Prosze powiedzcie, tylko samą prawdę.
Czy ja kiedyś przestane go kochać?
Czy przestane o nim myslec?
Czy nie poczuje tych motylków jak go zobacze?
Czy znajde kogoś lepszego?
Bo nie wyobrażam sobie żeby był na świecie ktoś lepszy.
Czy bede z kims szczesliwa?
A może po prostu przestane go kochac dopiero kiedy umre?
Ja już naprawde nie widze w niczym sensu, juz nie mogę..