Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

...grzeczna dziewczynka...

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. ...grzeczna dziewczynka...

    przyjaźń w necie

    moja najlepsza kumpela nie dość że jest młodsza ode mnie o 4 lata to w dodatq poznałam ją przez net. na czacie :) powiem wam że nigdy nie spodziewałam sie że coś takiego mi sie zdarzy. jestem happy wiedząc że zawsze mogę sie jej wyżalić. gdy dzwoniłyśmy do siebie z problemami było tak jakbyśmy sie znały od bardzo dawna a przyjaźnimy sie od roku :) płakałyśmy razem przez telefon gdy ją olał chłopak i gdy ja miałam problemy ze swoim :) poznałam sie z nią na żywo. widziałyśmy sie co prawda jeden raz jak dotychczas :) ale nie zawiodłam sie na niej nigdy. znaleźć przyjaciela jest trudno w realu a przez net jeszcze trudniej :) życzę wam takich przyjaciół ;) ale mam jeszcze kilku innych przyjaciół również poznanych przez net :) chłopcy, dziewczyny, młodsi, starsi... zdarzają sie momenty wątpliwości czy przyjaźń przetrwa odległość itd. ale teraz wiem że mogę na nich polegać :)
  2. jak Cie oleje tzn że nie wart znajomości :/ ja nie napisałam że to musi być Twój facet w przyszłości :P tamten nie miał być mój bo... też miał panne... :P jednak wdałam sie z nim w taki lekki romansik. a w sumie nie planowałam tego. z biegiem czasu okazało sie że w związq ma problemy i w końcu sie rozstali :) i po jakimś czasie był ze mną. dla uściślenia: ja go nie odbiłam. nie zrobiłam nic złego :P część z was może tak pomysleć :P byłam fair do końca. niestety okazał sie nie tym facetem :/ ale to już gadka na inny temat ;)
  3. na początek powiem że chyba nadal nie moge poradzić sobie z tym stałym nickiem :/ grr... a co do tematu... mam 19 lat i miałam dopiero dwóch facetów. wiem że to niewiele. może nawet nie pasuje do tego tematu troche... a jednak napisze. mój pierwszy chłopak był naprawdę bardzo fajny. najpierw sie zaprzyjaźniliśmy a później dość szybko zaczęliśmy ze sobą być. po dwóch tygodniach doszłam do wniosku że wszystko mnie w nim wkurza. było tyle rzeczy które mnie denerowały że zerwałam z nim. to może głupie ale tak było po 3 dniach dostałam od niego dłuuuugiego smsa. pisał jak mu bardzo na mnie zależy i takie tam. nie wy3małam. wróciłam. to było na początq grudnia. 2 stycznia zerwałam z nim drugi raz i to już na dobre. dlaczego? a właśnie dlatego że coś było nie tak. byliśmy na sylwestrze. o mało co mnie nie zabił wzrokiem. to taka impreza była zwyczajna a ja miałam na sobie króciutką czerwoną spódniczkę. zazdrosny byl jak cholera i nawet do łazienki za mną chodził :/ eh. w dodatq zaczął sie kłócić z jakimś kolesiem i jak mówiłam mu żeby dał spokój to kazał mi sie zamknąć. więc poszłam. koleś złamał mu nos. a później tak sie niefortunnie złożyło że jakaś głupia panna myślała że podrywam jej faceta (tylko z nim rozmawiałam) i rzuciła sie na mnie z pięściami :/ ja również dostałam w nos. thx god że nie był złamany. a mój chłopak sobie w tym czasie pił z kolegami żałosne. później chciałam chociaż sie z nim kumplować bo chodziliśmy razem na angielski. ale on mną tak gardził że szok :/ aż mi przykro było. a mój drugi chłopak był jeszcze bardziej zazdrosny i nie mogłam mieć kolegów. na początq było poprostu super. ale później sie zaczęło. raz bardzo sie pokłóciliśmy i żeby sie wyżyć pojechałam na siatkówke ze znajomymi. dzwonił do mnie. za 3 razem odebrałam. krzyczał że sie martwił czy ze mną ok. a później dodał że nie obchodzi go gdzie jestem bo pewnie jestem u jakiegoś kolesia. wogóle mi nie ufał. jednak pogodziliśmy sie. nie na długo. niedawno z nim zerwałam. usłyszałam od niego że sie puszczam. uwierzcie mi że naprawde zależało mi na tym facecie. myślcie co chcecie ale kochałam go. nie wiem czy nadal go nie kocham. ale nie potrafiłabym już z nim być. uznałam że jeśli on tak o mnie mówi tzn że mnie nie szanuje. przecież on nie miał prawa. nie miał żadnych podstaw. żadnych argumentów. ja sie nawet ze znajomymi nie spotykałam :/ jestem taką zwyczajną przeciętną dziewczyną ale wiele osób mówi mi że jestem bardzo ładna i sympatyczna i że szybko znajde następnego. ale to nei w tym rzecz. jak z nim zrywałam chodziła mi po głowie taka myśl że już nikt nie będzie mnie chciał. co z tego że jestem młoda i całkiem ładna. ja poprostu wtedy to czułam. teraz nadal jestem sama i uświadomiłam sobie że wcale nie żałuje tego że go rzuciłam. i nie spieszy mi sie ze znalezieniem kolejnego. i już nie boje sie że nikt nie będzie mnie chciał. bo tak jakl napisała fuksja na pewno w końcu znajdzie sie ktoś kto nas doceni i będzie kochał nad życie :) ale sie rozpisałam :P pozdrawiam ;)
×