koczelada
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez koczelada
-
witam Ja też mam bóle szyji w zależności jakśpię. Wiem że jestem dopiero tydzień po operacji, ale już zauważyłam tą zależność. Jak ułożę się dobrze i szyja nie boli to bolą mnie kręgi szyjne. niestety trzeba to przeżyć. Najlepiej jest jak śpię na wznak, wtedy nie odczuwam bólu ale ja taknie lubię. W gardle czuję wielką kluchę, myślę że to po intubacji lub obrzęk w środku na coś uciska. Rana bardzo ladnie się goi prawie już nie mam strupków, tylko w miejscu cięciamam stwardnienia, czy to ustąpi? Boję się jeszcze rozglądać we wszystkie strony bo wbiłam sobie do głowy że coś mi się tam w środku naruszy. Taka moja fobia ale muszę się z nią uporać. Jeszcze jedno powiedzcie mi czy to jest normalne że nie dostałam żadnych leków? Jestem tydzień po operacji a nie przyjmuję nic. Wapń to wiem że jest w porządku bo w dniu wypisu był ok a żadnych dolegliwości z nim związanych nie mam. Ale co z hormonami? pozdrawiam
-
Ludzie trochę wyluzujcie. Rozumiem że was nerwy dopadają, sama to przeszłam i też wyżywałam sie na kim się dało. Teraz wiem że nie warto było. Moja operacja przebiegła książkowo, bez zadnych komplikacji. Nie minął jeszcze tydzień a ja już chodzę na spacery, na poranną kawę do sąsiadki a głos mam taki jak przed operacją. Zebyście słyszały mnie jak Polska grała z Austrią. Sensacji z wapniem jak narazie też nie mam, nawet żadnych leków nie przyjmuję. I gdyby nie to że chodzę z podniesionymi ramionami ( sa już prawie na swoim miejscu) i pochyloną głową no i mam opuchniętą szyję nie pamiętałabym o tej operacji. DACIE RADĘ NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY JAK GO MALUJĄ. Wiem, wiem tydzień temu też robiłam w majtki ze strachu, ale mam nadzieję że jak przeczytacie że komuś się udało to łatwiej zapanujecie nad nerwami . Mi to pomagało. Pozdrawiam wszystkich oczekujących na operację, korzystajcie z życia i nie martwcie się . Będzie dobrze
-
Do Eleonora Jak już pisałam moja mama leżała w Redłowie na onkologii około 10 lat temu. Ty napewno trafisz nachirurgię więc to nie to samo. Jeżeli zaś chodzi o onkologię w redłowie to warunki byłu tam bardzo dobre, nazwisk lekarzy zbytnio nie pamiętam. Z resztą i tak nic by ci to nie dało. Mama była na naświetlaniach przez około 3 miesięcy i mimo choroby czuła się tam bardzo dobrze. Było to jednak inne leczenie i inny rak więc nie możemy tego perównywać. Moja ciocia zaś miała operację nachirurgii onkologicznej w Akademii Medycznej w Gdańsku i operował ją dr Kopacz, ponoć najlepszy na Pomorzu chirurg jeżeli chodzi o raki, ale też nie był to rak tarczycy więc trudno mi jest ci doradzać. Prawdę mówiąc gdybym miała stwierdzonego rak tarczycy to pojechałabym do Gliwic lub właśnie do dr Kopacza. Nie wiem tylko czy ten dr jeszcze tam operuje bo było to pare lat temu a ja się teraz nie dowiadywałam, gdyż nie stwierdzono u mnie zmian złośliwych. W końcu zdecydowałam się na mały powiatowy szpital w Lęborku i jak narazie to jestem zadowolona. Pozdrawiam
-
Dzieki za pozdrowienia Do MarekGd Nadal interesuje mnie ten endo. Podaj numer tel. i gdzie przyjmuje. Z prawego płata niezawiele mi usunieto, więc jest nadzieja, że to co pozostało zacznie pracować za cały gruczoł i obejdzie się bez przyjmowania leków. Narazie nic nie biorę.Czuję się też dobrze. Wczoraj chciałam się przekonać jak mnie tak naprawdę boli ta szyja po operacji. Nie wzięłam żadnych leków przeciw bólowych bo myslałam że są mi już nie potrzebne. Około godz. 23 dopadł mnie taki ból ze się zwijałam. Chciałam być twarda ale jakoś nie wyszło. Mąż zadzwonił po sąsiadkę ( pielęgniarkę) która zaaplikowała mi ketonal no i spałam jak mała dzidzia. Dzisiaj nie eksperymentuję biorę przeciwbólowe jak kazali. do tych co są przed operacją Nie bójcie się, wszystko będzie ok. Wiem że nerwy same przychodzą , ale zajmijcie się czymś. Odsuńcie myśli od operacji. Naprawdę dacie rade. A co do pomocy dla osób które zachorowały na raka, to jak moja mama zachorowała i leżała na oddziale onkologicznym w Redłowie, to miała ona zapewnioną pomoc psychologa. Przychodził do pacjentów na oddział w wyznaczonych dniach a jak ktos potrzebował go częściej to przychodził na wezwanie. Nie wiem jak jest teraz bo moja mama była na tym oddziale około 10 lat temu. pozdrawiam
-
Witam wszystkich! W końcu dotarłam do domu. Ze szpitala wyszłam dzisiaj rano ale była do tej pory u teściów. Mówię wam teściowa to może być czasami jak skarb. Zajmowała się moimi dziećmi i rocznym synkiem mojej szwagierki no i mną. Dostałam pyszny rosołek i cały dzieńwylegiwałam się na kanapie. Operację zniosłam bardzo dobrze, bez żadnych wymiotów po narkozie nawet do toalety chodziłam sama. Właściwie pierwszy raz to przy pomocy męż a potem to już sama. Na pooperacyjnej leżałam 24h a potem na zwykłej sali, na którą sama poszłam. Na wypisie napisano mi że operacja przebiegła prawidłowo bez żadnych komplikacji, Został usuniętycały lewy płat oraz część płata prawego tak na wszelki wypadek. W czasie badania histo. śródoperacyjnego raka nie stwierdzono. Jestem na razie na lekach przeciwbólowych i nie jest źle. Poziom wapnia i fosforu w normie czyli nie muszę narazie nic przyjmować. W przyszłym tygodniu mam wizytę u endo na którą mam zrobić powtórne badania wapna i fosforu. Głos jest w porządku od razu mówiłam swoim głosem. Przełykanie sprawia mi ból ale na skutek intubacji. Teraz jest już lepiej ale w pierwszy dzień połknięcie śliny było niemałym wyczynem. Cieszę się że zdecydowałam się na Lębork, byłam blisko domu i bliscy mogli mnie odwiedzić. Operował mnie sam pan ordynator. Nawet zbyt mocno mnie nie rozcieli. Mam cięcie wielkości tylko mojej tarczycy a że nie była powiększona to nie jest to zbyt wielki uśmiech. Wiadomo szyja jest jeszcze jak u hipopotama: równa z głową i pofałdowana, ale to opuchlizna i już powoli zchodzi. Ludzie jestem kolejnym dowodem , że nie ma się czego bać. Pozdrawiam was bardzo serdecznie. Przerażona dziękuję,że o mnie pamiętałaś.
-
Witam wszystkich! W końcu dotarłam do domu. Ze szpitala wyszłam dzisiaj rano ale była do tej pory u teściów. Mówię wam teściowa to może być czasami jak skarb. Zajmowała się moimi dziećmi i rocznym synkiem mojej szwagierki no i mną. Dostałam pyszny rosołek i cały dzieńwylegiwałam się na kanapie. Operację zniosłam bardzo dobrze, bez żadnych wymiotów po narkozie nawet do toalety chodziłam sama. Właściwie pierwszy raz to przy pomocy męż a potem to już sama. Na pooperacyjnej leżałam 24h a potem na zwykłej sali, na którą sama poszłam. Na wypisie napisano mi że operacja przebiegła prawidłowo bez żadnych komplikacji, Został usuniętycały lewy płat oraz część płata prawego tak na wszelki wypadek. W czasie badania histo. śródoperacyjnego raka nie stwierdzono. Jestem na razie na lekach przeciwbólowych i nie jest źle. Poziom wapnia i fosforu w normie czyli nie muszę narazie nic przyjmować. W przyszłym tygodniu mam wizytę u endo na którą mam zrobić powtórne badania wapna i fosforu. Głos jest w porządku od razu mówiłam swoim głosem. Przełykanie sprawia mi ból ale na skutek intubacji. Teraz jest już lepiej ale w pierwszy dzień połknięcie śliny było niemałym wyczynem. Cieszę się że zdecydowałam się na Lębork, byłam blisko domu i bliscy mogli mnie odwiedzić. Operował mnie sam pan ordynator. Nawet zbyt mocno mnie nie rozcieli. Mam cięcie wielkości tylko mojej tarczycy a że nie była powiększona to nie jest to zbyt wielki uśmiech. Wiadomo szyja jest jeszcze jak u hipopotama: równa z głową i pofałdowana, ale to opuchlizna i już powoli zchodzi. Ludzie jestem kolejnym dowodem , że nie ma się czego bać. Pozdrawiam was bardzo serdecznie. Przerażona dziękuję,że o mnie pamiętałaś.
-
Panie jestem pod wrażeniem. nie znacie się na piłce nożnej ale kibicować będziecie. Jest mało prawdopodobne że wygramy, ale jakby to było świetnie Jakby się Grunwald powtórzył. Marku a gdzie przyjmuje ten twój endo. Co prawda ja swojego nie narzekam od razu jak moja pani doktor zobaczyła moje usg mówiła o usunięciu tego. Ironią losu jest to że moja teściwa też ma jakieś guzy na tarczycy, prawdopodobnie torbiele i jest obserwowana. Nie ma zaufania do endo no i chętnie by zmieniła. Jeżeli chodzi o mnie mi do tej pory zależało na badaniach i skierowaniu na operację. Zobaczymy jak będzie później, może razem z teściową będę szukać nowego endo. Marku jakbyś mógł podać jakieś namiary. Do Gdańska nie mam daleko. Ja też jestem zdania żeby zawczasu usuwać zmiany, które potem i tak skończą pod nożem. ważne jest to zeby zrobić to zanim guz się zezłośliwi. Moja endo powiedziała mi że mój guz to nie rak ale jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Może zmienić się w raka za miesiąc. za 5 lat rownie dobrze wcale , ale po co ryzykować? od razu wyciąć , wywalić i zapomiec. Fakt że będą te wszystkie pigułki i będzie się trzeba pilnować, ale będziemy normalnie funkcjonować. Cukrzycy też sobie jakoś radzą i nie narzekają. Jak się okaże że jutro znowu z jakiegoś powodu np. lekarz popadnie w depresję po meczu i nie będzie w stanie operować, przełożą mi operację to się wścieknę. Gdyby nie ta przesuwa jutro pewnie byłabym w domku z pięknym uśmiechem na szyi. Pozdrawiam was idę szykować się do szpitala. PA PA PA.....
-
Jesteście wszyscy fantastyczni. Może utworzymy klub " podwójnie uśmiechniętych" tak jak "amazonki"? Dużo łatwiej przejść przez to wszystko mając wsparcie osób które borykają się z tymi samymi problemami. Rodzina jak to rodzina wspiera, martwi się, stara się jakoś pomóc ale ktoś kto ma te same obawy, przeszedł to samo, ten sam strach jest wstanie jest w stanie tylko jednym słowem tak podnieść na duchu jak nikt inny, choćby to była nie wiem jak bliska osoba. Dziękuję wam za to oraz za wiedzę którą dzięki wam posiadam. Wiem o co pytać lekarzy jak delikatnie można doktorowi coś zasugerować i w rezultacie wiedzieć co się tak naprawdę dzieje. jest dzisiaj pięknie od rana wyleguję się na słońcu, dzieciaki latają na strojach i jest fajnie. Żal mi jutrzejszego dnia, ale niestety zdrowie ważniejsze. Trzymajcie się cieplutko
-
Jesteście wszyscy fantastyczni. Może utworzymy klub \" podwójnie uśmiechniętych\" tak jak \"amazonki\"? Dużo łatwiej przejść przez to wszystko mając wsparcie osób które borykają się z tymi samymi problemami. Rodzina jak to rodzina wspiera, martwi się, stara się jakoś pomóc ale ktoś kto ma te same obawy, przeszedł to samo, ten sam strach jest wstanie jest w stanie tylko jednym słowem tak podnieść na duchu jak nikt inny, choćby to była nie wiem jak bliska osoba. Dziękuję wam za to oraz za wiedzę którą dzięki wam posiadam. Wiem o co pytać lekarzy jak delikatnie można doktorowi coś zasugerować i w rezultacie wiedzieć co się tak naprawdę dzieje. jest dzisiaj pięknie od rana wyleguję się na słońcu, dzieciaki latają na strojach i jest fajnie. Żal mi jutrzejszego dnia, ale niestety zdrowie ważniejsze. Trzymajcie się cieplutko
-
witam wszystkich Nie było mnie na forum zaledwie dwa dni a tu tyle wpisów. Jestem w domu na przepustce. Operacja nie odbyła się dzisiaj, została przełożona na poniedziałek. Do szpitala wracam w niedzielę po południu, a operowana będę w poniedziałek o 8.30. Po tym jednym dniu leniuchowania na oddziale to tak właściwie stres związany z \"podrzynaniem gardła\" mnie opuścił. Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze leżałam na sali z panią, która była po takiej samej operacji i była na drugi dzień naprawdę w dobrej formie, a po drugie stres zamienił się na złość spowodowany jej przełożeniem. Jak was tu dzisiaj czytałam, mimo tego że przez chwilę było trochę nerwowo to tak mi się miło zrobiło. Dzięki, że o mnie pamietacie. Wiecie co jest zaskakujące? Nie martwie się jak przetrwam niedzielny wieczór w szpitalu, tylko martwię się czy trafię na sali na panie które zechcą oglądać ze mną mecz Polska-Niemcy. Jeżeli nie to będę musiała się przenieść do męskiej sali, chociażby na ten mecz. Pozdrawiam was wszystkich bardzo gorąco.