Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agula78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez agula78

  1. Ja po wizycie u specow. Ortodonta tak mi podkrecil aparat, za teraz cala szczeka mnie boli- a bolalo mie jak juz mi zaczal dlubac w buzi, a on do mnie : To tak , zeby pocwiczyc bol przed porodem :O . U gina wszystko wporzadku, mam rozwarcie na 2 cm. Witaj aprilia1000, mnie dzisiaj sam lekarz sie pytal czy chce miec wywolywany porod w dniu terminu. choc nie mam zadnych zalecen do tego .Chyba chodzi o to , ze tak to umowi sie ze mna na rano w szpitalu i nie bedzia musial zarywac niespodziewanie nocki.BO tutaj porod odbiera lekarz prowadzacy ciaze i musi przyjechac do szpitala jak zacznie cos sie dziac. Mala_mi , moja polozna w czasie pierwszego porodu tez mnie opierniczala , zeby sie nie drzec , bo wtedy traci sie sily.
  2. w pierwszej ciazy 16 na plusie i zeszlo mi 7 miesiecy aby wrocic do swojej wagi, ale nie odchudzalam sie, karmilam piersia 9 miesiecy.Teraz tez +16 :(
  3. elektryczna - ty powinnas napisac TYlLKO 2 kilo mi zostalo!!! Jestes dopiero miesiac po porodzie, wydaje mi sie ze to super wynik. A przy twoich obrotach to pewnie za miesiac bedziesz miala 2 kilo mniej niz przed ciaza :D
  4. ja zasiadam do kompa, a wy wszystkie uciekacie
  5. Wiecie, u mnie tez chyba porod zbliza sie wielkimi krokami, coraz czestsze skurcze, bol w kroczu. Dzis od 5.30 na nogach i do 7 chalupe mialam wypucowana i obad naszykowany. Beja, ja z moja mala tez wysiedze sie na tej lawce w parku, dzisiaj przed poludniem juz 2 godz, a popoludni powtorka, na dodatek nikogo nie ma w tym parku, siedze jak czubek z Kamila, ani do kogo ust otworzyc. ZA 2 godz, do ortodonty- nosze staly aparat, a potem prosto na wizyte go gina- ciekawe co mi powie?
  6. MIlego dzionka wam zycze. Jak pierwszy raz to czytalam to plakalam i smialam sie zarazem, ehh. Pewnie wszystkie jeszcze spicie, a mi sie nie chce isc do lozka jeszcze.
  7. PAMIETNIK Z BRZUSZKA Nieraz zastanawialiście się, co czuje dziecko baraszkujące w brzuchu, prawda? Teraz macie szansę się tego dowiedzieć. Oto specjalnie dla was niezwykła relacja „z miejsca zdarzenia”. Opowieść o tym, jak plemnik przeistacza się w człowieka... Ale jestem padnięty! Gdybym wiedział, że ten wyścig tak mnie wykończy, to pewnie w ogóle bym nie startował. Jednak rozpędziłem się, no i proszę – wygrałem! Podobno w tej konkurencji zwycięzca bierze wszystko. Taka plotka poszła wśród kolegów plemników. Szczerze mówiąc, na razie jestem trochę rozczarowany: nic się nie dzieje! Rozsiadłem się więc wygodnie i czekam. 1. MIESIĄC - Spotkanie z komórką Było tak: tata przez całe popołudnie stał przy kuchni i pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece, żeby zrobić nastrój. Wypili trochę wina. Potem puścili sobie fajną muzyczkę. A później to już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o „swój kawałek podłogi”. Zrobiło się strasznie ciasno. Co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. To się musiało źle skończyć. W pewnym momencie atmosfera stała się tak gorąca, że nie mogliśmy już tego wytrzymać. Nie pamiętam, kto krzyknął „naprzód!”. Nagle wszyscy wystrzeliliśmy jak z procy z zawrotną prędkością. Pierwsze chwile to była dosłownie walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem jeszcze cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był już inny świat. Pochwa, macica i w końcu jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Choć może to złe określenie, bo właściwie trzeba było piąć się w górę. Peleton przyśpieszył. Najsłabsi nie wytrzymywali tempa. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas już tylko kilka tysięcy, a i tak większość była wyczerpana. I właśnie wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości – przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, a udało się tylko mnie. Drugiego miejsca nie przyznano. Po drodze zgubiłem gdzieś ogonek, ale co tam. Coś mi mówi, że warto... 2. MIESIĄC - Jak samotna rybka Narzekałem, że nic się nie dzieje? Przeciwnie, dzieje się aż za dużo. Przede wszystkim nie jestem już przystojnym plemniczkiem. Przypominam galaretkę. Chociaż nie, chyba raczej kijankę. Albo rybkę. Tak. Wyglądam jak mała rybka. Dzisiaj, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Rosnę jak na drożdżach. Wyrosły mi ramionka i nóżki z takimi śmiesznymi paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie niewielkie dziurki. Myślę, że to będą po prostu oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam też kilka osiągnięć. Otóż, udało mi się odczepić od ściany macicy i znowu mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale i tak jest nieźle. Próbuję też otwierać buzię (choć na razie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam już serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, ale pulsuje jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Skórka jest cienka jak pergamin, więc wszystko widać jak na dłoni. Mam już kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. Przyznam się wam, że to strasznie męczące. Najgorsze jest to, że odwalam tu taką robotę i nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Zresztą, wcale nie jestem pewien, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu. Halo! Jestem tu! 3. MIESIĄC - Ujawniam się Mama już wie. Postarałem się o to. Jakich metod użyłem? Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, obrzmienie piersi, zachcianki, trądzik... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale trzeba było dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją matką. Musi o siebie zadbać. Moja strategia, choć kontrowersyjna, już przyniosła pierwsze efekty. Mama rzuciła palenie i zaczęła więcej odpoczywać. Przestała też wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Na dodatek te okropne dżinsy. Nie znoszę ich! Co z tego, że mama rozepnie jeden guzik? Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni. W końcu zaczynam przypominać człowieka. Mam wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa ciągle jest jakaś nieproporcjonalnie duża. Za to twarz – poezja. Wyraźna szczęka, podbródek i całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze nie ma, ale są już dziurki. Podsumowując: niezły ze mnie przystojniak. Mama jeszcze o tym nie wie, ale wam już mogę zdradzić tę tajemnicę: jestem chłopcem. Właśnie wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie). Spodziewałem się tego. Z moją wybujałą ambicją i wielkimi wymaganiami chyba nie nadawałbym się na dziewczynkę. 4. MIESIĄC - Ćwiczę i robię się mądrzejszy Powoli oswajam się z sytuacją. Nie mogę narzekać. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc spaceruję, ile mogę. Jedyny minus to niewiele atrakcji. Z nudów zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Od czasu do czasu łyknę sobie też trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. Nie jest to może pitna czekolada, ale i tak smaczny. A więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się śmiesznym meszkiem. Mam już brwi i pierwsze cienkie włoski na głowie. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwna sprawa, co nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może mu się kiedyś w życiu przydać. ň propos ćwiczeń. Nauczyłem się już wydymać policzki i marszczyć czoło. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w lustro. Czuję, że w robieniu min jestem absolutnie bezkonkurencyjny – mam taki śmieszny zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a już cały staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero co odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jak bardzo jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś w ogóle potrzebne są moje odciski palców? 5. MIESIĄC - Potrzebuję czułości W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam! Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuchuję. Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć. 6. MIESIĄC - Mieliśmy wypadek Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i pociągać za pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju „dla dzidziusia”. To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda, czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła się wykazać tacie. Ale ona osobiście musiała sprawdzić, czy wszystkie rogi są dobrze pomalowane. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zacząłem czuć się dziwnie. Było mi zimno i nie mogłem się poruszać. Tata natychmiast zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle przestraszyła, bo ciągle leżymy sobie na sofie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. I tak mam dużo roboty. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki. 7. MIESIĄC - Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę”. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. MIESIĄC - Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!”. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. MIESIĄC - Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!”. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat. | ()
  8. boze , jakie sliczne sa wasze malenstwa Martusia wracaj szybko do sil !! Ja mam mieszane odczucia , z jednej strony chcialabym aby Gabryska juz wyszla, z drugiej niech jeszcze troszke poczeka. A od wczoraj mecza mnie czeste, lecz nie bolesne skurcze. Jutro mam wizyte u gina. ciekawie co powie? Ale cos mi sie zdaje, ze nie poczeka do przyjazdu babci.
  9. trzymaj sie, lekkiego porodu zycze daj znac jak wrocisz
  10. Malinka, twoje dwie panny sa przecudne, jaka jest roznica wieku miedzy nimi? Jak Zuza reaguje na mlodsza siostre? Powiem ci , ze ja sie troche obawiam, czy Kamilka nie bedzie zlosliwa co do malej.
  11. Malinka, Kamilka 22 czerwca skonczy 2 latka, ale wyglada jakby miala ze 3. Poszla chyba w tate, bo ja niecale 160cm w kapeluszu. Elektryczna musi cie najpierw gin zobaczyc, bo wiesz to tak jak z tym tamponem :P . trzeba odczekac 6 tygodni od porodu. Powiem ci, ze mi po pierwszym porodzie dluuuugo sie nie chcalo, dobrze ze lekarz kazal mi poczekac 10 tyg. to mialam dobra wymowke
  12. Gratulacje!!!!! POzdrow zonke od nas wszystkich , niech szybko do nas wraca! Wiecie co, w pierwszej chwili pomyslalam , ze elmirka wrocila juz z porodowki i sama to pisze :P Lece zobaszyc zdjecia !!!!
  13. widac kazdy szpital ma swoje zasady, pare moich kolezanek rodzilo w innych szpitalach na terenie Chicago , ale zazwyczaj mialy takie same warunki. Jak lezalam na patologi ciazy pare dni i wtedy mialam sale 2 osobowa
  14. Martusia GRATULAJE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wracajcie do siebie jak najszybciej Ciekawe jak tam Elmirka?
  15. Mi od slonca zrobily sie zolte plamy na czole i nosie :O , brzydko to wyglada i ciekawe kiedy zejdzie
  16. surfitka, a jak to wyglada w twoim szpitalu?
  17. Sala jest pojedyncza i od smego poczatku , az do wyjscie przebywa sie w jednej sali. w czsie porodu zwoza calu sprzet na wozkach, wyciagala lampy z sufitu, po porodzie wszystko sprzataja , nie zmieniasz nawet lozka, bo jest jakos specjalnie rozkladane i zostawiaja cie z dzidziusiem , jezeli wszystko odbylo sie bez problemowo
  18. tez tak bym chciala, w sobote mama przyleci a ja moge w niedziele jechac na porodowke W szpitalu byly bardzo dobre warunki , u mnie sprawe skopala troche lekarka, ale pomijajac to... Lewatywy mi nie robili i nie slyszalam nic na ten temat od kolezanek , krocze mialam nacinane i na dodatek po 4 dniach szwy mi poscily :(
  19. ja wg usg termin mam za 10 dni, ale jak pisalam kiedys , chcialabym wytrzymac do 22
  20. A mi wydaje sie , ze rosna mi wolniej i slabsze , na nogach wystarczy jak ogole raz w tygodniu , przed wizyta u gina :P ,
  21. monika , a to twoje pierwsze dziecko? Bo podobno u wielorodek nie koniecznie brzuch opada przed porodem. Moj tez przypomina pilke do kosza i wszyscy pytaja sie czy bede miec chlopczyka, a pokazalo nam ze ma byc coreczka. Surfitka , dobrze nam z ta klima, co :D , ale przy tej wilgci tutaj to ciale czuje sie jak na saunie
  22. Znajoma ( mama dwojki) stwierdzila parzac na moj brzuch, ze pewnie sie w tygodniu rozpakuje,
  23. Melania GRATULACJE!!!!!!!!! Gosia 29 - trzymam kciuki za jutrzejszy dzien! Wczoraj odwiedzili nas znajomi z dziecmi, lacznie z moja Kamilka 3-je dwulatkow i 2-je 6 latkow, wiec bonanza niezla w domu, na dodatek takie goraco , ze nie dalo sie ich wyslac na zewnatrz. Ale musze sie pochwalic , ze moj maz stanal na wysokosci zadania-zajal sie grillem, goscmi, dziecmi i nawet wysprzatal chalupe po imprezie , a ja siedzialam i pachnialam :P , a najwazniejsze , ze wypil tylko 2 male piwka , a potrafi dopompowac przy jakiejs okazji :O
  24. kurcze, ja to jakas analfabetka jetem, nawet nika nie umiem poprawnie wpisac :O
  25. do nas przyjezdzaja dzis znajomi z 2 dzieci, na grilla i na mecz prawde mowiac to niezbyt mnie to cieszy, bo wolalabym polezec i pobyczyc sie dzis
×