Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kot1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kot1

  1. Większości z Was ten tekst nie skojarzy sie chyba z Autorem (to nie ja, choć blisko mi do niego, mam nadzieje, że Moderatorki wybaczą mi to zapożyczenie od Tomka Beksińskiego), ale postanowiłaem podzielić sie nim z Wami... Fin de siecle ________________________________________ Kocia łapa, stalowy pazur Neurochirurg krzyczy nienasycony U zatrutych wrót paranoi Schizofrenik 21 wieku Trzydzieści lat temu zniekształcony głos Grega Lake'a obwieścił apokalipsę zaćpanemu światu słodko pogrążonemu w bezmiarze psychodelii. Powszechnie wiadomo, że choremu polepsza się tuż przed śmiercią. Niesamowity rozkwit artystyczny na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był początkiem końca. This is the end, beautiful friend - śpiewał Jim Morrison i ochoczo podążył w ślady Janis Joplin i Jimiego Hendrixa. Niespełna dziesięć jesieni później słowom tym towarzyszyła szerokoekranowa eksplozja napalmu w wietnamskiej dżungli (Apocalypse Now, directed by Francis Ford Coppola), rozpoczęła się agonia świata. Opowieści z krypty przestały być zabawne. Wiem. Jednak żyjąc w trupiarni, trudno być równie radosnym jak Ziutek Słoneczko na plakacie pt: "Poranek naszej ojczyzny" (vide Piękni dwudziestoletni Marka Hłasko). Człowiek wychodzi na miasto i co widzi? Plakaty do filmu Carrie 2. To się nazywa artystyczna nekrofilia. Gnuśnych hollywoodzkich kretynów nie stać już na wymyślenie czegoś nowego. Kręcą więc remaki i rozciągają prastare pomysły niczym kura smarki, żeby zbić trochę kasy na sprawdzonym tytule. Tylko patrzeć, aż ktoś zrobi Hamleta 2 (bo czemu nie?). Ta durna Ameryka wszystko pożre, przetrawi i wyrzyga. Zdaje się, że nawet kupili prawa do naszego Killera! Przed rokiem sprofanowali poczciwą japońską Godzillę, w dodatku przyprawiając napisy końcowe rapowaną wersją Kashmiru. Jimmi Page sprzedał dupę półgłówkom w przydużych szortach i rozsznurowanych trampkach. Podobnym smrodem jedzie z końcówki prawie każdego filmu (Event Horizon, Posse, a ostatnio Wild Wild West) - ale kretyński teledysk z udziałem aktualnej "gwiazdy" musi promować dzieło, bo szczeniaki nie pójdą do kina. W dodatku nie można nigdzie kupić płyt z właściwą muzyką filmową. Nowa moda to "music inspired by the movie", czyli zbiór koszmarnych piosenek w ogóle nie występujących w obrazie. Poza tym przemoc w przeciętnym "rozrywkowym" filmie osiągnęła apogeum. Żadnej sprawy na żadnym szczeblu nie da się załatwić bez kopania w szczękę i strzelania z pistoletów maszynowych. Nawet nowy Mesjasz rozwala komputerowych faryzeuszy, kumulując w sobie cechy Rambo i Bruce'a Lee (Matrix). W kick-boxingu chyba jedyna nadzieja na przyszłość wszechświata doczesnego i następnego: archanioły i diabły w Armii Boga też wbijają sobie wiarę do łba metodami wychowanków klasztoru Shaolin. Może w tym szaleństwie rzeczywiście jest metoda? Może warto się zapisać na kurs, żeby potem jednym kopem w skropiony tanią wodą kolońską tłusty tyłek posłać kogoś aż na Cypr? Tym czasem XX wiek dogorywa nawet nie skomląc. Nie ma już rozrywek ani sensu życia. Skończyło się kino (filmy durne i wtórne, publiczność chamska i nienażarta). W dodatku następny Bond podobno ma być Murzynem! Skończyła się telewizja (reklamy różnych elegancko opakowanych gówienek co chwila gwałcą nasze oczy i uszy). Skończyła się muzyka (łomoty, zgrzyty, bełkot). Moda przyprawia o dreszcz grozy i obrzydzenia (gwoździe w nosie). Niby-telewizyjne ekraniki podłączone do tajemniczych skrzynek nadzorują nasze życie. Całe zastępy zgarbionych i ślepnących człekokształtnych małp surfują po Internecie. Najkrótsza droga do ludzkiego serca (?) nie prowadzi już przez żołądek, ale przez komputer. Zostajemy w nim zredukowani do (dot-com) i zamknięci w cyberprzestrzeni, aż ktoś wciśnie klawisz enter, ponieważ "lubi czytać nasze listy". Nie ma już miłości. Przegrywa z techniką albo zoofilią. Skończyły się bezpieczne spacery po mieście i osiedlu (agresywne prymitywy bawią się w Stevena Seagala). Bloki mieszkalne zaczynają przypominać twierdze z domofonami i niedziałającymi zamkami cyfrowymi. Trędowaci sięgają po władze. The fate of all mankind is in the hands of fools, ostrzegł Greg Lake w Epitafium. Wygląda na to, że na zamku Karmazynowego Króla pracował wyjątkowo dobry astrolog... Nasienie śmierci, ślepa chciwość Głodujące dzieci na żer poetów Może nie liczyć na żadne spełnienie Schizofrenik 21 wieku... Cóż mogę jeszcze dodać? Spokojnie piętnowałem otaczający nas montypythonowski świat ostrzem sarkastycznej satyry, aż nagle ktoś, zwrócił mi uwagę, że Monthy Python zmienił się w taniec śmierci (Everyone I love is dead). To prawda. Za bardzo zbliżyłem się do jądra ciemności, niczym pułkownik Kurtz. Może przesadnie rozdzierałem szaty na forum swojej krypty. Może ogarnęła mnie typowa dekadencja końca stulecia. Ale niczego nie żałuję. Bywają sytuacje, w których niczym bohater opowiadania Roberta Gravesa - człowiek ma ochotę wrzasnąć. Najbardziej ze wszystkiego brzydzi mnie hipokryzja i zakłamanie. Wolę usłyszeć od kobiety brutalne "odpieprzże się" niż pokrętne teksty w rodzaju "kochanie, może byś tak sprawdził, czy cię nie ma w drugim pokoju, i został tam, bo pokój nie lubi być pusty". Wolę, żeby mój wróg nie robił na innych dobrego wrażenia, powołując się na przyjaźń, którą sam zdradził. Jeśli kogoś wkurzyłem swoim pisaniem, pewnie ma coś na sumieniu. Prawdziwa cnota kryty się nie boi. Nie ja pierwszy posłużyłem się skrawkami swojego życia w charakterze materii twórczej. Zrobił to Fish (Kayleigh, Incubus); Peter Hammill odprawił serię egzorcyzmów nad końcem pewnego związku realizując album Over, John Lennon ostro dołożył McCartneyowi w How do you sleep?; wspomniany wcześniej Fish wyrównał piosenką rachunki z dyrektorem EMI (Tongues); zaś Roger Waters wypruł sobie zgorzkniałe serce na płycie The Pros And Cons Of Hitchhiking (po co przedłużać agonię? Każdy musi umrzeć!) oraz krytycznie skomentował twórczość A.Lloyda Webbera w utworze It's A Miracle. Gdybym żył sto lat wcześniej i miał do czynienia z człowiekiem honoru, zamiast pióra wybrałbym pistolety o świcie. Choć podobno pióro tnie ostrzej od miecza... This is the end, my only friend. Opada kurtyna miłosierdzia na koniec XX wieku. Ktoś kiedyś bliski powtarzał, że zawsze może być gorzej. Mój ojciec mawia od czasów niepamiętnych, że ku gorszemu idzie. Jaką nadzieję co do przyszłości ludzkości może mieć człowiek, który weźmie pod uwagę doświadczenia ostatniego miliona lat? - zastanawiał się kiedyś Kurt Vonnegut. I od razu sobie odpowiedział: Żadnej. Zatem nie pozostaje nic innego jak odwrócić się plecami do roku 2000 i niczym Panurg odejść, pierdnąwszy z wielkim wzburzeniem. Spójrzmy więc wstecz i wspomnijmy to, dla czego warto było żyć. Kruk Edgara Allana Poe. Zamek Karmazynowego Króla. 17 minuta Ech Pink Floyd. James Bond. Nights In White Satin The Moody Blues. Adagio Albinioniego. Kobieta Wąż (The Reptile) w kwietniu 1970 roku - seans w sanockim kinie San, kiedy po raz pierwszy i ostatni bałem się na horrorze. Atom Heart Mother. Andante z Tria Es-dur Schuberta. Tom and Jerry. Coca-cola i ketchup. Rzygający grubas w Sensie życia wg Monthy Pythona. Czas apokalipsy. Drugi koncert Marillion w Gdańsku, gdy Fish śpiewał Lawendy "tylko" dla mnie i Anki. Clint Eastwood i scena z rondlem w westernie Joe Kidd. O fortuna - pierwsza pieśń z Carmina Burana Carla Orffa. Twin Peaks. Wizyta w Domu Kobiety Węża (Oakley Court pod Londynem). Wzruszenie, gdy przyszło mi zapowiedzieć koncert Petera Hammilla w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy 14.10.1995. Miłość w czasach zarazy Marqueza. Lost Highway. Noc i poranek 31 maja 1998.... Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać.
  2. czekająca: nie tylko dzisiaj...:-) zakochana: Pisze, ale tak, żebym nie wiedział niczego o Niej:-(. poza Tym, Co jeszcze... Czuje... Nie mam pojęcia, co u Niej słychać:-(:-(:-(...
  3. tiny: jesteś duużo ode mnie Młodsza, nie dodawaj sobie latek:-) To nie zarzut:-) Twoja historia...:-( U mnie podobnie i zarazem inaczej... Zrobiłem to, czego od swojego mężczyzny oczekiwałaś, nieproszony, bez nacisków, po prostu dlatego, że nie można inaczej (to moje zdanie), potem sam chciałem Coś przyspieszyć, wymusić...:-( Obróciło sie totalnie przeciwko mnie...:-( Walczyłem do utraty tchu wcześniej, Powiedziała mi, czego Potrzebuje, zdobyłem... A potem to stało się bez znaczenia:-(, teraz mam trudniej, niz Wtedy:-(, ale podjąłem walkę na nowo... Nie powtórzę już żadnego błędu i... MUSI SIĘ UDAĆ, DO CHOLERY! KOCHAM JĄ DO SZALEŃSTWA SZALEŃSTW!...
  4. Zakochana: nie gniewam się:-), wiem, że faceci nieczęsto tu piszą:-) ktoś: to jest egoizm i chyba asekuranctwo, trochę nieciekawie...:-( Wiecie- już jest lepiej, przerażenie znika, dostałem dzis Takiego Cudownie Uśmiechniętego Mmsa...:-) Jesteś Wszystkim i zrobię WSZYSTKO, Kochanie!
  5. Ezo: zrozumiałaś:-), jestem ciekaw... Sam dla siebie- trochę niewyjściowo, ale podobno jestem Starszą Krwią, Magia od poczęcia...
  6. Starsi zwykle źle sypiają, zwłaszcza śmiecie, jak ja. Zakochana: nie daj mu poczuć się śmieciem, draniem, sk......em... Bardzo Cię proszę Nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart:-(
  7. Jestem gotowy czekać do końca życia, choćby na Ostatni Dzień... Ale boję się, że niewiele już dni przede mną:-( Czemu się budzę o 4 nad ranem i Włosy Twoje próbuję ugłaskać? Lecz nigdzie nie ma Twoich Włosów...:-(
  8. Zakochana: myślę, że Kochał i Kocha:-) Moja historia jeszcze bardziej skomplikowana i zawiła, naprawdę trudniejsza, a ja Wierzę Jej i wierzę w Nas:-)
  9. Ezoteryczna: możesz określić, jak długo? Ile Czekania? Nie mogę bez Niej żyć, tak zwyczajnie i oczywiście.
  10. Zakochana: tego nie rób, proszę w jego imieniu... Czekająca: Ona też ma coś ode mnie, myślę, że nie wyrzuciła:-), a ja na pewno nie chcę tego z powrotem:-)
  11. Czekająca: troszkę podobnie, tylko w drugą stronę... Niechcący podsyciłaś moją Nadzieję
  12. Zakochana: mądrzejszy???:-D Nie żartuj, wiek nie ma z tym nic wspólnego:-) "Taktyka" na początek właściwa, tak sądzę, ale nie znam go, mogę się mylić:-(, tylko nie przedłużaj w nieskończoność... Ja jestem wytrwały i od Początku nie miałem i nie mam wątpliwości- tylko Ona, ale u młodszych ode mnie niekoniecznie tak jest... Uśmiechnij się do niego, kiedy będziesz miała okazję...
  13. Zakochana: jestem prawie dwukrotnie starszy od Ciebie... Ale to nie ma znaczenia:-) Tylko nie zacznij mówić mi: "dziadku";-D
  14. Powiedz mu... On czeka na To... Jeżeli jakoś moge pomóc, powiedz... Mam sporo pomysłów i autorytet u młodych mężczyzn.
  15. Zakochana: ja też przez Większość z Czterech Lat nie byłem ostatni... Sytuacja, depresja- zemściły się:-(... Uważam, że nie byłem taki, jak powinienem być:-(... Poprawiam się, ale tak bardzo powoli:-(...
  16. Wiecie, Ona każdego dnia pisze Trzykrotnie, że wciąż mnie Kocha... Nigdy nie potwierdziła, że Kod oznacza litość, albo strach, że coś bardzo złego mogę zrobić... Ezo: mógłbym zapytać o Przeszłe Dni? I jak mam to zrobić? Jesteś rzeczywiście o wiele ładniejsza, niż "nowy nabytek":-)
  17. Ja też... Zakochana: życzę Ci tego z całego serca!... Kocham Ją nieskończenie bardziej, niż do szaleństwa!... I nigdy więcej nikt, poza Nią nie dotknie mnie:-)
  18. But... Gave me, gave me, geve me the Power- and I make Them believe! Lalalalalala... To Suede, słucham właśnie:-) I wake up every day to find Her back again...:-) NO KOCHAM JĄ I TYLE!...
  19. Wiem, że Kobiety mają inaczej, ale ja nie cierpię "patrzeć trzeźwo"- i nie mam zamiaru. Pewnie znacie dowcip o budowie autostrady przez Atlantyk przez dżina?:-)
  20. Nie czuję się na siłach, żeby komukolwiek dawać rady... Ale Ona, mimo, że zraniłem Ją niewiarą:-( i doprowadziłem do wydarzeń, których tylko domyślać się mogę:-(, wciąż Regularnie Odzywa Się, wielekroć rzadziej, niż Kiedyś, ale... Znacząco... Kodem, który kiedyś Razem wymyśliliśmy... I Znaczenia pozostały
  21. Ezo: lepiej nie pytać wielokrotnie o to samo? Dużo kosztuje Cię odczytywanie tego, co mówią karty?
  22. Gosiu: w Nieparyżu i Gdzie Indziej:-(...
×