No cóż...Martusia pewnie masz rację. Ale to działa w obie strony. Tym \'normalnym\" facetom też kończy sie pole manewru...Ale z jeżeli mam wybór: 1. kochać i cierpieć czy 2. egzystować udając że żyję, to wybieram bramkę nr 1;-). Ja wychodzę z założenia że z każdego prędzej czy póżniej coś \"wyjdzie\", a płeć wbrew pozorom aż tak bardzo na to nie wpływa. Trzeba być na to przygotowanym niestety...To trochę zachowawacze, wiem ale pozwala bardziej realnie patrzeć na relacje damsko-męskie.