Zajączek lubił sobie wypić, toteż często uczęszczał na spotkania towarzyskie w lasku. Wspólokator jego - Niedźwiedź spokój sobie cenił i miał dosyć już sprzątania po zajączku, który do domu wracał w stanie lekko poselskim. Taka oto rozmowa:
(Niedźwiedź) - Słuchaj Zając, jeszcze raz mi zasrasz albo zażygasz posadzke to Ci morde obije tak jak nigdy!
(Zając) - Dobrze Misiu, dzisiaj jak wróce nic nie narobie.
Rano Zajączek budzi się z twarzą jakby padł ofiarą Hannibala Lectera i tak oto przemawia do Niedźwiedzia:
(Z) - Misiu czemu mi mordę obiłeś??
(N) - Zając, ja wytrzymałem jak przyszedłeś do domu nucąc piosenkę z \"Texas Ranger\"... ja wytrzymałem jak mnie zbudziłeś żygając do kibla... ja to wszystko wytrzymałem...
...ALE JAK NASRAŁEŚ DO ŁÓŻKA, POWBIJAŁES W GÓWNO ZAPAŁKI I POWIEDZIAŁEŚ, ŻE JEŻYK ŚPI Z NAMI.... to ja nie wytrzymałem...