Radosnka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Radosnka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Ten z Mazur - trzymaj sie! Tyle tylko ci powiem. Juz sam wiesz, ze trzymanie sie kurczowo swoich marzen i wyobrazen na koncu boli! Zycze ci najlepszego! Nie wiem co napisac... ...moze ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. Moze za jakis czas spotkasz kobiete, ktora bedzie twoja druga polowa a ty dla niej calym swiatem. Glowa do gory! Podoba mi sie, ze nie boisz sie pisac o swoich uczuciach. Pocieszajace, ze sa tacy mezczyzni jak ty - uczuciowi.
-
Jagna - witaj! To i tak jestes lepsza, ja sie rozwiodlam prawie rok temu a na zadna kawe sie nie moge zdobyc ;-) Potrzebujesz czasu, ot co. I zaprasza Cie na temat z mojej stopki, tak aby sie rozgladnac. ;-)
-
Acha, a ten temat Kropelki Rosy to taka kopalnia madrych rzeczy. Przecyztalam pierwsze strony z naciskiem na Kropelke i dizewcyzny duzo piszace i... zastanawiam sie czy to wszystko by do mnie trafilo, czy bym to rozumiala... pewnie nie. Mazur, no niestety to wszystko takie proste nie jest. Najlepszego! Quest - ;-) Mala Mrowdczka ty tez wklejaj do tematu z mojej stopki jak masz cos ciekawego!
-
Nola, w mojej stopce jest link, prowadzi do tematu gdzie zamieszczamy takie bardzo, bardzo madre rzeczy i tam fajnie by bylo gdyby sie znalazl twoj text o manipulatorze, gdybys go mogla tam przekleic. Cos pomieszalam? ;-) Acha, i nigdy bym nie przestala udawac jaka jestem, nigdy bym sie nie dowiedziala kiedy udajem, a kiedy nie.
-
Idalia, podoba mi sie: mimo wszystko - dobrze że wróciłam tutaj; zobaczyłam jak wiele jeszcze pracy nad samą sobą; i własnie teraz uświadomiłam sobie, że nie ma co obarczać winą za całe zło - mojego EXcentrycznego mężula-wężula; być może przy innej, zdrowej, normalnej kobiecie, nie wyszłoby z niego to co wyszło przy mnie; wiążąc się z nim byłam nieświadoma całego bagażu cierpień i bóli, tkwiących we mnie już od dawna; Gdby nie moj maz moze nigdy nie zaczelabym pracowac nad soba, nie ujrzalabym siebie, tego calego potancjalu, nie widzialabym w siebie zadnej dobrej czy watosciowej rzeczy, i zawsze bylabym z siebie niezadowolona...
-
Halls - ja mam zamiar siegnac w najblizszym czasie po Siostrzane uczucia i Biegnaca z wilkami. Podpisujes sie pod tym co piszesz. Ta \"Gdyby zamilkly kobiety\" mna wstrzasnela. Tak samo jak i \"Harpie, piranie i anioly\", myslalam, ze szystkie kobiety powinny powinny po to siegnac, byc swiadome, teraz mysle, ze sa kobiety ktorym to niepotrzebne, one sie nie zmienia, bo takie sa i tak samo wychowaja swoje dzieci... Idalia, ciekawe jak to sie wszystko skoncyz... ;-) Kobietka, a czemu to zniknelas z tamtego tematu? Zadalam ci kilka pytan pozostawionych przez ciebie bez odpowiedzi. Nola - witaj. Dzieki za materialy. Mozesz wklic je na temat z mojej stopki. Dziekuje z gory. Idalio, moze lepiej nie dzwon. Chociaz to i Pelna Szklanka ma tez racje... Ciezko, nie wiadomo co robic. Quest, trzymaj sie. Pamietam. Powolutku.
-
Quest, to jest wlasnie typowo polskie wychowanie... :-(
-
Ja tak na chwile... Halls? A czytalas dla siebie fragmenty \"Lustereczko powiedz przecie\" ? Z konca strony 48? Na mnie to zrobilo wrazenie o tym przyrownaniu ciala do przyjaciela. Naprawde mnie wstrzasnelo. Bede pozniej, napisze wiecej.
-
Moj maz uznawal zasade, ze jak wszystko nie jest perfect to nie ma co chwalic. Tzo znaczy jak mialam te kilka kilogramow za duzo to nie mozna mi bylo powiedziec, ze fajnie wygladam, wszystko automatycznie bylo brzydkie... bo on uwazal, ze jak sie tak chwali to bedzie jeszcze gorzej, bo sie za siebie nie wezme... Boze! Czemuz on sie za siebie nie wzial. Przeciez to bagno co on robi.
-
Ja1972 - wszystkiego co tylko najlepsze dla Ciebie
-
Quest - no to masz nick! Pasuje - przeogromnie! Teraz jak nadalas sobie takie imie, bedziesz dzialac bardziej!
-
Idalia, wedlug mnie Kofta stawia ta krytyke tam gdzie powinna byc i na jaki temat powinna byc. Mi sie krytykowalysmy za cos na co nie mialysmy wplywu, nie moglysmy sobie z tym poradzic, niby nam cos switalo, madre bylysmy, ale... A sa niestety prawdy, ktorych trzeba sie trzymac. I ona to pisze. Dlatego mi sie podoba. Bez bufonady i zawilych okreslen. Prosto. Ja mam wrecz super talent do popadania w skrajnosci. I zycia we wlasnym swiecie. Tak to robilam, udawalam, ze moj swiat w malzenstwie byl lepszy, na wszystko mialam wytlumaczenie, a trzeba bylo prosto i tyle. Odczytywac jego zachowania takimi jakie byly bez wymyslania ambitnych ideologii. Dlatego ja czytajac to "Jemu na tobie nie zalezy" to sie zasmiewalam. Na temacie z mojej stopki jest fragment tej ksiazki. Tak i te Zolzy to nie jest psychologiczne, tylko proste i tyle. A my musimy zaczac widziec prosto i odganiac marzycielska kobieca nature, ktora nijak ma sie do prostych sytuacji tylko nas wiedzie na szafot. Teraz widze, ze dobrze czulam momentami, widzialam bardzo ostro, mozg pracowal... tylko nie chcialam i lecialam na dol na leb na szyje. Trzeba sciagnac te rozwe gogle przeslaniajace normalne widzenie i zwracac uwage na ich zachowania, i bron Boze przestac sie domyslac co on chcial czy nie chcial przez to... blah blah blah. Present, hello! Halls, podalam ci ten link na temacie ze stopki, niestety nadal nie moge znalesc ksiazki. Tam na linku jest dokument do kupienia, nie wiem skad to maja, skoro ksiazki nie widze, moze zmienili tytul? Pelna Szklanak, ty dajesz nadzieje na... spokoj. Help, po prostu sie trzymaj i nie zanizaj poprzeczki. Jestes tego warta!
-
trabe\". Mawiamy; \"gdybym byla wyzsza to zaprosil by mnie na rande\" albo gorzej \" to niemozliwe by taki karzelek sie komus spodobal wiec po co miec nadzieje\". Zeby sie chronic stawiamy mur trzymajacy innych na dystans, aby nigdy nas nie zranili lub nie odrzucili. Kiedy facet usmiechnie sie od nas w barze zabijamy go lekcewazacym spojrzeniem - jesli najpierw my odzucimy jego to on nie bedzie mial okazji zeby odrzucic nas. Gdy ktos zaprasza nas na randke zakladamy, ze stroi sobie z nas zarty. Traktujemy zlosliwosc i sarkastyczna uwaga kladziemy przeciwnika na lopatki. I tak metoda radzenia sobie z potencjalnym odrzuceniem staje sie czescia problemu...\" TEST: 1. Wybierz ulubione i najbardziej znienawidzone zdjecie z dziecinstwa i je opisz. 2.Napisz dlaczego jedne zdjecie ci sie podoba a drugie nie. 3.Teraz zrob to sama ze zdjeciem na ktorym jestes dorosla. 4.Porownaj jezyk tych 4 opisow. Czy jestes krytyczna wobec osoby doroslej/ Opisujac pozniejsze zdjecia bardziej skupialas sie na wadze/ Czy komentarze innych osob pojawily sie w twoich opisach/ 5.NIEZALEZNIE OD TEGO JAK BARDZO CI BEDZIE GLUPIO WEZ OPIS DOROSLYCH ZDJEC I TYM SAMYM NEGATYWNYM JEZYKIEM PRZEMAWIAJ DO ZDJECIA DZIECKA. 6. JAK SIE CZUJESZ? PEWNIE NIE NAJLEPIEJ, BO DO DZIECKA TAK SIE NIE MOWI, ALE W TAKIM RAZIE DLACZEGO SADZISZ, ZEMOZNA TAK MOWIC O OSOBIE DOROSLEJ? ----------------------------------------------------------------------------------- Linda Papadopulus \"Lustereczko powiedz przecie, rewolucyja w mysleniu o wlasnym wygladzie\"
-
Halls, ja bylam zawsze szczypiorek a w moim godnym pozalowania zwiazku dorobilam sie niezlej nadwagi. To tez bylo jednym z zarzutow eks. Jak bylam dojrzala do zmiany to stalam sie dojrzala do... zgubienia niepotrzebnych nalecialosci. Dlatego ja powtarzam, ze jestem nowa ulepszona wersja, nie tylko psychicznie. Dzisiaj u przyjaciolki ogladalysmy zdjecia, bylam na nich ja, niektorych ja nie zachowalam bo sie sobie nie podobalam. Okragla, smutna, zaniedbana... Wsciekalam sie znowu, ze na wlasne zyczenie. A potem mi sie przyposmiala Prezent i jej slowa by traktowac siebie lagodnie. Na jednym zdjeciu siedze sobie smutna, wieksza w ladnie ulozonych wlosach, nowej bluzce i spodniach, ktorych maz i tak nie zauwazyl bo widzial dodatkowe kilogramy. Spojrzalam na siebie i znowu mialam jadowita uwage na koncu jezyka, a potem pomyslalam sobie, co by czula tak dziewczyna ze zdjecia, cala taka udajaca, ze jest dobrze i nieszczesliwa, jak ona by sie czula, gdyby mnie slyszala. Pocalowalam to zdjecie i powiedzialam cos milego i lzy stanely mi w oczach. To przeciez ja, ta sama tylko w innym etapie, w etapie kiedy nie wiedzialam co robic, a tak bardzo sie staralam. Halls, mi sie podobala bardzo ksiazka Greczynki \"Lustereczko powiedz przecie\" jest o kanonach urody, o kobietach i ich stosunku do wlasnego ciala i urody, duzo madrego, o kompaniach produkujacych kosmetyki i ubrania, o reklamach... naprawde mozna na to wszystko inaczej spojrzec. Tutaj dam Ci fragmenty, ale on nie odzwierciedla calosci: \"...Co nam przeszkadza w zaakceptowaniu naszego wygladu? Dlaczego jednym sie udaje a innym nie? Coz chodzi o dystans. Kiedy idziemy przez zycie, nasz stosunek do wlasnego ciala ulega zmianom. Jako niemowleta jestesmy go zupelnie nieswiadomi, w okresie dojrzewania staje sie osia naszego wszechswiata, a potem nieodmiennie wprawia nas w oslupienie - w chorobie, ciazy, a wreszcie w okresie menopauzy i starosci. bo tak naprawde, niezaleznie od tego co robimy w zyciu, dokad zmierzamy i kogo poznajemy, na jedna rzecz mozemy liczyc na pewno - nasze cialo zawsze nam bedzie towarzyszyc. I w sumie to dobrze. Wyobrazmy sobie, ze mamy PRZYJACIELA, ktory dzieli z nami wszystkie nasze doswiadczenia i jest z nami dwadziescia cztery godziny na dobe, siedem dni w tygodniu. A teraz wyobrazmy sobie, ze ten przyjaciel musi znosic stek wyzwisk, jakimi obrzucaja go kobiety. Wyobrazmy sobie, ze staramy sie go zmienic, uksztaltowac i \"ulepszyc\" bo taki jaki jest, zupelnie nam nie odpowiada. DOBRZE, ZE NASZE CIALA NIE MOGA WSTAC I WYJSC, BO BYC MOZE - JESLI SPOJRZEC NA TO Z TEJ STRONY - WIEKSZOSC PRAWDOPODOBNIE BY TAK ZROBILA. Aby wypracowac zdrowy obraz ciala, musimy spojrzec na siebie bardziej obiektywnie. Kiedy ujrzymy nasze spojrzenie w lustrze, trzeba zaakceptowac to co widzimy. Cialo powinno byc fundamentem dobrej samooceny i wiary w siebi, a nie przeszkoda. Ale najpierw musimy mu na to pozwolic. Gdyby macocha miala odrobine rozsadku, natychmiast roztrzaskalaby swoje gadatliwe lustereczko. Powinna byla popracowac nad postrzeganiem wlasnego ciala - wowczas nie musialaby pytac; \"lustereczko powiedz przecie, ktore jest najpiekniejszy na swiecie?\" - nie potrzebowalaby jego zapewnien. Test; Przez najblizsze dwa tygodnie zapisuje kazda negatywna badz lekowa mysl o wlasnym wygladzie i zobacz sie jak sie ma Twoj przyjaciel...\" \"...Negatywne przekonania o sobie niekiedy staja sie tak potezne i destrukcyjne, ze z czasem przestajemy lubic nie tylko swoj wyglad, lecz rowniez to jacy jestesmy. Glebia nienawisci, jaka budza w nas przekonania o wlasnej bezwartosciowosci, bywa zdumiewajaca. obrzucanie sie stekiem wyzwisk staje sie normalne a nawet wygodne. Nienawisc jaka do siebie czujemy rozwija sie tak samo jak nienawisc do innych osob. A dziala to tak; jesli nas ktos obrazi, najpierw szukamy w nim wad, ktore wytlumacza jego postepowanie - na przyklad brak wrazliwosci, taktu, czy otwarcia na innych. Nastepnie uogolniamy ceche i uznajemy za podsumowanie jego charakteru:\"Jest wredny\". Kiedy sformuujemy taki osad, z czystym sumieniem mozemy drania zranic w ramach odwetu. Wreszcie zas konczymy nieudana relacje. Analogiczny proces odbywa sie w przypadku obrazu ciala. Stwierdzajac, ze jakis element wygladu nas unieszczesliwia, najpierw go krytykujemy: \"niecierpie swoich malych piersi\". Nastepnie dokonujemy ougulnienia \"Jestem taka brzydka\", \"jestem do nieczego\". Staramy sie lekcewazyc cialo, tak samo jeak zlekcewazylybysmy osobe, ktora nas irytuje. To tlumaczy, dlaczego spojrzenie w lusto moze byc takie trudne. Z czasem nienawisc skeirowana przeciw sobie lub niezadowolenie z wlasnego ciala powoduja, ze przyjmujemy surowe kryteria wobec tego, co uznajemy w swoim wygladzie za mozliwe do przyjecia. Czujemy, ze surowa krytyka zahartuje nas na negatywne reakcje innych osob, zwlaszcza potencjalnych partnerow. Rozumujemy mniej wiecej tak: \"jesli bede dla siebie bardzo surowa, to przygotuje sie na kazda reacje ze strony innych, nawet te najbardziej negatywna.\". Mozemy zaczac myslec w kategoriach \"wszystko albo nic\". \"Skoro nie ma figury modelki to w takim razie jestem niska, gruba klucha z ktora nikt nie bedzie sie chcial umowic\". Mowimy sobie, ze jesli nie znalazlysmy sie na dobrym koncu skali, to z pewnoscia reprezentujemy przeciwny: \"Jesli nie mam zgrabnego noska to na twarzy dziwigam sloniowa trabe\". Mawiamy; \"gdybym byla wyzsza to zaprosil by mnie na rande\" albo gorzej \" to niemozliwe by taki karzelek sie komus spodobal wiec po co miec nadzieje\". Zeby sie chronic stawiamy mur trzymajacy innych na dystans, aby nigdy nas nie zranili lub nie odrzucili. Kiedy facet usmiechnie sie od nas w barze zabijamy go lekcewazacym spojrzeniem - jesli najpierw my odzucimy jego to on nie bedzie mial okazji zeby odrzucic nas. Gdy ktos zaprasza nas na randke zakladamy, ze stroi sobie z nas zarty. Traktujemy zlosliwosc i sarkastyczna uwaga kladziemy przeciwnika na lopatki. I tak metoda radzenia sobie z potencjalnym odrzuceniem staje sie czescia problemu...\" TEST: 1. Wybierz ulubione i najbardziej znienawidzone zdjecie z dziecinstwa i je opisz. 2.Napisz dlaczego jedne zdjecie ci sie podoba a drugie nie. 3.Teraz zrob to sama ze zdjeciem na ktorym jestes dorosla. 4.Porownaj jezyk tych 4 opisow. Czy jestes krytyczna wobec osoby doroslej/ Opisujac pozniejsze zdjecia bardziej skupialas sie na wadze/ Czy komentarze innych osob pojawily sie w twoich opisach/ 5.NIEZALEZNIE OD TEGO JAK BARDZO CI BEDZIE GLUPIO WEZ OPIS DOROSLYCH ZDJEC I TYM SAMYM NEGATYWNYM JEZYKIEM PRZEMAWIAJ DO ZDJECIA DZIECKA. 6. JAK SIE CZUJESZ? PEWNIE NIE NAJLEPIEJ, BO DO DZIECKA TAK SIE NIE MOWI, ALE W TAKIM RAZIE DLACZEGO SADZISZ, ZEMOZNA TAK MOWIC O OSOBIE DOROSLEJ? ----------------------------------------------------------------------------------- Linda Papadopulus \"Lustereczko powiedz przecie, rewolucyja w mysleniu o wlasnym wygladzie\"
-
To bylo pytanie... retoryczne... chmmm. Na glos myslalam. Nie obwinialam Ciebie Mazur za brak wydania po polsku... :-D
-
Idalia, ja wiem, ze ja z tymi ksiazkami... Czy ty czytalas: \"Czy znasz sekrety mezczyzn?\" \"Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy?\" \"Nie zalezy mu na tobie\". To nei sa ksiazki psychologiczne, a dwie ostatnie nalezy czytac z przymrozeniem oka, ale tez daja jako takie rozeznanie co do nas i naszych \"widzen\" a raczej tego co my chcemy widziec. Kofta dobrze pisze: \"Jak zdobyc utrzymac i porzucic mezczyzne\". Prosto, sensowanie, bez marzycielskiego kobiecego nonsensu. W kazdym razie sciskam cie. Wlasnie patrze na ta ksiazke. na ta strone.
-
Musze sie tym chyba bardziej zainteresowac ;-) I przeztac sie od samej siebie opedzac kiedy nadchodza te mometny. Albo sobie nakazywac stanie na bacznosc.
-
Prezent, sprobuje z tymi oddechami. Tylko teraz mnie nawet arfirmacje draznia. jak bylam stabilna, i te leki i zlosc tylko sie czaily, to po czasie wystarczylo tylko zaczac (bo na poczatku klepalam jak szalona, nie wierzylam, ale klepalam i to mnie uspokajalo) i juz bylo po wszytkiem, a teraz kiedy jestem rozdrazniona to w ogole nie moge z tego rozdraznienia zaczac... Moze musze poczytac co uspokajajacego by sie nauczyc wyciszac.
-
Moze placz by mi pomogl ale nie moge. Najpierw sie zawzielam.Potem sie balam, ze jak sie rozplacze to nie bede tego kontrolowac i bede... taka jak kiedyc. Potem bylam zajeta tymi wszystkimi sprawami, zeby to skonczyc - no to mialam swoj \"haj\". Od dwoch trzech tygodni czuje, ze mnie nosi, draznai mnie drobiazgi, przypominaja mi sie rozne momenty z kiedys i jestem na siebie zla, ze tego wczesniej nie skonczylam. Wiem, ze kiedys nie moglam bo nie bylam na to gotowa, reagowalam tak czy inaczej bo nie mialam tej wiedzy co dzis, ba! nie bylam ta osoba co dzis. Ale najwidoczniej teoria swoje, a praktyka swoje. Za spokojnie? Przychodza mi do glowy jakies zle mysli, ze bede miala wypadek, ze jest za dobrze, ze cos sie stanie... Gula mi pod chodzi do gardla, sciska, ale nie umiem sie rozplakac. To jest niebo a ziemia w porownaniu z tym jak sie denerwowalam kiedys a teraz, ale denerwuje bo zakosztowalam blogosci i spokoju i to mnie wytraca z rownowagi bo naprawde sie nic nie dzieje. Pomyslalam, nawet, ze ja bedac z nim moglam miec depresje ale sie do tego nie przyznawalam sama przed soba, a moze teraz to wylazi. Jedna z kolezanek powiedziala, ze moze ja za wysoko postawilam sobie poprzeczke, ze sobie nie daje wytchnienia, ze musze dojsc do kompletnego porozumienia z sama soba. Ja sama mysle, ze traktuje siebie kijem i marchewka, ale tych marchewek jest jak na lekarstwo. Ja musze to, ja mam tamto... Boje sie nie musiec bo mam obok siebie osoby ktore sa rozciapane bo maja olewke i mi sie to nie podoba, bo ja nie moge sobie na takie cos pozwolic...
-
Present, ja mam te momenty, nie wiem skad przychodza, ze nie moge sobie wybaczyc, ze bylam w tym zwiazku, jestem na siebie zla i wsciekla, nie jest mi siebie zal - jak bylam w tym zwiazku to bylo mi wiecznie zal - a teraz sie zloszcze. Drazni mnie to, mam to od tego tygodnia co przyszedl pozew za jego wypadek. Denerwuje mnie to bo dobrze sie czulam ze spokojem i blogoscia i dobrym humorem. A tu nagle zaczynaja sie wachania.
-
Present?
-
Mazur, naprawde? Usmiecham sie. Ewolucja? To rzeczywiscie dobre slowo do tej sytuacji i... mocne. ;-)
-
Z Mazur, nie obrazaj sie - ale sama nie wiem czy ci zazdroscic czy wspolczuc tej wiary. Ja zostalam obdarta z calej swojej niewinnej dzieciecej naiwnosc, w glebi duszy bylam romantyczka, naprawde widzialam przez rozowe okulary, ubarwialam rzeczywistosc na bardziej kolorowo - smutno mi, ze nie moge juz nigdy taka byc.
-
Z Mazur, wiem, ze naszej historii nie ma co porownywac, ale zawsze tak jest, ze na innych sie patrzy przez pryzmat siebie... W kazdym razie, gdybym ja zostala z mezem tylko dlatego, ze on nie chcial sie rozwiesc... brrrr. Przeciez to mi przez lata wystarczalo, teraz jak na to wszystko patrze, ile znosilam, ile sie staralam, a on robil co chcial to mi przychodzi na mysl, ze przeciez musi cos do mnie czuc bo skoro ze mna jest... Na szczescie ta osoba, ktora bylam juz nie istnieje i dobrze, ze przestal mi wystarczac fakt, ze on nie chce sie rozejsc... nie chial bo mu bylo tak wygodniej... bo mogl udawac sam przed soba, ze nie jest z nim inaczej niz jest... bo mial z tego korzysci... bo byl za leniwy... Z drugiej strony nie chcial, ale jak stanowcza sie postawilam, ze koniec to trafilam w moment, ze nie walczyl, moze to bylo wbrew jego natury macho - macho pije, macho uderzy kobiete, macho bedzie przegrywal pieniadze, ale macho nie bedzie zebral by ktos zostal - w kazdym razie odegral sie za to pozniej nie raz, ale widzial ze nic sie nie da zrobic, skoncyzlo sie na slabym \"naprawde juz tego nei mozna naprawic?\" . Wiesz co, Mazur, jakby in sie upieral, jakby nie chcial tego rozwodu bo on uwaza, ze musimy byc razem, bo z jego strony... dostalabym szalu, znienawidzilabym go!!!
-
Zajrzyjcie na: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=690 Sa tam fragmenty ksiazki, ktora zamierzam przeczytac. Juz sie nei moge doczekac. \"Siostrzane uczucia\"Domagalik Bardzo madre i warto zerknac.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7