pora na dietę
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pora na dietę
-
miło, że mamy nową forumowiczkę. Mimo, że ja też zaglądam tu od niedawna, ale się już zakorzeniłam, chyba na dobre;-) W grupie raźniej, nawet jeżeli jest to tylko internetowe wsparcie- pomaga, przynajmniej mi;-) dzisiaj moja waga dostanie nowe baterie (o ile mój mąż nie zapomni mi ich kupić...) i okaże się w końcu ile to paskudztwo (waga=Belfegor) raczy pokazać... diety się trzymam, więc może nie będzie to aż taki szok:-D dzisiaj o dziwo praktycznie zero większych pokus, jakoś przetrwałam, więc jestem szczęśliwa. Małymi krokami, ale do przodu:-)
-
Ja jadłam często nawet jeden, dwa razy dziennie, śniadania praktycznie nie jadałam w ogóle, bo rano nie mogłam nic przełknąć przez jakieś pierwsze 2 godz po wstaniu, a że potem już musiałam z domu wychodzić, to zapominałam o nim. Często pierwsze jedzenie jadłam np koło 12-14, ale za to wieczorem jak wracałam do domu... porażka totalna, opychałam się czym popadnie i to dosłownie. Teraz wciąż myślę o tym co zjem, co przygotuję sobie na następny posiłek, etc. Starm się jeść 5 czasem nawet 6 razy dziennie, jeżeli muszę. Średnio co 2-3 godz, żeby nie czuć głodu. Na razie się trzymam mimo pokus, nawet tradycyjny niedzielny obiad u Babci sobie darowałam i zjadłam pomidora z jednym jajkiem ze szcypiorkiem i ciemnym chlebem. Piję herbatę pu-her (paskudna), ale zobaczymy efekty
-
cóż wczoraj pisałam, że po rozmowie mąż obiecał mnie wspierać...dzisiaj to już nie za bardzo aktualne:-( on chyba po prostu nie rozumie jak to jest, mino, że staram się z nim o tym rozmawiać. W sumie muszę zacisnąć zęby i iść dalej. To ja jestem na diecie i muszę sobie z tym radzić, przykro mi tylko, że mi nie pomaga. Wciąż tylko- a chodź na pizzę, od jutra zaczniemy. Chcesz lody? Albo objada się popcornem, a ja skręcam się od środka...ale co nas nie zabije to wzmocni- nie daję się. Wytrzymałam dzisiaj także, to i jutro dam radę. Trenuję silną wolę!
-
udało mi się wczoraj wytrzymać na diecie, więc dzisiaj powiem wam, że mnie to mocniej motywuje-że jednak potrafię:-) Ten piątkowy dzień zaczęłam od połówki kawałka ciemnego chleba, połowy pomidora i łyżki twarożku no i zielona herbatka;-) Dieta się rozkręca. Nie powiem, że łatwo mi rezygnować z tego czego normalnie bym sobie nie odmówiła, ale jakoś walczę z pokusami. Pierwszego dnia patrzyłam na czekoladę jak turysta na Saharze po 10 godz wędrówki w słońcu patrzyłby na wodę. Drugiego dnia patrzyłam na nią i zastanawiałam się jak bym się poczuła gdybym ją zjadła, dzisiaj- patrzę na czekoladę i myślę sobie, że tak naprawdę wcale nie jest mi ona potrzebna. Póki co działa, oby działało nadal:-)
-
Rotenburgia- głowa do góry, banany w końcu lepsze niż czekolada, albo kawałek ciasta. Zdrowsze, odżywią mózg, na dłużej będziesz syta, ja czaję się za to na Coca-Colę:-( ale że nie light, więc w szklance było by ponad 100kcal, od biedy lepiej przeznaczyć je na coś sensowniejszego, pomidora, jabłko. Dziwne uczucie, jak na diecie nie jestem, to nawet mnie tak nie kusi, ale z chwilą gdy postanawiam przejść na dietę, od razu jestem głodna i wszystko mnie kusi- taki psikus mózgu... trenuję silną wolę;-) jak patrzę na stopki, to też mam zamiar za jakiś czas dopisać następny wynik...mniejszy, więc Colę sobie daruję
-
możesz zaparzyć trochę kawy rozpuszczalnej w szklance i się tym posmarować- kofeina jest dobra na cellulit. znikam papa:-)
-
zmykam myśląc "szczupło" do obowiązków, a że mam zamiar wytrwać na diecie napiszę wieczorkiem o sukcesie dnia dzisiejszego, bo mam zamiar wytrwać, porażki nie biorę pod uwagę, tym razem nie zrezygnuję i się nie poddam
-
Rotenburgia- świetny pomysł, chyba też zastosuję coś w tym stylu. Potem zawsze będzie można na coś te uzbierane "kilogramy mniej" wydać na coś ciekawszego niż słodycze, czy inne zachcianki. Jeżeli pozwolisz wykorzystam tę metodę także i będę zbierać zamiast dodatkowym kg jakieś oszczędności;-)
-
no właśnie, rodzina nie powinna przeszkadzać, rozumiem, że nie muszą się odchudzać, bo ja tak robię, ale trochę wyrozumiałości z ich strony by się przydało ( a nie jak mój mąż wczoraj- kochanie masz niespodziankę w lodówce, twój ulubiony lód, a kurcze jakoś wcześniej nigdy takich niespodzianek nie było, jak powiedziałam- dieta- to nagle doznał olśnienia;-)
-
muszę kupić baterie do Belfegora (Belfegror- tak pieszczotliwie nazwałam moją wagę cyfrową, wcześniej mówiłam na nią "narzędzie szatana", jest bezlitosna, pokazuje podle tyyyyyyle kilogramów, a że jest bez serca, to tak już zostało) więc będę musiała kupić baterie dla Belfegora i walczyć o każdy kg. Poza tym chyba się pomierzę miarą i będę obserwować zmiany w obwodzie czego tam się da;-) bioder, brzucha, ud, etc...czy macie dobre sposoby by zapobiec zwiotczeniu skóry, mając taką otyłość tego się obawiam...
-
jakoś od listopada tak do bo ja wiem lutego jakoś. zrezygnowała z pieczywa białego, ziemniaków (chleb oddam, ale ziemniaki zostają w moim przypadku;-)) no i jeździła na rowerku po 30minut dziennie
-
Piękną być... dziękuję za pomoc z rozszyfrowaniem stopki, jestem nowa na forum i nieco zielona póki co;-)
-
cześć dziewczyny, postanowiłam zastosować system motywacyjny, po osiągnięciu pierwszego zamierzonego celu- kupię sobie jakąś nagrodę, może korale, może jakieś pasemka sobie zrobię, jak osiągnę pierwszy cel, wyznaczę następny. Dobrze wiedzieć, że innym się udaje, nie mam zamiaru zostawać w tyle;-)
-
Shane Ciebie została praktycznie połowa! Gratuluję, idę za Twoim przykładem, jesteś świetną motywacją, widać, że można pozbyć się tego co zbędne:-) Gratuluję
-
też się cieszę, że znalazłam dziewczyny z podobnymi problemami. Plan mam taki, że na początek postaram się wyeliminować biały chleb- słabość do niego mnie gubi, podobnie jak żółty ser. Z tego w ogóle chcę zrezygnować. Na razie konkretnej diety nie mam, kiedyś stosowałam jedną, na której schudłam faktycznie sporo, ale nie wiem czy gdzieś ją schowałam, czy przepadła- poszukam. Pierwsze dni przeznaczę na znalezienie dobrej diety i będę się jej rygorystycznie trzymać, łatwiej mi wytrwać z wyrzeczeniami, niż jeść wszystko tylko w mniejszych ilościach (czyli np. chleb z masłem i serem zamiast 2 kanapek to jedną) będę więc trzymać się planu. Póki co zaczynam dzisiaj śniadanie- jajko na twardo, pomidor i ogórek. Jestem wegetarianką, więc mięso i ryby odpadają, dlatego też trudniej mi dobrać jakąś dietę.