Radosnka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Radosnka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
Idalia, mi pomogla ksiazka Od gniewu do przebaczenia. I zobaczenie w matce czlowieka, kobiety a nie rodzica. Jest o niebo lepiej. Ona nie zawsze byla zla - choc faworyzowala siostre i brata a ja bylam od krytykowania - ale ja juz pozniej z gory sie najezalam, odpychalam ja. Jak sobie podczas terapii poradzilam z emocjami z dawien dawna, to... okazalo sie, ze ona moze byc calkiem fajna matka. Ale jak mowie, zobaczylam w niej kobiete, a nie rodzica, teog co musi to, tego co nie powinien tamto. Dalam sobie na lzu, przyjelam ja taka jaka jest, bo inaczej sie nie da. Nasze relacje moze nigdy nei beda jak innych, ale jest o niebo lepiej. Do tego stopnia, ze... pozyczylam Toksycznych Rodzicow i nie moglam czytac bo... za nudne, uznalam, ze problem przerobiony. A przez lata mnie bolalo!
-
Ja mam uczulenie na metal, po noszonych rzeczach dostaje swedzacej wysypki, kiedys w nerwach rozdrapywalam te miejsca do krwi. Potem zaprzestalam nosic. Ale w stresowych sytuacjach nadal sie drapie, staram sie tego nei robic, a robie to... w nocy, rano krew pod paznokciami, a miejsca rozdrapane... za pieknei to nei wyglada. W dzien smaruje czyms tam i staram sie nie ruszac.
-
Maaluusiaa, witaj wsrod swoich! Tak, zeby miec pewnosc co do tego jaki to byl zwiazek, mozesz zerknac tu: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=0
-
Cos w tym jest: Radosnka,wierz mi..W tym momencie kiedy zaakceptujesz siebie sama,nie bedziesz miala ochoty juz nikogo ulepszac. Tak to dziala wlasnie na zasadzie projektora.Nie widzimy siebie bo jak?.Widzimy siebie w innych obliczu U mnie dziala to tak, ze ja walcze z... wadami innych. Takie, ktore ja mialam wczesniej a nie widzialam, albo siedza we mnie i moga wyjsc i wydostaja sie nieraz. Jestem apodyktyczna, denerwuje sie, jak ktos czegos nie widzi, dalej mam lekki problem z krytyka, moge przyjac, ale az mnie korci aby temu - nawet zyczliwie upominajacemu - powiedziec, co on zle robi... Sa takie rzeczy, ktore myslalam, ze zniknely, ale sie odezwaly. Zadzwonilam do kolezanki aby przeprosic choc wcale sie nie poklocilysmy, okazalo sie, ze ona chciala zrobic to samo bo niby surowo mnie potraktowala... Ona tylko chciala mi dac do zrozumienia jak moge byc odbierana z boku. Wtedy kiedy sie nakrecam, albo czyms denerwuje, ze widac ze we mnie jest jeszcze gniew. Moze ma to zwiazek z tym, ze musze isc do tego sadu? O ten wypadek co wam pisalam? Moze nie przerobilam tego malzenstwa do konca? W pewnym momencie uznalam, ze koniec i tyle, zero placzu itd. Ale czasem przypominaja mi sie jakies fragmenty, te ktore zdusilam i jestem wsciekla na siebie sama. Czy to moze o to chodzic? Lubie siebie wyluzowana i z humorem, nie lubie siebie z nosem na kwinte albo wscieklej... Przeraza mnie to, ze czasem nie wiem jaka mam byc, gdzie granica, dlaczego ja mam takie \"umilowanie\" do skrajnosci...
-
mialobyc: z synem, ktory nie chcial jej sluchac...
-
Tak, samo zaczelo sie zmieniac i bardzo mi sie to podobalo. Upajalam sie tym niemalze i wszystko wydawalo mi sie takie proste. Ale... sa nawroty i bardzo mnie to rozdraznilo, jak w koncu wpadlam na to, ze ... ja juz ty bylam!!! Wiesz, co mnie uderzylo? Jak doszlam do swoich \"kombinacji\"? Przeciez to samo robila tesciowa! Przyjechala by ratowac malzenstwo, malo rozmawiala z synem, ktory nie chcial mnie sluchac, za to mi uczynnie przedstawiala caly plan - nie chca slyszec, ze ja mam dosyc, ze dla mnie to koniec - w bialych rekawiczkach, myslac, ze ja nie wiem o co jej chodzi krecila i krecila... Nie chce byc taka tesciowa. Drugi problem to jaki mam to jak sie nakrece to nie moge przestac wyglaszac mow, a przeciez sama nie lubie jak ktos mi, szczegolnie gdy mam inne zdanie - bo sie nauczylam konczyc, zrozumialam, ze wiele razy ciecie jest dobre, a nie maglowanie... Teraz potrafie sie nie obrazac, czy czuc nie wiadomo jak jak ktos ma inny poglad i daje mi do zrozumienia, ze go to nie interesuje. Ale ten \"walczaca\" we mnie siedzi... :-O :-O :-O I musze ja kontrolowac!
-
Present, tylko nie mozna na sile bo to wtedy jest chorobowe. Nie mozna zmuszac ludzi by za soba przepadali bo ja... mam w tym interes... :-O Tym bardziej, ze mnie do tego zmusic nie mozna. A i sama reaguje alergicznie na ludzi - kaznodziejow.
-
Dziewczyny, jakbyscie mialy cos wyjatkowego do poczytania. Prosze o zamieszczenie tego na temacie z mojej stopki. Dziekuje ;-)
-
Co do ostatnich postow - juz mi lepiej. Zastanowilam sie nad wszystkim. Chodzi o te kontakty miedzy dziewczynami. Musze sie lapac na tym, by przestawac sie bawic w Pana Boga. Bo k... z tego mojego tlumaczenia czy ulepszania kogos/czegos zwykle wychodzi g... I jak to bywa, duzo wiedzy, ale ta gdzies ginie jak sa emocje. Tak, wiec praca nad soba wciaz przede mna. Sama jestem na siebie zla. Chociaz... moze i powinnam zobaczyc dobra strone; \"Wzrok\" co do widzenia kiedy przesadzam nadchodzi w szybszym tempie niz kiedys... Caly czas musze dawac sobie na luz i sie zastanawiac. Co mysle, ze ide prosto to lapie sie, ze zbaczam ze sciezki, juz nakrecona. Nie mozna ulepic czegos z ludzi, ktorzy nie palalaj do siebie az taka sympatia, trzeba sie cieszyc tym co jest. Ja jestem lubiana, rozumiem sie, jestem akceptowana, ale tego bylo mi za malo, chcialam by wszystkie razem... a sie nie da. Co to za sukces, jak sie kogos do tego zmusza wbrew jego woli, albo jak ten ktos naciskany nie chce sie tlumaczyc, a ja biore to za wygrana? Nic takiego az nie zrobilam, nie az takiego zamieszania jakbym kiedys mogla... Ale probowalam, i te dwie dziewczyny to wyczuly, i teraz mi glupio. najwidoczniej ta chec ulepszania kogos na sile jeszcze we mnie siedzi...
-
Ufff. i porozmawialam sobie z jedna dziewczyn tak od serca i mi ulzylo, poczulam sie rozumiana i nie jest mi zle, spokojnie zasne, pozwolilam jej mowic, zamiast sie domyslac i zagluszac... strachy na lachy, wiecej luzu, wszsytko ma byc tak jak bedzie...
-
PRESENT - masz racje. MOj problem to popadanie w skrajnosci, albo euforia albo dol, albo biale albo czarne, choc moze moje myslenie lub moje poczynania nie sa tak przeze innych postrzegane.Powinnam sobie dac na luz i przestac zbawiac swiat czy kontakty miedzy ludzmi czy cos tam i pozostawiac sprawy wlasnemu torowi, juz tego troche umiem, ale czasem sie zapominam, szczegolnie ze sprawami na, ktorych mi zalezy ale wiem, ze wiele mozna zaszkodzic niz pomoc. Mialysmy to spotkanie i bylo fanie, bo ja sobie dalam na luz, moze bylam troche spieta, po rozmowie sprzed kilku dni z jedna z dziewczyn, ktora narzekala ze wszystkie rozmowy prowadza do jednego... wiec ja poczulam sie zablokowana, bo jak pisalam, czasem mi sie cos przypomni i musze powiedziec - \"dac swiadectwo prawdzie\". Wiem, ze to moze nie odnosilo sie do mnie ale do innych, ale taka juz jestem, biore do siebie. Na poczatku bylo ponad dziewczyn, powoli odpadaly, zostalo 7 i wydawalo by sie ze bedziemy sie trzymac razem, ale nei wszystkie siedem sie rozumie i przepada za soba. Dwie nie skorzystaly z grupy jak nalezy, jedna rzucila sie w romanse z facetami, traktuje ich jak rzecz (oni ja pewnie tez) ; druga pozostala w starych ukladach, maz z ktora nic ja nie laczy i toksyczny nic nie wrozacy dobrego zwiazek z kochankiem. Reszta sama i ostrozna, a jedna w zwiazku, ktory jest sam i jedna w nowym dobrze rokujacym. Czyli trzy wolne, ale pisze chaotycznie.
-
Tak, ja to rozumiem. Tez mam czasem \"odchyly\", tez potrafie byc ostra, zawzieta, ale sie staram, staram sie myslec, kto co czuje, to jest bardzo sliski temat. Ja po prostu sie rozczarowalam, bo teraz znowu nie bede miala tego co myslalam, ze mam... Ech, musze po prostu sie odcinac zamiast probowac naprawiac, bo im bardizej probuje tym bardziej mam potem niesmak jak mi nie wyjdzie. Mi nie chodiz o to, zeby zmieniac caly swiat. W koncu wszystko to wynika z uzalezniania, i trzeba umiec wybierac, czesto lepeij po prostu odejsc. Aby nie niszczyc siebie, Tylko myslalam, ze my zostaneimy razem, bedizemy sie trzymac, bedziemy miec dlugie dyskusje... czasami mam wrazenie, ze ta grupa byla tylko aby sie wylizac lub wyjsc z poprzedniego zwiazku a potem zlapac kogos i rodzic mu dizeci... tzn ja przesadzam, mam do tego sklonnosc, ale ja poszlam z czytaniem dalej, doszlam do sedna, do tego, ze kobiety podporzadkuja sie pod publiczne oczekiwania a kiedy to im nie wychodzi to czuja sie bezuzyteczne i myslalam, ze powinnysmy wszystkie poczytac by tak nie bylo, ale to nie dociera... Ech, lece, bede pozniej...
-
No Name, ja sie nei doszukuje w sobie. Tylko poraz kolejny widze, ze usilowalam zmienic swiat. Ta i ta dziewczyna, ze soba niezbyt rozmaialy to staralam, aby sie zblizyly. Takie male \"intrygi\". Dzisiaj mnie wytracilo z rownowagi bo jedna zadzwonila, bym ja zadzwonila do drugiej,z e cos tam od niej potrzebuje, to sobie pomyslalam, ze glupio, ze mam byc posrednik... Dzisiaj mamy spotkanie, co mnie nei cieszy, bo wiem, ze tak jedna nie chce isc, ta druga nie lubi tej i tej, a tamta... Pryslo! Ja naprawde zyje w bajce, widze rzeczy takimi jakimi chce widziec. No name mnie boli, ze to wszystko nie skonczy si ehappy end\'em. Musze sie nauczyc odcinac, szczegolnie na temat rzeczy na ktore nie mam wplywu, bo co moge zrobic, nic. Nie moge nakazac komus by lubil kogos innego... Moge troche pomoc, ale to niezalezne ode mnie.
-
Agaaam, ja wlasnei sie nie upieram, ze mam racje, bo sie nauczylam, ze to nic nie daje. Ale mnie to boli i jestem rozczarowana. Bo o tym w tej grupie chodzilo, by spojrzec na druga osobe jak na czlowieka, tak jak chcialoby by nas widzial ktos inny, zeby stworzyc maly zyczliwy swiat wedlug siebie. Wybacz, ale kiedy jedna dziewczyna, ktora zdradzal maz, mowio o drugiej co byla w takiej sytuacji, ze to byla tamtej wina... cos tu chyba nie gra. To mnie drazni, ze pomimo, ze wiedza byla podana jak na tacy, kobiety nei chca sie zmieniac, dalej jedna na druga patrzy wilkiem...
-
Present, wiesz chodzi mi jeszcze o jedno. TEraz jest ten temat PO, kiedys nie bylo. Ja pozneij zniknelam bo nie moglam czytac tych historii z poczatku walki, do czego sie kilka razy przyznalam, a i dlatego, ze wolalam porozmawiac z kims przez telefon, oko i oko, z kims kto mnie znal w swiecie nie wirtualnym... A kilka dni temu jedna z dziewczyn powiedziala, ze drazni ja, ze kiedy sie spotkamy to tematy sprowadzaja sie do jednego, ja nei widze w tym nic dziwnego, siedzialysmy w zwiazkach tyle lat, mamy zapomniec przez rok. ja juz na nic nie patrze jak wczesniej, przez te ksiazki i nie bede tak patrzec jakbym ich nie znala, myslalam, ze znalazlazam osoby do dyskusji a to wyglada tak: byla grupa, teraz zapominamy i udajemy, ze jestesmy normalne i zawsze bylysmy... W kazdym razie ja dlugo tlumilam wszystko co przezywalam, udawalam ze nie mialo miejsca, dlatego pozniej to mi sie przypominalo, nadal tak sie dzieje, i to pomoglo mi widziec takim jakim jest, teraz jzk mi sie cos przypomni to chce to powiedziec na glos, ze istnialo, ze to bylo naprawde. Ale z drugiej strony skoro mamy o tym nei rozmawiac. Ja wiem, ze to sa moje uczucia i tylko ja moge sobie na ten temat poradzic. Ale jestem rozczarowana. Tak samo jak chodzi o szczerosc, mialysmy sobie mowic prawde a nikt nie ma odwagi, chocby to byloby niby dla czyjegos dobra...
-
Present! FAjnie, ze jestes! Ja mysle, ze przez to, ze moja rodzina byla rozbita, i nikt sie razem nei trzymal ja wiecznei o to zabiegam i robie tak z ludzmi. Staram sie miec taka rodzine, robic ja z ludzmi z innych swiatow a kiedy mi nie wychodzi do sie denerwuje. Denerwuje mnie, ze te dziewczyny sa teraz takie jakby sie niczego nei dowiedzialy, jakby to niczego nas nie nauczylo, jakby byly nieznajomymi, ktorzy dowiaduja sie o sytuacji tej i owej i widza je osobami ktore nie maja pojecia o takich sprawach. Meczy mnie, ze nie mozemy sie naprawde trzymac. I wcale nei prawda, ze mozna cos wyjasnic, nawet jak sie wyjasnia to powstaje p[roblem, bo kazda to widzi inaczej i nie chce zobaczyc...
-
A co tu tak posciutko? Jak sie wyjdzie ze zwiazku to nie ma o czym pisac ina kogo narzekac? Ja wam wyjawie, ze jedno mi tez nie wychodzi. Te dziewczyny z grupy. Przestalymy trzymac sie razem. I znowu jestem winna ja i moje oczekiwania i myslenie, ze dla kazdego to co ja widze jest tak samo proste i tak samo wazne... Babskie dziedziczenie antypatii w stosunku do siebie na podloze i wychodzi w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Niby jedna drugiej wspolczula, jedna druga rozumiala, ale na dluzsza mete sie nie da. Wiem, powinnam sie cieszyc, ze grupa byla grupa taka jak potrzebowalam i mi to pomoglo, ale myslalam, ze bedzie to cos dlugotrwalego. Dziewczyna z, ktora podzielilam sie swoimi obawami i rozczarowaniem przyjela to jako atak na siebie a ja teraz juz nie bede tak szczera i szczerze rozmawiac. Ech, nawet nie chce mi sie o tym pisac. To moj problem i nikogo wiecej wiec musze sobie z tym poradzic. Boli mnie, ze pogubilysmy ta bezineresowna zyczliwosc... a moze jej nigdy nie bylo... moze byla tylko wtedy gdy bylysmy zabiedzone itd. I nawet nie moge tego nikomu powiedziec, wiem jakby sie skonczylo, ze mieszam, tak zawsze bylo gdy usilowalam cos rozwiazac. Tylko to takie niesprawiedliwe, jak mozna sie czepiac dziewczyny, ktora byla maltretowana przez pijaka jakie ma zeby? jak mozna sie smiac z zony, ze jest dziecinna, kotra od poczatku malzenstwa byla zdradzana, tylko dlatego, ze zakochany w niej facet nosi ja na rekach. Dziewczyny szybko zapominaja jakie one byly i jak mogly byc odbierane, jak ich historia moglaby byc powodem do zdziwienia. do pukania sie w czolo... Nie mowie, ze jestem bez winy, ale staram sie zrozumiec, przynajmniej sie staram...
-
Tak wpadam pozdrowic ;-)
-
Znowu sie pogubilam - polecam Ci Robin Norwood \"Kobiety, ktore kochaja za bardzo\". Nie sugeruj sie tytulem. To jest o kobietach, dlaczego wchodza w takie a nie inne zwiazki, skad ich motywacja, dlaczego w tych zwiazkach tkwia, jak niszcza te, ktore sa dobre.
-
Nie, ja go teraz nie widzialam juz prawie 2 miesiace, moze poltora... trace rachube czasu. Ja pisze o jego zachowaniu kiedy zaczelam chodzic na grupe, przed i po rozwodzie, przed i po wyprowadzce... On moze mysli, ze ja bede do niego dzwonic, a moze juz nie jest zdzwiony, ze tak sie to skonczylo... Ha ha ha. Ja go juz nie chce, to dla mnie nie czlowiek, to typ, ktory powienien sie leczyc z hazzardu, alkoholizmu, agresji... jak to mozliwe, ze ja go przez lata widzialam lepszym niz byl? Takiemu scierwu pozwalalam sie tak traktowac? Ja1972 - wiesz, ale z tego co widze oni wszyscy lubia gonic. Ja po przeczytaniu \"Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy\" przypomnialam sobie, ze za kazdym razem gdy bylam z kims i on nie byl pewny moich uczuc dla niego to wtedy bylam szanowana, kochana i pozadana. Czytajac \"Czy znasz sekrety mezczyzn\" trafialo mnie bo widzialam swoje bledne zachowania, co prawda nie dalam z siebie zrobic kuchty i sprzataczki - na to jestem za leniwa, poza tym on byl swietnym kucharzem, ale co sie nasluchalam, ze tego nie robie to moje, zaplata za to byly wyzwiska, ale ja czulam, ze wyzwiska i tak beda wiec uznalam, ze lepiej rzadziej cos robic niz pucowac i pucowac a i tak uslyszesz krytyke, zreszta nie moglabym po kims sprzatac. Fakt, ze z alkoholizmem bym nie wygrala, z hazzardem tez (nie chcialam tego widziec, przez lata nie widzialam ze jest problem bo nie chcialam zeby byl, a pieniadze znikaly) a na dodatek od malego byly ma wpojone na temat glupoty kobiet, ich slabosci, przywar. Ojciec go zaprogramowal, matka pokazala, ze kobiety sa beznadziejne swoim zachowaniem i na sile utrzymywaniem malzenstwa. Byly wielokrotnie mowil, ze to co inni faceci mowia o kobietach to glupstwa, ale... teraz sobie przypominam, ze mowil to tylko do mnie, nigdy do nich... tchorz... i ja po przeczytaniu ksiazek Krystyny Kofty np. Gdyby zamilkly kobiety widze, ze on jest jednym z nich, z tych mezczyznb co kobiet nie lubia i nie powazaja...
-
Codzienność w związku - radości, smutki, samotność...
Radosnka odpisał Emmi na temat w Życie uczuciowe
Dziewczyny, jakbyscie mialy wartosciowe ksiazki do poczytania dla kobiet, takie, ktore moga i pomoc i poprawic zycie to prosze o zamieszczenie ich na temacie z mojej stopki. Dziekuje! -
Ka, przeczytalam dokladnie co napisalas. Milo mi, ze skorzystalas z oferty testow i zamierzasz rozejrzec sie po temacie. Testy sa z ksiazki \"Czy znasz sekrety mezczyzn\" i tam jest rozwiniecie tematu, polecam rzecz jasna, mi dala inne spojrzenie na wiele spraw. Zreszta nie tylko ta jedna ksiazka. Ewa w Raju, przezylam ;-) Najwazniejsze, to dac sobie na luz i rozumiec, ze ludzie sa rozni, ze widza inaczej inne sprawy i... za nic sie ich nie przekona. Ja jestem zdziwiona, ze ten temat - z mojej stopki - ma raczej pozytywne wpisy. Widzialam juz nie raz kafeteryjne anonimowe ataki z czystej zlosliwosci i nastawilam sie, ze na temacie z lekturami tak bedzie, ale nie jest. Moze temat za powazny? A przed chwila zobaczylam, ze jest kolejny wpis od mezczyzny. To rzadkosc tam.
-
Ka i Ewa w raju - Tak, rzeczywiscie, zapomnialam, ze zwrocilam sie tylko do Szklanki, ha ha ha. Wczoraj bylam zdenerwowana i nie moglam mysli zebrac. Jest taka sprawa, ktora myslalam, ze sie skonczyla a okazuje sie, ze jeszcze nie. Moj byly mial wypadek dwa lata temu. Na raporcie policyjnym sa bledy i przez to oni mnie teraz sadza. Na zadnej sprawie jeszcze nie bylam bo bronia mnie adwokaci z ubezpieczenia ktore mialam kiedys. O co chodzi? Czlowiek, ktore moj maz uderzyl, odeslal naszej owczesnej ubezpieczalni czek bo uznal, ze wycena zostala zanizona, naprawial auto przez swoje ubezpieczenie. I jego ubezpieczenie chce teraz odzyskac pieniadze. A wczoraj dostalam wezwanie, ze mam sie osobiscie zglosic na sprawe. Ja mam dokumenty itd ale sie zdraznilam. Ech, nie chce juz mi sie o tym pisac, pomyslalam, ze jak to zrobie to mi ulzy.
-
Dziewczyny, jakbyscie mialy jakies ciekawe propozycje do czytania dla kobiet prosze o zamieszczenie je na temacie z mojej stopki. Dziekuje ;-)
-
Ewa w Raju - cos mi to KWA mowi, ale podaj link. Mnie tam chyba nie bylo. A dziwne, bo czasami z nudow wklikiwalam sie tu i tam ;-) Chyba uznalam, ze tam nie potrzeba. Czytaliscie bardzo duzo, duzo od Pelnej Szklanki/
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7