HALLS
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
HALLS dołączył do społeczności
-
Idalko, dziekuję kochana! Tak pamietam Ciebie z początków pobytu mojego tutaj. Minęło około roku i 8 miesięcy. Kupa czasu. Pamiętam też jak Eks znając mój nick podczytywał to co piszę tutaj. Jak on biedny zareagował nerwowo, jak przeczytał Twój post, w którym dość dosadnie wyrażałaś się na temat mężczyzn postępujących podobnie jak On. Powiedział, że w ogóle się z tym nie zgadza i że przecież on nie jest takim złym człowiekiem. Teraz też może mnie podczytuje, ale mam to w du*ie głęboko. Bez Was nie dałabym rady i dlatego tu jestem. Wzruszyłam sie bardzo, czytając Twój tekst. dziękuję za pamięć. U mnie dzisiaj lepiej. To moje podnoszenie sie po upadku trwa juz duzo szybciej i mam nadzieję, że tak jak piszesz Idalko to tylko etap i uda mi się byc inną - kochająca siebie kobietą. Reszta się ułozy.
-
Ewo, żal mam i to b. duzy własnie do samej siebie. Ale fakt, że on już ma którąś z kolei kobietę powoduje, że pytam samą siebie, czy ja jestem tak beznadziejna i brzydka, że on woli właśnie je a nie chciał być ze mną - takie jest obecnie moje myslenie. Coś strasznego. Jestem właściwie dojrzałą kobietą a myslę jak Kasiunda, którą sama krytykowałam. Ide szukać tego tekstu o wybaczaniu.
-
Ewuś, dziekuję Kochana! Ja wiem, że nie chciałabym z nim juz być. Przy nim czułam sie źle. Nie wiem nawet co się stało, co mnie skłoniło, żeby wyjść za niego za mąż. Pamietam, że jeszcze jakiś czas przed ślubem On mi powiedział, że nie czuje \"iskry\". Najogólniej rzecz biorąc, chodziło mu o brak fizycznego pociagu w stosunku do mojej osoby. Po jakimś czasie jednak oświadczył się, a ja go przyjełam. Zła jestem na siebie bardzo za to. Na początku naszej znajomości nie traktował mnie wcale jakoś wyjątkowo. Po prostu był. Później, pierwsze lata małżeństwa był miły, troskliwy, ale ciągle próbował mnie zmieniać fizycznie. Jak to mnie bolało i nadal boli. Myslę, że jak wybrał sobie te koobieta i do niej czuję \"iskrę\" to może nawet im cos z tego wyjdzie. Ale to nie mja sprawa - mój mózg to wie, a dusza sie męczy, a dlaczego - nie mam bladego pojęcia.
-
Ale jest mi cholernie źle. Nie potrafię się odseparować od Ex. Nie umiem nie myśleć. Okazało się, że prawie już mieszka z kobietą i jej 12-to letnim synem (nasz ma 3 latka). Są prawie jak rodzina. Świeta spędzili razem. Teraz mają jechać na feria na narty (to mi Ex powiedział w związku z faktem, że nie będzie mógł zająć się w weekend dzieckiem). Wiem,że juz po rozwodzie, wiem, że znał tę kobietę dużo wcześniej przed rozwodem, a jest mi źle. A moje poczucie wartości leży na ziemi i kwiczy. Czuje sie gorsza, brzydsza, nieporadna i ...... O matko jaki ze mnie ciężki przypadek.
-
Chciałam jeszcze dodać, że byłam b. spokojnym i grzecznym dzieckiem. Tzn. teraz tak mówi moja mama, że ona właściwie żadnych problemów ze mną nie miała. Zawsze dobrze się uczyłam, nie miałam okresu buntu, zawsze grzeczna miła córeczka, kóra chyba dlatego ciągle dostawała po dupie (w przenośni). Pamiętam, jak moja mama coś mi zarzucała, czy krzyczała na mnie, ja siedziałam cicho ze spuszczoną głową. Ona wtedy mówiła, broń się, a nie milcz. Jak zaczęłam sie bronić, to znowu było: nie pyskuj, jak ty się do matki odnosisz. To nawet do dzisiaj trwa. Mama twierdzi, że ona może do mnie np. nie dzwonić, albo może mnie skrytykować, ale ja juz nie mam tego prawa w stosunku do niej, bo ona jest matką a ja dzieckiem.
-
Ewuś, Twoi synowie mają wielkie szczęście. Swoja mądrością i świadomością i przede wszystkim miłością dajesz im największy kapitał jakie dziecko może dostać, który będzie owocował w ich dorosłym juz życiu. Teraz sobie przypomniałam jak moja mama ciągle mnie krytykowała. Aż mi się niedobrze zrobiło. Do tego stopnia :-( Krytyka dotycząca wszystkiego, poczynając od ważnych spraw do tych pierd*ł: że się źle odezwałam, że sąsiadka do nas przychodzi i widzi; że ja ciagle siedzę za biurkiem tzn., że jestem kujonem, bo jej córki tyle nie siedzą; że za duzo czasu poświęcam na plastykę, że są ważniejsze rzeczy w zyciu niz rysunki; że jestem tęga. ORZESZKU***!!!!!!! Ratunku!!!!!!! U mojej mamy to krytykowanie dotyczy wszystkich i wszystkiego (mój brat tego doświadcza również). Chociaż muszę przyznać, że to natężenie jakby maleje. Może dlatego, że moja mama zdobyła juz jakąś mądrość życiową, a może też dlatego, że już potrafię się w wielu sytuacjach wybronić. Ale ten mój krytyk wewnętrzny często nie daje mi spokoju.
-
Szklanko, a czy mogłabyś w jakiś przystepny sposób opisać na czym polegają te ustawienia? Chcę się na to zapisać. Warto? Ja ciagle jade na lekach antydepresyjnych, ale planuję je pomału odstawiać.
-
Właśnie Ewo, dzięki uwolnieniu sie od Exa wyzbyłam się obawy przed oceną mojego wyglądu, tzn. prawie sie wyzbyłam, bo cholera mam jeszcze takie pozostałości, że gdy spotykamy się przy tym jak zabiera syna do siebie, to zawsze mam gdzieś w głowie, że on ocenia mój wygląd. I nawet nie myliłam się, bo powiedział mi niedawno, o niedopasowaniu moich butów do kurtki. A ja :-( nie popisałam sie błyskotliwością i zaczęłam dociekać co tu jest nie tak zamiast rzucić, że to nie jest jego problem. Ale nic, pracuję nad sobą, ciągle pracuję.
-
OK, super super sprawo, jeszcze Cię zaszczycę odpowiedzią Na Sympatii byłam w okresie gdy odkryłam, że mój jeszcze mąż właśnie tam szuka (i znajduje) swoje kochanki. A to ja nie chcę stamtąd nikogo. jeszcze bym trafiła na mojego EX ;-)
-
Szklanko, ja też tak chcę :-) Gdzie takich mężczyzn można spotkać ;-) (Próbowałam kiedyś na Sympatii (portal randkowy), ale nie mam szans, bo znacznie odbiegam urodą od preferowanego tam przez mężczyzn kanonu urody w stylu sex bomy. Juz krótkie włosy mnie dyskwalifikują ;-)
-
Szklanko, Coś pięknego to określenie: SUPEROWE DZIECKO :-) Moje też jest superowe.
-
I jeszcze jedno, moje olśnienie właśnie przed chwilą nastapiło po wypowiedziach Szklanki, Ewy i Mrowkowskiej. Dziewczyny, ja juz naprawde nie moge sie dziwic, że mi to małżeństwo nie wyszło. Zobaczcie: Mój Ex: typowy narcyz, myślący tylko o swoich potrzebach, mówiący tylko o swoich poczynaniach, planach, aż do zanudzenia; wogóle nie umiejący słuchać. Ja: przewrażlwiona, o nad wyraz rozwiniętej empatii; w mig odgadująca nastroje innych; stawiająca siebie na ostatnim miejscu, po dziecku i mężu; czytającach w myślach innych osób; źle o sobie myśląca, uważająca, że fakt posiadania całkiem wartościowego faceta u boku dodaje wartości jej samej; zachwycająca się męzem i wtórująca mu w jego zachwytach nad sobą (blee). O Boże jak to wyglądało, flaki z olejem! W tym związku to chyba Ex był normalny a ja toksyczna. On siebie kochał, ja nie :-(
-
Ewo, Jak ja bym chciała móc napisać o moim Ex\" Może to i miłość do kobiety tak go odmienia, (...) Oby tylko kobieta, którą pokochał była również tak samo świadoma jak On, albo, zeby On zdołał jej to przekazać i żeby Ona była gotowa to w siebie przyjąć... Ja im tego życzę z całego serca... \" czego trzeba sie wyzbyć, żeby ja mogła tak napisać o moim Ex. Nie jestem jeszcze tak zaawanasowana ja Ty Ewo, czy Mrowkowska lub Szklanka. Wiem jednak, że dużo chyba jeszcze musi minąć, żebym i ja zyczyła mojemu Ex takiej prawdziwej miłości. I sama nie wiem czemu - jestem psem ogrodnika?
-
Do \"do Halls\", Dzięki juz zdążyłam poszperać w necie. Więszość z przypisywanych narcyzowi cech można przypisać mojemu Ex. Ale to juz nie mój problem. Moim problemem jest to, dlaczego ja wiążę się z takimi osobami :-( (Mój poprzedni około 8 letni zwiazek, tez był toxyczny. Tamten facet, też narcyz). Co mną kieruje, że takich mężczyzn wybieram. Present, Szklanko, Ewa w raju i inne kobietki prosze napiszcie, jesli podejrzewacie co powoduje moją potrzebe bycia z takimi ludźmi? :-(
-
Szklanko, To, że on jest narcyzem i to \"silnym\" powiedziała mi psycholog (najpierw nasza wspólna, później tylko moja). Ja sama tego tak nie odbierałam wcześniej, nie zastanawiałam się. Potrzebowałam tej jego, jak to wtedy odbierałam, pewności siebie - tak ja napisałaś. Zawsze byłam mało pewna siebie, nieśmiała. On miał mi to zrekompensować. Teraz już wiem, gdzie muszę szukać własnej wartości ;-) Z opowiadań Ex-a o poprzednich jego kobietach, to on po pewnym czasie zachowywał się się w stosunku do nich, tak jak w stosunku do mnie ostatnie 1,5 roku małżeństwa. On zawsze miał być na 1szym miejscu. Empatia dla niego to słowo nieznane. Ranił je, tak jak mnie. A jak jest teraz nie wiem i nie chcę wiedzieć. Może zależy to od kobiety, z którą jest. Może trafi mu się bardziej narcystyczna niż on :-) Nie miałam pojęcia, że narcyzm bierze się niepewności siebie. Ja cały czas odbieram Ex jako niesamowicie pewnego siebie, wręcz zadufanego.