wiecie,
ostatnio widzialam program w tv. w ktorym jedna babka-bardzo mila, zadbana i ladna, mowila,ze jej maz nie odzywal sie do niej przez 40 lat malzenstwa......
cholera...pomyslalam sobie... jak ona to przezyla?? i zaczelam z uwaga sluchac tego co mowi....
jej najwiekszym problemem, po smierci meza, byla i jest niemoznosc nawiazania blizszych kontaktow z z pozostala rodzina spowodowana brakiem poczucia wlasnej wartosci i pewnosci siebie...
oo..pomyslalm sobie, to tak jak ja...ja tez uwazam, ze bycie \"samotna\" w zwiazku powoduje niebezpieczne uczucie bycia gorsza , bezradna i niechciana na zewnatrz....
w swoim srodowisku...
witam,
zajrzalam do was bo znam sie na rzeczy/niestety/, zdecydowalam sie napisac bo rozmawiajac z innymi mozna sie duzo nauczyc, zrozumiec,nabrac checi do dzialania, znalezc przyjaciela..
pozdrawiam wszystkie osoby z forum i ..nastepnym razem napisze cos o sobie..