Mam załamkę totalną. Jest rano, a rano bywa najgorzej. Koszmarne myśli, zaraz po przebudzeniu. Przeżywam wszystko od nowa. Dochodzi do mnie, że już nigdy mnie nie pocałuje, nie będziemy razem spać... i popadam w rozpacz. Chodze po domu i wyję... Już nie pamiętam, ze dobrze robię, ze tak będzie lepiej, że wcześniej było źle. Pamiętam same dobre rzeczy. Chcę tylko wtulić się w jego ramiona i nigdy się stamtąd nie ruszać.
Bosze... jak ja go kocham...
Ratunku...!