kviateq
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kviateq
-
Witam wszystkich serdecznie, Dieta, wiem coś o tym..........stosowałam dietę, ale taką własną przez siebie zadaną: brałam chrom, oduczyłąm sie jest słodyczy (a przez nie właśnie tyję).....i zaczęłam ćwiczyć. Nie to żebym chodziła na jakieś aerobiki itd. wpadłam na pomysł, że ułoże sobie swój zestaw ćwiczeń i pomogło. Trwało długo, bo ok. 3 miesiące, ale efekt utrzymał się ok roku. Te nawyki które podczas diety stosowałm,pozostały do dzisiaj czyli np. jadłam mięso tylko gotowane, a jeśli zdarzyło mi sie zjeść pieczone to tylko bez skóry, kolację jadłam wcześniej (dawniej to było i ok. 22 wieczorem), piłam dużo wody i soków z marchwią, jakieś 2 godziny po kolacji codziennie popijałam sobie filiżanke zielonej herbatki (bez cukru)....a i nie używałam cukru tylko miód. Ja nie mam przekonania do diet, podczas których chudnie sie bardzo szybko, bo i szybko można później ciałka nabrać (tzw. efekt jojo). A najlepszym sposobem na to aby ciałko nie zwisało są ćwiczenia, niekoniecznie traci się na wadze, ale tłuszczyk szybko zamienia się w mięśnie i skóra jest bardziej sprężysta....tylko niestety trzeba tu konsekwencji, a wiadomo, że różnie z nia bywa. Polecam i pozdrawiam.
-
Witaj Aqua1 Uważam ,że nie masz się czego obawiać. Ja osobiście nie miałam wycinanych migdałków, ale miał mój sześcioletni synek. Wyglądało to ta: najpierw były badania, bo lekarz musi je zrobić dla pewności, że wszystko w organizmie jest ok, później decyzja lekarza i termin wycinania. W dzień wyciecia pojechaliśmy do ambulatorium (nie był to szpital), tam należy wpierw przeczytac później podpisać, że zapoznaliśmy sie z ewentualnymi powikłaniami. Rozmawiał z nami anastazjolog (robiliśmy zabieg pod narkozą dosłownie kilkuminutową i tobie też tak radzę, jeśli masz odruch wymiotny), później poszliśmy na salę, usiadłam na fotelu, synek usiadł na moich kolanach i dostał narkozę. Kiedy zasnął lekarz usunął migdałek i zaczął synka wybudzać, od razu. Po przebudzeniu troche nie wiedział co się z nim dzieje, ale krwi nie było wcale dużo. Najlepszym sposobem na niepołykanie krwi jest wydmuchiwanie jej przez nos i dzięki temu nie będziesz później wymiotować. I wyobraź sobie, że po godzinie po zabiegu mój synek na własnych nogach dotarł do samochodu i pojechaliśmy do domu, nie było leżenia w szpitalu. Jadł ogromna ilośc lodów (powinny to byc tylko lody tzw.wodne, bez mleka). Po dwóch dniach na tyle dobrze się czuł, że nie wspominał juz, że coś go boli. Zabieg trwał 15 minut i tyle synek był pod narkozą płytką. Po zabiegu należy stosować dietę płynna najlepiej (jakieś kleiki), nie jeść żadnych ostrych rzeczy typu chipsy itp. Po tygodniu na kontroli lekarz powiedział, że wszystko się goi ok. Mój synek nie potrzebował żadnych leków przeciwbólowych. Dzieci szybciej wracają do zdrowia, ale uważam, że jeśli małe dziecko nie wspomina zabiegu tak strasznie to nie masz czego sie obawiać. Życzę spokoju ducha i więcej optymizmu. Pozdrawiam ciepło.
-
Witam wieczorkiem, Kigana....... mój nick jest taki \"przekrętny\", że sam wykręca takie numery :-) Z zebranka wróciłam, co \"trza\" było zapłaciłam........na śniadanko jeszcze zostało......i na jakaś fajna kieckę może....hmmm
-
Witam, a ja tez za chwilkę na zebranko do szkoły uciekam, mój uczeń się pilnie uczy, nie narzekam choć dowiem sie ile ubędzie z portfela :-(, w mężu znajdę pocieszyciela, odpowie mi szybko na moje pytanie, zapłacisz - obce ci będzie śniadanie.....:-)
-
Witajcie moi mili. koliberek - gdzie mam Was szukać, na szuwarkach?, gadacie na żywca?.......zaraz, zaraz, ja nie kumata jestem jesszcze, nie dałąm rady wszystkiego przeczytać i próbuję się znaleźć w tej \"rzeczywistości\". POMOCY! Prosze o przetłumaczenie.:-)) lutek...mnie również miło jest wiedzieć, że mam siostrę \"bliźniaczkę\"....ogromne całusy joee...moja rodzona siostra jest strzelcem i wiem jedno, mimo że różne rzeczy \"strzelają\" jej do głowy, to na ziemi stoi mocno i wie czego chce....Ty też tak masz?
-
koliberek - nic się nie stało (przecież jestem nowa :-) ) i do tego mam taki dziwny nick (o i znowu jestem wobec siebie krytyczna) hmmm.....czy ja się tłumaczę?? O jak miło tu z Wami Wodnikami być.
-
To znowu ja. Z innych moich cech (byście mnie lepiej poznali) to brak konsekwencji, złośliwość (szczególnie do osoby, która zajdzie mi już za skórę), z drugiej strony nieśmiałość. Uwielbiam zmiany wszelkiego rodzaju, nawet przestawianie mebli w domu (czego niestety nie rozumie mój mąż). IIle w nas sprzeczności, jak my dajemy sobie z tym radę?? A zapomniałąm wspomnieć, że mój mąż jest Bliźniakiem. Podobno to idealny partner dla wodniczki, szczególnie do rozmowy.......chyba nie w tym przypadku, najchętniej by milczał.A ja muszę gadać, gadać, gadać............pisać, pisać, pisać. Pozdrawiam