gudreun- po slubie jetsesmy rok. miasto mojego meza to suleymaniah On jest teraz w Iraku, ja w Niemczech. Walczymy o to aby on mogl przyleciec do Polski- ja chce zostac w Europie.
Uwazam ze nie jest wazne pochodzenie mezczyzny ale on sam; jego charakter. Znam wielu Polakow, Niemcow czy Amerykanow z ktorymi nigdy bym sie na stale nie zwiazala; znam tez Arabow, Kurdow czy Turkow z ktorymi nie moglabym byc na stale.
Pewnego razu poznalam GO i nie gralo roli, jaka narodowosc jest w jego paszporcie. Wazne to co ma w sercu i w glowie. Moj maz jest muzulmaninem, ma swoje zasady i za to wlasnie go cenie.
W zwiazku z muzulmaninem trzeba umiec byc; to nie jest latwe. I naprawde nie rozumiem ludzi ktorzy nas tak bardzo krytykuja. Latwo mowic o czyms o czym nie ma sie pojecia...