iwosia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
iwosia dołączył do społeczności
-
Wlasnie mówią o tym w TV. Kto jest za tym, by to facet siedział z nowourodzonym dzieckiem? Jesli kobieta chce pracować, albo ma lepszą pracę - czy powinna ONA iść do pracy? Podejrzewam, że niewielu jest doroslych facetów ;) na tym forum, (którzy już znaleźli się w takiej sytuacji), ale ciekawi mnie i tak - jakie jest Wasze zdanie. Czy przystalibyście (to do dziewczyn też) na ten układ? p.s. Mówią też, że pierwsze 14 tygodni to kobieta musi skorzystac z urlopu, dopiero potem facet. Czyli takie rozwiązanie...na pół gwizdka w sumie.
-
pytanie do \"uff\": - piszesz: \"Dla mnie osoba inteligentna to taka, która przede wszystkim w życiu kieruje się jakimiś swoimi przekonaniami i NIE kieruje się zbytnio zdaniem społeczeństwa.\" Żyjemy wśród ludzi i swoje postepowanie niejednokrotnie powinniśmy dostosowywać do norm, obyczajów, zasad i reguł rządzących cywilizowanymi społecznościami. Można miec swoje przekonania, ale trzeba mieć na uwadze, czy aby te przekoania nie są w polemice z ogólnoludzkimi zasadami! Np. zdanie spoleczeństwa jest takie, że samotnie przesiadująca przy barze kobieta w kusej sukience - przyszla po to, by poderwać jakiegoś faceta. Ja mogę sie z tym nie zgadzać, może mi sie ich zdanie nie podobać, ale czy mam to zrobić, tylko dlatego, że uwazam sie za INTELIGENTNĄ? dalej: piszesz: \"Taka, która potrafi z jednej strony nie przejmować się banałami (jak np. złamany paznokieć)\" To jest sprawa indywidualna kazdej kobiety, czy pzejmuje sie zlamanym paznokciem, czy nie i nie sądzę, by byla ona jednym z wyznaczników poziomu jej inteligencji. Są kobiety, które dużą wagęprzykladają do urody, inne mniej zwracają na to uwagę. więc jedna sie bardziej przejmie paznokciem, inna mniej. Czy to determinuje, która z nich ma wieksze IQ? Jeśli sie ze mną nie zgadzasz, napisz dlaczego.
-
CO BEDZIE NAS CZEKAĆ PO ŚMIERCI- NASZE WYOBRAŻENIA
iwosia odpisał *..*..* na temat w Dyskusja ogólna
Po śmieci poleżę trochę w lodówce, w kostnicy, włożą mnie do trumny, przyjedzie rodzina, która będzie płakać nad jeszcze otwartą trumną. Kropelki wody zacznąpojawiąc sie na mojej twarzy, bo po wyciągnięciu mnie z lodówki, zajdzie proces skraplania. Potem zawiozą mnie karawanem na cmentarz. Ksiądz zmówi ostatnią modlitwę, a rodzina skupiona wokół, bedzie w ciszy ocierać łzy. Gdzieniegdzie słychać bedzie, jak ktoś nie wytrzymał i zaszlochał na głos. Będzie mnóstwo kolorowych kwiatów i czarnych ubrań. Grabarze spuszcza trumnę na specjalnych linach w dół, a ksiądz powoli sie modlić i robić znak krzyża nad moim przyszlym domem-grobem. Grabarze przyzwyczajeni do rutyny kazdego dnia, zaczną łopatami, na oczach wszystkich zasypywać trumnę. Po chwili już nie bedzie jej nawet widać. jeden z nich wejdzie na przysypaną skrzynkę ze mną i przywali butem, by uklepać porozrzucaną w nieładzie ziemię. Werżnie krzyż na wysokości głowy, pcozym cała zebrana gromada rodziny zacznie po kolei kłaść wieńce i kwiaty. Potem każdy postawi znicz i zaczną się kondolencje. Jeszcze chwilę postoją, popłaczą i powoli zaczną sie rozchodzić do swych codziennych psraw. Aha, co poniektórzy zajrzą do moejgo domu na stypę, na ktorej wcale nie będzie sie mówilo o mnie, bo kazdy bedzie tego tematu unikał. A ja? Zostanę tam, pod ziemią, w tej pięknej, cholernie drogiej trumnie, gdzie nei ma tlenu, wobec czego moje martwe ciało zacznie sie powoli rozkładać. Zachłanne robaki, niczym sępy czekające na świeży kąsek, zaczną trawić moje ciało. I zniknę. Po latach, ale zniknę. Strzępki ubrań zostaną po mnie w trumnie, trochę włosów, pewnie jakaś biżuteria, kostki i kosteczki. I nic mniej uż wiecej nie będzie czekało...Oprócz kilku zniczy pierwszego listopada. -
mogfe podac ci numer gg do mojego brata, on tam studiuje, może on ci cos jeszcze powie. Jak chcesz napisz na gg lub na maila. :)
-
Moherowa - nie chwal dnia, tradycji w końcu stanie sie za dość... tak nie może być :P
-
Ja nic do Goda nie mam, a nie do innych.... ktos tylko napisal, że Myrevin mi włazi w dupę. Tylko, że nie zauważyl, jak 1/4 Kafeterii wlazi w dupe tym wymienionym przeze mnie :-0 A Myrevin ma po prsotu czasm podobne zdanieod mojego. czy to jest wlażenie w dupe??
-
wlazidupsko Myrevina jest niczym w porównaniu do waszego włazidupska do Goda, Klozta i całej tej bandy....
-
Młoda i głupia siksa - :D:D:D
-
rozpowiadal to o czym mówilas przez telefon? A to cham zbolały! Ale nie od razu psychopata! Raczej desperat
-
Co do numeru telefonu - co sie stanie, jesli ktoś bedzie znał Twój numer? Zrobi ci coś, okradnie, zabije? Nie wiem...
-
dokladnie, cieciowa - temat rzeka. Mimo, że używamy tego samego słowa, rozumiemy je zupełnie inaczej. Niby normalna sprawa, tylko troche dziwne, że gdy ja mówie mojemu męzowi że go kocham, to on to pewnie rozumie po swojemu i odwrotnie. To tak, jakbysmy sie gdzies po drodze rozmijali. :-0
-
Kiedys juz taki temat byl i wtedy też pisalam, że: Kocha sie pomimo potem. Najpierw kocha sie za coś. Bo jesli czlowiek, z którym jestes teraz przestalbys miec cechy, jakie ma, przestalby robic wobec ciebie to co robi, przestalby byc takim czlowiekiem jakim jest - nie kochalabys go, a w przeszlosci nie pokochalabyś go.
-
Można powiedzieć za co sie kocha! :) To jest oszukiwanie samego siebie, gdy ktoś mówi, że nie kocha \"za coś\" Ja kocham za oddanie, za lojalność, za czułość, za zainteresowanie, za troskę, za wspólne doświadczenia i przeżycia, za wrażliwość, za uśmiech i za to, że myśli i pamięta o mnie.
-
:-0 Pisanie, że \"jak zwykle wszycho wiem\" jest z twojej strony dziecinną złosliwością, ale skoro inaczej nie umiesz rozmawiać..... :-0 Napisalam to na podstawie wlasnych doświadczeń, a chyba o to w tym topiku mniejwiecej chodzilo. Ty napisalas o swoich doświadczeniach, podobnie jak ja. Czy wobec tego też nazwalabys sie tą \"co wszycho wie\"?????? :-0 Wsszystko zalezy od tego, jaka to uczelnia, jacy są w niej wyładowcy, jaki to kierunek. Przypuszczam ,ze jestes na geofizyce, nie wiem może sie mylę. Ale to naprawno coś bardziej wymagającego niż pedagogika, na której ja byłam. Pozdrawiam - unikając bezsensownych złośliwości....
-
Ja miałam to \"szczęscie\", że studiowałam i na dziennych i na zaocznych studiach. Nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że na dziennych studiach jest dużo większa orka niż na tych drugich. Chodzisz na zajęcia codziennie, masz non stop \"coś zadane\" ;-), przygotowywać sie musisz regularnie, częstsze są kolokwia, \"kartkówki\"... Ale przez to student, który studiuje naporawde po to, by coś umieć, wiedzieć - ma na na to calkiem dobrą szansę. Nie ma mozliwości zbytniego (!!) obijania się...oczywiscie, jak ktoś chce ;-) to sie i przez dzienne studia prześlizgnie, ale musi mieć naprawde niezłego farta, żeby nie dopadlo go latanie za zaliczeniami, \"proszenie o wybaczenie\", poprawki, itp. W wiekszosci publicznych uczelni... A na zaocznych - zjazdy 2 razy w miesiącu, po 2 dni... Odzwyczaić sie mozna od nauki strrrrasznie! Ani sie nie chce przygotowywać do zajęć, ani już potem nawet na te zajęcia jeździć. Trudniej o mobilizację. Jeśli ktoś nie ma naprawde silnej woli uczenia sie, to odpuści sobie szybko i bedzie jechał po najprostszej linii oporu. Nie ma kogoś, kto stoi z batem nad głową i zagrzewa do walki :) Sam jesteś sobie panem, sterem i okrętem. Naprawde trzeba mieć dużo samozaparacia, żeby nie odpuścić sobie na tyle, że potem są dużo większe problemy niż tylko chodzenie 2 razy w miesiącu na zajęcia. O ile komuś naprawde zależy.... A co do pracodawców - to od nich, indywidualnie zależy, czy zapytają o to, czy studiowalas dziennie czy zaocznie. Na dyplomie tego nie masz.(przynajmniej ja nie mialam). Dla niektórych ma to znaczenie, dla innych nie. Nie ma na to żadnej reguły. Dla wszystkich jednak ważniejsze są twoje umiejętności i doświadczenie przydatne w zawodzie, niż rodzaj ukończonych studiów.