Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lulu2008

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez lulu2008

  1. Wklejam wypowiedź tego chłopaka. Leczyli się Novum w Wawie, gdzie 2 razy stwierdzono ciążę, której nie było i zaproponowano leczenie na obniżenie niepłodności. Coś go tknęło, zeby to sprawdzić. I oto jego opis: Po pierwszej nieudanej próbie odwiozłem żonę do szpitala. Po tym jak się upewniłem, że jest pod dobrą opieką pojechałem do domu i rozryczałem się jak dziecko. Po paru godzinach męczarni postanowiłem się upić. Tak też zrobiłem. Do drugiej próby moja żona trzymała się całkiem nieźle. Dr Taszycka opowiadała jej, że wszystko będzie ok i chyba miała większy autorytet ode mnie więc specjalnie się nie wtrącałem. Po drugiej próbie nie wiedziałem już co robić. Pomysły osłabiania układu odpornościowego wkurzały mnie tylko. Zacząłem się zastanawiać nad jakimiś alternatywnymi drogami. Moja żona nie chciała wogóle o tym słyszeć. Autorytet Novum był nie do obalenia. Pomyślałem chwile i postanowiłem zając się ochroną psychiki mojej żony bez wciągania jej w szczegóły moich działań. Pierwsze co zrobiłem to odciąłem rodzinę od tego. Dałem stanowczo do zrozumienia naszym rodzicom i rodzeństwu, że nie chce żeby poruszali ten temat w obecności mojej żony. Żadnych pytań o to, żadnych dobrych rad, żadnych dobrych rad znajomych, którzy mają znajomych lekarzy. Poobrażali się na mnie ale po ochłonięciu ustaliliśmy, że wszelkie informacje będą czerpać ode mnie. Druga sprawa to znajomi z pełną walizą dobrych rad. Poprosiłem wszystkich, żeby dali nam w tej sprawie spokój. Na jedna rzecz nie miałem wpływu. Koleżanka z pracy mojej żony zaszła w ciąże i była z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Była zła na siebie - nienawidziła tej ciąży. Domyślacie się jak się czuła po takich tekstach moja żona. Po wizycie u nowego dr i kolejnej pełnej emocji rozmowach postawiłem sprawę jasno - Novum idzie w odstawkę. Widziałem ulgę na twarzy mojej żony. Z perspektywy czasu widzę, że był to właściwy moment żeby "wziąć" sprawy w swoje ręce. Do Novum chodziłem z żoną sporadycznie. Do nowego dr na każdą wizytę. Myślę, że przejęcie przeze mnie inicjatywy mocno ją podpierało psychicznie. Nigdy nie dałem jej odczuć, że zwątpiłem, że straciłem nadzieje na macierzyństwo. Po tym jak moje badania wychodziły bardzo dobrze a jej nie - nie dałem jej odczuć, że to jej wina. Na teksty jak to jest, że jakieś tam po upojnej imprezie zachodzą w ciąże a ona ma takie problemy i to jest niesprawiedliwe ja twierdziłem, że ze sprawiedliwością nie ma to nic wspólnego. Jesteśmy w takiej sytuacji i sami musimy dać sobie z tym rade. Słowo razem ma tu kluczowe znaczenie. Patrząc na to z perspektywy czasu mężczyzna jest w problemach leczenia bezpłodności u kobiet trochę z boku. Jeśli okazuję się, że ma zdrowe nasienie to nikt się nim nie interesuje. A to w sumie tak samo jego problem nawet jeśli to nie z jego "winy". Powiem banał ale warto zacisnąć zęby i nie poddawać się. Nie dopuszczać do siebie myśli, że się nie uda. Mówić tylko pozytywne rzeczy. Ja skierowałem myśli mojej żony (i swoje też) na dwa kroki do przodu. Opowiadałem jej jakimi będziemy rodzicami jak już się wykluje (z żargonu technicznego - odłączy się od jednostki macierzystej - takie teksty jej się na początku nie podobały ale z czasem sama zaczynała ich używać), jak się będziemy dzielić obowiązkami. Kiedy pojedziemy na pierwszy urlop razem i gdzie. Zaczęliśmy wybierać imiona. Ja starałem się być zawsze w opozycji do żony. Po jakimś czasie zauważyłem, że zaczyna kombinować jak mnie przekonać do swoich pomysłów. Nowy dr powiedział nam w lutym, że spodziewa się, że po wakacjach będziemy w ciąży. Mnie prywatnie stwierdził, że do maja się uda. I najlepsze było to, że moja żona była trochę zaskoczona ciążą. Nie sądzę, żeby uniosła się jakaś blokada psychiczna - zwyczajnie została wyleczona a psychika ma do tego tyle, żeby się nie poddawać. Worek
  2. Chyba weekend całą parą się zaczał, bo nikogo nie ma :(
  3. Byłam dziś u gina i się ciesze, bo miałam owulację i pękł pęcherzyk :) Obok tego tez mam zapalenie pęcherza i zatok, ale to juz jest mało ważne :) Pozdrawiam Was serdecznie. Co do adopcji: psycholodzy tłumacza to tym, ze człowiek ma już upragnionego człowieczka obok siebie, relaksuje sie i wtedy ni stąd ni z owąd wysakuje własne dziecko :)
  4. Worek, a nazwisko tego lekarza jest tajne? czy możesz je podać?
  5. Ziółko, wiesz spytałam swojego gina o ten Castagnus. Nie powiedział, że nie wolno go brać, ale mówi, że według niego nie przynosi żadnych efektów-trochę nie chce mi się wierzyć, nawet jeśli zioło, to musi coś zmieniać w organizmie, tak więc bierz ziółko skoro w nie wierzysz. A ja moze też je kupię, bo na mnie zawsze dobrze działała homeopatia
  6. Po pierwsze (najwazniejsze) WITAM SERDECZNIE Larysę i 4Mala (formala=czytałam :) ). Myślę, ze dobrze trafiłyście. 4Mala-tutaj nie mozna mieć załamki ani złego humoru, bo zaraz ktoś Cię rozweseli. A każda z nas zaczynała od rozpaczy-już mamy dwie zabrzuszkowane :) więc nie możemy się smucić, tylko gnać do przodu.... Madzix, może coś źle zrozumiałaś? Kopnij męża w zadek, bo pewnie mu rozum z głowy do tyłka spadł :D Byłam dzis u gina-pęcherzyk pękł w tym cyklu-owulacja zaliczona. Mam więc nadal żreć ten clostybegyt, bo skutkuje-ale już nie 2 tabletki na dzień tylko 3 i nie od 5-9 dc, ale od 4-8. Dodatkowo nadal duphaston, folik i nowość-wit E. A ja rano kupiłam sobie wiesiołek, bo poprawia śluz, więć teraz go pobiorę. Mówicie, że przed 30 stką trzeb aurodzić 1 dziecko?! Hmmm, to już przegrałam-bo w maju skończyłam 30! hihi :) Powiedziałm ginkowi o moim pęcherzu, bólu zatoki i wysypce, a on na to: \"Boże kochany, jak pani ma zajść w ciążę, jak pani organizm wciąż musi walczyć z jakąś chorobą\" :( W maju, czerwcu i lipcu nie chorowałam wcale i co? tez nie zaszłam, bo nie miałam owulacji :(
  7. Kalpku, ja też sobie wziełam parę fluidków. Madzix, bardzo się cieszę Twoją radością. Rydzień to troche czasu-będzie Wam dobrze i nacieszycie się sobą, zeby mniej tęsknić. Kalpku, takie to uroki tej ciąży, ale najważniejsze, ze wszystko ok. Mój mąż zgubił 200 zł-zła jestem, bo sie gacet nie skupia, tylko łazi i gubi-już 3 raz w tym miesiącu: raz 50 zł, raz bilety na pociąg, a teraz te 200, kiedy nam kasy brakuje i ja sie ze wszystkim szczypię i sobie od ust odejmuję. Oj, nakopię mu porządnie, nakopię.
  8. Odeszły chyb aod nas nasze zaciążone dziewczynki. Mają już inne zmartwienia i inne tematy do pogaduszek. szkoda, bo ciekawa jestem, jak sie miewają i jak się czują.
  9. Mad, to trzyma kciuki :) Niech to będzie zwycięski etap walki.
  10. Ziółko, pewnie, ze czujesz nosem, bo z Ciebie niezłe ziółko przecież :D
  11. Oj wkurzyłam się, bo przylazł taki upierdliwy sąsiad z dołu i pyta, jak długo jeszcze ten remont, bo trwa już 3 miesiące od rana do nocy. Zaśmiałam mu sie w twarz, i mówię, że trwa dokładnie od 5 lipca, z dwutygodniową przerwą, więc 3 tygodnie i że nie trwa od rana do nocy, bo trwa od 12 do 18, a zgodę mamy na prace od 9 do 18. Durni ci ludzie jak nie wiem i wymyślają. Przeprosiłam, ze jest huk i poprosiłam o wyrozumiałość i cierpiliwość, ale ten wścibski dupek dopytuje mnie, a co robimy, a czemu kiedyś był huk, a w kuchni to chyba nie maja państwo kafelek. D..A blada-mamy kafelki w kuchni. Niech się pocałuje w nos!
  12. Ziólko, bo my tu wszystkie czarownice jesteśmy :D I inne nie mogą wchodzić nam w drogę. Czarujemy, czarujemy i powolutku wszystko osiągniemy. Ja miałam tylko raz kontakt z wróżką. Tą, która powiedziała, ze na razie dzieci mieć nie będę, bo jest przeszkoda, ale ogólnie bedę je miała (nie jedno-zapytałam). Ale jakoś jej nie wierze, własnie przez tą pracę. Otóż w maju miałam dostać etat na uczelni i spytałam o ten etat-on był nagrany w 99% a ja chciałam tylko potwierdzenia. Powiedziała, że w październiku zmienię pracę, więc wszystko mi się zgadzało, bo przecież na uczelni wszystko zaczyna się od października. Czekałam sobie szczęśliwa i spokojna, ale uczelnia nie przesyłała mi umowy, więc zadzwoniłam z pytaniem, co się dzieje. A tak info, że uczelnia nie będzie rozwiajać katedry, na której miałam pracować :( więc już wiem, że tej pracy od października nie będę miała-wróżka się pomyliła, aLE Za to może pomyliła się tez w kwestii dzieci??? :) i nie będę musiała długo na nie czekać??? Obdarłam już pół ściany z tynku i ruszać rękoma nie mogę :(
  13. Wiecie, znowu dostanę op...prz od swojego gina, bo od dwóch dni powinnam brać duphaston. Nie biorę przez ten pęcherz, ale chyba na wieczór już wezmę, czyli dwie dawki pominiete będą, a lekarzowi się nie przyznam, bo on wrzeszczy wtedy na mnie, ze jak ma mnie leczyć, jak ja leków nie biorę :D Jutro ginek, a ja już mam dość latania i tych badań cholernych-tym bardziej, ze 2 tyg, temu byłam z tym dziwnym krwawieniem-bleeeeeeee!
  14. Oj, Ziółko, uśmiałam się :D Poranny mocz to raczej nie był-a wystarczy, ze 3 godziny potem spałas bez wstawania i to już jest poranny mocz. Nie wytrzymaliśmy we wstrzemięźliwości i dziś rano \"potargaliśmy\" się trochę :) Wczoraj nie, bo zbyt byłam przerażona: dostałam jakiegoś uczulenia i połowę ciała mam w czerwonych plamach. Rano o nich zapomniałam i było targanko :) plamy mam nadal, więc chyba cos na ten pęcharz mnie uczula. Nic postanowiłam nie brać-tylko claritinę, pęcherz już nie boli, tylko latam do kibelka co 15 minut, ale bezbolesnie :) Temperaturka mnie dobija strasznie-wdług LadyQ mam owulację cały czas, a tempa spadła z 37,1 do 36,8 i nie wiem, co myśleć. Zgłupiałam już całkiem-moze Wy coś wymyślicie. Maorven, wiesz, ze ja na Ciebie następną obstawiałam ;) a tu czekasz i czekasz..... Ziólko, cosik mi się zdaje, ze udało Ci się, ale nie mówmy hop! Co do kochania, my staramy sie kochac, kiedy mamy ochote i czas: w wkacje to rzeczywiście wychodzi co 2-3 dni, czasem codziennie (no i ten raz, gdzie 3 razy-koszmar!), a w roku szkolnym rzadziej-czasem raz na tydzień. Zuzu, mi tez podoba się Twoje podejście. Wiara i optymizm to właśnie to, czego potrzebujemy :D Jak nie będę miała bliźniaków z Anaoną, to moze z Tobą po remoncie? zrobimy sobie, co??? :D Madzix, strasznie się cieszę, ze Twój kochany wraca i nie będziesz już tak bardzo tęsknić. Pamietam swoją tęsknotę, gdy ja byłam przez półtora roku w wawie, a mój mąż w Poznaniu i mimo że co weekend jeździłam do niego (czasem już we czwartek) wciąż czułam tęsknotę. Strasznie Ci współczuję tego rozstania, ale widzę, ze jesteś dzielna i dasz sobie radę. A czemu Twój mąż musiał wyjechać? Morven, nie smutaj się. Niczym się nie martw. Będzie dobrze, zobaczysz, ja to czują całą sobą. A co do wróżek, jakoś się ich boję. Boje się, ze powie mi coś złego, a ja potem spełnię to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Wolę chyba nie znać swojej przyszłości :)
  15. Oj tak stokrotko, nikogo namawiać nie mozna. To trudna decyzja, tym bardziej, ze wiele osób wciąż uważa, ze skoro korzysta się z pomocy psychologa, to coś nie tak z ta osobą. Oczywiście, nie wydaje mi się, zeby któras osoba z tego grona tak uważała, ale są tacy ludzie.
  16. Witaj Nataszko :) 2 miesiące to jeszcze niedługo-nie powinnaś się niczym martwić. A jeśli chodzi o częstotliwość, to mój ginek mówi, co 2-3 dzień od @ do @. Same dni płodne trudno tak naprawde dokładnie określić, więc myślę, ze nie kochajcie się tylko 2 razy. Kochajcie się wtedy, kiedy czujecie, ze powinniście, że chcecie... Madzix, moja koleżanka miała stwierdzoną przez gina drugą owulację-czy się przeciągnęła-nie wiem, bo trwałaby aż 15 dni, ale nic mnie już nie zdziwi. Dobrej nocy wszystkim życzę. Na seks się nie zdecyduję-bo ten pęcherz wyraźnie po seksie zaczął mi dokuczac. Czułam w pewnym momencie, że \"walimy\" po nim :D
  17. Anaona, spełni się. Angela, to może polecisz nam tę wróżke? Mi raz jedna wróżyła i powiedziała, ze dziecko będe miała póxno, bo jest we mnie jakas przeszkoda i ze od tego października bedę miała nowa pracę, ale ja już wiem, ze jej nie będę miała :( To skoro mamy jedna matkę, to znaczy, ze siostrami jesteśmy???
  18. oj, nie zdrowo-człowiek uczy się na błędach :D W encyklopedii medycznej przeczytałam, że przyczyną zapalenia pęcherza bardzo często jest seks, więc chyba to prawda :( nie napisali, czy trzeba zachować wstrzemięźliwość, ale z moim bieganiem co chwila na sedesik mało romantycznie będzie. Chyba straciliśmy szansę ;( rok poczekamy-bedę "wychowywać" Wasze dzieciaczki :P
  19. nie wiem, czy wolno :( Bo cały ten problem z pęcherzem zaczął mi się po naszym bardzo spontanicznym seksie-3 razy w ciągu doby. Chyba mu przywaliliśmy, czy co?
  20. ale co z tym pęcharzem ma się dać, Zuziu???? Nie rozumiem? seks??
  21. Wiesz, Zuziu, tak sobie myślę-ja tez się nie obraże. Nawet jak bedzie 5-ta. :D Zuziu, nie będziemy Cie zmuszac do przyjęcia pomocy, ale jakby co, to masz juz dwie, które Ci zakupią i wyślą.
×