Nie mam komu o tym powiedzieć. więc muszę to tutaj wyrzucić z siebie. Mianowicie chodzi mi o mojego nauczyciela. Boję się go. Zaczęło się od tego, że gdy miał dyżur na korytarzu po prostu się przyglądał. Moja koleżanka mówiła mi, że on się często na mnie patrzył, obserwował mnie. Szczerze? Zbagatelizowałam to, myślałam że jej się wydaje. Gdy wziął mnie do tablicy, na przerwie słyszałam jak gadali, że cały czas patrzył się mi na tyłek. Kolejna dziwna sprawa, to moje oceny. Mój kolega przepisał całą kartkówkę ode mnie. Ja dostałam 4, a on 2. I kilka razy się tak zdarzało. Że ja zawsze miałam lepsze oceny, chociaż niektórzy uczyli się lepiej ode mnie. Mnie podwyższał oceny, innym obniżał. Ja tego nie widziałam więc nie mogłam potwierdzić. Myślałam, że po prostu sobie żartują. Ostatnio szedł za mną po schodach. I na koniec z głupim uśmieszkiem uderzył mnie dziennikiem w tyłek. Boję się. Teraz jak mnie widzi to się tak właśnie uśmiecha. Nie wiem co mam robić.
