koci pazurek

A ja, maluczka, sądziłam ze mistycyzm jest na każdej mszy. Podczas Podniesienia...

Należę do pokolenia autorki, my taką wiedzę mamy w...głowie. Za naszych czasów zadania domowe trzeba bylo odrobić bez pomocy internetu...

Ech...oni królów spowiadali...a to dawali spora władzę. Tym bardziej, ze przez wieki przedstawiciele Kościoła stanowili praktycznie jedyna dobrze wykształcona grupę społeczną. A to z kolei historia swiata sie klania ;)

Z dedykacją dla Podglądaczki "Pytanie: Czy żona musi być posłuszna swojemu mężowi? Odpowiedź: To bardzo ważne zagadnienie jeśli chodzi o małżeństwo w codziennym życiu. Bóg zaplanował uległość już w Księdze Rodzaju. Na początku, w związku z tym, że na świecie nie było jeszcze grzechu, nie było żadnej władzy, której człowiek musiałby być posłuszny, z wyjątkiem Boga. Kiedy Adam i Ewa byli nieposłuszni Bogu, grzech wyszedł na świat i wtedy zapotrzebowanie na władzę wzrosło. Zatem Bóg utrwalił władzę, co było potrzebne, aby narzucić prawa ziemskie, jak również aby zapewnić nam ochronę, której potrzebujemy. Po pierwsze, musimy poddać się pod autorytet Boga, co stanowi jedyny sposób, w jaki naprawdę będziemy Mu posłuszni ( List św. Jakuba 1:21 i 4: 7). W 1 Liście św. Pawła do Koryntian 11: 2 – 3 czytamy, że mężczyzna powinien być posłuszny Chrystusowi, tak jak Chrystus był posłuszny Bogu. Później werset ten mówi, że żona powinna pójść w jego ślady i być posłuszną swojemu mężowi. Inne wersety o tym, jak Chrystus był posłuszny Bogu" cytat z http://www.kursbiblijny.bydgoszcz.pl/index.php/odpowiedzi-na-pytania-2/pytania-malzenstwo/645-czy-zona-musi-byc-posluszna-swojemu-mezowi

...przy czym celibat ustalono dopiero w XIX wieku. Dla ochrony majątku Kosciola.inaczej uległby rozdrobnieniu na rodziny księży. Apostołowie mieli rodziny... Spowiedź indywidualną wprowadzono po ponad 10 wiekach istnienia chrześcijaństwa. Dla...ulatwienia zbierania danych.

Ruciu, ja wierzę, ale z wieloma zagadnieniami "mam problem", kloca sie wewnętrznie ;) dlatego sporo czytalam i wciąż czytam na temat Biblii, historii Kościoła, kultury śródziemnomorskiej, czyli europejskiej. A ze z natury jestem sceptyczna... Co ciekawe wiekszosc z tego, co to piszę znalazlam w publikacjach katolickich naukowcow. Ale nie Polaków, niestety. My wciaz na kolanach. A to nie sprzyja nauce.

Ojejku....Podglądaczko...Kto tu Biblii nie czytal? ;) to Starotestamentowym Bóg Ewę i jej następczynię tak ukaral za grzech pierworodny ;) Tyle tylko, ze "nasz" katolicko Bóg, Nowotestamentowy, to Bóg milosci, odkupienia i wybaczenia. Ale jak rozumiem z Tobą o tym nie pogadam? Jak i o Piekle wg współczesnych teologów? Wiesz, ze istnieje teoria wg której piekla po śmierci nie będzie? Bo przeżywamy je już teraz, na ziemi. Po II wojnie światowej, kiedy na ludzi nie dzialaly juz jako straszaki, wizje kotlow ze smola, gdyż okropności wojny byly niewyobrażalnie większe, wyobrażenie piekla rozmylo się. A jak będzie...zobaczymy. Ale dopiero po smierci. A może niczego nie zobaczymy...

Podglądaczko - napisalam przecież, ze przez cale wieki tak interpretowano owe zebro Adama! Podobnie jak grzeszność Ewy. Dlatego my mialysmy krwawić i rodzic w bolach - noze to kojarzysz? :P

A za wojny krzyżowe i palenie na stosie "czarownic" przeprosil dopiero Jan Paweł II. Wcześniej byl to taki sam pewnik dla katolika, jak dla Ciebie to, o czym teraz piszemy, a Ty uwazasz za bledne. Podglądaczko, dopuszczasz do siebie myśl, ze wiekszosc zasad w które wierzysz są jedynie wymyslem ludzkim i nie wiadomo wcale, czy prawidlowo zrozumianym?

Swiety Gral - w apokryfach kielich, z którego pil Chrystus w czasie ostatniej wieczerzy. Zaginiony. Wiecznie poszukiwany. W wersjach bardziej "rewolucyjnych" owym Gralem mialo byc lono Marii Magdaleny - kielich ale...rozkoszy. Naprawdę tego nie wiesz? A poniżanie kobiety przez cale wieki (mniej wiecej od XIII-XIV do XX) nie wynikalo z Biblii, a jej nadinterpretacji! Cytaty 40-tki nie są rzekome lecz autentyczne. Ojcowie Kosciola tak wlasnie nauczali. Choć teraz wstydliwie sie to pomija i na rekolekcjach nikt o tym nie wspomni. A Ty , Podglądaczko, samodzielnie tego nie sprawdzisz, wierząc jedynie w ksiedza-prowadzącego, powtarzającego tylko to, co obecnie jest "modne". Mam nadzieje, ze Franciszek-papiez przewróci Kosciol do góry nogami i wrócimy do tego, co prawdziwe w chrześcijaństwie (katolicyzmowi coraz bliżej do sekty).

A dlaczego katolik nie odda? Słownie? Brak argumentów w dyskusji? Oj, to niedobrze świadczy, ale raczej o tym "chłopcu do bicia"..?;)

...bo wykształcona kobieta w najbliższym otoczeniu Chrystus byla bardzo niewygodna dla patriarchalnego Kościoła Katolickiego, w którym kobieta miala byc gorszą od mężczyzny. Dlatego Bóg stworzyl ją z ...zebra Adama?! A wlasnie, ze nie! Wg ówczesnych to oznaczalo, ze jest ROWNA mężczyźnie! Gorszą bylaby, gdyby powstała z męskiej piszczeli, a lepsza - z kości czaszki.

Podgladaczko, zastanów sie czasem. Podaj konkrety, nie dogmaty. Fakty, nie ich interpretacje. Nie zastanawiasz sie czasem dlaczego z Marii Magdaleny, wyksztalconej patrycjuszki zrobiono prostytutkę? Dlaczego blad w tlumaczeniu przez wieki eksploatowano wciskając maluczkim kit?

Podgladaczko, a gdzie ja napisalam, ze źli są wierzacy?

A propos ojców Kosciola - o ile dobrze pamietam wg sw Tomasza kobieta umierająca podczas ciąży lub pologu miala trafiać do piekla... Taaaa, Tomasza tez trudno byloby nazwac feministą;) a Chrystus byl wlasnie taki. Zrewolucjonizowal swiat wierzących. Szkoda, ze Jego następcy wiekszosc z tych nauk zmanipulowali...

*nie zaznać kurde, znów sie strona "nie przewraca"

Podgladaczko, nie jestes "be". Ale czasem wypadaloby przyjac do wiadomosci, ze są osoby, które inaczej patrza na swiat, niż Ty. Nie o to chodzi, ze seks w małżeństwie jest...niemodny. Skąd! Super, ze są pary, którym wciąż się udaje byc razem, mimo uplywu lat. I są szczesliwi. Oby tak bylo juz do konca. Ale większości to sie nie udało, nie uda. Tylko, czy to ma oznaczać, ze juz zawsze maja byc sami i nigdy wiecej nie zaznacz przyjemnosci fizycznego zbliżenia?

Ale wg mnie jest różnica miedzy wyrażaniem swojego zdania a pisaniem "zaloz agencje towarzyska". Ja widzę, ze caly czas szkalujecie autorkę, jedziecie po bandzie. Od wielu tygodni. A to juz nie jest wyrażanie wlasnego zdania. Zmykam. Pa

A Ty 40-tka nie życz drugiej co Tobie niemiłe ;)

Dlaczego tu wciąż jest problem z publikacją postow?

Ignorujcie chamskie wpisy. Jakby ich nie bylo. Nie ma sensu odpowiadac, tlumaczyc sie komus takiemu...

Ech...nieeeeeeee, Ty wcale nie narzekasz....wcale...:P Ciężko z Tobą się rozmawia, zdajesz sobie z tego sprawę? Juz nie daję rady, a chyba dopiero 3 raz ze sobą wymieniamy posty. 40-tko, jeśli taka jestes w codziennych kontaktach, to nie dziwię się, że masz problemy w kontaktach międzyludzkich. Zastanów się nad sobą. Poważnie. I zapytaj sama siebie, czy tak jak jest teraz Ci odpowiada? Bo jeśli faktycznie najbardziej na świecie pragniesz zmiany swojej sytuacji, zdaj sobie sprawę, ze będziesz musiala zacząć od pracy nad sobą. Wydaje mi się, ze to w dodatku praca na lata... Uciekam. Od Twego defetyzmu. Nie mam sily. Nie jestem supermanką. dobranoc

Twierdzisz, ze nikt sie wokól Ciebie nigdy nie kręcil. A ja sądzę, ze paru by sie przez te lata znalazlo. Tylko, ze Ty żadnego nie zauwazylas. Moze byli zbyt niesmiali. A moze szybko ich skutecznie zniechęciłaś jakas gadką o swoim życiowym nieszczęściu, o mężczyznach krzywdzących kobiety itp. I uciekli. Ale to mnie nie dziwi. Tez zmykam od każdego faceta, który rzuca z kwasna miną tekstem "wszystkie jesteście takie same".

40-tko, zaraz Ci przyleję, naprawdę :D TY WYBIERASZ nie dlatego, ze to wybor pieknego księcia z calej kolejki pieknych książąt czekających na ten gest za drzwiami Twego domu, ale dlatego, ze cale nasze życie to seria wyborów. Mniej lub bardziej świadomych. Ty na przyklad teraz wybralas życie na kafeterii, za pomocą której wyrzucasz zal do calego świata za swoją samotność. A mogłabyś w tej chwili robić cos zupelnie innego. Ty piszesz z facetami z netu (dlaczego sie z tego tlumaczysz? Kto teraz tak nie robi? ) , ale...przecież nie ze wszystkimi, a z tymi pośród zainteresowanych Tobą, którzy i Tobie wydali sie interesujący. Bo chyba chłoptasi w wieku lat 20, albo żonatych, czy z drugiego końca kraju odrzucasz, prawda? A skoro juz czujesz, ze zaczynasz sie angażować, spotykasz sie z danym mezczyzna i widzisz, ze widzi w Tobie kogoś, kim nie jestes, to po co idziesz z nim do lozka? Skoro masz wątpliwości - zwolnij! Bo to, ze byl seks a potem nic wiecej, to tez Twoj wybor. Przynajmniej w 50% Mozesz tu siedziec i narzekac, jeśli od tego robi Ci sie lżej. Ale nie przeciagaj tego w nieskończoność. Sprobuj poszukac winy i w sobie, nie tylko w mężczyznach, z ktorymi sie spotykalas. Bo to nigdy nie jest tak, ze wina leży tylko i wyłącznie po jednej stronie. I nie chodzi wcale o to, ze mialas ugotować jeszcze jeden obiad dla faceta, albo jeszcze bardziej sie do jego warunkow dostosowac. Byc moze wcale nie mialas sie na nic zgadzać i wcale z nim nie spotykać. To wlasnie wybor. Wybor tego, co ma przynosić dobro Tobie. A wydaje mi sie, ze wlasnie sporo zmian trzeba by wprowadzić najpierw w samej sobie, by zauwazyl nas mezczyzna odpowiedni dla nas. A narzekanie na caly rod męski jest dobre jako toast na wieczore z koleżankami po zerwaniu. Ale jako haslo na cale życie...nieeeee. Do niczego to nie prowadzi. Lepiej zadac sobie pytanie - "kurcze, co robię nie tak???" A jeśli nie znajdujemy odpowiedzi, kolezanki boja sie jej nam udzielic, zeby nie urazić;) to kontakt z psychologiem w tym wypadku wydaje mi sie calkiem rozsądnym wyjsciem ;) Chyba, ze masz dobrego przyjaciela, który odważy Ci sie przeciwstawić i walnąć trudną prawdę miedzy oczy..? Wtedy taki przyjaciel moze byc tymże terapeutą. Ale trudno liczyć na jego obiektywizm i zawodowstwo. Dlatego doradzam fachowca. Tym bardziej, ze wydajesz sie naprawdę trudnym przypadkiem;) nie obraz sie :)

Nie jestem drobniuteńka, szczupluteńka kobietką i choć nie jestem w typie większości mężczyzn, to jednak nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony drugiej plci. I jeśli cos mi przeszkadzało w ułożeniu sobie życia, to byly to moje kompleksy i zahamowania. Wolałam uciec "w kumpelstwo", niż "zaryzykować", ze chlopak który zwraca na mnie uwagę i mnie rowniez sie podoba. Ba, ktoś trzeci musial mi to nieraz powiedzieć, bo sama uwazalam, ze kolega jakoś tak przez przypadek wciaz sie wokól mnie kreci :) Owszem, pragnęłam bliskości, zwiazku, ale wmawialam sobie brak atrakcyjności. Na szczęście wyrosłam z tego. I choć zgadzam sie z 40-tka, ze nie jest dzis latwo o lojalnego partnera, wiernego i uczuciowego, to nie uwazam, ze męska polowa swiata to jedynie dranie i tani podrywacze. Bez przesady.