gappa2
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gappa2
-
hej.mam dzis koszmarny dzien.wczoraj bylam pierwszy dzien w pracy po urlopie.w ogole taki dol mnie zlapal.mowilam sobie ze jak wroce to koniec zamartwiania sie ale dupa z tego. zrobilam glupia rzecz bo napisalam wczoraj do niego, co slychac i to wszystko.on tez juz wrocil z urlopu, byl u rodzicow.napisal ze ma zamiar sie wyluzowac i pil wczoraj sam w domu...juz pozniej sie nie odezwal.strasznie mi go brakuje.
-
wiem ze u mnie seks nie byl na pewno na zasadzie wykorzystania sytuacji bo on jest strasznie staroswiecki jesli chodzi o te sprawy.ale jesli potem potrafil znow sie nie odzywac i nie martwil sie o to co ja czuje to teraz niestety odczuje moj brak i jesli zateskni to ok. a jesli nie-to znaczy ze nie ma co sobie nim glowy zawracac.
-
wiesz gdyby wlasnie nie chcial to bysmy wcale sie nie widzieli, koniec to koniec.
-
listonoszu, myslisz ze jesli ktos chce nawet tylko dla seksu spotkac sie, lub co jakis czas tak po prostu sie spotkac to moze to byc wlasnie w ten sposob ze sprawdza czy ja jeszcze czekam, czy ja czuje jeszcze cos do niego? i takie sporadyczne smsy co jakis czas/
-
i bylo 1000 razy lepiej niz jak bylismy razem.serio
-
a to u nas juz to bylo...
-
juz nic nie wiem.ale gdyby chcial zerwac kontakt i ialby mnie zupelnie gzdies to od zerwania do dzis bym nawet go nie widziala i nie slyszala.wiec to wszystko jest dziwne dla mnie.dlatego zrywam kontakt, i co bedzie zobaczymy.
-
poza tym skoro tyle czasu minelo to ja watpie w to zeby nagle zmienil zdanie.wiem za czasem dlugo trwa rozstanie, nawet jesli ludzie sie kochaja.roznie to bywa.moze on wlasnie musi miec spokoj zeby sobie wszystko poukladac? u nas wiele sie dzialo.po klotni kiedy doszlo do rozstania spotykal sie z byla, twierdzil ze ja kocha itp.potem ze specjalnie mi to powiedzial zebym dala spokoj chociaz naszym znajomym mowil ze to chodzi o nia.zerwal zareczyny, odwrocil sie ode mnie zupelnie a jak cos chcial to zawsze bylam ja.wiem ze jezdzil do tej bylej.jak teraz tam jest to nie wiem.kiedys tez mowil ze z kims sie spotyka ale ze to tylko podpucha byla zeby mnie sprawdzic.no takie mialam z nim jazdy ze sama juz nie wiem co jest prawda a co nie.dlatego chyba najlepiej sie wycofac i zobaczyc co bedzie.
-
ulusia moj mi nic takiego nie mowil.byl zimny, jak kamien. chyba chodzilo mu tylko o wykorzystanie sytuacji i tyle.kiedys prosilam zeby powiedzial mi w twarz ze mnie nie kocha, odwrocil sie i powiedzial -nie kocha Cie.wiec wyszlam i tyle go widzialam. ostatnio pisal zebym kogos sobie znalazla, ze powinnam z kims sie spotykac bo on sie spotyka...wiec on juz raczej nie wroci zgrywa twardziela, z reszta sam powiedzial ze minelo juz tyle czasu ze uwaza ze moze kogos miec i ja tez powinnam tak zrobic.wiec po pol roku takiej hustwaki zdecydowalam sie odseparowac od niego.i nic to nie daje.caly czas jest cisza
-
bylo tak ze spotykalismy sie po rozstaniu praktycznie co 2-3 tygodnie, a to pogadac a to on mial jakis problem no i wychodzilo tak ze wyladowalismy kiedys tam w lozku po czym on nastepnego dnia mowil ze nie mozemy byc razem a potem znow a to jakies spotkanie, a to ja mu cos zalatwialam ale juz nic nie bylo.wiec teraz postanowilam zamilknac zeby zobaczyc czy on cos zrobi
-
o co chodzi z tym "zlotym numerem"
-
na pewno nie chce zadnego ukladu.i tak bylo cos w tym stylu od naszego rozstania.ale czy nie jest za pozno zeby cos zmienic?teraz zmadrzalam i cierpie w milczeniu...moze cos do niego dotrze nie chce generalizowac facetow.Ci ktorzy tu pisza wiem ze maja podobnie jak m.ale co z tymi ktorzy porzucaja?wydawac by sie moglo ze sa z kamienia a to niemozliwe, po prostu kryja sie z uczuciami.ale dlaczego?
-
no i rzeczywiscie u kobitek jest tak ze trudno nam milczec, czekac, byc cierpliwymi...faceci tak potrafia. no wlasnie panowie, czy nawet jesli zalezy wam na kims to potraficie tak sie do tego zdystansowac? nie odzywac sie i milczec? bo ja nie wiem jak mam to wszysto rozumiec.te oj ma takie dziwne fazy-raz jest super, mile pisanie a potem znow jakies jazdy.pytam czy chce miec kontakt chociaz przyjacielski to on sie nie odzya-az tak ma mnie w dupie/
-
u mnie to juz pol roku.nigdy nie mowil ze mnie nadal kocha tylko za kazdym razem kiedy sie widzielismy padaly slowa ze nie mozemy byc razem.potem ze niby kogos poznal itp.ale wciaz byl ontakt.od 2-3 tyg.jest cisza.bo ja nie probowalam znow pierwsza nawiazywac jaiegos kontaktu.gdyby u zalezalo to by zareagowal... a tu nic
-
ja tez mysle ze pewnie sie jeszcze odezwie...
-
fz moze pisze tak bo nie ma zadnej reakcji z Twojej strony i sama chce cos przez to osiagnac...taki akt desperacji
-
ulusia wiec ja tez nie rozumiem takiej sytuacji, ze kocha a potzrebuje czasu i niby robi nadzieje a potem ja zabiera... u mnie jest troche inaczej.mam nadzieje ze to co mowi a to co robi to zupelne przeciwienstwo.raz nie chce kontaktu a potem sam sie odzywa, po spotkaniu potrafi powiedziec ze nie wie po co chcial sie spotkac i ze nic nie ma miedzy nami juz i nie chce powrotu...i tak w kolko.ja postanowilam sie odciac i moze wtedy cos do niego dotrze, mam nadzieje ze nie jest jeszcze za pozno.zawsze bylam na zawolanie dlatego czul sie bepiecznie wiec moze trzeba zmienic zachowanie?nic jz nie wiem
-
hej.ja czekam juz pol roku, fakt bylismy caly czas w kontakcie i to ja bylam ta ktora ten kontakt podtrzymywala.teraz sie odcielam i od jakiegos czasu milcze.nie wiem czy to cos da ale zawsze bylam na zawolanie, zawsze mogl na mnie liczyc wiec mam nadzieje ze teraz cos w koncu zrobi....mimo tego ze juz tyle czasu minelo.
-
ja tez spotykalam sie kiedys z zonatym.nie wiedzialam o jego stanie, oszukiwal mnie przez prawie 2 lata.zawsze tak kombinowal ze mial czas w weekendy, czas na wyjazdy.po prostu w zyciu bym sie nie spodziewala.a co sie okazalo?facet zarabia, zona nie pracuje i zajmuje sie dzieckiem.on wyjazdy, duperele i zero tlumaczenia przed nia co robi i gdzie jest.ona ma dom, samochod, kase na koncie i przymyka oko bo nie odejdzie od niego, bo skonczy sie dostatnie i lajtowe zycie...niestety kobiety tez sa wyrafinowane.tylko ze ja odpuscilam kiedy sie o tym dowiedzialam, nie mialam serca rozwalac moze nie zwiazku ale tego sztucznego zycia, z reszta mial dziecko...nie potrafilam.on sobie znalazl po jakims czasie nastepna mimo tego ze tak zapewnial ze kocha , ze odzyl, ze chyba sie rozwiedzie. i tu apeluje do autorki, oni sie nie rozwodza i ten facet wczesniej czy pozniej kopnie Cie w tylek.a pisze to dla Twojego dobra.bo ja czulam sie jak nie wiem kto, jak darmowa dziwka kiedy sie o tym dowiedzialam.nie zycze Ci tego.z drugiejk nstrony nie rozumiem ze wqiedzac o tym brnelas w cos takiego.ale to juz Twoj wybor