burczy... :p Boniak się śmieje, że jak załączymy ogrzewanie to się przytulę opatulona śpiworem do kaloryfera i się nie odkleję do rana :D :D :D Żartowniś hihi. Chociaż pomysł mi się podoba ;)
  4. dziubas: Oj wierzę, że w tym szaleństwie kafeterkowym to się można pogubić kto ile dzieci, jakie, itp itd. Nie przejmuj się :)
  5. Ja jestem papużko ;) Jak żadko mam czas, żeby tutaj po prostu posiedzieć, tak teraz trochę mam ;) Bo obiadek dopiero jak będę miała już wygonionych pracowników z domu :)
  6. Właśnie przyszli panowie magicy i dłubią w ścianie. Dziura już znaleziona. Za chwilę się biorą za klejenie :) Więc może już dziś będzie spowrotem z 17 stopni chociaż. Jupi!!!!
  7. Witam. Ja znowu tylko na momencik. W mieszkanku nadal zimno i łapiki mi marzną. Temperatura znów nam spadła o kolejny stopień :( Ale jeszcze wytrzymujemy ten chłód. Tak sobie myślę, że jak na dworze w wiosenny dzień jest hmm z 10 stopni to już jakoś super ciepło się wydaje. Uwierzcie mi jednak, że 14 stopni w domu, a do tego brak totalny ciepłej wody to niezbyt przyjemna sprawa. Wczoraj jednak udało mi się umyć, a nawet wymyć włosy dzięki garnkowi wody nagrzanej na gazie. Ale że oboje lubimy się codziennie przynajmniej spłukać to brak ciepłej wody jest dla nas chyba większym dyskomfortem niż to zimno. Ale już jutro mają rano przyjść buraki-hydraulaki i naprawiać co źle zrobili za pierwszym razem. I będzie ciepło. Taką mam nadzieję :) Tak więc piszę do Was ubrana w 2 podkoszulki i 3 swetry, oraz rajstopy (pierwszy raz tej zimy) i ciepłe spodnie a także grube skarpeciaki. Taki mały zmarzlak ;p >>mamba: Dziękuję za te ciepłe słowa odnośnie naszego związku. Mam nadzieję że nam nie minie po jakimś czasie ten etap wielkiej miłości ;) A jeśli już to niech się jakoś rozsądnie poprzekształca na dojrzalszą miłość. Co nie??? :D >>Emmi: Oj życzę Ci żeby takie dni były przed Tobą i MM. Naprawdę z całego serca. Wierzę, że takie wielkie powroty miłości mogą się zdarzać zupełnie niespodziewanie i w każdej chwili, na każdym etapie związku. >>Jola: Dobrze Ci radzą dziewczyny. Łap zaraźliwce póki słonko małe. Nie na darmo nazywa się te wszystkie ospy, różyczki, świnki itp. chorobami wieku dziecięcego. :) Wtedy dzieciaki najłżej je przechodzą i nie ma strachu np własnie w czasie ciąży. Zwłaszcza, że Maja kobietką jest i ciąża zapewne jej pisana kiedyś tam :) Ech a Ty będziesz babcią Jolą. :D :D :D No to poleciałam fruuuu dalekoo w przyszłość ;) Już wracam :) O tym jak odzwyczajać dzieci od spania w łóżku rodziców nic nie napiszę, bo się na tym nie znam. Zielonego pojęcia nie mam. A sama jako dziecko do rodziców się nie pchałam. Takie ze mną szczęście mieli hihihi ;) :p No to lecę na \"ciepłe nóżki\" pod kołderkę :) Papa
  8. Witam :) Nadal zimno. Jutro zaplanowana wstępnie naprawa. Jak będzie - się okaże. My staraliśmy się umilić sobie dzionek i ocieplić - Boniak upiekł murzynka, a ja szarlotkę. Do tego kawa i od razu cieplej się zrobiło ;) Szkoda tylko, że teraz poszedł do pracy :( A jutro ja idę, więc się nie zobaczymy prędko ;) Edytkuś: Gratuluję wyników. Zawsze uważam, że jak człowiek się uczy, to nawet jak pytania są z innej beczki, to tak się wszystko układa, żeby zdał. A jak się nie uczy - oj to trzeba mieć szczęście żeby zdać. dziubas: Fajne macie plany na walentynki. My zazwyczaj nie obchodzimy tego święta. A przynajmniej nie jakoś wyjątkowo. Ot jedna z wielu okazji żebym dostała kwiatuszka, a Boniak jakieś pyszności ode mnie. Nie dajemy się porwać szaleństwu. Dla nas każdy dzień jest trochę walentynkowy ;) Ale cieszę się, że Wy będziecie mieli okazję się rozerwać :) Co do wieku - mam 25 lat - rocznikowo :D Ale instynkt macierzyński to we mnie buzuje od ho ho ho jakichś 8 przynajmniej ;) ankara: Aj no właśnie jakoś nie narzekamy bardzo bardzo na te 15 stopni. Moi rodzice i teściowie już nas chcieli do siebie zabierać na kilka dni - jakbyśmy byli zmarzlakami niewiadomo jakimi. Ale to oczywiscie z troski. A nam jakoś nie najgorzej. Najtrudniej z myciem się, bo my nie mamy żadnego grzejniczka, zeby choć w jednym pomieszczeniu nagrzać. Więc jest szybkie myćko, o włosach to raczej nie ma mowy, i do łóżka od razu - żeby się nie pochorować. Śmiejemy się, że to zaprawki przed dołączeniem do grupy morsów ;) Chyba tyle tym razem. Zmykam bo mi palce zmarzły :D Idę pooglądać M jak Miłość. Taką mam dziwną (jak na mnie) ochotę. A potem pod kołderkę czytać książki. Bo rano wstawanie o 5 i tup tup tup do pracy :D Buziam Was mocno :)
  9. Witam :) Ja tradycyjnie znów na niedługo. W sobotę pojechaliśmy do Warszawy na koncert do sali Kongresowej. Koncert potrójny - Angie Stone, Jehro i nasza polska Karolina Kozak. Było świetnie. Prawie 6 godzin cudownej zabawy. Tak właśnie spędziliśmy te (prawie) ostatnie dni karnawałowe. To zresztą był nasz prezent świąteczny. Zamiast kupować sobie prezenty zafundowaliśmy sobie ten koncert. Przy tej okazji odwiedziliśmy mojego brata i jego dziewczynę, którzy mieszkają w stolicy. Wprawdzie już w niedzielne popołudnie wyjeżdżaliśmy spowrotem, ale było miło się z nimi spotkać. A co u nas jeszcze? Marcel pięknie rośnie i równie \"pięknie\" rozrabia. Zepsuło nam sie ogrzewanie i marznę. Od kilku dni coś nam piec grzewczy szalał. Myśleliśmy, że znów się zepsuł i postanowiliśmy kupić nowy. Trochę było niepokoju, bo wszyściutkie pieniążki na ten cel wydaliśmy - a miały być przeznaczone na tegoroczne wakacje (były prezentem ślubnym na ten cel), ale ciepło ważniejsze przecież. Jak już piec zamówiliśmy i przelaliśmy odpowiednią sumę... przybiegli sąsiedzi że im kapie z sufitu. Okazało się, że wszystkiemu winny nie piec, a nowa (półroczna) instalacja. Chyba się gdzieś rozszczelniła na łączeniu i to tak niefortunnie, że u nas nie ma śladu, a sąsiadom zrobiliśmy plamę. Taki pech. Ale udało nam się odmówić piec i panowie odeślą nam spowrotem pieniążki. Jutro będziemy wzywać tych magików, którzy robili instalację - może w ramach gwarancji za darmo naprawią. Choć i tak musimy coś odpalić sąsiadom, no i znów będzie dziura w ścianie i bałagan. Ale jakoś to wszystko na spokojnie przyjęliśmy. Najbardziej to marudzę, bo mi zimno. Musieliśmy wyłączyć ogrzewanie i spuścić wodę z rur. A że przez weekend jak nas nie było też nie grzaliśmy to teraz mam 15 stopni w domu. Brrrrrrrr!!!!! Zaraz idę pod kocyk. Hihihi :) Pozytywny aspekt taki, że teraz dużo się przytulamy :D żeby nam cieplej było :D >>Emmi: Ja doskonale rozumiem że to Wasze opinie i wcale a wcale nie czuję się źle z Waszymi słowami. A wręcz przeciwnie cieszę się, że napisałaś i Ty i dziewczyny o tych dzieciach. Ja lubię się uczyć od innych, dowiadywać jak żyją inni ludzie, jak sobie radzą, jak rozwiązują problemy, jak dzielą radości... To wielka wiedza i skarb. No i piękno tkwi w tym, że z jednej strony jakieś podobne schematy nami żądzą, ale jednak różnimy się i my i nasze życia od siebie. Podobno diabeł tkwi w szczegółach ;) No to tyle tylko chciałam i zmykam. Ach no i dziewczyny jestem tu na kafe. Domowe zakątki nie chcą mi się zalogować :( Znów :(
  10. >>ruminka: Dziękuję za radę :) My nie mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem jak wiesz. Choć minęły dopiero 4 miesiące jak jesteśmy naprawdę razem :) to mam czasem wrażenie, jakby tak było już od baaardzo dawna. Czasem myślę, że my jakimś ewenementem jesteśmy. My po prostu jesteśmy jak te pojawiające się często w opowieściach dwie połówki pomarańczy, które pasują do siebie i już. Nigdy żadnych wątpliwości, nigdy poważnych kłótni, żadnego podnoszenia głosu czy krzyków, ZAWSZE rozmowa i spokojne wyjaśnianie, zrozumienie i zawsze nastawienie pokorne - że to ja nie rozumiem więc mi wytłumacz jak Ty to rozumiesz, czujesz itp. Wiem, że macie o wiele większe doświadczenie i dłuższe staże, ale nie dam, czy raczej nie damy się przekonać do czekania. I to nie upór. Ani też nie mamy presji, że rodzice chcą wnuków np. Po prostu marzymy o dzieciach (nie o dziecku, ale dzieciach :) ) Ale super fajnie, że napisałaś. Dzięki. >>Samanta Fox: Witraj droga koleżanko na naszym topiku i rozgość się :) W szczegóły wprowadzi Cię nasza założycielka i mistrzyni - Emmi!!!! UUUUUU!!!! ( w tym momencie powinny być fanfary) :p Ech głupoty się mnie trzymają ;) >>dziubas: Czytam, że u Was te kłótnie to też takie nie-kłótnie jak u nas. My już obecnie nawet przeszliśmy etap moich milczeń. Wiem już, że to nie ma sensu - po prostu nauczyliśmy się od razu przechodzić do rozmowy. Czego i Wam życzę, bo rozmowa to super sprawa. :) Tak czuję, że fajną parą jesteście :) >>ankara: 20 letni staż małżeński - dech zapiera. Z podziwu oczywiście. I z radości, że taka doświadczona osóbka jest tutaj z nami ;) Fajniście! :) >>bobasekm: No i znikam. Kolacja już zjedzona w przerwie pisaniowej. Teraz winko na dobre trawienie i spanko. Trzymajcie się kobiety :) (bo chłopów to jakoś nie ma ostatnio :( )
  11. No i jestem. >>Emmi/Tatar: Dziękuję kochane Słonka za dobre rady, ale się nie zastosujemy. A to dlatego, że my jesteśmy bardzo, bardzo prorodzinni. Jedni marzą o spełnieniu zawodowym, inni o jakimś spełnianiu marzeń powiedzmy hobbystycznych, czy np podróżowaniu. Dla nas od zawsze marzeniem było pobranie się i założenie rodzinki z dzieciorami. Wiecie my się znamy już prawie 10 lat a jesteśmy razem od 5-ciu. Prawie od samego początku myśleliśmy o małżeństwie i przyznam, że gdyby były możliwości to chyba w pierwszym roku bycia razem byśmy się pobrali. Małżeństwo jednak rozsądnie zawarliśmy dopiero gdy nas było stać, żeby jakoś się samym utrzymać. A teraz wprost nie możemy się doczekać dzidziusia :) Wiem, że każdy ma inny pogląd na życie. Dla nas dzieci to będzie spełnienie jednego z wielkich marzeń :) >>Edytkuś: I jak po egzaminie? Kiedy wyniki? Jakie przeczucia? >>Jola: Za kciuki dziękuję. Mam nadzieję, że szef zrozumiał ;) A kciuki pomogły. Wyniki za tydzień, ale wydaje mi się że poszło dobrze i poprawki nie będzie. Ha właśnie mi mój Boniaczek nocną kolację szykuje. Bo my jutro wyjeżdżamy na koncert do Warszawy i przy okazji w odwiedziny do mojego brata, który tam mieszka już parę lat, a u którego nigdy jeszcze nie byliśmy. Dlatego jeszcze nie śpimy i jeszcze nas czeka pakowanie a potem przyjemności podkołderkowe ;) Zepsuł nam się piec c.o. i mamy zimno w mieszkaniu - 16stopni. Przesiadujemy więc pod kołderką, a nasz króliczek klatkę ma opatuloną kocykiem :) Takie przygody :D :D :D >>dziubas: Jeśli chodzi o przygotowania przedmałżeńskie to wiem, że zależy to nieco od miejsca zamieszkania, tzn. diecezji. U nas trzeba było uczestniczyć w naukach przedślubnych, odbyć dwie wizyty w poradni życia rodzinnego (zazwyczaj są przy parafii takie poradnie) i raz wziąść udział w tzw. dniu skupienia dla narzeczonych (msza, spowiedź, nauka). My braliśmy udział w wyjazdowych naukach, które są teraz coraz popularniejsze. Byliśmy 3 dni w górach razem z księdzem i małżeństwem, którzy prowadzili te nauki. Były bardzo ciekawe i naprawdę wiele nam dały. Przede wszystkim nie były to typowe wykłady czy pogadanki, tylko jakby nakreślanie kolejnych tematów, które potem każda para narzeczonych miała sama ze sobą omówić. Nie trzeba było się wypowiadać na forum ani nic takiego. Za to tematy były ciekawe np. jak się zachowasz jeśli urodzi się niepełnosprawne dziecko? co zrobisz gdy partner okaże się bezpłodny? jak zamierzacie gospodarować pieniędzmi? itp. Takie różne sprawy, które warto obgadać :) POLECAM WAM BARDZO!!! Wysyłam, żeby się nie znikło...
  12. Na chwilkę jestem. Wszystko pomyślnie załatwione. Mały Kruszek przesłodki. Starałam się zarazić ;) Pączków zjedzonych 2 i na tym pozostanę, bo więcej już nie mam w domu, a Boniak w pracy właśnie od teraz - dostawy więcej nie będzie :) Zaraz herbatkę robię i zabieram się za naukę do jutrzejszego egzaminu. Może jeszcze wieczorem wstąpię, ale niczego nie obiecuję. >>forever: A mi coś nie działa, dlatego jestem na kafe :(
  13. Na razie tylko na chwilę. Więcej mnie będzie popołudniu :) Tak sądzę :D Zaraz biegnę załatwiać sprawy na mieście i może suknię ślubną oddam w komis i jeszcze do pracy muszę zajrzeć. Gapa ze mnie i zapmniałam że mam tylko do końca stycznia umowę o pracę. W poniedziałek dzwonili z upomnieniem i na szybko (dzięki mojej kochanej pani sekretarce medycznej i oddziałowej pielęgniarce) złożyłam niezbędne dokumenty. Dziś muszę pojechać podpisać umowę. A byłoby niewesoło, bo od jutra jestem na kilkudniowym urlopie. :D Potem jeszcze wizyta w piekarence po pączusie czwartkowe dla nas do domku. I do rodziców na chwilkę zajrzę. I jeszcze do małego potomka kuzynowej - wczoraj miał 1 miesiąc :) >>ruminka : W odpowiedzi na Twoje ukryte pytanie - staramy się. Efektów na razie pewni nie jesteśmy ;) Buziam Was i do popołudnia. Co prawda jutro mam mega egzamin i muszę się uczyć jeszcze - bo do tej pory to mi niechętnie szło, ale i tak wpadnę. A co mi tam :)
  14. Boniak w pracy, Marcel w klatce pochrapuje, a ja od dzisiaj mam tydzień urlopu i wreszcie mogę tutaj z Wami zasiąść. Bardzo się z tego cieszę. Przykro mi było w ostatnich dniach, że tak niewiele czasu mam na te drobne przyjemności, do których należy także przesiadywanie na kafetce. Co było to było... ale się skończyło. I jestem i buziam Was :) Tatar: Jak tam pozwolenie na domek? Jest?? Efciak: Wspominałaś coś o lepieniu bałwana. Przyznam, że jak za zimą nie przepadam, tak w tym roku brakuje mi bardzo śniegu i mrozu. I bałwana chętnie bym sama ulepiła. I może na sanki z Boniakiem byśmy się wybrali. Ech... Emmi: Pytałaś jak tam u nas po 4 miesiącach małżeńskiego życia. Już odpowiadam. Bywają jak to w życiu i lepsze i gorsze okresy. Zazwyczaj po prostu przeplatają się ze sobą wzajemnie. Jednak jestem prze- prze- prze - prze-... szczęśliwa w tym małżeństwie. Boniak jest naprawdę wzorowym mężem. Nadal możemy się szczycić tym, że nigdy się nie pokłóciliśmy. A ostatnie dni dały mi wiele nadziei że może być jeszcze piękniej. ;) Nie było ani sekundy, żebym żałowała tej decyzji sprzed 4 miesięcy. I mam wrażenie, że Boniak czuje się bardzo podobnie ;) No i tak to z nami jest :D axxk: GRATULUJĘ awansu oczywiście ;) Różowa wiewióra: witam serdecznie :) Niewesołe masz życie - jak tak sobie czytam. Bardzo mocno acz wirtualnie przytulam. Czytając Twoje wyznanie, o Twoim życiu i problemach pierwszą moją myślą było to, abyś poszukała dobrego psychoterapeuty. Jesteś bardzo młodą osobą, a masz za sobą tyle przeżyć ile niejedna 50 letnia kobieta nie ma w swoim bagażu doświadczeń. Myślę, że zgodzisz się ze mną, że może to być jedna z przyczyn Twojego złego samopoczucia, braku wiary w siebie, braku sił do zmagania się z tą trudną codziennością. Przede wszystkim nie wmawiaj sobie, że to wszystko Twoja wina. Nie jesteś winna temu co się dzieje. Jeśli trudno Ci w to uwierzyć, spróbuj przeczytać swój pierwszy wpis tu na topiku, ale tak jakby to pisała jakaś inna osoba i pomyśl co byś jej poradziła, co mogłaby zrobić, jak się zachować. Wiem, że to trudne, ale jeśli zechcesz naprawdę odnajdziesz w sobie siły do walki. annek: Witam ciepło w naszym gronie. dziubas: Gratuluję udanej rozmowy z rodzicami. :) Cieszę się razem z Tobą :) ruminka: Owszem są alimenty na żonę. Jeśli ta zajmuje się dzieckiem i domem i nie bardzo ma możliwość podjęcia pracy zawodowej. Ale tylko wtedy, gdy rozwód jest orzeczony z uznaniem winy mężczyzny. Jeżeli jest bez orzeczenia winy to wtedy nie ma takiej możliwości. Widzę, że już bobasekm napisała, ale co tam wyślę i moje wypociny :) Udało mi się poczytać co u Was, ale tak przyznam nie wszystko dokładnie. Czasu mimo wszystko brak. Już dosyć późno, a ja mam przed sobą trzy bardzo pracowite (choć nie w pracy) dni i nawet urlop niewiele mi tu ulży. Buziam Was
  15. Jestem i ja :) >>ruminka: Królik przesłodziak. Nie przypuszczałam nigdy, że króliki takie kontaktowe są. Coraz bardziej reaguje na nasze wołanie. I coraz pewniej się czuje a co za tym idzie rozrabia aż hej. A dzisiaj pierwszy areszt (siedzi w klatce), bo rano nasiusiał gdzie nie powinien. podobno szybko się uczą, tylko trzeba mu pokazać, że nie wolno. Więc za karę od razu do swojego lokum poszedł i teraz zerka przez kratki i czeka aż Boniak wróci z pracy i go uwolni pewnie ;) >>dziubas: Ja jestem ze śląska. górnego, więc trochę daleko, ale pomocą służę. Cieszę się, że rozmowa z teściami tak dobrze przebiegła. Wspaniali teściowie to skarb. Ja też mam super kontakt z teściami, a z rodzicami coraz lepszy - od kiedy nie mieszkamy razem hihi :) >>Jola: Gratuluję sukcesów małej akrobatki śpiewaczki Maji :) Buziam wszystkich!
  16. Na moment Kwiatuszki >>dziubas: Ja służę pomocą w sprawach ślubno-weselnych. Jestem 4 miesiace po ślubie (o mamo jak ten czas minął szybko), więc dosyć na bieżąco ze wszystkim. Tak jak dziewczyny pisały DJ i wodzirej w jednym to świetna sprawa. Z sukienką spokojnie. Najpierw sobie zustalcie ile osób tak plus minus i zaklepcie salę na wesele. Jeśli chcecie też ślub kościelny to wybierzcie się też do kościoła od razu. Bo to dwa najwazniejsze miejsca, jeśli chodzi o terminy. Każdą kolejną sprawę będziecie ustalać własnie na datę wyznaczoną lokalem. To, że macie konkretną datę wybraną tym bardziej niech Was zmobilizuje, żeby sobie zabukować te terminy. niech Was nikt inny nie ubiegnie. I spokojnie. To jest naprawdę dosyć czasu na wszystko :) >>Emmi: No właśnie nie działa. Jak na złość jak ja mam chwilkę czasu na pisanie. Ale trudno. Tak bywa ;)
  17. Dziękuję za wszystkie życzenia powodzenia (o jaki rym ;) ) >>Papużka: Jak miło Cię zobaczyć. Dawno Cię nie było. >>Jola: A to mnie zastrzeliłaś. Tzn z tym czytaniem moich postów. Dziękuję i rumienię się zawstydzona. Mnie to się wiecznie wydaje, że za dużo o sobie, a za mało o Was. Ale mnie poprostu połechtałaś słownie. Teraz czuję się zmobilizowana do częstszego pisania. :D Doskonale rozumiem, że czas wolisz poświęcać Maji. Ja też jakbym miała szkraba to odkurzanie byłoby na drugim planie ;) Oj przydałoby się więcej tych dni we dwoje. I nocy ;) Jakoś tak nasilamy nasze starania o dzidzię, ale na razie tylko jeden fałszywy alarm był i tyle. >>dziubas: Witaj na forum :) Oj jak ja sobie przypomnę moje spotkania z moim chłopakiem a potem narzeczonym bywało jak u Ciebie, a i rzadziej. Starajcie się nie planować zbyt wiele na te dni, godziny, gdy się spotykacie - taka moja rada. Nie za dużo kin, wyjść, imprez, a raczej czas spędzony razem. Patrzenie w oczka, rozmowa, przytulaki. Bywają lepsze i gorsze dni. Jeszcze trochę i sesja się skończy i znowu będzie kilka dni luźniejszych. Wytrwałości!!! A jak Ci będzie źle to wpadaj i pisz. Jak się smutek dzieli na więcej osób to od razu lżej na sercu. Gratuluję zaczernienia! :) I oczywiście pozytywnie zakończonej rozmowy z szefem i podwyżki i w ogóle pięknie jest :) >>Emmi: Koleżanko wyszywanko - ja tam się nie gniewam że Cię tak mniej ;) Czasem przydają się takie dni bardziej swoje własne, spokojniejsze i bardziej wewnętrzne. Tyle lat na topiku już Ci minęło. ho ho!! Ja to nie pamietam - chyba 3 rok mi leci. I tak mi dobrze z Wami, że chyba i mając 80 lat będę jeszcze wstawiała i inne takie obrazkowe pismo tutaj ;) >>axxk: Ja na obiad nie robię nic. Sama dojadłam sałatkę z tuńczykiem, a Misiek w pracy coś zje. A plan na resztę dnia - zaraz się biorę za pranie (ja i moja praleczka w duecie), potem jakiś plan zakupowo - obiadowy na przyszły tydzień i wieczorem po Miśka do pracy i na zakupy. I zleci dzień. Buziam wszystkich mocno
  18. Witajcie Słońca Kafejkowe!!! Dzisiaj mam ostatnie zajęcia na uczelni i woooolne aż do egzaminu na początku lutego. Tak juz mam, bo praktyki, które dziewczyny teraz będą zaliczać mnie nie obowiązują ze względu na pracę w zawodzie studiowanym ;) W związku z tym liczę że nareszcie będzie trochę więcej wolnego czasu, bo ostatnie tygodnie to jakieś szaleństwo było. Oczywiście zgadzam się do słów, że wszystkie dzieci są piękne. Macie rację w 100%. Tak sobie podczytuję, ale jakoś nie jestem w temacie - musiałabym poczytać więcej stron wstecz, żeby zaskoczyć jaki jest temat wiodący. A na to niestety jakoś chęci dzisiaj nie mam. Witam wszystkie te duszyczki, których nie przywitałam jeszcze, a które od niedawna bywają i udzielają się na tym topiku. Dzień dobrekasy :D >>Jola: Mam nadzieję, że czas pozwoli Wam wszystkim, także Maji, nauczyć się nowej sytuacji i jakiś kompromis znaleźć. Rozumiem, że to bardzo trudne. I duuużo sił Tobie życzę. Ech no i chyba uciekam stąd już. Muszę jeszcze mieszkanko ogarnąć. Bo wieczorem do pracy, a za to Misiek wraca do domu po dniówce. Lubię wiedzieć, że wraca do czystego pachnącego mieszkanka. A jeszcze może jakaś niespodzianka na niego poczeka. Się zobaczy ;)
  19. Dzidzia piękna :D >>Emmi/mamba: Stopek Łobuzialka nie udało mi się pomiziać, bo smacznie spał Robaczek. Ale pogłaskałam od Was cioteczki :) Zmykam, bo muszę się uczyć - jutro zaliczenie końcowe mam na studiach, a wiedzy malusio w główce. Buziam :)
  20. Nareszcie dotarłam. Ale ciągle jeszcze spore zamieszanie mam i sesja i zaliczenia i dużo pracujących dni i nie mam czasu. Do tego wszystkiego próbujemy oboje z Misiakiem przezwyciężyć jego lenia i zniechęcenie. On już dwukrotnie siupnął na studiach. Zawsze jakiś przedmiot niezaliczony. (I wcale nie prawdą jest, że jak się za studia płaci to się je gładko przechodzi - przynajmniej na politechnice śląskiej) W październiku przeniósł się z wieczorowych na zaoczne, bo tak mu łatwiej pogodzić z pracą wszystko. W zimowym semestze musi zaliczyć 2 przedmioty jeszcze z 3 semestru (drugi rok studiów). Tak był jednak zniechęcony licznymi próbami zdania, nauką i ciąglymi porażkami, że nie potrafił się zebrać. Ja nie chciałam naciskać, bo to w końcu jego wybór, czy chce kończyć te studia, czy nie. I choć byłoby szkoda, to w każdej decyzji go popieram. Jak widzę jaki oni tam mają bałagan i jak ich poniewierają na zaliczeniach, egzaminach itp. to ja bym nie wytrzymała już dawno. Ale co mężczyzna, to mężczyzna. Silny jest. No i w końcu przedwczoraj jakoś miałam zły dzień i ciężką noc. Popłakusiałam sobie nawet, bo jakoś ta nasza przyszłość coraz ciemniejsza się rysuje. I po wczorajszej poważnej rozmowie pojechaliśmy razem na uczelnię do Misiaka. On na wykład, a ja na korytarzu przez dwie godziny czekałam na niego. Czasu mi nie szkoda, bo wiem jak to ważne dla niego, że jestem obok. Nie jest wprawdzie pewne, czy mu zaliczą semestr (tzn te dwa przedmioty), ale jeśli uda mu się je zdać, to automatycznie przeskakuje nie na 4 semestr, ale na 6-ty (a więc 3 rok) i tam też ma już tylko część przedmiotów do uzupełnienia. A żeby było zabawniej z 7 semestru (4ty rok) też ma już kilka przedmiotów zaliczonych. Totalny misz masz. Jednak w związku z powyższym mam teraz w obowiązkach pracę, dom, moje studia i Misiaka studia. I stąd tak mnie mało. Jutro jedziemy zobaczyć maleństwo od kuzyna. Pierwsze dziecko kolejnego pokolenia w naszej rodzinie. Baaardzo jestem tym ucieszona i czekam na ta chwilę, kiedy je wezmę na ręce. Wtedy to już chyba w ogóle mój instynkt zwariuje :) Ja też chcę!!! :) Buziam Was mocno i przepraszam, że tym razem tylko o sobie. Ciepłych rąk na te chłodne dni Wam życzę !!
  21. Aj kobietki widzę, że coraz bardziej pochłaniają nas przedświąteczne przygotowania i nas tutaj mniej i mniej. Ja moje konkretne przygotowania dopiero w czwartek zaczynam. A dziś? - na nockę do pracy. Zabieram ze sobą zapas książek i szydełko i będę sobie czuwać w pracy i \"pracować\" relaksacyjnie hih :)
  22. >>do pomarańczki: Tym razem to ja wystąpię w obronie nimfy. Uważam, że każdy ma prawo sie wypowiedzieć. TO nie jest forum zarezerwowane dla jakichś vipów. Natomiast nimfa nikogo tu nie obraża, wypowiada własne zdanie, własne myśli i ma do tego prawo. Nie podoba mi się sposob w jaki jest traktowana przez pomarańczowego ludzika. Miłego dnia życze wszystkim mimo wszystko. O!!! :)
  23. Jakoś nie mam czasu i trochę przyznam szczerze chęci by tu przesiadywać tak często jak wcześniej. Zaglądam więc i czytam, żeby wiedzieć co u Was, ale na pisanie o sobie weny brak. Buziam wszystkich i tyle
×