Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

haendem

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez haendem

  1. no ja wczoraj mialam urodziny, wiec oczywiscie nic nie liczylam. apetyt specjalnie mi nie dopisywal ale i tak cos tam wchlonelam. jajko, kromka pumpernikla goracy kubek, kromka turecka pizza - brzmi groznie ale niegrozne troche czekolady, dwa jablka pare ciastek oczywiscie sporo kalorii ale nie wiecej niz 1200-1400 ta pizza to jest jeden taki cieniuski placek pszenny posmarowany ociupka sosu z miesem mielonym ale tego sosu to wchodzi jedna lyzeczka, do tego dwie lychy surowych warzyw i ciupka sosu czosnkowego. mniaaam. ale wyceniam na najwyzej 200kcal - jak jakas kanapka. no i to takie urodziny byly. dzis juz nie jem slodyczy. uwazam ze organizm nie potrzebuje - to raz. a dwa ze jestem ostro uzalezniona. nie jem nabialu juz dosc dlugo i teraz rozwazalam odstawienie tez pszenicy ale sie zastanawiam. aha przez ostatni tydzien schudlam 1 cm w udach i 2cm w biodrach
  2. hej... troche mnie tu nie bylo.. z dieta, no coz. swietnie. ale sie az tak nie podniecam, bo ostatnie trzy dni po 300-400kcal byly wynikiem ogromnego stresu. nie bylo mowy o jedzeniu czy spaniu. rano wstawalam (bo i tak nie spalam od nadranem, wiec nie powiem ze sie budzilam) i nawet nie musialam pic kawy - taki mialam poziom adrenaliny. caly dzien uczelnia i rozne sprawy, a wieczorem ciasto (mialam otwarta paczke) i jakas kanapka. zero warzyw czy owocow, z prostej przyczyny - mialam tak zacisniety zoladek, ze tylko cos w formie papkowej sie przedostawalo. i musialo byc atrakcyjne - dlatego ciastko (takie miekkie) i kanapka (chleb tostowy z maslem)... wczoraj sytuacja sie troche przejasnila. juz sie nie boje i nie mam zacisnietego wszystkiego. podejrzewam ,ze bede glodna potem ale postaram sie utrzymac niski poziom. 500-600 est nalepsze w moim wypadku...
  3. czesc :] fajnie, ze sie odzywacie. slodycze to jest jakis horror... ja nie wiem... kiedys potrafilam w ogole nie jesc, a teraz.... szkoda gadac. mialam dwa czy trzy koszmarne dni na uczelni. nie dosc, ze spedzalam tam czas od rana do wieczora, to jeszcze duzo stresu i nie dosypialam. o diecie nie wspomne. teraz moge troche odetchnac i na spokojnie napisac dwie prace na poniedzialek :P jak ja zazdroszcze studentom w pl, marudzilam za czasow studiowania w pl a teraz doceniam ten luz. tutaj to jest jakis koszmar. ale taki wiecie pozytywny. dzis nie wiem jak z dieta bo jestem zaproszona na kolacje, ale od jutra bede sie trzymac. zauwazylam ze tyje jak nie jem sniadan. chyba naprawde sprobuje jesc co trzy, cztery godziny cos malutkiego... chociaz nie wiem jak sie to ma do teorii niejedzenia wieczornego. jak myslicie? lepiej nic po 17, czy cos malego o 20 tez?
  4. hej :] czyli jednak ktos tu jest super. ja wczoraj prawie dobrze: zolty ser 150 kcal jajko fasolka szparagowa kromka pumpernikla (bo mi slabo bylo) a o 21.00 oczywiscie wafelki :( ja nie wiem... ze faceci musza wiecznie cos jesc przy tv i jeszcze w ogole zwiazywac, zakuwac w kajdanki i zmuszac do wspolnego pochlaniania ;D no nie no, nie zwiazal mnie, sama zjadlam... ale i tak spoko, bo ten pumpernikiel byl o 16.00 a potem dlugo nic i w sumie wiem ze moglabym bez kolacji wytrzymac. postaram sie od dzis do moich urodzin nie jesc slodyczy. to tylko 10 dni musi sie udac.... dobra. lece na uczelnie.
  5. hej, moge sie dolaczyc? przeczytalam caaaaly topik :) odchudzam sie od paru miesiecy bez zanego efektu. tzn. wytrzymuje dwa, trzy dni i rzucam diete. mysle, ze powodem ylo moje postanowienie utrzymania zdrowej diety - bez sensu - nie wytrzymuje na 1200... kiedys baaardzo schudam jedzac podobnie do Czupiradlo. okolo 450-500kcal dziennie, a wage utrzymalam dwa lata. od dwoch lat mieszkam za granica i to wlasnie tu przytylam. ja nie wiem - czy oni tu jakis hormon wzrostu maja w tym jedzeniu?? co jest dla mnie dziwne to to ze po tutejszym nabiale dostaje strasznych sensacji skornych - bardzo mi to utrudnia sprawe, bo dotychczas moje odchudanie to byly jogurty i serki :/ od jakiegos czasu nie jem nabialu i niestety ale nadrabiam strate slodyczami.. postaram sie wprowadzic jais jeden maly jogurt dziennie, moze nie umre :/ nie mam wagi ale tak po ubraniach widze ,ze musi byc okolo 62kg na 164cm. to oznacza ze mam najmniej 7 kg do zrzucenia ale najbardziej mi zalezy na rozmiarze spodni... no i na obwodzie ud, ktore sa naprawde okropne :( w kazdym razie postanowilam przejsc na niezdrowa, super niskokaloryczna diete :) i zrobic sobie prezent na urodziny za dwa tyg. wczoraj prawie mi sie udalo: 2 nektaryny, jajko, pare herbatnikow, fasolka, dwa plastry zoltego sera niezle. niestety wieczorem facet wrocil z ciastem czekoladowym i najpierw oskubalam nieco czeko, a potem zjadlam malusi kawalek. pewnie by do tego nie doszlo, gdybym nieco wczesniej zamiast np herbatnikow zjadla tunczyka czy cos... no ale trudno. moja dieta kiedys to byl prawdziwy hardcore. ja nie wiem w sumie jak mi sie udawalo ale chudlam jak szalona. nie sadze, zeby udalo mi sie powtorzyc ten wyczyn, b oto byl proces troche taki stopniowy. najpierw bylo wiecej jedzenia i stopniowo je ograniczalam az w efekcie schudlam z jakies 8 kg w trzy tygodnie.
×