Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gargamelka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gargamelka

  1. Witajcie czwartkowo ;) >>soffe: Oj massz wesoło z tym Twoim Maluchem, choć pewno zmeczona, bo tu druga Dzidzia w brzuszku. Ale dobrze, że czerpiesz z tego radość :) >>Emmi: Ja się melduję posłusznie, że ze mną mimo zabiegania i zauczenia jest całkiem nieźle. Jutro i w sobotę mam praktyki - dniówki 8-godzinne i tak co tydzień, więc przed świętami to sobie raczej nie wypocznę ;/
  2. >>Emmi: My pierzemy firanki w pralce i spoko. Tzn są niektóre typy takie, które po praniu są pomięte i trzeba je lekko nagrzanym żelazkiem przeciągnąć, ale ogólnie fajnie jest i o wiele łatwiej. >>harry: Jak miło, że ktoś wpada do nas na topik i jest szczęśliwy od samego przybycia :) Gratuluję >>Tadonia: MC za to tęskni nawet jak wychodzi do pokoju obok, a przynajmniej tak twierdzi i jakoś nie chce mu to przejść. Ja wiem, że to miłe na krótką metę, ale jak on po 20 latach małżeństwa nadal będzie po każdym przyjściu z łazienki wpadał mi w ramiona jakby 3 lata go nie było, to chyba go zdzielę ;) >>jagga: Witaj w naszym gronie.
  3. >>Emmi: Żal TS że tak się uczyć duzo musi. Ja wiem jak to jest, bo moja kuzynka też tak ma - dużo nauki a nic do głowy nie chce wchodzić, choć ogólnie to bardzo bystra dziewczyna jest. Od roku zaczęła chodzić do szkoły pamięci i to rzeczywiście zaczyna przynosić efekty - łatwiej się koncentruje i szybciej pochłania wiedzę. A od niedawna chodzi na treningi biofeedback\'u czy jak to się zwie (takie ćwiczenia mózgu hihi) no i zobaczymy czy to pomoże, bo już w liceum jest a i tak cała rodzina zaangażowana w jej naukę. Cieszę się, że link się otwarł. Powiem tak, żeby coś fajnego zrobić, to na drutach wystarczy umieć - oczko prawe i lewe no i nabrać oczka na początku roboty i to w zupełności wystarcza :)
  4. Witam,witam :D Troszkę mnie nie było, ale już jestem. A nie było, bo w piątek po zajęciach szybko myłam okna i robiłam porządki w domu,żeby sobota była wolna. W sobotę do południa byłam z rodzinką na nartach w Szczyrku, a po południu dużo roboty w domu, bo w niedzielę świętowaliśmy urodziny brata i zjechało się troszkę rodziny. Ale dziś już jestem :D >>Emmi: Ja to mieszkam na Śląsku i pamiętam, że róznie ludzie mówili, że kluski śląskie to albo są te zwykłe białe, albo takie ciemne (to wydaje mi się bardziej prawdopodobne), które robi się pół na pół z ziemniaków surowych i ugotowanych. >>soffe: Witaj serdecznie. na powitanie >>Biało-białe: Wracaj do zdrówka Kochana. No i dużo leż, skoro do lekarza jakoś Cię nie ciagnie. Będziesz dbała o siebie, to dzybciej wyzdrowiejesz i lepiej na tym wyjdziesz niż jak sie choróbsko przedłużać będzie.
  5. Witam Was serdecznie :) >>Quentino: Opowiadaj, opowiadaj koniecznie ;) I duuużo dobrych przepisów - mój brzuszek się niepokoi już :) >>Emmi: No nie otwiera się, bo jest limit otwarć w ciągu dnia, ale próbuj, bo naprawdę warto ;)
  6. Witam wieczornie Nareszcie po całym dniu nauki. Od 8 do 14:40 na zajęciach, potem autkiem (na szczeście ostatnio mam od brata do dyspozycji, więc czasem zatankuję i uwalniam się od miejskiej komunikacji) do domu na obiad i spowrotem na uczelnię od 16:30 do 18:30 na wykład. No teraz to już po kolacji ;) >>Emmi: Fajnie, że jesteś tutaj Na drutach dałabyś na pewno radę sama się nauczyć. Przydałaby się fajna jakaś książka, ale jest też stronka (jak znajdę to wkleję linka) gdzie jest nauka - bardzo przystępnie napisana i okraszona zdjęciami. I tak prawdę mówiąc trzeba tylko 2 podstawowe oczka i można naprawdę cuda tworzyć. Zaczyna się zazwyczaj naukę od szalików, bo najprostsze, ale potem to już nic nie jest trudne :)
  7. Witajcie kobiece Anioły >>zona: Smacznego indyka ;) >>ruminka: Oj Szpaczek rozrabiaczek. Tak sobie myślę, że fajnie by było gdyby karmieniem piersią też można się było zmieniać z tatusiem ;) Oj nie wyśpisz się na razie Kochana, ale mimo to przyznam, że zazdroszczę tych cudownych chwil. Szpaczek teraz z pewnością rośnie i rozwija się jak na drożdżach. Ani się obejrzycie, a już będzie rozrabiał, dogadywał i podrywał koleżanki w piaskownicy. >>nimfa: Mocno Cię przytulam. Gdy tak czytam o Twoim A. to jakoś aż uwierzyć nie mogę, że jeszcze jesteście razem. Tyle wyskoków, kłotni, awantur, a tym bardziej teraz, gdy powinien szczególnie troszczyć sie o Twoje zdrowie i spokój - nie podoba mi się to ani trochę. A przytyć się na pewno uda. Ja to wiem, to wcale nie takie trudne - tu dwa pączki, tam czekolada, jakieś może mięsko i już ;) Dasz radę, na pewno. Trzymam kciuki za kolejne przybywające kilogramy. Hmm chętnie Ci oddam moich parę. >>Emmi: Gdzie się podziewasz nasza kafejkowa mateczko? Mam nadzieję, że nic się nie stało, i że to tylko zmęczenie nie pozwala Ci do nas napisać.
  8. >>kinga: Może rzeczywiście to jakiś znak. I może ten wyjazd, to rozstanie wcale Wam nie zaszkodzi, a odświeży i umocni Wasz związek. Tego życzę. Hmmm no i rzeczywiście sporo dzisiaj zrobiłam. Napisałam list i przygotowałam paczkę do wysyłki - taki urodzinowy prezent dla koleżanki. Skończyłam robić dla siebie szalik na drutach, przetłumaczyłam fragment książki na polski mojemu Misiowi, pouczyłam się nawet sporo, kupiłam dwie książki na necie, przygotowałam zajęcia z niemieckiego i poprowadziłam je, przeszukałam też bibliotekę pod kątem książek, które mogłyby mi sie przydać do pisania pracy. Acha no bo mam już temat: Rola pielęgniarki w nagłych stanach w okulistyce. Taki niezachwycający, ale konkretny i może być ciekawy. I cóż ja jeszcze dziś robiłam? Byłam chyba z 5 razy na spacerze z sunią, pogadałam z mamą tak bardziej od serca, obejrzałam seriale hihi. W ogóle to się dzisiaj wyspałam fajnie, więc i humor dopisywał cały dzień :) Ech fajnie jest ;) dla Was na dobry początek jutrzejszego dnia, a dla zony na miłe popołudnie ;)
  9. Witam Was Słońca na ziemskim padole ;) >>nimfa: Oj ja też dopiero co wstałam z łóżka, ale to dlatego, że zimno u mnie w domu okropnie i nie umiałam się przemóc. U mnie się pali w starym węglowym piecu, więc zazwyczaj dopiero koło południa się komuś chce hihi A za błędy to nie przepraszaj, każdy jakieś robi ;) >>zona: Oj święto dziękczynienia - fajna sprawa tak myślę. A przynajmniej na tych wszystkich filmach tak błogo wygląda. A co u mnie? Dziś wtorek, wieć tradycyjnie mam wolne i oczywiście mnóstwo planów. Ale nie piszę jakich, bo potem nie zrealizuje i mi wstyd będzie przed samą sobą. Lepiej wieczorem napiszę co zrobiłam i już ;) Buziaki dla Was niech Was rozgrzeją w zimowym dniu :)
  10. Wklejam wpisik, który miał być wczoraj, ale kafe nie chciało go zaakceptować ;) >>zona: Kochana ciasto na pewno da się podesłać, tylko nie wiem w jakim stanie dotrze i czy jeszcze będzie zjadliwe, czy tylko kartonik zostanie do wylizania ;) A ja dzisiaj byłam z Misiem i rodzicami w odwiedzinach u babci i dziadka. Fajnie było i pyszne babcine ciasto z jabłkami mhmmm. A potem wybraliśmy się do kina we dwoje. Byliśmy na \"Wiernym ogrodniku\" - film moim zdaniem cudowny, bardzo dobrze nakręcony, wyważony w scenach, a zarazem bardzo głęboki w treści i dosyć mocny psychicznie. Ja poryczałam sobie jak bóbr, tak, że się ludziska patrzeli jak wychodzili z kina jak mi łezki jeszcze płynęły po policzkach. I do teraz nie mogę tak do końca do siebie dojść. Troszkę też może tak go odebrałam, z pewnych osobistych względów, ale dobry musi być, bo Misiowi też się podobał ;) A po filmie przyjechaliśmy do domu i pogadaliśmy sobie z Miśkiem troszkę od serca i... po pierwsze to powiedział mi, że >> mnie Kocha na zawsze i że to nie znaczy tylko do śmierci, tylko ma nadzieję, że gdyby coś się stało i jego zabrakłoby obok mnie, to że czasem przypomnę sobie te jego słowa i poczuję, że duchowo jest blisko obok mnie. Niesamowicie mocne to dla mnie było, bo Misio nie jest jakoś bardzo głęboko wierzący i mocno stąpa po ziemi. A po drugie dopiero teraz się dowiedziałam, że dla NAS zrezygnował ze zdawania na AGH w Krakowie. Tzn ja wiedziałam, że on się przymierzał do egzaminów, jak byliśmy króciutko dopiero ze sobą razem, ale potem się nie zdecydował, choć ja go bardzo do tego zachęcałam. Ale dopiero teraz wyszło, że on wtedy przez cały rok co sobotę chodził na kurs przygotowawczy do egzaminu, a potem się nie zdecydował głównie z tego względu, że bał się, że taki raczkujący związek nie przetrwa odległości i ciągłego rozstania. W sumie to myślę, że dalibyśmy radę, ale nie można być niczego w 100% pewnym. Gdybym wtedy wiedziała, że się tak przygotowywał to nie pozwoliłabym mu zrezygnować dla Nas. Ale nie wiedziałam. Najważniejsze, że tej swojej decyzji nie żałuje i jest szczęśliwy. Oj mocny wieczór, oczka ciągle jeszcze podpuchnięte nieco, ale zaraz wtule je w poduchę i sobie odpoczną :) Dobranoc Kochane Kobietki
  11. >>Luńka: Ja też kiedyś upiekłam takie całe z pudełka i... przypalił mi się wtedy kremik hihi. A jak robiłam to ciasto, to też się dziwiłam, że takie proste i bez proszku do pieczenia i w ogóle. No i masa ciasta to takie kleiste coś, jak się rozciąga na formie (ja piekłam na papierze i w tortownicy), to warstwa jest taka mniej więcej 0,5 cm. Wkładasz do pieca i za 5 minut już widać jak rośnie. Krzywe takie, pięknie górzyste i w ogóle. Mam jeszcze bardzi proste ciasto na takie z owocami, ale to może jutro, bo teraz jest MIsiek i zaczyna mi roznosić pokój ;) >>nimfa: Ojoj Tilt test buuu niefajny. Dobrze, że już w domku jesteś :) No i że do nas zajrzałaś to też bardzo miłe.
  12. >>Luńka: Ciasto okazało się bardzo proste i dosyć szybkie w przygotowaniu. Wygląda okazale, jak smakuje jeszcze nie wiem :) Karpatka z mandarynkami Potrzebujemy: Na ciasto: szklanka wody, pół kostki margaryny, szklanka mąki, 4-5 jajek (zależy jakie są duże) Na przełożenie: gotowy kremik do karpatek w proszku i wtedy go przygotowujemy wg przepisu na opakowaniu, ale można też tak troszkę pocyganić i wtedy 1 budyń śmietankowy (ważne, żeby był już z cukrem albo trzeba go dosłodzić) i kostkę masła, i do tego puszka mandarynek. I teraz tak! Wodę z margaryną zagotowujemy, wsypujemy mąkę i mieszamy w garnku stojącym ciągle na ogniu tak długo, aż masa zacznie się odklejać od garnka. Robi się taka papa jak na kluski ;) Studzimy solidnie i na koniec wmiksowujemy jajka. Powinna powstać kleista, jednolita masa. Ciasto dzielimy na 2 części i pieczemy z nich dwa placki w formie około 25 cm na 25 cm, w temperaturze 200 stopni przez około 30 minut (musi być ciemno rumiane i takie pagórkowate). Kremik jak już mówiłam albo z proszku, albo gotujemy budyń i studzimy go, najlepiej w lodówce. W osobnym garnku kroimy w kostkę masło i miksując stopniowo dodajemy budyń. Trzeba uważać, żeby nie dać za dużo budyniu - wtedy robią się grudeczki. Kremem smarujemy jeden placek ciasta, układamy mandarynki (albo jakieś inne owoce, albo wcale nie dajemy) smarujemy resztą kremu i układamy na górze drugi placek. Na koniec można posypać sukrem pudrem ciasto. Wiem, nie jestem genialna w pisaniu przepisów hihi, ale wyjaśnię wszelke wątpliwości.
  13. >>Meg: Oj to rzeczywiście zrobiłaś na pewno sporą przysługę studentom :) Moja pani w dziekanacie ma szczęście. Zawsze jak już jestem u kresu wytrzymałości psychicznej, to jej udaje się akurat coś tam załatwić. Niniejszym pragnę oświadczyć Wam, że MAM PROMOTORA. Bardzo miły pan docent z okulistyki, no i z tej dziedziny będę coś pisała. Obiecał, że do końca miesiąca wymyśli mi jakiś fajny temat, no bo ja w tej działce jestem ciućma i nie wiem co się czym je :) Ale miły a jednocześnie bardzo stanowczy i konkretny - myślę, że nie da sobie wejść na głowę. Ach no i całkiem młody i przystojny, chociaż nie w moim typie, ale może się podobać hihi ;) >>Luńka: Marudź marudź, oby pomagało psychicznie troszkę się rozładować. Kurcze jak tak opowiadacie o tych wszystkich przemianach Waszych mężów na gorsze po ślubie, to zaczynam się zastanawiać jak to z moim Aniołkiem będzie. On w sumie dobry człowiek jest - to nie tylko moja opinia, ale jak coś z niego dopiero po ślubie wylezie ? Łoj :/ Wtedy pomysł Emmi z kocówą może się przydać ;) A ja idę teraz moje drogie piec ciasto. Miś dzisiaj przyjedzie wieczorem, a że ma egzaminek zaległy i uczy się od wczoraj ciurkiem, to chcę mu dać troszkę wytchnienia. To będzie wytchnienie żołądkowe hihi. Ciekawa jestem, czy mi wyjdzie tylko, bo będę robiła pierwszy raz w życiu. Kremu nie potrafię, więc kupiłam taki prawie gotowy w torebce w proszku. Ale ciasto muszę upiec sama, no i chyba wrzucę mandarynki z puszki takie hmmmm. Rozmarzam się i samej mi ślinka cieknie ;) Pozdrawiam Was wszystkie :)
  14. Witam zimowo Ech no ten kwiatuszek to taki mało ziomowy, ale co tam ;) Spadł śnieżek!!! Jupi! Nie, żebym przepadała tak bardzo za zimą, ale śnieżek i lekki mrozik nie powiem - lubię. Właśnie dopijam kawę i zaraz jadę do dziekanatu - walczyć z administracją. Kawa to tak na pobudzenie właśnie ;) >>zona: No to gości szybko opatrzyć, nakarmić i do domu, a potem zająć się sobą nawzajem. Należy się Wam :)
  15. Witam drogie Panie Panów witam tylko lekko, bo się nie zjawiają za często >>Emmi: Hmmm a może w Waszej rodzinie to TM ma talent do gotowania? Może trzeba go tylko odkryć? U mnie to ja gotuję dobrze, ale Misiek i tak bije mnie na łeb i szyję w tej dziedzinie. >>Tadonia: kochana oj mam nadzieję, że córcia się w szkole nie pochwali skąd te korki ma ;) że to efekt poprzedniego wieczoru i balangi rodziców. My często z Miśkiem żałujemy, że mieszkamy osobno i do tego dosyć daleko od siebie. Zawsze któreś autkiem, no względnie autobusem musi przyjechać i potem wspólne wypicie choćby piwka odpada. Nadrabiamy za to zawsze zaległości na wyjazdach wakacyjnych.
  16. >>Kinga: Bardzo bardzo dziękuję. Ja uwielbiam wprost kręcić się po kuchni. Niestety moi rodzice, zwłaszcza mama, są bardzo oporni na dania \"wymyślne\" (czyli inne niż tradycyjne) i na nowości w ogóle, więc nie pozwalają mi za bardzo eksperymentować w kuchni. Już się nie mogę doczekać, kiedy będę miała moje garnki i mój piec i moją lodówkę i wtedy to ciężko mnie będzie wyciągnąć stamtąd. Heh, jak z moim Kochaniem jeździmy do domku w górach, to ja już o 11 zaczynam pichcić obiad, który podany jest koło 16. Nie, żebym nie mogła szybciej, ale zwlekam ile się da, żeby nasycić się kucharzeniem. Jeszcze raz baaaardzo dziękuję i na pewno spróbuję. >>Emmi: No kochana, odnośnie tego \"łakomczuszka\" to ja wcale nie odważę się zaprzeczyć. Dzisiaj to rzeczywiście się uczę i uczę, podobnie już od 2 dni i nauka mi uszami wychodzi. Ale jutro pod wieczór nareszcie będę miała czas dla siebie, więc czekolada jakaś dobra, pyszna kawa ze śmietanką i do tego dobra książka. Och już się nie mogę doczekać ;)
  17. >>Kinga: Oj jesli mogę prosić to ja bym bardzi chciała przepis na skrzydełka. Wiem, że ludziska dużo sobie je chwalą, a ja nie umiem i nie wiem jak to się produkuje. :( Albo tutaj, no albo na maila ;)
  18. >>Emmi: Ach no więc ja dziś się uczę i ucze i uczę i ... już mi się nie chce. Choć nawet w miarę wchodzi do głowy. Pomidorówka - ach najbardziej to lubię taką z makaronem, po ciężkim dniu wędrówki po górach, jaką sprzedają w schorniskach. Ot taki kaprys ;) A wiesz, że ja dopiero co przedwczoraj skończyłam czytać (po raz setny chyba) Opowieść wigilijną. Przyznaj się, że mnie szpiegowałaś Kochana Emmi
  19. >>zona: Ja się staram być miła dla tych pań, ale widać jak za miła jestem, to nie zapadam im w pamięć. Ale ja też mam pewne granice cierpliwości i jak się je przekroczy to ooo..... Wszystko drży w posadach ;) A tak z innej beczki - to straszne, że nawet czasu na kawusię nie miałaś. Toć to bezczelność! hihi ja właśnie dopijam do końca moją wieczorną ;)
  20. >>Kinga23: Pisz oczywiście jak najczęściej i jak najwięcej o Twoich radościach i smutkach, to tym co niesie codzienność. Wcale się nie znamy aż tak wszystkie dobrze. Zobaczysz, że za dwa dni będziesz się czuła jak u siebie. Tylko nie uciekaj od nas ;) Tym bardziej, jeśli mowa o Fasolce
  21. Witam >>Emmi: A nigdzie nie wybyłam :) Zresztą ja to rzeczywiście ostatnio dużo gdzieś bywam, ale generalnie to domatorka jestem i najlepiej się czuję w domu, w kuchni, no albo w pozycji horyzontalnej pod ciepłą pierzynką i z książką w ręce. Słoneczko, a kiedy Ty się wybierasz do lekarza znowu? Bo te dolegliwości to rzeczywiście martwiące są jakieś takie. Przypętało się toto i jest. Może tupnij na nie nogą i powiedz im żeby sobie poszły sio, gdzieś tam daleko. >>Luńka: No, no Kanada piękne miejsce. A może TM to tak się zachowuje właśnie dlatego, że nie mieszkacie \"na swoim\". Może coś go gryzie i nie lubi wracać do domu, gdzie mieszkacie z Twoim tatą. To tylko takie moje gdybania, więc nie bierz ich bardzo do serca. Mam nadzieję, że ten pomysł z kalendarzem jeśli będzie musiał wejść w życie, to rzeczywiście pomoże i będzie dobrze. na dobre popołudnie. >>zona: Halo, kochana gdzie jesteś? Pewno jakaś kawowa fala Cię porwała i nie chce Cię oddać. Hmm zaskakujesz nas tymi medycznymi nowinkami. Jestem ciekawa, czy u Was na takie różne \"sprzęty\" jak ten do słuchania tętna płodu w domu, albo te \"zatyczki\" do uszu, to może sobie pozwolić przeciętny obywatel, czy jednak to już koszta dla społecznych wyżyn? Ja tak z ciekawości, bo jednak to moja branża hihi. U mnie tak sobie. Dziś nie mam zajęć i siedzę w domku i się naumiewam. Boli mnie brzuszek bardzo i nawet nie mam ochoty się widzieć z Miśkiem. Ach no i dzwoniłam do dziekanatu. Znów nic, mimo, iż umawiałam się na telefon w tej sprawie na wczoraj. W piątek jadę tam osobiście, a jak nie dostanę wreszcie promotora, to w poniedziałek jadę złożyć pismo, oj i już nie dam się odsyłać z kwitkiem. Pozdrawiam Was serdecznie idę rozpalić ogień w kuchennym piecu, żeby obiad się ugotował ;)
  22. Witam Dziś krótko, ale wszystkim WAM, szczególnie tym, które tu zaglądają od niedawna WIELKI BUZIAK >>Tadonia: A propos harcerzy. WGB opowiadali, że kiedyś w Bielsku spotkali się z harcerzami właśnie i zajrzeli z ciekawości co też tam oni mają w śpiewniku i tu wielkie zaskoczenie, bo pod nagłówkiem \"Stare piosenki harcerskie\" zobaczyli kilka swoich najstarszych utworów. No ale czemu się dziwić - już ponad 30 lat tworzą, więc najmłodsi i nie tylko znają ich piosenki od pierwszych pieluch :)
  23. >>Emmi: No dziękuję za ciepłe słowa i całusa dla mamy. Powoli dochodzi do siebie, ale boi się wyjść poza bramę po zmierzchu. Wiem, że to powolutku troszkę minie i też mi smutno, że akurat ją to spotkało :( >>zona: Heh wiesz, moja mama to bardzo waleczna jest i niejednego chłopa na rękę by położyła, choć niewielkiego wzrostu. Tylko to kwestia strachu, bo nigdy nie wiadomo, czy ten ktoś nie ma noża, pistoletu itd. W ogóle to mama ze strachu samego momentu, gdy ją przewrócił i gdy upadła nie pamięta, dopiero gdy otwarła oczy, to jakby się obudziła. Aj ale to już przeszłość i trzeba żyć z tym dalej. :) Ech a u mnie cudowny wieczór. Koncert naprawdę wyśmienity - łezki poleciały mi nawet ze dwa razy. A potem zamiast do restauracji Misiek zabrał mnie (czy raczej ja jego, bo ja prowadziłam auto) do naszego mieszkanka na kawę i szarlotkę przy świecach. Weszliśmy do mieszkanka, a tam czekały już kwiaty na stole w wazonie, świece, zasłony na oknie i ścianach (żeby troszkę wytłumić echo pustego mieszkanka), czajnik z wodą na piecu, filiżanki i muzyka z radia. Zagrzał wodę, zrobił pyszną kawę i przesiedzieliśmy sobie w naszej kuchni prawie 2 godziny :) Oj świetnie było i pogadaliśmy, no i oczywiście znowu się popłakusiałam - chusteczki na szczęście też miał ;) Za rok ja przejmuję inicjatywę. :)
  24. Witam >>Emmi: No myślę, myślę tylko pozytywnie ;) >>Luńka: Witaj w naszym gronie :) Z pisaniem to u nas różnie bywa. Czasem to wpisów tyle, że ciężko nadążyć, a czasem zupełnie spokojnie się toczy codzienność. >>ruminka: Dzielnie sobie dajesz radę, co można wyczytać. A i TM dobrze się spisuje. dla Was za cierpliwość i na nowe pokłady energii. A u mnie wczoraj troszkę smutno było. Ja mieszkam z rodzicami w bardzo spokojnej okolicy, ale ostatnio coraz więcej róznych wypadków się zdaża. No i trafiło też na nas. Moja mama jechała do kościoła na rowerze i kilka posesji od naszej zaatakował ją jakiś mężczyzna. Zupełnie niespodziewanie wziął rozbieg i uderzył w mamę. Spadła z roweru a on ukradł go i uciekł.Krzyczała, ale nikt nie słyszał. Przybiegła do domu i tato z moim Miśkiem pojechali od razu w ślad za tym gościem, a raczej jakby naokoło naprzeciwko niego, ale już za późno widocznie, bo nikogo nie spotkali. Oczywiście była i policja i też spatrolowali okolicę i protokoły pospisywali. Na szczęscie mama ma tylko stłuczone obie łydki i wielką dziurę w spodniach, gość nie ukradł nawet torebki tylko bardzo mamę nastraszył i teraz będzie się bała do kościoła piechotą, czy na rowerze. Auto pójdzie w ruch, a więc i koszta utrzymania wzrosną, ale za to bezpieczniej. A tak w ogóle to gość się troszkę naciął, bo mama jechała na starym rozklekotanym 20 letnim rowerze, który tylko na złom się chyba nadaje i to pewnie z 15 złoty będzie wart. W każdym razie okolica przestała być bezpieczna i trzeba naprawdę zacząć uważać. Jak to powiedział Misiek: przyszło do Was miasto. A poza tym, to wymalowaliśmy wczoraj rodzicom suszarnię i bardzo nam wesoło było. A dzisiaj idziemy na koncert Wolnej Grupy Bukowina z okazji rocznicy (2 dni temu) naszych zaręczyn. A potem jeszcze do restauracyjki małej na kolację przy świecach. Ach, no i jeszcze dzisiaj się okazało, że siostra Miśka się zaręczyła wczoraj. A więc rok i jeden dzień po naszych zaręczynach hihi, a jest dokładnie rok młodsza ode mnie - tak się jakoś złożyło. Teraz więc czekamy na ich ślub i wesele, bo zapewne będą pierwsi, bo jej mężczyzna jest starszy i ma lepsze możliwości bytowe niż my. No to naskrobałam tyle, że aż strach. Już nie marudzę , tylko mocno Was wszystkich wirtualnie ściskam i całuję .
  25. Witam witam >>Tadonia: A dziękuję. Ja mam często problemy z mobilizacją, dlatego muszę sobie wyznaczać takie ramy uczenia się sztywne. Bez planu to u mnie nie da rady z nauką. A z pracy pisemnej dostałam bdb. że się tak pochwalę. Cieszę się przede wszystkim, że już mam zaliczoną, no i że tak została oceniona, jak ja sama naprawdę uważałam, że zasłużyłam. Oj dentysta brrrr - wybieram się od 2 miesięcy i nie mogę. Kiedyś nie miałam żadnych oporów, bo musiałam 3 razy w tygodniu odwiedzać stomatologa i to przez kilka miesięcy. A teraz wiem, że jak raz pójdę, to będzie cała seria, bo ząbki troszkę zaniedbałam. Ach i gratuluję przeforsowania drzwi ;) >>ruminka: Gotowa psychicznie i fizycznie to ja jestem już od dawna. Jestem przekonana, że i ja i mój Misiek zwariujemy na punkcie dziecka od pierwszych chwil jego istnienia. No morale i jakieś takie zasady nas hamują. I dobrze, bo musi być czas i miejsce odpowiednie po temu. Oj ale liczę, że już nie tak długo będę musiała czekać ;) dla Szpaczka Maciusia i dla Ciebie :) >>zona: Smacznego obiadku życzę :) >>Emmi: Ja czuję, że wszystko będzie dobrze. Takie mam pozytywne same myśli o Tobie, o Was. Głowa do góry, już się anioł stróż Twojego Maleństwa dobrze nim zaopiekuje.
×