Ninka35
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ninka35
-
Jonka - co za drastyczne podejście do tematu :O ;) A tak na serio, przeciez może nie na mieszkanie, ale np. na połowę auta czy mebelki w dorosłym życiu by się dziecku przydało. Muszę wrócić do tego pomysłu. Karolina - Maksiu pewnie tez ma furę zabawek?
-
A wiecie, ze kiedyś myślałam o założeniu takiego konta w banku, na które wpłacałabym Martusi pieniądze. Tyle ile mogę i kiedy mogę. Ale jakoś nic z tego nie wyszło.
-
:O Ja zaniosłam do prywatnego lab. i następnego dnia miałam wynik, a nawet mogłam odebrać po 17.00 tego samego dnia. A kosztowało chyba 4 zł.
-
Bo to pewnie na posiew? Sorry, ale pomyliłam ze zwykłym badaniem.
-
Jonka - no właśnie, a np. butów na zimę, które będą sporo kosztować nikt jej nie kupi tylko my, więc jesli teraz nic nie dostanie, to świat się nie zawali. Dostała niedawno basenik ;) :D
-
No to rzeczywiście lepiej przebadać. Pewnie okaże się, że jest ok, ale będziesz spokojniejsza, a i na wynik nie trzeba czekać tygodniami.
-
Karolina - w sumie Marta też często siusia, ale i dużo pije. Poza tym tez tam sobie dotyka czasami.
-
Jonka - a tak sobie siedzę ;) Przygotowań nie mam dużo, bo tort zamówiony, sałatki zrobię jutro, ciasto w sobotę rano. Najgorsze, że nie mam nawet pomysłu na prezent dla naszego bobaska. Ona naprawdę oprócz gwiazdki z nieba ma wszystko co mieć powinna. :O
-
Oj, problemy rodzinne .... kto ich nie ma? A skąd podejrzenie tego zakażenia?
-
-
-
:D Wyrzuty sumienia. miałam to samo, jak zostawiłam Martę z nianią na całą sobotę, a sama wylegiwałam się na leżaczku pipijając pifko. Czułam się jakbym zdradziła własne dzieciątko.
-
A ja sądziłam, że tylko Marta jest taka niespokojna na placu zabaw :)
-
Jonka - czasami jest super bez tego dwuletniego \"pakuneczku\" przy nodze, co? A Ty za chwilę bedziesz miała kolejny :D karolina
-
Nic specjalnego - tort (gotowy, źródło sprawdzone) i potem kolacja. Strandardzik ;)
-
Beatek - nie :( Tzn. kręciłam się po okolicy. Działka teściów, nasza.
-
Jonka - pamiętaj, że w czasie wakacji nie każde przedszkole jest czynne, tyle te, które mają dyżur. Beatek - ale masz fajną perspektywę- ten tydzień z nami, następny na Mazurach :D
-
O, Beatek kopę lat!!!
-
Karolina - ale skoro mówisz, że dziadków zna od urodzenia, a i tak nie chce z nimi zostawać, to może na początek można z nimi eksperymentować? Żłobek i przedszkole to rzeczywiście siedlisko zmutowanych zarazków. Nawet moja siostra \"odpokutowała\' kilka chorób na okoliczność pracy w przedszkolu. Myślę , że Marta też by chętnie została w takiej grupie. Ale czy na 9-10 godzin? W to wątpię :O
-
Jonka :D ja wolę \"nieopierzonego adepta\" :D
-
Karolina - ale jeśli stoisz przed taką koniecznością, jak posłanie dziecka do żłobka, to tylko Twoja własna konsekwencja w postępowaniu przygotowawczym (Was obojga!) może tu pomóc.
-
Jonka No to gratuluję! A ewentualnych natrętów-pacjentów nachodzących w domu, mozna konsenwentnie, grzecznie i uprzejmie, odsyłać do przychodni :D
-
Hmmmmmmmmmm, pewnie na początek najlepiej go zostawiać z osobami, które już zna (dziadkowie, wukej itp.). Będziesz musiała najpierw dogadać się sama ze sobą i trzymać się kurczowo postanowienia, mimo protestów Maksia. A potem szukając pracy (jeśli dobrze pamiętam) jednocześnie zacząć go prowadzać do żłobka. Z tego co słysze, to najgorzej bywa, jak rodzic w odpowiedzi na płacz dziecka, natychmiast zabiera dzieciaczka do domu. Moim zdaniem, dziecko na samo hasło \"żłobek\" będzie płakac, żeby tylko się tam nie znaleźć. He, ale się wymądrzam :P Ale tyle się nasłuchałam od siostry i znajomych o posyłaniu dzieci do przedszkola i różnych fotrelach na tę okoliczność, że mogłabym pewnie niejeden poradnik na ten temat \"popełnić\" ;) :D
-
A czy masz już sprecyzowany czas powrótu/pójścia do pracy? Skoro Maks jest do Ciebie tak przywiązany, to powinnaś jak najszybciej zacząć próbować to zmieniać.
-
Wiesz, myślę, że Marta bardzo lubi swoją nianię. Wczoraj jej mówiłam, że rano przyjdzie niania, a Martusia na to z radością w głosie \"Niania?\". Sądzę, że brak mamy najbardziej jej doskwiera jak płacze. Oj, a tak poza tym, to chyba ja bardziej przeżywam nasze rozstanie niż ona :( Ciekawe jak to będzie u Ciebie, bo cos wspominałas o żłobku i pracy.