Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

stres-stop

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez stres-stop

  1. stres-stop

    Moja nerwica...

    oj tylko sie nie kloccie
  2. stres-stop

    Moja nerwica...

    nie zwracajmy uwagi na takie docinki
  3. stres-stop

    Moja nerwica...

    chodzi o to zeby przyjemnie zabic czas i robic cos fajnego i pozytecznego, zeby nie myslec az tak o problemach o o tym co nas gnebi, a mnie ostatnio troche gnebi, ale nie umiem tak zaryzykowac bo cale moje zycie by sie zmienilo i kto wie moze na gorsze...
  4. stres-stop

    Moja nerwica...

    nie ma kacyka:) wsztsko ok:) fakt pogoda ladna....po obiadku ide na spacerek...a potem 4 dni w samotnosci,no ale zaczna sie zajecia na uczelni,starzy znajomi wiec moze jakos zleci
  5. stres-stop

    Moja nerwica...

    no nie moge.... cala sobote cisza?????????????????????????????????????????????????// ja mam fazke po dwoch drinkach juz:P ale teraz w sumie juz ok:) niedlugo spaciu.... trzymajcie sie:*
  6. stres-stop

    Moja nerwica...

    aniu musisz poczekac...moze to tylko takie chwilowe uczucie lęku...a moze poczatek nerwicy...nie wiem nie znam twojej przeszlosci jak bylo kiedys... ale masz racje nasza-klasa to g*** dla zwiazku, juz sie naczytalam w gazetacj i w TV mowili ze ten portal przysparza problemow w zwiazkach i czesto ludzie skarza sie psychologom co maja zrobic...
  7. stres-stop

    Moja nerwica...

    witajcie:) czy wy tez macie uczucie dretwienia konczyn,albo takie zalewanie zimna???bo ja sie boje ze to cos powaznego..
  8. stres-stop

    Moja nerwica...

    ja ostatnio mam klopoty z nogami caly czas mam wrazenie ze zaraz zlapie mnie skurcz bo czuje je takie scisniete, ale lekarz mowil ze z krazeniem wszytsko ok..wiec to moze z nerwow? po drugie czuje sie ze ciagle mi wiruje w glowie i czuje sie slabo....tez pewnie z nerwow???? ale ja oczywiscie boje sie ze znow mi cos dolega:(
  9. stres-stop

    Moja nerwica...

    kto nie ma stwierdzonej nerwicy lub depresji przez lekarza to niech sie tu nie wcina z glupimi docinkami! Z drugiej strony patrzac w sumie sa ludzie z roznymi charakterami...i mozna miec nerwice badz depresje i posiadac w sobie duzo humoru pomimo choroby i jakos dawac rade samemu.... moja ciotka np(tylko nie mam z nia niestety czestego kontaktu bo mieszka w innym miescie) tez ma nerwice,ale jak przyjedzie w odwiedziny to czasem mysle sobie chcialabym miec ja na codzien zeby w chwilach ataku moc z nia pogadac...bo tez z nia chwilami zle ale nieraz potrafi tak dodac otuchy,pocieszyc, pozartowac....ze az sie nie chce wierzyc ze ja ma:)No ale sama przyznaje ze najczesciej ma ataki wtedy jak jest sama,ale otucha sa dla niej dzieci i mąż. Wiec przebieg nerwicy no chcac nie chcac zalezy od tego jaki wyksztalcil nam sie charakter:) Pewnie napisalam oczywista rzec,ale chociaz napisalam sobie:)
  10. stres-stop

    Moja nerwica...

    niektorzy nie znaja wagi slowa depresja i nerwica i tak po prostu ja sobie przypisuja...
  11. stres-stop

    Moja nerwica...

    mandzia wlacz muzyczke poloz sie i odprez, na uspokojenie tez cos wez ziolowego a potem sprobuj wybrac sie o tej 14 do lekarza. ja tez dzis nzow czuje sie do kitu, pije kawe wlasnie...ale ide sie polzoyc bo masakra ze mna
  12. stres-stop

    Moja nerwica...

    hhhmmmm tez bym poszla na solarium....ale na razie zyje oszczednie, jak bedzie przyplyw kaski to sie wybiore:) na razie wole zafundowac sobie inna przyjemnosc czyli slodycze:P pozdrawiam....u mnie sloneczko wychodzi!!!!!!!
  13. stres-stop

    Moja nerwica...

    no jasne kierowniczko:)
  14. stres-stop

    Moja nerwica...

    mandzie najlepiej zapisz sie na konkretny termin do psychologa i psychiiatry poczekasz...ale bedziesz miala w miare pewnosc ze cie przyjmie
  15. stres-stop

    Moja nerwica...

    u mnie tak jak wczoraj czyli wirujaco w glowie:) moze to ta pogoda tak dziala.....bo raz chmury deszcz a za chwile przeblyski slonca doslownie co godzina inna pogoda u mnie:/
  16. stres-stop

    Moja nerwica...

    bo ja byla u takiej mlodej internistki i tak mi powiedziala:( ale nastepnym razemjak pojde to poprosze jeszzce raz
  17. stres-stop

    Moja nerwica...

    mandzia dobrze robisz:) z tarczyca to prawda!!!!!!! ale tez mam pyatnko czy to prawda ze na badanie hormonow moze dac skierowanie tylko ginekolog???? bo jak powiedzialam ogolnemu to mi nie dala:(bo powiedziala ze tylko ginekolog daje:/
  18. stres-stop

    Moja nerwica...

    mandziaaa ajest ktos przy tobie??? moze poczytaj sobie ksiazeczki o dzidzi, jakies czasopisma, zeby nie myslec o nerwach. Mussisz wierzyc ze bedzie ok!!! Ze bedzie zdrowe i da ci szczescie!!!!no i zapisz sie do psychologa
  19. stres-stop

    Moja nerwica...

    WKLEJE WAM COS,ALE KTO NIE CHCE MIEC DZIECKA NIECH NIE CZYTA :) Czas zabawy, czas pracy Kiedy dziewczyna ma osiemnaście lub dwadzieścia lat, ogląda się za wszystkim dziećmi na ulicy, patrzy, jak matki karmią niemowlęta, i coś w niej krzyczy, że powinna robić teraz to samo. Jest jednak inaczej, nie ma dziecka ani rodziny. Przygotowuje się do zdawania egzaminu maturalnego lub chodzi na jakieś wykłady, które umożliwią jej potem znalezienie dobrej pracy. Po studiach okazuje się, że dobrej pracy nie ma, ale ona dalej ogląda się za dziećmi na ulicy. Instynktownie szuka towarzystwa młodych matek. Żeby zdobyć pracę, zapisuje się na dodatkowe kursy i rozpoczyna kolejne studia. Kiedy je kończy, zaczyna pracować na jakimś podrzędnym stanowisku w firmie konsultingowej. Przykłada się do pracy, dzięki czemu awansuje i na jakiś czas zapomina o dziecku. Zegar biologiczny jednaka tyka i gdzieś około trzydziestki ona ma już pewność, że chce mieć dziecko. Tylko z kim i jakim kosztem? Trzeba by porzucić pracę i zostać w domu, a kto zarobi na dom i na dziecko? Nie spotkała jeszcze odpowiedniego mężczyzny, wszyscy wydawali się jej nieodpowiedzialni i niedojrzali, tacy chłopcy. Oni nie nadają się do bycia ojcami, do tego potrzebny jest ktoś wyjątkowy. W końcu poznaje kogoś takiego, ma wtedy trzydzieści pięć lat, on jest rozwodnikiem, dobrze zarabiającym dyrektorem jakiejś spółki. Winna rozwodu była żona, która go nie rozumiała. Decydują się na ślub i na dziecko, które rodzi się dwa lata później, bo trzeba było poczekać ze spłatą kredytu, wiadomo, że człowiek nie może być przesadnie obciążony płatnościami, jeśli chce wychowywać potomka. Przy porodzie ona ma więc 37 lat. Dziecko rodzi się zdrowe, ale po powrocie do domu okazuje się, że on nie ma w ogóle czasu dla niej ani dla maleństwa, jest zapracowany, ciągle w drodze, ciągle gonią go interesy. Ona siedzi całymi dniami sama i choć kocha swoje dziecko, chciałaby wrócić do pracy, bo myśli, że tam znajdzie spełnienie. Czasami przypomina sobie, jak to było, kiedy przyglądała się młodym matkom, które karmiły swoje dzieci w parku. Teraz też widzi takie matki, one są od niej młodsze o piętnaście, siedemnaście lat; kiedy będą w jej wieku, ich dzieci będą kończyły ogólniak. Gdy sobie to uświadamia i patrzy na swoją kruszynę, chce jej się płakać. Najlepsze lata zostały za nią. Teraz jest już tylko obawa o maleństwo i myślenie o tym, jak to będzie, kiedy przyjedzie starość. - Jeśli dziś miałabym coś doradzać młodym dziewczynom - mówi Julia, 40 lat - powiedziałabym im, żeby nie marnowały czasu, żeby nie zawracały sobie głowy żadnymi studiami, kursami czy czymś podobnym, żeby urodziły dziecko, kiedy mają osiemnaście lub dziewiętnaście lat, i żyły szczęśliwie, ze swoim chłopakiem, który może i jest trochę niedojrzały, ale tak naprawdę kto w dzisiejszych czasach dojrzał do rodzicielstwa? Niechby sobie razem wychowywali to dziecko i zarabiali pieniądze gdzie popadnie, nie myśląc o głupstwach typu: przyszłość, emerytura, kariera. To wszystko jest nieważne. Nigdy bowiem nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, a nasze plany rewiduje przypadek lub opatrzność - jak kto woli. Kobieta spełnia się w rodzinie i nie da się tego zmienić. Można się tylko oszukiwać. Dziewczyny, które mają po dwadzieścia lat, tak bardzo pragną dziecka, że chciałyby je mieć z byle kim, niestety często w pobliżu nie ma nawet tego "byle kogo". Uważam, że naszym życiem nie rządzi zdrowy, naturalny rytm narodzin i śmierci, rządzą nim absurdalne zasady wymyślone nie wiadomo przez kogo. Żyjemy w rytmie spłacanych kredytów, w rytmie pensji, która przychodzi na konto co miesiąc, w rytmie urlopów, które trzeba gdzieś spędzić. Nie ma tu miejsca nie tylko na refleksję, ale i na nas samych. Oddaliśmy władzę nad sobą ciemnym siłom, których nie znamy. Piekło czy raj? Od dzieciństwa słyszymy, że zanim człowiek założy rodzinę, powinien skończyć studia i zostać kimś. Kończymy więc studia i dalej jesteśmy nikim, dalej jesteśmy na początku drogi, wszystko przed nami i tylko lat nam przybyło. Nie mamy żadnych doświadczeń, które pomogłyby nam odnaleźć się w życiu, ciągle zależymy od innych i to ci inni, często wbrew nam, decydują o naszym życiu. Nie potrafimy zdobyć się na samodzielność myślenia, bo przecież z góry wiadomo, jak ma się potoczyć nasze życie, nie ma tu miejsca na własne pomysły i eksperymenty. W wieku trzydzieści lat jesteśmy ciągle dziećmi, dorastamy gdzieś około czterdziestki, a kiedy przychodzi pięćdziesiątka, uważamy, że można zacząć życie od nowa, tyle że dla niektórych ono się właśnie kończy, bo natura jest nieubłagana. Nikt nie zwróci nam zmarnowanych lat, a czasu jest naprawdę niewiele. Sto lub sto pięćdziesiąt lat temu szesnastolatek był już dojrzałym mężczyzną, który decydował o swoim losie. Mógł zarabiać pieniądze i dowolnie je inwestować. Praca była ważnym elementem życia, ale pracowało się za pieniądze, a nie po to, żeby pracować i dożyć emerytury. Dziś szesnastolatkowie są istotami kompletnie ubezwłasnowolnionymi i często zachowują się tak, jakby pozbawiono ich mózgu. Nie potrafią odnaleźć się w grupie rówieśniczej, a co dopiero w sytuacji, w której musieliby zadbać o siebie. Nie potrafią żyć w naturalnym dla człowieka środowisku, gdzie panuje rywalizacja ekonomiczna, gdzie silniejszy i sprytniejszy pokonuje słabszego i miej rozgarniętego. - Miałem to szczęście - mówi Paweł - że uniknąłem takiej standaryzacji. Od kiedy tylko zacząłem samodzielnie myśleć, zacząłem także zarabiać pieniądze. Najpierw na budowie, potem w warsztacie samochodowym, potem wyjechałem za granicę. Mogłem pracować przez cały dzień, bo nie miałem zobowiązań. Kiedy odłożyłem już wystarczająco dużo pieniędzy, poszedłem na studia. Skończyłem je w wieku 28 lat, zrobiłem doktorat, prowadzę własną firmę w USA. Kiedy patrzę na moich kolegów, którzy dali się wrobić w schemat, jaki narzuca się młodym ludziom, robi mi się ich żal. To byli dobrzy uczniowie, prymusi, którzy zawsze dostawali same piątki, a ich życie było zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Najpierw uczyli się w liceum, potem na studiach, nierzadko bardzo prestiżowych, następnie, jeśli mieli taką możliwość, wyjeżdżali za granicę, a jeśli nie - zostawali w kraju. Mają po trzydzieści lat i próbują zarobić pieniądze. Niektórzy z nich są prawnikami i im się udaje, ale z lekarzami i innymi zawodami jest gorzej. Nie dogonią mnie nigdy. Doświadczenia, które zdobyłem przez lata pracy, nie da się niczym zastąpić. To jest prawdziwa dojrzałość i dorosłość - nie trzeba się bać życia i nie trzeba się bać zaczynać go wcześnie. Mit dzieciństwa Panuje powszechne przekonanie, że należy cieszyć się dzieciństwem, młodością i korzystać z tych lat pełnymi garściami. Jest to jedno z większych kulturowych oszustw, jakimi nas się karmi. Dzieci, które szybko dorastają i w wieku piętnastu lat mają poglądy często bardziej dojrzałe niż rodzice, są w pewnym momencie swego życia zmuszani przez jakieś niewidzialne siły do dobrowolnej infantylizacji. Podobno jest to związane z wiekiem. Skoro jednak tak jest teraz, to dlaczego nie zawsze tak było? Nie zawsze dzieciaki zaczynały zachowywać się, jakby ktoś uderzył je w głowę czymś ciężkim, nie zawsze w wieku szesnastu lat zaczynały słuchać durnowatych zespołów i zachlewać się na umór piwem. To podobno jest synonim dobrej zabawy. Zamiast dorosnąć i wziąć za siebie odpowiedzialność, człowiek staje się dziś bezrozumnym konsumentem, tak jakby płacił swoim życiem haracz, nie wiadomo komu; dopiero po tym okresie "zapłaty" zaczyna dojrzewać po raz drugi. - Kultura, w której żyjemy - mówi Rafał, socjolog - zakłada, że człowiek musi przejść jakąś inicjację. Kiedyś w cywilizacji Zachodu były nią pierwsze zarobione pieniądze, które wiązały się właśnie z osiągnięciem dojrzałości. Dziś jest to kompletnie strywializowane. Dojrzałość to absurdalny i do niczego niepotrzebny egzamin maturalny, to pierwsza wódka, pierwsza dziewczyna i pierwszy papieros. Młody człowiek, zamiast stać się dorosły, przechodzi przez bardzo długą fazę dojrzewania, w której właściwie tylko marnuje czas, niczego się nie uczy i niczego nie poznaje. Nie zarabia też na siebie, jest na utrzymaniu rodziców. Jest konsumentem, musi nim być, bo żyjemy w czasach konsumpcji. Owa konsumpcja dóbr - materialnych i kulturalnych albo quasi-kulturalnych - to właśnie jest haracz, jaki płacimy, tylko że potem nie otrzymujemy w zamian nic, dalej jesteśmy kukłami w czyichś rękach, dalej konsumujemy. W czasach, kiedy nie grozi nam śmierć z powodu nieznanych chorób, a przynajmniej nie w takim stopniu jak niegdyś, kiedy świat jest w miarę bezpieczny i stabilny, my wszystko co najlepsze odkładamy na później. Zamiast spełniać się rodzicielsko i zawodowo w młodym wieku, zamiast pracować, póki mamy siły, i zdobyć samodzielność, my wciąż na coś czekamy. Kiedy zaczynamy nadrabiać stracony czas, kiedy mamy dzieci i dorabiamy się pozycji i niezależności, bywa, że już jest za późno. Jedyna pociecha w tym, że czas ów nie został stracony z naszej winy. Oszukano nas, tak jak oszukuje się co dzień tysiące młodych ludzi.
  20. stres-stop

    Moja nerwica...

    ksiuni to trzymam kciuki:) ja tez bym chciala dziecko...tez odkladam:(
  21. stres-stop

    Moja nerwica...

    moze adopcja???? Ja wczoraj napisalam ze jest ok ze mna...no i wiedzialam dzis znow mialam napad!!!i caly czas czuje ze wiruje mi w glowie:( ajjj ide na swieze powietrze do pozniej
  22. stres-stop

    Moja nerwica...

    ksiuni a gadalas z ginekologiem kiedy bedziesz mogla probowac znow zajsc?
  23. stres-stop

    Moja nerwica...

    wiec zapisz sie do psychiatry i do psychologa! Mowie ci sprobuj z psychologiem zawsze troche pomoze...skloni do myslenia...podpowie itp:) I pamietaj jak jeden ci nie podpasuje to wtedy do innego...tzreba probowac do skutku!
  24. stres-stop

    Moja nerwica...

    no na bank to nerwica, a chodzisz do psychologa???? ja ci powiem ze jak trafisz na dobrego to zawsze na pare dni ci pomoze!!!!!
×