Ninka35
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ninka35
-
Martusia w końcu zasnęła. Wyobraź sobie, że dzisiaj po raz trzeci od urodzenia dziecka wyszłam z domu na pół dnia na zakupy z koleżanką, a mój mąż został z małą. Co to była za frajda. Pojechałyśmy na Manhattan i wydałam prawie 300 zł. Szaleństwo, ale obkupiłam naszą trójkę w kilka ciuszków.
-
Ja jestem :)
-
Moja dzidzia najlepiej mi pomaga jak prasuje. Rozkłada wtedy swoją taką małą deskę do prasowania, rozkłada na niej serwetkę i zabawkowym żelazkiem prasuje ostro. A ostatnio \"pomagała\" mi upiec ciasto :D
-
A ja sądziłam, że tylko moje dziecko uwielbia wyciągnąć z szuflady mój mikser i ciągnąć go jak pieska na smyczy po podłodze. :D
-
Problem polega na tym, że ona może zostać tylko ze mną, z moim mężem albo opiekunką. Pozostałe osoby nie wchodza w grę, bo ona jest takim małym dzikuskiem. Na widok dziadka niewidzianego od 3 tygodni potrafi się rozpłakać na maksa. Chyba jeszcze będę musiała poczekać, aż moje dziecko będzie gotowe zostać np. z moją siostrą.
-
Loli - zapomniałaś, że ja do pracy chodzę. W środy też. :(
-
Wyjście do kina - z co to jest? ;) Loli, jak ja Ci zazdroszczę. Nie mam komu i jak podrzucić Martusi pod opiekę. Opiekunka ma po południu drugą pracę. Jedna babcia nie żyje od lat, druga jest schorowana. A poza tym moja Martusia z nikim obcym nie chce zostać. Jeśli nie możemy z nią gdzieś pójść, to wychodzimy osobno, bo drugie zostaje z dzieckiem. Eh, poszłabym do kina.
-
Jestem! :)
-
Jonka - nie próbowałam śpiworka. A chyba powinnam, bo u nas tez jest zimno (19-20 max). Próbowałam natomiast przywiązywać kołderke takimi tasiemkami do szczebelków łóżeczka. W rezultacie dziecko sie budziło, bo nie mogla odkopać się spod tej kołderki. No i mam zamknięte kółko. Oglądałam takie śpiworki i chyba musiałabym sama taki uszyć, bo moja dzidzia jest duża (przy ścianie 84 cm). Ale dzięki za podpowiedź!
-
I jeszcze jedno doświadczenie, tym razem mojej koleżanki. Jej dziecko po kilku dniach stosowania takiego \"przetrzymywania\" rzeczywiście samo leżało w łóżeczku i zasypiało, ale zaczęło się rytmicznie kołysać i gładzić poduszkę. Dla mnie to zła metoda.
-
Nie, nie, nie Absolutnie się nie zgadzam z tą metodą!!! Wypróbowałam ją na Martusi. Efekt byl taki, że dziecko zanosiło się od płaczu i nie mogła zasnąć, bo cały czas się bała, że wyjdę i ją zostawię. Przez kilka dni, nawet jak siedziała na podłodze i się bawiła, to ja musiałam być przy niej i najlepiej jeszcze trzymać ją za rękę. Trenowałyśmy te metodę przez 2 tygodnie i mam wrażenie, że moje dziecko od tej pory dużo gorzej znosi moje oddalanie się czy wyjścia. Nawet wieczorem muszę być przy niej póki nie zaśnie. Może na inne dzieci to inaczej działa, u nas się nie sprawdziło, a nawet wyrządziło szkodę w psychice mojego dziecka.
-
Hmmmm, nie mam pojęcia. Jak przez chwilę (2 lata) mieszkałam w bloku, to stosowałam Kreta lub Domestos. Wlewałam do odpływu wanny i umywalki wieczorem, kiedy nikt już nie korzystał z łazienki. To u nas pomagało. Moja siostra mieszka w bloku i ma taki sam problem. Niestety, żadne sposoby nie pomagają. :(
-
Nie mogę narzekać. Pracę mam super. Ale i tak baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo tęsknię za Martusią. Może dlatego, jak tu zaglądam, to sobie o niej trochę popiszę i od razu mi lepiej. Ciekawe co ta moja kochana Martusia teraz robi. Mmmmmmmmmmmmmmm Trzymaj się Loli i do zobaczenia!
-
Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu To ja bym absolutnie wysiadła o takich porach. :(
-
Loli, ale jak nam tu wyskakuje, że Simonka pisze o 2.30 , to u niej może być 21.00 :) Nam się pokazuje nasz czas, polski. Tak sądzę.
-
Ojej, to niedobrze. Może jednak nie będzie tak źle? Daj jej witaminkę C i może jeszcze wapno. Jeśli nie ma uczulenia, to na pewno nie zaszkodzi. Będę trzymać kciuki
-
A Simonka pisała, że Destiny jest z 20 maja :)
-
No tak, wiadomo, jak przystojny facet wyjdzie z wody, to wszystkie panny się za nim oglądają. A Leonek należy do wyjątkowo przystojnych młodych kawaterów :D Co do katarku Wioli, sądzę, że tylko takimi domowymi sposobami musisz ją wspomagać. Ta maść trochę jednak chyba udrażnia nosek. A sól fizjologiczna też jej może pomóc w oddychaniu. To nie musi kończyć się antybiotykiem, jeśli oprócz katarku nic innego jej nie dolega. :)
-
Danti - dziękuję za zdjęcia bobaska. moje ulubione - to z balonikami, chyba siedzi na rowerku . Słodki pysiaczek i te ogromne oczka! :D
-
Hmmmmmmmmmmm. Skoro nie może oddychać, to oprócz tego co jej z noska wylatuje, może miec jeszcze coś dalej. Może maść majerankowa? Są jej zwolennicy i przeciwnicy. Martusia miała katar tylko raz w życiu i stosowałam tę maść i sól fizjologiczną. I przeszło. A może powieś jej nad łóżeczkiem, albo na grzejniku mokrą pieluszkę skropioną lekko (!) kroplami miętowymi? To na pewno jej trochę pomoże. No, nie wiem, nie jestem lekarzem. Pisze o tym, co samam bym próbowała zrobić. :)
-
Loli, powiem Ci szczerze, że gruszki nie używam, bo to podraznia śluzówkę i jeszcze może dojść do zakażenia (no chyba, że po każdym użyciu te gruszke dezynfekujesz). Jak to taki wodnisty katarek, to niewiele można pomóc. Trzeba cierpliwie czekać aż minie. A czy to Wioli przeszkadza w oddychaniu? Chyba nie?
-
Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Dzień dobry. Jestem w pracy od 7.00, ale jeszcze się dobrze nie obudziłam. To chyba ta pogoda. Martusia też spała słodko. Czytałam Wasza rozmowę w sprawie zasypiania. U nas rytuał jest taki, że po kaszce, biorę na chwilke Martusię na ręce, przytulam i wkładam do łózeczka. Zwykle jest tak padnięta, że zaraz zasypia (a ja wisząc na łóżeczku razem z nią), ale czasami po chwili wstaje i płacze domagając się wzięcia na ręce. Generalnie ma świadomość tego, że zasypia w swoim łóżeczku. Gorzej jest w nocy. Nie wiem co począć i może macie jakies pomysły. Jak się w nocy dziecko obudzi, wstaje i zaczyna płakać, to biorę ją do siebie do łóżka i do rana śpimy razem. Wiem, że to błąd, ale w przeciwnym razie musiałabym ja w nocy tulić na rękach aż zaśnie, a sama nie mam na to siły (wyrwana ze snu!!!). Poza tym, jak śpi ze mną to mogę ja spokojnie przykryć kołderką. A jak śpi w łóżeczku, to ciągle się odkrywa i budzi ją to szamotanie się z kołdrą. Bardzo bym chciała żeby Martusia spała w swoim łóżeczku całą noc. Chyba będę musiała uzbroić się w cierpliwość i przy nocnym obudzeniu, czekać aż mi zaśnie na rękach i ponownie pakować do jej łóżka. Ciekawe tylko kto dłużej wytrzyma - Martusia czy mama ;) Nie zastanawiacie sie czasami skąd my mamy tyle energii? Gdyby mi ktoś dawniej powiedział, że będę w stanie tak funkcjonować, to bym się nieźle uśmiała. A teraz jestem zdumiona skąd u mnie tyle siły pomimo zmęczenia i niewyspania. O innych niedogodnościach już nie wspomnę, bo rozmawiałyśmy o tym wczoraj. Ale się rozgadałam, a nawet nie wiem czy tu ktoś jest, czy to mój monodram. :D
-
Nie mam pojęcia. U mnie dodatkowo jeszcze pomoc ze strony męża wychodzi w ilościach śladowych, więc jestem jak ubezwłasnowolniona. Na szczęście niezmierzona miłość do mojego dziecka daje mi mnóstwo siły, energii i cierpliwości. Ahhhhh, tak poleżec w wannie i poczytac książkę. Albo przespać całą noc bez wstawania. Mamy o czym marzyć i te marzenia moga sie spełnić. Czy to nie piękne?
-
Hahahahahahahaha :D Loli, ale mnie rozbawiłaś. Zadbać spokojnie o siebie? Czasami nawet nie mam jak pójść siusiu. Najczęściej moje maleństwo asystuje mi w łazience przy malowaniu. Prysznic czy kąpiel wchodzi w rachube wyłącznie wieczorem jak Martusia już śpi. Taka chyba dola mamuś.
-
Loli - trzymam kciuki. Może niech jeszcze Wioletka potrzyma, to będzie dodatkowa mobilizacja. Ale popatrz na to z innej strony. Czekolade odstawisz, ale najsłodsza słodycz Ci zostanie - Wioletka! ;)