cześć Dziewczyny!
Pisze bo mam problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić :/ W zasadzie nie wiem czy dobrze trafiłam (jestem po raz w \\\"takim miejscu\\\"), czuje sie troszkę nieswojo ale obecność tylu Kobietek daje mi nadzieje że może \\\"wygadajac\\\" sie poczuje sie lepiej, a może któraś z Was ma podobny problem, może to już ma za sobą i pomoże mi go rozwiązać. PO PROSTU MUSZE SIE WYGADAĆ!!! otóż, jak to w temacie - związek! Jestem z facetem od dwóch lat. Poznałam go przez mojego kolegę(z reszta mało istotna sprawa). Zanim zdecydowaliśmy sie być razem często spotykaliśmy sie w grupie razem ze znajomymi. Dogadywaliśmy sie wtedy super, jednym słowem kumple w dechę. On wtedy był związany z kimś innym ale związek który trwał kolo 4 lat nagle sie rozsypał - ponoć przeze mnie. Jego była doszła do wniosku ze coś miedzy nami zaiskrzyło i ze nie może mu już zaufać. Kiedy sprawa trochę ucichła, zaczęliśmy sie spotykać (ja i mój chłopak :) ) a ze to był mój pierwszy poważny związek ( w sumie jest nadal i mam nadzieje ze będzie) bardzo sie zaangażowałam. Spotykaliśmy sie codziennie, w żaden sposób nam to nie przeszkadzało Ba! zawsze powtarzaliśmy \\\"dzień bez Ciebie jest dniem straconym\\\" ufałam mu bezgranicznie do czasu kiedy sie dowiedziałam ze jego była sie odezwała z prośba o spotkanie (chciała żeby dać mu jeszcze jedna szanse, on sie nie zgodził). Zabolało mnie to kiedy mi powiedział o tym spotkaniu a powiedział 3 tygodnie po fakcie. Potem były jeszcze telefony do niej , z którymi również sie kryl. Kiedy mu powiedziałam ze wiem o rozmowach tłumaczył sie ze to nic poważnego, ze był ciekawy co u niej i to wszystko. I wtedy sie zaczęło. Zaczęłam sie panicznie bać ze chce do niej wrócić. Ze go stracę. Z czasem przestałam mu ufać Minął ponad rok od tamtego spotkania a ja cały czas mam jedno w głowie - ją.Mimo wszystko przez ten rok było różnie, jak w każdym związku. Raz lepiej raz gorzej ale zawsze razem. Rozmawialiśmy dużo na ten temat ale zawsze mnie uspokajał, mówił ze żałuje ze zmarnował tyle czasu dla niej, ze przez te 4 lata nie miał ani jednego tak udanego dnia jak miał ze mną. Ale ja cały czas swoje, swoje myśli i obawy. Przez to stawałam sie tez smutniejsza bardziej przybita, przygnębiona i od jakiego czasu od może -ja wiem... kilku miesięcy\\\" - i tu zaczyna sie mój problem - zaczęło sie psuć! Tak jak wyżej wspomniałam o codziennym spotykaniu tak teraz... On zaczął mówić o tym ze chce mieć trochę luzu, dużo pracuje i nie ma czasu dla kumpli, chce żebym znalazła sobie jakieś zajęcie i żebym sie tak przy nim codziennie nie kręciła, ze jest zmęczony bo w pracy co chwile coś, ze chce mieć chwile spokoju. Bardzo mnie to zabolało, tym bardziej ze wcześniej nie było takich problemów, chcieliśmy spędzać ze sobą cały swój wolny czas a tu nagle coś takiego! Boje sie ze chodzi o jego byłą chociaż on mówi ze nie. Ze mam sie tym nie przejmować (ja jednak swoje i nie daje mi to spokoju). Przybiło mnie to strasznie. Chodcze smutna, przygnębiona. Jestem taka nawet gdy sie spotykamy. Staram sie za każdym razem być uśmiechnięta wesoła (taka jaka mu sie wtedy spodobałam - bezproblemowa) ale nie umiem. W końcu powiedział ze mam sie zastanowić nad związkiem, bo robienie czegoś na sile jest bez sensu, ze to jest chory związek bo sie przestaliśmy dogadywać. Bo ciągle marudzę i mam fochy i ze uczepiłam sie go bo przyjeżdżam codziennie Mnie sie tylko rozchodzi o to ze boje sie ze go stracę, bardzo go kocham. Ale wszystko psuje przez te moje humory:/ dziewczyny powiedzcie ze to ja zwariowałam a nie ze to mój związek sie wali. i ze faktycznie mój mężczyzna chce mieć troszkę luzu. Ze mam nie wydzwaniać i nie spotykać sie codziennie. Rozpisałam sie strasznie ale równie strasznie sie pogubiłam. Podpowiedzcie co robić... Dziękuje Wam z góry!