Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

dziecko z dworca zoo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. tetek, ja nie mowie, ze zycie byloby piekne, tylko MY bylybysmy piekniejsze, bo bez ran, blizn itp. A po akceptacji swojego wygladu, poszloby juz latwiej. Natomiast jesli sie siebie wstydzimy, czujemy do siebie wstret, chowamy sie w domach przed ludzmi, to nigdy nic nam nie wyjdzie, ani w sferze uczuciowej, ani zawodowej czy towarzyskiej. Mysle, ze podstawa w naszej terapii jest spokoj, wyciszenie. Ale do tego potrzebna jest samotnosc. Ja nie mam takiej mozliwosci, bo mieszkam z rodzina. Nawet jak zamkne pokoj na klucz, to i tak slysze wszystko co sie dzieje za sciana. Wyjsc gdzies czy wyjechac tez nie moge, bo pracuje, a jak mam wolne, to spie, bo jestem zmeczona. Marze o wlasnym mieszkaniu i o chwili, kiedy poloze sie na lozku, wlacze spokojna muzyke i bede mogla lezec w ciszy i samotnosci i wmawiac sobie, ze jest dobrze, ze jestem piekna i spokojna i ze juz nie masakruje twarzy. Poki co bede musiala sobie kupic jakies tabletki uspokajajace, bo inaczej nie dam rady i bede przy lustrze non stop. Kiedys tylko w domu, do niedawna zaczelam nawet w pracy sie masakrowac. Porazka totalna!
  2. Troche egoistycznie sie zachowalam, przepraszam. Nie mam zamiaru pisac tylko o sobie i swoich problemach, ale chce tez Wam pomoc. Otoz z kosmetykow jakich uzywam i jakie jeszcze jako tako skutkuja w moim fatalnym przypadku, polecam: - galaretke aloesowa Nu Skin, ktora lagodzi podraznienia/zaczerwienienia i regeneruje skore (wlasnie mam nia posmarowana twarz) - maseczke sciagajaca Dr Ireny Eris (ktos juz chyba ja polecal) - nakladam ja zawsze zaraz po masakrze, ladnie zweza pory i tez niweluje zaczerwienienia - wode termalna Avene - rowniez koi, regeneruje i nawilza, poza tym jak ktos nie uzywa pudru - jest doskonala na upaly - tonik Ziaji aloesowy, zielony - dziala kojaco i lagodzaco, bardzo delikatny - kremy Apotheker Scheller - na dzien marchewkowy i na noc pomaranczowy - rewelacyjne, zamierzam sie zaopatrzyc w inne kosmetyk tej firmy - gdybym sie nie wyciskala, bardzo by mi pomogly - korektor w plynie Elizabeth Arden - naprawde super, o niebo lepszy od korektora w sztyfcie czy olowku, dobrze maskuje wszystkie swinstwa i nie sciera sie tak szybko jak pozostale korektory - podklad La Roche Posay - kryjacy i leczacy - swietnie kryje, po nim skora jest w lepszym stanie - masci na wypryski Benzacne i Davercin (uzywam na zmiane, zeby skora sie nie przyzwyczaila) Jak cos jeszcze sobie przypomne, to dopisze. Te kosmetyki sa super, ale jesli ktos regularnie masakruje skore (jak ja), to nie ma szans, zeby efekt byl rewelacyjny.
  3. Czesc dziewczyny, melduje sie kolejna ofiara nalogu wyciskania. U mnie trwa to juz nieco ponad rok. Jestem naprawde ladna dziewczyna, moglabym wygladac pieknie gdyby nie ten pieprzony nalog! Mam cere mieszana i zanim zaczelam sie masakrowac, pryszcze wyskakiwaly mi sporadycznie glownie w strefie T. Jesli chodzi o zaskorniki, to nie pamietam, zebym je miala. Tak samo podskorne grudki, blizny itp. Tego kiedys nie bylo. Nawet nie wiem kiedy to paskudztwo sie pojawilo. Przechodzac do rzeczy - mam ciezka sytuacje w domu, problemy z rodzina. Chodze nerwowa i wiecznie zestresowana, wszystkim sie przejmuje. O moim nalogu nie wie nikt - jestem mistrzynia kamuflazu i zawsze potrafie zakryc \"owoce mojej pracy\". Ale wiem, ze niedlugo to eldorado sie skonczy i tak sobie zaszkodze, ze juz nawet korektor nie pomoze... A wiec jestem sama z nalogiem. Z tego co czytalam - niektore z Was maja oparcie w chlopaku, rodzicach itp. A ja nie mam i nie mam zamiaru miec, bo mi strasznie wstyd. Do psychologa rowniez nie pojde, bo po prostu sie wstydze. To co ze soba robie jest odrazajace. Wystarczy lekki impuls i juz podchodze do lustra. Gdybym jeszcze sie odpowiednio przytogowywala - parowka, ziola itp. Ale nie - ja to robie na sucho, paznokciami, nawet nie przez chusteczke. Po prostu jaka sila mnie ciagnie i nie mysli o niczym innym. Dzisiaj tez to zrobilam, a niedlugo ide do pracy. Wygladam okropnie, czerwone place, pare ran otwartych... Czeka mnie godzina malowania sie i tuszowania... Mam juz tego dosc! Kiedys moglam wyjsc na ulice bez makijazu, zero pudru, korektora. Moglam wstac, przemyc twarz woda, i wyjsc od razu na dwor. Teraz pielegnacja twarzy zajmuje mi godzine. Przez to czesto sie spozniam, mam awantury w domu, nazywaja mnie leniem itp. (rowniez przez to, ze jak tylko moge, to klade sie spac, zeby nie widziec swojej geby - mysla, ze po prostu nie chce mi sie nic robic; gdyby znali prawde). Przez ten parszywy nalog nie spotykam sie ze znajomymi - znajduje rozne wymowki. Stracilam wiele kontaktow, bo ludzie po prostu mysleli, ze ich olewam i nie chce sie z nimi widziec. Stracilam rowniez kochajacego chlopaka, ktoremu tez sie nie przyznalam i znajdywalam rozne wymowki, zeby sie nie spotykac. W koncu zdradzil mnie z inna, bo nie wytrzymal. Jestem w depresji. Kiedys bylam silna psychicznie, teraz czuje, ze slabne i gasne. Nalog wyciskania jest jedynym odruchem, w ktory wkladam jakas tam energie. Reszta to dno. Nie wiem czy jest szansa zeby mi pomoc. Szkoda mi zycia, mlodosci (bo jestem mloda), urody itp. Moglabym miec mase znajomych, wspanialego faceta, dobry humor i stosunki z rodzina. A tak jest po prostu koszmarnie. Odechciewa mi sie zyc. Ciesze sie, ze was znalazlam, ale watpie ze to mi pomoze...
×