płaczę...już nie z tęsknoty,ale z bezsilności,własnej bezradności i złości..przyszłam przed ekran komputera,bo nie mogłam się na niczym skupić....5 miesiecy....dokładnie tyle mija odkąd widzieliśmy się ostatni raz....a ja wciaż myślę,tęsknie,wystarczy,że jesstem tu,tu gdzie byliśmy raze,i wszystko wraca,mimo tylu dni,tygodni,to wciaż wydaje sie takie bliskie,świeże...mam tego dość!!!! ile można? ile? przecież to wbrew wszystkiemu,po co mi to? chce tylko zapomnieć...ale nie moge a zamiast tego mam tylko nadzieje,ze go spotkam,zobacze,porozmawiam,kiedy? od czasu ostatniego spotkania zastanawiam sie jak bedzie wygladalo nasze przypadkowe spotkanie....boje sie,ale chce...tylko przeraza mnie mysle,ze on juz nie bedzie sam...ze zapomnial,nie mysli tak jak ja...wiec lepiej by bylo dla mnie,zebym zapomniala,ale....latwo powiedziec,pewnie coś o tym wiecie...jak sobie radzicie?