Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gargamelka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gargamelka

  1. >>Edytkuś: Duży buziak dla Ciebie A masz możliwość zmiany pracy? Planujesz? Szukasz??
  2. Niedzielnie odwiedzam :) >>tadonia: \"duży dom to dużo obowiązków\" - myślę że zawsze jak się chce to się obowiązki znajdą. Pięknie, że sobie radzisz i jeszcze znajdujesz czas dla nas tutaj Moim zdaniem bardzo dobrze, że już macie piesia. Jakoś miłość do nowej istotki koi tęsknotę za poprzednią. Choć na pewno na zawsze zostanie ona w Waszej pamięci. A jak się wabi nowa pociecha?? >>Edytkuś: A ile Ty już po ślubie jesteś?? W sprawie kołderki nie pomogę. My mamy z owczej wełny (od baranków mojej mamusi), robione na zamówienie. Są baaaardzo ciepłe, niezbyt ciężkie i dobrze się nam śpi :) >>axxk: Zawstydziłaś mnie ;) Ciebie też się dobrze czyta :) :D :D :D Porannego relaksowania zazdroszczę. Ja niestety męczę się z @ i jestem zmierzluszek. A MM niedopieszczony chodzi :( Chociaż dzisiaj to przynajmniej brzuszek mu wymasowałam - co bardzo lubi :) >>ruminka: Dziękuję za ciepłe, pozytywne słowa >>nimfa: Herbatka z kaktusa?? jak smakuje?? można to z czymś porównać??? >>Emmi: A może te zawroty głowy to z \"nie-dolania\", tzn z niskiego ciśnienia spowodowanego jakimś odwodnieniem organizmu lekkim. Więcej jeść i więcej pić!!! Bardzo proszę :) >>zorza: Zaczęłaś ćwiczyć... a jakiś masz zestaw ćwiczeń, czy tak po prostu co się wymyśli w danej chwili?? Na rozmowie kwalifikacyjnej życzę powodzenia :) >>grzesznyAnioł: Myślę, że to jak się przeżyje rozstanie bardzo zależy od podejścia, ale i od czasu jaki ono trwa. Nam z MM ciężko jest przeżyć nawet 2 dni bez siebie, ale wiem, że gdyby było trzeba się rozstać na dłużej to byłyby telefony, romatyczne listy i związek na pewno by na tym nie stracił. A przynajmniej staralibyśmy się oboje aby tak nie było. Ale tak jak piszę to chyba zależy od konkretnych osób, w tym przypadku od Was. >>forever blue:
  3. Korzystając z nieobecności męża hihi zabrałam się za robótki. Skończyłam pierwszego świątecznego szydełkowego aniołka, dorobiłam ucho do starej torebki i uruchomiłam maszynę do szycia, którą dostałam od teściowej :) Musi jednak zaczekać na inny czas, bo dziś zaraz zmykam spać. Rano o 5 pobudka i do pracy :)
  4. >>Emmi: Przyznaję, że raczej z ogromnym młodzieńczym optymizmem patrzę (oboje patrzymy) w przyszłość. Marzymy o tym, kiedy wreszcie jakoś tam sobie pokończymy studia i nie będziemy musieli się uczyć z musu, a jedynie dla własnej przyjemności. Chociaż ja już obecnie coraz większą radość czerpię z moich studiów, bo nareszcie uczę się czegoś przydatnego. Ale wracając do tematu. Gdy tak patrzę dookoła i słyszę jakże czesto takie właśnie spostrzeżenia dłuższych stażem par, że nie jest tak \"dobrze\" jak kiedyś tam u początków, to trochę się martwię. A przynajmniej zatrzymuję na chwilę i staram wbić w główkę, żeby uważać, aby i u nas tak właśnie \"gorzej\" nie było. Zobaczymy :) A nawet dziś w bibliotece natknęłam się na książkę - jak na nowo wskrzesić iskrę w małżeństwie - i pomyślałam że mnie/nam to chyba nigdy taka książka nie będzie potrzebna. Taki mój optymizm ot ;)
  5. Biegam w okolicy komputera i od czasu do czasu zaglądam. Jeśli ktoś jest to dajcie znak :)
  6. >>axxk: Ja cały dzień zajmowałam się mężem ;) jak na wzorową żonę przystało :D A tak poważnie - do południa spał po nocce w pracy, więc sprzatałam szyłam, czytałam i takie tam. Popołudnie staraliśmy się spędzić rzeczywiście razem. Ponieważ jednak znów przed momentem pojechał na nockę do pracy, a jutro ja ide na dniówkę, więc wino, które się chłodzi w lodóweczce musi zaczekać do jutrzejszego wieczora. Gdzie reszta dziewczyn ?? - też nie wiem. >>Edytkuś: Szkoda, że nikogo nie unieszkodliwiłaś śmiechem. Chciałabym to zobaczyć :)
  7. Przeczytałam wszystko, ale na pisanie już nie mam sił - wybaczcie. Tyle jeszcze pracy na mnie dzisiaj czeka. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, a jeszcze jutro mamy 2 miesiące po ślubie :)Ech jak ten czas szybko mija. No i sił brak. Ale buziam Was
  8. Dzień dobry :) My już też na nóżkach. :) >>axxk: Ty dzisiaj jajeczniczkę, a my na słodko. Bułka na mleku :) Mniam mniam >>Emmi: Co jadłaś na śniadanko???? Zaraz biorę sie za kolejne przegrzanie bigosu, żeby miał lepszy smaczek. Mieliśmy już dzisiaj się za niego zabrać ale... jedziemy do moich rodziców na obiad i kawkę. Stęsknili się za nami :) A my za nimi :) Za to wieczór będzie tylko dla nas. Póki co lecę czytać pamiętnik anorektyczki. Buziam Was i życzę wszystkim miłego weekendowego sobotniego dnia
  9. Witam :) Obudzona po nocce w pracy. Bigosik na kilka kolejnych dni juz ugotowany (caaaały garniolek), kolacja dla Boniaka jak wróci z pracy też już na wykończeniu. (Ryż z sosikiem ala carbonara) i wreszcie mam czas na kafe :) Najpierw szybko zerkam co u Was :) Widzę, że temat finansów w domu się pojawił. My jeszcze za czasów przedmałżeńskich, a nawet wcześniej, jakiś rok jak bylismy razem założyliśmy wspólne konto. I każde z nas jak coś miało to tam wpłacało na wspólne wyjazdy, zakupy itp. Teraz też każde ma swoje i jest te wspólne i wpłacamy każde około 80% swojej pensji na to wspólne (jak któreś z nas chce to może więcej) i to są pieniążkina opłaty, konieczne wydatki, zakupy itp. Ale każdy ma te swoje kilka groszy za które możemy rozpieszczać siebie nawzajem i siebie samych. I na razie bardzo dobrze nam w takim układzie. :) >>Edytkuś: Buzialek i kysz kysz niech już może i @ przyjdzie ale nie dokucza!!! taki apel :) >>ruminka: Zdrówka, zdrówka Maciuśkowi. >>axxk: Moja psinka też się cieszy ze śniegu. A powiedz - zajada śnieg, biega za rzucanymi kulkami??? Jaki to piesek ta Twoja Sonia, bo jakoś nie dotarło do mnie?? Ja wskutek rozpoczęcia takich mini przygotowań świątecznych, czyli mycie okien, planowanie dań świątecznych, robienie aniołków na szydełku powolutku nakręcam się na świąteczną atmosferę. Ale to tak naprawdę poooowooooluuutku :) >>Jola: Napisaj nam co u gin? W porządku wszystko?? Ach cieszę się z Twojego dyplomu. Do mojego jeszcze ho ho ho. A znajomi ciagle mnie już namawiają na doktorat - no zgłupieli normalnie ;) >>Edytkuś: A gdzieś już dawałam zdjęcia chyba. Hmmm muszę zerknąć na maile i powysyłam linka do albumu. Tylko ostrzegam są nie po kolei i jest ich duuużo.:) CZY KOMUŚ JESZCZE MAM WYSŁAĆ ZDJĘCIA ?? >>MTKAWKA: Przytulam Ufff udało mi się dotrzeć do ostatniej strony,a miałam niemało zaległości ;) >>zorza: Zdrowiej nam Słonko. Chora żona to nie jest najfajniejszy prezent urodzinowy dla męża ;) No to ja uciekam. Bo mój Mężon będzie za 20 minut :) Ale tak mi tu miło Ech ech :)
  10. Już dawno po obiedzie, a raczej blisko już kolacji. Wróciliśmy z jesiennego spaceru przed chwilą. Teraz kawka i kaffka :) >>zorza: Moja diagnoza jest podobna do Twojej - zbyt dużo krytyki, za poważne podchodzenie do życia. Nie możesz mieć żalu do córki że jest niesamodzielna, jeśli Ty na każdym kroku mówisz jej co i jak ma robić i nie pozwalasz jej uczyć się na własnych błędach, uczyć się samodzielnych rozwiązań, wychodzenia z trudnych sytuacji. Podobnie mąż - nie będzie zadowolony, gdy stale mu o wszystkim przypominasz. On nawet już się pewnie nie wysila, żeby samemu o czymś pamietać, bo ma pewność, że Ty mu jeszcze kilkakrotnie zwrócisz uwagę co i jak i kiedy ma zrobić. Słońce dlaczego tak się martwisz, że córa się spóźni do szkoły - od tego się nie umiera. A mąż jeśli przegapi wizytę u stomatologa - od tego się nie umiera. Następnym razem będą się bardziej starać. A gdy ich łajasz na każdym ich kroku to sa jak marionetki - podporządkowane, ale same się nie poruszają i są smutne. Spróbuj wyobrazić sobie jak Ty byś się czuła jako taka marionteka. To może być bolesne, przykre, ale pomoże Ci zrozumieć ich uczucia. Skoro tak trudno Ci odpuścić sobie, tzn. że zbyt mocno i długo już zachowujesz się w taki sposób. Nie wiń siebie za to, ale jeśli chcesz choć troszkę sobie samej pomóc i nauczyć się mniej krytykować, mniej komendorować to zacznij od drobnych rzeczy i testowania ich. Ot np. dziś nie umyję dwóch szklanek i zostawiam je do rana. Rano wstaję i patrzę czy coś się stało. I próbuj spojrzeć na to z takiej strony - że to nic złego - możesz je umyć rano. Albo... nie upomnę dziś męża, że juz pora do pracy. Spóźni się - spróbuj na to zerknąć z tej strony że to jego sprawa. I nic się nie dzieje złego. Masz odwagę tak komendorować innymi, a umiesz sama sobie postawić granice, sama pomanipulować sobą?? może traktuj to odpuszczanie niektórych rzeczy jako testowanie samej siebie \"czy ja to potrafie? \" czy ja dam sobie z takim wyzwaniem radę?\" Może od małych rzeczy zaczynając uda Ci się stopniowo odnaleźć równowagę, a także bardziej zaufać bliskim i pozwolić także im na własne życie. Ja się tego uczę powoli. Np. mój mąż myje okno. Widzę, że zrobiłabym to lepiej, ale nie poprawiam, nie upominam go a wręcz przeciwnie - dziękuję mu za to i chwalę go. Okno na tym ucierpi tylko do kolejnego mycia. Mąż jest zadowolony. A przecież jak go upomnę to nigdy wiecej nic nie umyje. Sama pamiętam jak myłam piewsze okno w życiu - też pięknie nie wyglądało. A jak poprawię po nim to byłoby jeszcze gorzej - uraziłabym jego dumę. Więc mamy np niedomyte okno. Ale za to zadowolonego męża :) I mimo wszystko wdzięczną żonę. :) Co do zajęć wspólnych z córką - a może coś po prostu w tym samym miejscu i czasie. Np córa na zajęcia tańca, a mama obok na siłownię. Albo obie razem na jakieś zajęcia z aerobiku. Wtedy niby razem, a jednak osobno. Sama piszesz widze o tych zmianach drobnymi kroczkami. Może będzie Ci łatwiej, gdy porażkami i zwycięstwami w walce ze zmianą ssiebie będziesz się tu nam chwalić. A my Cię wesprzemy. I nie będziesz sama :) >>Jola: Oczywiście dostałam zdjęcia Maji. Ale wiem też, ze takie maleństwa zmieniają się z dnia na dzień :) ankara: Jeśli Ty jesteś zadowolona ze swoich włosów, to ja też :) Gratuluję odwagi :) Ja też mam dużą zmianę na głowie - z długich na krótkie :) I wiem jak to miło coś odmienić. bobasekm: Oj oj kopytka. Ale narobiłaś smaku. Chyba pojutrze będą w menu :) Edytkuś: Widzę, że masz okropnego pecha. Co wejdziesz to tu pustki aż wieje zimnem po kątach. Może jakieś pory powinny być umówione. Albo wieczorne dyżury, codziennie ktoś inny np wieczorem o wyznaczonej godzinie ;) Żeby jak się komuś zachce wypłakać i wyżalić to wiadomo było dokąd pędzić. :D mamba: A propos zbiorowego szaleństwa z @. Jak się u mnie pospieszy małpa jedna to dołączę :)
  11. Boniak własnie gotuje obiadek. Dziś surówka z białej kapusty, ryż i do tego kotleciki sojowe. Korzystam z chwili i zaglądam :) >>mamba: Bardzo Ci współczuję migren. Mnie na szczęście się nie łapią, choć kilka razy miałam takie migrenowe bóle głowy. Zawsze mi szkoda osób, które się męczą z uporczywymi bólami głowy. Buziam mocno, żeby kolejne migrenki nie przychodziły ;) Piszesz o czosnkowymn chlebku. Polecam GRAHAMKI CZOSNKOWE. Bułeczki przekraja się tak w 2/3 w poziomie. Wydrąża środek ze spodniej części. Na patelni na odrobinie tłuszczyku podsmażyć drobno posiekane 2-3 ząbki czosnku, dorzucić te środki wydrążoncyh grahamek, można dodać trochę żółtego sera pokrojonego w kostkę (wersja droższa - kostki mozarelli) i odrobina przecieru pomidorowego, ew. keczupu. Taki farszyk się robi z tego. Bułeczki lekko przesmarować masełkiem, wypełnić farszem, przykryć tymi bułkowymi pokrywkami ;) i do nagrzanego piekarnika na około 15 minut, aż się zrobią chrupiące. Smakują bomba. Mocno sycą. Ale trzeba je jeść we dwoje ;) Bo odstraszają nie tylko wampiry :) >>zorza: Buziam Cię Jak znajdę chwilkę to napiszę CI kilka słów. A w tej chwili - pędzę na obiad, bo MĄŻ woła ;)
  12. Mam wolną chwilkę, więc zaglądam :) Nadrabiam czytanie :) Dziękuję, że napisałyście o Waszych marzeniach. Jakoś tak mi bliżej do Was :) >>Emmi: Uśmiałam się z tekstu, że wolałaś gdy byłam panną. Nawet gdybym nie była to i tak byłoby mnie tu mało. Wcześniej nie było jednocześnie studiowania i pracowania i stąd obecnie takie mnie braki tu :) >>Tadonia: Mam nadzieję, że nóżka już nie sina, a piękna i co ważniejsze niebolesna. >>Jola: Oj jak mi miło się czyta o Maji. :) Piękna ta Twoja księżniczka musi być i słodka. Aj aj aj >>matrona i borutka: Nawet nie wiecie jak ja bym się cieszyła z dwóch kresek. Niby jakoś się nie przykładamy ;) Ale nie jesteśmy też nastawieni z Boniakiem na nie. Niech się dzieje co chce. I chociaż finansowo to my słabiutko ciągniemy i jeszcze mieszkanko nie jest do końca gotowe, właśnie spowodu braku pieniążków na wykańczanie i kupowanie nowych rzeczy się rozkłada na kolejne miesiące, to jakby tak się pojawił mały junior lub juniorka to cieszylibyśmy się jak szaleni. Ale rozumiem Wasze obawy i cieszę się, że testy Wam wyszły tak jak miały wyjść :) >>mamba: gratuluję nowego dowodu :) Ja powinnam zadzwonić w najbliższym czasie czy mój nowonazwiskowy już jest, ale też jakoś niebardzo mi się chce. >>Edytkuś: Gratuluję premii :) Ale pieniążki to nie wszystko. Dobrze je wykorzystaj - tak, żeby miło Ci było :D >>celtyka: Witaj w naszym gronie. Jesteśmy prawie równolatkami i ja to też mam mało-gigantyczny staż małżeński hih :) Miło, że jesteś wśród nas :) Zakładaj ciepłe papcie i rozgość się :) Współczuję Ci tego mieszkania z teściami i niemiłej szwagierki. I życzę żebyście szybko mieli swój kącik. Ech no i nadrobiłam tylko do 628 strony. Kolejna porcja jutro. Teraz czeka na mnie mój Boniak - czeka cierpliwie, bo obiecałam mu masaż pleców :D A wieczorem oboje do pracy. Trzymajcie się ciepło gdy pada snieg :) :) :)
  13. Na moment. Ciągle coś się dzieje. Dziś np wyładował się nam akumulator w autku i Boniak nie mógł po mnie przyjechać po zajęciach. A nie mógł też mnie o tym poinformować, bo mu się środki na kom skończyły. A mnie o mały włos wyładowała by się bateria. Jakoś szczęśliwie jednak ja dotarłam do domu. Boniak do pracy (czeka mnie samotna noc). Nasza Fela (autko) stoi pod pocztą i czeka na jutro, aż znajdzie się dla niej czas hihi :) A ja Was dzisiaj tak zapytam - jakie macie marzenia??? Co się Wam marzy gdy macie humor dobry, albo zły?? Kim byście chciały być, gdzie żyć, jak żyć?? Proponuję takie małe przeniesienie się w idylliczną krainę marzeń. Pobujajmy sobie trochę w obłokach i nałapmy energii na chłodne jesienne dni. :D Kto pierwszy??
  14. No i jestem ponownie. Tym razem z kubeczkiem gorącej herbaty. Boniak już od kilku godzin w pracy. Ja po powrocie do domu z cmentarzy i od babci zdażyłam umyć pozostałą część dywanu. Taką miałam ochotę coś zrobić. Jutro znów na dniówkę i czasu nie będzie. >>mamba: ja bym chyba czasem chciała mieć problemy ze snem. Oj bo często zdaża mi się zaspać :p Ale wiem też, że to wcale nie jest przyjemne gdy tak bardzo chce się spać a tu sen nijak nie przychodzi. mam nadzieję, że jakoś to się z tym Twoim spaniem poukłada na plus. >>ruminka: Zdrówka dużo Maciusiowi Bardzo dobrze, że siedzicie w domku, bo na dworze brrr. :) >>matrona: >>nimfa: Co to znaczy, że czujesz sie niewidzialna?? Widzę, że za dużo się nie napisało od rana. Pewnie wszyscy zajęci grobowaniem. No i teraz np bardzo odczuwam jak to jest pracować na zmiany do tego w takich zakładach pracy, które nie mają świątecznych przerw. Oj siedzę w domku sama. Boniak tam gdzieś walczy z klientami. A jutro rano ja do pracy on do domu i dopiero wieczorem się zobaczymy. Ktoś tu wspominał, że niedługo święta. Bardzo się cieszę powoli na myśl o nich, bo to będą nasze pierwsze wspólne święta. No ale też i trochę obawiam na zapas, bo też będą na pewno takie zagonione - praca - wolne - wolne - praca. I nie mamy wcale pewności, że np w wigilię będziemy razem. Bardzo byśmy chcieli już dzidziuśka z Boniakiem, ale jak sobie pomyślę, że tak miałby się maluch chować w takich \"rozbieganych\" warunkach, stale podrzucany do jednych lub drugich dziadków, to wydaje mi się to okrutne i wręcz nie do przyjęcia. A niestety z jednej pensji sie nie jesteśmy w stanie utrzymać, bo oboje zarabiamy naprawdę tyle, że i w dwójkę mamy ciężko dotrwać do przysłowiowego pierwszego. Stąd ta \"nowa praca\" coraz bardziej mi się podoba ;) Oj no i namarudziłam :) Przepraszam, że tak ostatnio o sobie dużo, ale jak nadrabiam to ciężko mi wpaść w tok codzienności i co u kogo się dzieje. A jeśli o moje czarne myśli chodzi. Jak u każdego bywają lepsze i gorsze dni. U mnie niewiele tych myśli ponurych jest, a nawet jak są to potrafię sobie w ich towarzystwie dobrze radzić. No tylko odczepić się potem jakoś dłuuugo nie chcą paskudy. Buziam Was wszystkie mocno. :)
  15. Witajcie, możecie się dziwić co ja tu robię w taki dzień, ale tak już jakoś wyszło, że jesteśmy z Misiem oboje po nockach, Misiak znowu dziś idzie na kolejną i tak jakoś jest. Rano byłam na mszy. Za godzinkę dopiero zbieramy się na groby. Humory jakieś ponurakowate, zadumane, choć osobiście bardzo lubię dzisiejsze święto. Mówcie co chcecie, ale przez te reklamy po bokach stronki kafeteria działa mi 3 razy wolniej i denerwuje mnie ten fakt. Trochę jednak może uda mi się nadgonić zaległości. Jakoś ostatnio ze wszystkim jestem do tyłu. Brak czasu. Zazdroszczę w tym momencie wszystkim tym, którzy mają dłuzszy weekend. Ja do niedzieli jeszcze mam dwa dni w pracy - jutro i w sobotę noc. Takie sytuacje coraz bardziej przekonują mnie do zmiany pracy. >>Emmi: Ta \"nowa\" praca to byłaby praca na uczelni państwowej. Byłabym hmm wykładowcą - tak to się chyba nazywa. Początkowo na pół roku na umowę zlecenie, bo musiałabym się sama wypróbować w nowej roli, a potem etat. Szefową katedry jest moja znajoma i na pewno będzie mnie wspierać we wszystkim. W razie czego ja mam ten spokój, że pielęgniarek brakuje teraz dosłownie wszędzie i w każdym szpitalu praca czeka. Takie więc kłopoty jak Twojego taty jakoś mnie nie przerażają, bo mam zawsze awaryjne wyjście. Ja się chyba już zdecydowałam na zmianę i tylko czekam co będzie, bo to jeszcze miesiąc do ostatecznej decyzji. No i boję się trochę tego \"NOWEGO\". :) >>Efciak: To ja odnośnie zdrowego odzywiania powiem, że mój Boniak postanowił się odchudzić i.... dopóki nie schudnie 10kg nie goli, ani nie przycina brody - tak sobie postanowił i mi oświadczył. Bardzo go w tym wspieram, choć jak dla mnie to może i 3 razy tyle ważyć co obecnie, byleby zdrowy był. Od poniedziałku zaczynamy zdrowsze jedzenie. Będzie jeszcze więcej owoców i warzyw, jogurty naturalne, mniej tłuszczyku i cukru i ogólnie mniejsze ilości, a za to koniecznie drugie śniadanie i podwieczorki :) No nic skończyłam stronę 619 i wieczorem wrócę. Jak już mój Skarb do pracy pojedzie to sobie siąde z kawką i z Wami jeśli zechcecie :) Buziaki :)
  16. I po zajęciach. Czekam na męża. Musimy jeszcze zrobić zakupy dzisiaj, bo potrzebne są \"ciężkie\" rzeczy, a ja boję się zbyt wiele dźwigać. >>Emmi: Depresja choć taka Ci znajoma to sama wiesz, że nie jest łatwa, miła i przyjemna. Dlatego bede Cię przynajmniej duchowo wspierać w walce z tą chorobą. Rzeczywiście może ta niefortunna pora Twojej przeprowadzki dużo złego zdziałała. Oj buziam Cię i modlę się o lepsze dni. >>beza: Oj jak ja dobrze Cię rozumiem z tym nakręcaniem sobie małych problemów na wielkie giganty. Ostatnio uczę się większej spontaniczności i niejako na siłę próbuję wmawiać sobie optymistyczne spojrzenie na świat, ale nie zawsze, a nawet wręcz przeciwnie - bardzo rzadko się to udaje. Teraz też akurat biję się z myślami, bo dostałam propozycję pracy. Praca zdecydowanie luźniejsza, bardziej pro-rodzinna, mniej odpowiedzialna, mniej obciążająca i po części nawet w zawodzie. Ach no i nieco lepiej płatna, ale... Ale to już nie byłaby praca na oddziale. I jakoś choć wiem,że mi poziom życia się może poprawić i warunki i życie rodzinne to jakoś tak nie wiem czy chcę rezygnować z moich szaleńców na oddziale. Łamię się. I pięćset razy na minutę zmieniam zdanie hihi ;) A czarne scenariusze. ło matko! Mogłabym chyba lepsze horrory od Kinga pisać :) O i taki optymizm we mnie :p >>forever blue: Też miewam problemy z doprawianiem. Ale się uczę - na własnych błędach. A Boniak wyrozumiale zjada moje wypociny. Ja nie dość, że nie wiem co do czego to jeszcze mam zwariowane nowatorskie pomysły kuchenne. Podobno to się nazywa kreatywność - ale nie zawsze nam na dobre (smaczne) wychodzi. Mężyk wrócił do domu, więc znikam. Może jeszcze wieczorkiem wtupnę :)
  17. Witajcie, udało mi się znaleźć jeszcze krótką chwilkę na popisanie do Was. Ja dziś raniutko wysłałam Boniaka do pracy i od razu zabrałam się do działania. Wczoraj dostaliśmy od rodziców stary dywan, który kiedyś leżał w domu moich dziadków. Dywan w bardzo dobrym stanie i na razie bardzo nam się przyda. Ale wiadomo - przybrudzony, więc od rana szorowałam dziada i do połowy jest już czyściutki. Reszta wieczorem, bo ręce mi odpadają. Przyjaciółka praleczka zrobiła mi pranie, które już się suszy. Posprzątałam gruntownie łazienkę i w planie były jeszcze okna, ale czasu nie starczy. Za pól godziny wychodzę na zajęcia. A teraz relaksująca kafeterka i kawka w kubeczku. >>nimfa: Może jakiś drobiazg - broszkę, apaszkę, coś co przyda się na codzień, a nie będzie tylko stać na półce. Taki prezent i ładny i praktyczny mamie na pewno przypadnie do gustu, o ile nosi takie rzeczy. >>Emmi: Naskrobałaś długaśne posty. TO ja sobie je zostawię na wieczór, a teraz lecę na zajęcia :) Lubię Twoje wpisy czytać na spokojnie, a teraz musiałabym gnać przez nie jak huragan etiopski ;) Miłego dnia wszystkim Wam życzę :)
  18. No i czas mi się skończył. Zmykam spać. Moze jutro znów spróbuję się tu znaleźć. Papa
  19. Nadal brak czasu. Do tego nie najlepiej się czuję. Brzusio boli bo wstrętna @ przyszła. Czytam do tyłu, więc będzie trochę mało po kolei :) A tak w ogóle to zasiadłam sobie z pifkiem z soczkiem i pierogami własnej produkcji. :) Takie odprężenie po dniu spędzonym w pracy, a przed jutrzejszym kolejnym i ... samotną nocą bo Boniak na nocce. Ble ble ble :p >>matrona: Buziaki :) >Efciak: Zgodnie z Twoją teorią na temat senności ja musiałabym być w bezustannej ciąży, albo chorować na cukrzycę. Jedno i drugie wykluczone - przynajmniej na chwilę obecną ;) Wprawdzie nie chodzę jakoś całkiem senna, ale mogę w każdej chwili iść spać, zasnąć i obudzić sie 12 godzin później. Poza tym łóżeczko, kołderka to moje ulubione \"meble\" :) >>Edytkuś: Moja mała rada na zmęczenie. Dużo owoców, warzyw, owocowych herbatek i może jakiś zestaw multiwitaminowy. Ja sobie kupiłam multi tabsy z żeń szeniem i bardzo je chwalę. Zdecydowanie więcej energii mam. A wieczorami raczej totalnie zmęczona padam z nóg :D wysyłam bo coś komp strajkuje
  20. Melduję, że jestem. Jestem na chwileczkę. Pomiędzy życiem młodo-małżeńskim, zawodowym, studiami i bardzo trudną od kilku dni sytuacją w rodzinnym domu. Macham do Was tylko łapką i proszę o cierpliwość w oczekiwaniu na moją skromną osobę tutaj.
  21. Witam Was Ponieważ kobietka z angielskiego się pochorowała odwołali nam dziś zajęcia z nią. Tym samym jestem w domku wcześniej. Jestem po nocce w pracy. Potem była wyprawa do męża do pracy po auto. W domku krótkie spanko (1,5h) i potem zajęcia (4h). Teraz mam nieplanowany czas dla siebie, więc czym prędzej wskoczyłam na kafeterkę. Bo mąż w pracy znów ;) I muszę go później odebrać. Taki już los żony :D :D :D >>Efciak: Mogę Ci co najwyżej popodsyłać jakieś linki do stron, które albo tłumaczą takie bardziej zaawansowane podstawy drutowania, albo są gotowe wzory swetrów, kamizelek, poncz... z objaśnieniami, często zdjęciami. Sama też jakoś dużo nie robię. I stale się uczę. A przez internet tzn. tak bez zdjęć trudno coś wytłumaczyć. Każda moja kolejna dziergana praca jest na nieco wyższym stopniu zaawansowania. I tyle. Dziś zabieram się wreszcie za pierwsze w życiu skarpety zimowe. :) >>borutka: Za kciuki dziękuję. Każde trzymane kciuki się przydadzą ;) A pozytywna energia. Hmmm Przesyłam Ci zaraźliwego fluidzika pozytywnego ~~~ :) Z paintbola na wyjeździe korzystaj i się ciesz, baw. To podobno jeden ze świetnych sposobów na zintegrowanie zespołu :) Dwa lata studiowania. Borutko to znaczy, że będziemy kończyć razem ;) >>Emmi: Cieszę się, że choć odrobinę dobrych myśli przywodzą moje posty. Czasem to mi aż trochę wstyd, że tu taki kłopot, tu taki problem, a u mnie \"w sercu ciągle maj\". I choć tak naprawdę to oczywiście bywają też i ciężkie, smutne chwile, to staram się nimi nie zarażać i rozwiązywać je w moich/naszych czterech ścianach. O ile to tylko jest mozliwe. :) >>Quentino: I ja Ciebie ściskam. Choć wirtualnie to mega mocno :) Co do wieczornych moich planów - dzisiejszych, nie wczorajszych - zamierzam się zająć Mężem ;) Moja koleżanka ze studiów też się pobierała w czwartek tuż po moim ślubie i teraz śmiejemy się, że trzeba zbierać zakłady która z nas pierwsza zajdzie w ciążę :) Gratuluję zaczernienia. >>nimfa: napisz co porabiasz. Tylko tak wpadasz i wypadasz. Jakiś elaborat poproszę - kolorowy - jak za dawnych czasów :) >>ruminka: Trening nocniczkowy opisany przez Ciebie rozbawił mnie do łez. Próbowałam sobie bowiem wyobrazić Maciusia jak biega i sika tu i tam, a za nim Ciebie ze szmatką ;) Rozkosznie :) Choć z pewnością mało przyjemnie. >>bobasekm: Jak to nie tęskni? My tęsknimy tylko tak czasem po cichutku, żeby nie zapeszać Tak mnie zachęciły Wasze opisy do śledzia pod pierzynką, że chyba bedę musiała jutro zrobić śledziowy zakup i zrobić sobie> Boniak nie lubi śledzi - to niech żałuje :) Kupię mu ... wędzoną makrelkę :) hihi A w ogóle to chwilę temu wsunęłam dwie kromy ze smalczykiem :) Jak to ludzie o tym samym myślą. No no ;) Aaaa mamy już zdjęcia. Postaram się wreszcie poprzesyłać do Was. Chyba wieczorkiem :) No najpóźniej w piątek.Bo jutro zajęcia od rana, a potem na noc do pracy. :)
  22. Dobry wieczór :) Mój mąż w pracy, więc mam chwilkę żeby tu posiedzieć :) >>Emmi: Jutro może nam się uda podjechać gdzieś z kompem więc sie czegoś dowiemy. Balkonu niestety nie mam. Męża pomęczyłam i obiecał że zrobi takie osłnki na zewnętrznych parapetach, żebym mogła doniczki na wiosnę stawiać - a mamy 4 okna z szerokimi parapetami, więc może ładnie wyglądać. Czym byłam zajęta? A powoli wdrażam się w życie żony. Tzn prasuję, gotuję, sprzątam. Ale czasem Boniak zajmuje się tym wszystkim, wtedy sobie pogrywam na gitarze, skończyłam sweterek na drutach. A w niedzielę najbliższą idę sobie na warsztaty dla kobiet w ramach festiwalu Progesteron w moim (no prawie moim) mieście. To będą warsztaty Latin Solo - czyli podstawy tańca latynoamerykańskiego. 3 godziny i ma być salsa, mamba, cha-cha i jeszcze jakieś tam inne. A główne założenie jest takie, żeby rozruszać kobiece biodra. Za to za tydzień idę w sobotni poranek na kolejne warsztaty - masaż dźwiękiem mis tybetańskich - czy coś takiego ;) będzie ciekawie :) To tak w ramach zrobienia czegoś od czasu do czasu tylko dla siebie :) Do czego zachęcam i Ciebie Emmi i wszystkie Kafeterianki i Kafeterianów :D >axxk: Oj te ciasto na zimno to rzeczywiście bomba kaloryczna. Smakowa na pewno też. Mój Mąż nie przepada jednak za mocno słodkimi ciastami, więc chyba jak gdzieś wyjedzie to zrobię tylko dla siebie :) Coś masz pecha z tymi Twoimi zwierzaczkami. Trzymam kciuki, żeby wszystko się wyjaśniło i wyściskaj je ode mnie :) >>forever: Windowsa mamy home edition, ale i tak kaplica póki co :( Ale damy radę :) >>nimfa: Cieszę się, że się tak świetnie bawiłaś :) >>ruminka: >>borutka: Zdrówka życzę przede wszystkim ;) >>Efciak: Oj szkoda, szkoda że krótki urlop ;) Ale tak naprawdę to miałam tylko tydzień, choć wykorzystane trzy. Bo pozostałe dwa to już zajęcia na uczelni i mało wypoczywałam. Na szczęście tak mam zajęcia że takie poranne już za tydzień mi się kończą. I tylko raz będę musiała wcześnie wstawać. W pozostałe dwa dni zajeć mam od południa i wcale nie do takiego znowu późna wieczorem. A urlop. Ech.. Jutro na pierwszą nockę do pracy. Ale jak MM też już do pracy chodzi to jakoś nie żal mi wychodzić do pracy. Wręcz przeciwnie samej w domu siedzieć - na razie dziwnie mi nieswojo i tęskno ;) Osamotniona i stęskniona za mężem udaję się Słońca do naszego podłogowego legowiska (czasem czuję jedność z moim pieskiem ;) ) pod kocyk, z gazetką i chińską zupką (chemia w torebce - czasem lubię). Szybko zasnę, a rano mój Skarb już będzie w domku. Dobrej nocy i Wam
  23. Witajcie Kafeteryjkowe Ludki :) Wczoraj się nie udało. Może dziś jakoś dłużej ;) >>Edytkuś: Taki nałóg kafeteryjkowy nam się podoba ;) Współczuję takiego długiego siedzenia na uczelni. Sama wiem jak to jest. Wytrwałości życzę :) >>mamba: U mnie też kłopoty z komputerem. Kupiliśmy nowy. Dokupiliśmy orginalnego windowsa. I co? I nie chce coś działać. Nie wiemy czy to wina płytki systemowej, czy komputera. Będziemy się dopiero dowiadywać. A tak się oboje cieszyliśmy, że wreszcie nie będziemy mieć sprzętu z epoki kamienia łupanego. A tu taki klops. Mam nadzieję, że u Ciebie to jakieś małe awarie są. I TM świetnie sobie radzi. >>Emmi: Dziękuję za komplementy :) Hihi Powiem, że sama czasem jestem tak zła na lekarzy np. tych z którymi pracuję w tzw. zespole. Niekiedy się zastanawiam komu bardziej potrzebne leczenie - naszym pacjentom czy lekarzom. A i pielęgniarki bywają przeokropne. Ja się od czasu do czasu przynajmniej staram postawić w roli pacjenta, jego rodziny i wczuć jak ja bym chciała, aby wobec mnie zachował się medyczny personel. Wtedy jakoś łatwiej wykrzesać mi siły i dobry uśmiech w pracy :) A swoją drogą. Ty też jesteś bardzo sumienna, wytrwała i w ogóle dla mnie masz wiele cech idealnej matki, żony, kobiety. Wiem,że teraz trudno może Ci być przyjąć moje słowa, ale takie własnie jest moje zdanie. I cieszę się, że Cię choć tak trochę, tak wirtualnie znam i że jesteś tu z nami :) Zazdroszczę Ci tego ogrodu. Ja która całe życie mieszkałam w domu z wielkim ogrodem, łąką, grządkami uprawnymi, między owieczkami - teraz siedzę w takim hmm mini bloku, w mieszkanku. Mamy śliczny skwerek przed oknem. Tylko mało kolorowy. Czasem mam chęć zrobić nocne podchody. Kupić trochę cebulek kwiatów i pod osłoną nocy posadzić tu i tam. Wyobrażacie sobie jak pięknie by było na wiosnę, gdy tu i ówdzie powychodziłyby takie kolorowe plamki. A jakie zdziwienie wśród sąsiadów. Hihi :) >>axxk: Witam :) To przede wszystkim :) I od razu pytam = co to za ciasto bez pieczenia??? :) Ja ostatnio uczę się gotować nowe potrawy i piec nowe ciasta, chętnie spróbuję czegoś nowego od Ciebie :) >>Nimfa: Baw się dobrze :) Od tego jest młodość :) Nie udało mi się niestety nadrobić zaległości. Ale od czego jest jutrzejszy dzień. A potem.... Bedzie ciężko. Kończą nam się urlopy i od poniedziałku oboje musimy pogodzić pracę z uczelnią. Będziemy się dużo mijać, ale jeszcze tylko rok nauki mojego męża (jak to fajnie brzmi - mój mąż - cały czas mnie to cieszy) i 2 lata mojej nauki. A przecież efekty mogą być widoczne nawet za kilka lat dopiero. Warto więc sie uczyć póki mamy możliwości :) Do jutra Skarby. Kolorowych snów !!!
×