Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

aweb

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez aweb

  1. Eutenio- miałam juz sie nie udzielac tutaj, choc czytam regularnie, ale po tym co napisałas po prostu muszę, musze i juz. Jestem dumna z Ciebie jak cholera, ze wreszcie wywaliłas to co siedziało w Tobie latami, ze dałas upust temu ale przede wszystkim jestem pełna podziwu dla Ciebie. Dla mnie jestes niesamowita, że pomimo tego całego gnoju, ktory dzial sie latami, ciagnął jak smród, potrafisz wreszcie stanąc obok i powiedzieć: juz dzisiaj jest dobrze!! Przytulam Ciebie baaardzo mocno i zyczę wszystkiego co najlepsze i napiekniejsze, by to słońce co zaczęło sie wynurzać spoza chmur, rozbłysło w pełni. I wierze ze tak bedzie. Buziaki kochana i trzymaj się
  2. Buszująca- brawo, brawo, brawo!! Dobrze ten wyjazd Tobie zrobił, ba! nawet lepiej byc nie mogło. Teraz trzymam kciuki by 15-go jak najmniej nerwow Ciebie kosztował. Jestem dumna z tego co napisałaś, super super jeszcze raz super!! A ja jutro z dziewczynkami do EDynburga lecimy :) juz sie nie moge doczekac Kochajaca- bardzo fajnie zaczelas zmiany wprowadzac do Waszego zwiazku, była rozmowa, sa jasno stawiane problemy czy tez otwarcie sie mowi o oczekiwaniach i prosze co za zmaina :) Moze takiego wstrzasu Wam obojgu trzeba było, by wreszcie zwiazek był taki jak powinien?? Jesli uda Wam sie to kontynuowac to widze szczesliwa pare z Was obojga :) Tylko wazne, by nie wrociło dawne zachowanie i nawyki, po prosttu ruszyliscie do przodu i tak idzcie nie ogladajac sie wstecz :) Trzymam kciuki by sie udało :)
  3. Drobniutka- dobrze zrobi Tobie pare dni oderwania od tego toksycznego pana. Miłego pobytu w kraju zatem zycze :) Kochajaca- wspołczuje Tobie bardzo, bo na ewbno nie ejst Tobie łatwo, bo stoisz nad..... chciałam napisac przepascia, ale tak nie jest. Ty musisz zyc swoim zyciem. Dobrze zrobiłas, ze powiedzialas co myslisz, jednak z pewnoscia masz duze braki asertywnosci, ale kazda z nas w swoim czasie tak miala. Jesli moge cos doradzic, to nie odpowiadałabym pytaniem na pytanie Twojemu M. Jesli on zapyta dlaczego sie nie zmieniasz to odpowiedz, ze Ty nie widzisz takiej potrzeby, bo ktos kto kocha nie kaze nikomu sie zmieniac.I nie rozumiesz dlaczego akurat jemu to przeszkadza, skoro tweirdził kiedys ze kocha, czyzby jego slowo bylo nic nie warte. A moze to on sie zmienil skoro nagle mu wszystko przeszkadza. A moze po prostu [przestał kochac juz. Mozliwosci moze byc wiele ale tylko szczera rozmowa da Tobie odpowiedz. Trzymaj sie, bo długa droga przed Toba i na poczatku z pewnoscia nie łatwa. Jak ktos kiedys napisał : człowieka poznaje sie nie po tym jak zaczyna ale jak kończy". Jesli nie uda Wam sie tego uratowac, to po jego zachowaniu bedziesz mogła ocenic czy jest czego zalowac czy nie, na ile jego obietnice zostana spelnione, na ile bedziesz mogla w razie godziny W liczyc. Znam takie przeypadki, ze jest lepiej niz w malzenstwie, ale niestey jest ich maciupko. A szkoda. Mnie bynajmniej sie nie udało kulturalnie rozstac i nie daltego ze ja nie chcialam... poznałam kim jest czlowiek z ktorym zylam tyle lat, wreeszcie pkazal JA , takie prawdziwe do konca. I daltego, dzieki temu, nie zaluje ani chcwili ze taka a nie inna decyzje podjełam. Teraz jestem szczesliwa. I tego tez Tobie zycze i Wam wszystkim zreszta.
  4. Kochajaca- no wlasnie, po prostu wystarczy zapytac :) i czassami sparwic, by ktos dostosował sie do Ciebie :) Powodzenia Turkus :) buziol
  5. Kochajaca- ja Ciebie anie nie obwiniam ani nie mowie co masz robic ze swoim zyciem. Tylko jak dla mie u Was nie ma dialogu. Bo jak prosto by było usiiąśc razem z M, porozmawiac o swoich obawach, oczekiwaniach, temu co sie podoba a co nie i co ewentualnie moznaby z tym zrobic. Ty owszem, ze swojej strony podejmujesz jakies tematy ale cały czas liczac sie z tym czy M bedzie mial dobry humor, bo jak nie to trozmowy nie zacznę, czy m bedzie miał czas dla mnie/ nas?? Ciagle wszystko co dzieje sie wokól Ciebie jeste uzaleznione od niego I piszesz, ze tak nie chcesz, bo to Tobie nie odpowida. I ok, wcale sie nie dziwię. Ale czy Ty nie widzisz, za sama taki własnie schemat gotujesz?? Czy tak trudno powiedziec: chce wreszxcie z Toba powaznie porozmawiac, prosze, bys znalazł dla mnie czas jutro o 19?? A nie Ty sie zastanawiasz, czy on w ogole do domu wroci! Dziuewczyno! W jakim swiecie Ty zyjesz?? Tak wygladac ma zaiwazek?? On ma Ciebie centralnie w tyłku a Ty wszystko uzalezniasz od niego?? Sama kiedys napisałas, ze jak go nie ma to jest wzgledny spokoj, natomiast wszystko zmienia sie jak on wraca. Nie daje to Tobie nic do myslenia?? A moze jest tak, ze jak go nie ma to Ty masz swoje postanowienia zmiany a jak wraca to najchetniej przytuliłabys sie do niego?? Słuchaj, ja nie mowie, ze Twoj partner jest toksyczny, bo raczej na takiego mi nie wyglada do końca. Bardziej swteirdzi łabym, ze on juz w tym zwiazku sie wypalił i ma to w tyłku. Ale ja go nie znam. Jesli chcesz ratowac, to rozmawiaj i zaczbnij myslec o sobie i corce przede wszystkim. Jesli nie chcesz juz nic - to po prostu odejdz z godnością a nie wisisz na nim jakby Twoje zycie tylko od niego zalezało. Wiesz co zauwazyłam w Twoich wypowiedziach?? Ze cigle jest on to, on tamto, on pojechał, on wrócił, jego tata, jego znajoma, jego praca, jego zdanie, jego sranie- i tu PYTAM!!! GSDZIE do cholery jestes TY i Twoja corkka???? Nie gniewaj sioe Kpochająca, ale mam wrazenie, ze na Ciebie tylko zimny deszcz podziała. Przemysl sobie wypowiedzi głaszczące Ciebie po głowie i te ostro stapajace po ziemi i wyciagnij wnioski. Bo gotowej recepty na zycie ani planu dnia, miesiaca, roku nikt za Ciebie nie zrobi. Tylko od Ciebie zalezy co bedzie dalej, ale musisz zaczac najpierw myslec o dziceku i sobie. Trzymaj sie
  6. Witam Was wszystkie dziewczyny Czytałakm regularnie, niestey nie mialam specjalnie czasu aby sklecic pare słów. Kochająca- ja podpisuje sie pod tym co Turkus napisał. Uważam, ze niepotrezbnie ciagle w Twojej głowie brzmi słowow ON zamiast JA. To po pierwsze. A po drugie ja wcale nie odnosze wrazenia, ze Ty cjhcesz od niego odejsc, wrecz przeciwnie, zrobisz wiele by z nim byc, teraz jestes na etapie obrażonej księzniczki, bo cos jest nie po jej mysli, bo musi M pokzac ze tak sie jej nie traktuje. Tylko przez te wszystkie lata bycia razem pozwalałas na takie traktowanie i robisz to nadal. Nie oceniaj go przez pryzmat toksycznosci czy psychopatii. Kiedy zwiazek sie rozpada to zawsze winne sa obie strony. Poszukaj w sobie błędów. Bo ja mam wrazenie ze Twoj partner nie jest do konca pewien czy chce z Toba być, traktuje Ciebie wiec z gory, ma dosc Twoich zachowań, ucieka z domu bo albo nie kocha juz ale zal mu Was ( bo jakby nie by lo traktujesz go jako opikunka i on chyba przyjał ta rolę ) albo sam nie jest pewnien czego chce. Ja to tak widzę z opisów Twoich. Byc moze sie mylę, Ty tkwisdz w tym zwiazku i znasz go od podszewki. Jesli wiesz jak jest w nim na prawdę i czujesz sie ofiarą ( choc dla mnie te wszystkie ksiazki sa tak napisabne, ze nawet ososba bedaca w zdrowym zwiazku czuyłaby sie ofiarą i ze wszystkich robia toksykow) to działaj tak by było TPOBIE dobrze. A Ty co robisz?? Rozkładasz na czesci pierwsze kazde3 zachowanie M, analizujesz, snujesz domysły co by było gdyby, cieszysz sie jak dziecko jak on okaże odrobinę czułości i znowu analizujesz , analizujesz, analizujesz JEGO zachowanie, kazde słowo, gest. Zastanawiam sie wiec z kim jest tutaj cos nie tak. Bez urazy Kochająca, ale zastanów się kto bardziej winę ponosi za to wszystko i do czego tak na prawde to zmierza. Fiskus- nie "pieprzymy" naokoło ze jest ACH i OCH- to największy bład. Ja go popełniłam kiedys potem długo załowałam, ze nie mowiłam jak jest na prawde. Jeśli coś boli, jesli cos jest nie halo- mowimy o tym!!! Twoj zwiazek jest typowym przykładem "złego" zwiazku. Kurde ile tego jest!! jestem załaman, ze wciaz nowe twarze docvhodzą ( tzn nie załamana ze piszą, bo niech pisza ile wlezie i pomozemy) ale tym załamana, ze tyle jest chorych lub w umysłach nie takich zwiazków. Ty musisz być silna, pamietaj o jednym- takie typki co tyle gadają- to zwykli tchorze. Oni dowartosciowuja sie ponizając innych. Boisz sie partnera, boisz sie odejsc- bo on wmawia Tobie, ze wszystko Twoja wina i peniw zaczełas w To wierzyc?? Takie cos przechodzilo i przerabialo wiekszosc z nas. Najlepsze co mozesz zrobic dla siebie i corki- to bronic Was przed nienormalnym zachowaniem, nienormalnym zwiazkiem, jesli wiec tak fatalnie sie czujesz i jestes pewna, ze to cos toksycznego- to podejmuj szybko kroki, bo im dłuzej sie siedzi w tym bagnie, tym trudniej potem z niego wyjsc. Najczesciej jak osiaga sie juz dno ( psychiczne, fizyczne) to otwieraja sie oczy. Ale nie zyczę Tobie żebys tego dna dotknęła. Oszczędż sobie tego. Trzymam kciuki Absi- kochana powiem Tobie tak, ze borykałam sie z podobnym przypadkiem :) i jakios małymi kroczkami udaje mi sie go umężnic ze tak powiem. Po pierwsze skończyłam swoja opiekuńczośc w stosunku do partnera, albo sobie zarobi i bedzie miał albo nie. Wiec kupowanie Twojemu galotów zeby nie miał dziurawych odpusciłabym sobie. Moze wartio mu tylko poiwedziec, wiesz jak Ci nie wstyd w takich majtach chodzic, czy Ty masz do mnie w ogole szacunek pokazujac mi taka bieliznę??? Moze za chwile z plamką na tyłku będa??? Wstyd!! Poczucie bezpieczenstwa- tutaj Ciebie rozumiem, bo planujkesz z nim jakas przyszłośc a tu raz praca jest raz jej nie ma. Moj robił to samiutko- zero gazety, zero internetu. Po miesiacu bez jego pracy powieddziałam- wybacz ale ja Ciebie utrzymywac nie bede, to Ty powinienes pokazac ze jestes zaradny i odpopowiedzialny a ja utrzymanka nie chce, wiec prosze do jutra zabrac swoje rzeczy. Niestety- tak trzeba bo inaczej bedziesz stale sie nakrecac ze on nicc w tym kierunku nie robi. I wiesz co, naucz sie liczyc tylko na siebie, nie wmawiaj sobie historyjek o cudownym zycou we dwoje. Teraz jest tak a nie inaczej i juz. Jesli W. będzie zależało- zrobi wiele by udowodnic ze jest facetem. A sama piszesz ze w sumie jako człowiek on dobry i uczynny jest. Moze taki nieudacznik troche, ale ideałów nie ma i wszystkiego miec nie mozna. Po prosrtu ja zaczełam mniej oczekiwac, tym samym nie dajac z siebie za wiele i poki co jest dobrze. Bo my nie jestesmy Matkami Teresami , mamy swoje potrezby, ktore w pierwszej kolejnosci chcemy zaspokajac. Tylko u mnie trwało to długo zanim sie teo nauczyłam :) Ale można , uwierz mi.
  7. gaga- bumerang :) Wiesz, Twoje mysli sa takie a nie inne, bo kochasz, łudzisz sie ze bedzie lepiej, mimo iz rozum mowi ze nie, bo marzysz o szczesciu i prawdziwej miłosci, choc wiesz juz, ze ten partner tego Ci nie da, bo.... jest tysiac powodów. TYlko zastanow sie teraz jak długo jeszcze ma to tak wygladac, wyprowadza sie, wraca, wyprowadz, wraca, wyprowadza, wraca.... i nic sie nie zmienia, jak było tak jest, a czasmi gorzej. I teraz Wasze myslenie- " bo on mysli", " bo jemu sie wydaje", " bo ona na pewno cos tam.." A gdzie Wy jestescie w tym wszystkim??
  8. Kochajac i piateczka- zadałam to pytanie jak tutaj tragiłyscie bo mialam w tym ukryty cel ;) Tzn chciałam Wam pokazac, ze zaczełyscie w google wpisywac hasełka, bo..... i tu odpowiadacie sobie same. Bo dlaczego to ja wiem. Czyli cos Was tkneło, ze jest nie halo :) Zgadza sie?? Przynajmniej u mnie tak było, ja wpisałam w google kilka lt temu " przemoc psychiczna" bo: - fatalnie sie czułam w tym zwiazku- czułam ze zatracam siebie - bo bałam sie tego czlowieka coraz bardziej a mimo to noe potrafiłam odejsc - bo nie wiedziałam, czy to ze mna jest faktycznie cos nie tak- bo tak mi ex wmawiał, ze jestem chora psychicznie, ze mam sie leczyc, ze jestem nezrownowazona itd - bo chcialam bodzca wreszcie - bo chciałam sie upewnic ze to co sie dzieje to chore a ja jestem normlna :) - bo.... było tego mnóstwo. kazda z nas miała swoje powody, watpliwosci, a moze po prostu chciała poczuc ze ktos jest obok co doradzi, co boryka sie z tym samym co ja, moze znajdzie sie jakies rozwiazanie. Kazda z nas liczyła po cichutku, ze partner sie zmeni, ze jakos wspolna recepte sie wypracuje. Ale to nie oni musza sie zmienic tylko my. My i nasze myslenie, ktore jest chore po takich przejsciach z toksykiem. Z dosiwdczenia wiem, ze recepta na szczesliwe zycie jest jedna: zaczac siebie szanowac, stawiac JA na pierwszym miejscu, kochac siebie i nie probowac nikogo zmieniac. Jesli jest to osoba, ktorej zachowanioa nie potrafimy czy tez nie chcemy z jakis tam wzgledów zaakceptowac to nalezy sobie powiedziec do widzenia. Tyle wiem i to staram sie wdrazac w zycie. Czy do kona mi sie to uda?? Nie wiem, ale staram sie i moge powiedziec uczciwie: ze teraz jest szczesliwa. Wreszcie!!czuje ze zyję!! I Wam tez sie uda, tylko przestawciew swoje myslenie z ON na JA. :)
  9. Pomozcieee- po pierwsze wazna rada dla Ciebie- przestan sie tłumaczyc ptrzed ludzmi, klientami i skoncz przejmowac sue tym co ludzie dookola mowia. Zawsze mozesz takie plotki skwitowac kulturalnie. Rozumiem, ze oracowałas sobie sama na swoj sukces i brawo, wiec tym bardziej jak masz stalych klientow ktorzy Ciebie znaja, nie powinnas sie przejmowac. Usmiechnij sie i nie ko,mentuj. Toksycy maja to do siebie, ze nie dosc, ze napsuja zdrowia, krwi sie nachleją, to potem opowiadaja, jak ta " kobieta zła była". Moj ex do dzisiaj opowiada o mnie jak dziwka ze mnie była.Zła zona i matka. Kiedys sie tym przejmowałam, teraz spływa to po mnie. Jak corka ze spotkan wraca ze sesnacjami to jej mowie krotko: kochanie, prosze nie opowiadaj mi, bo nie inetresuje mnie co tratus opowiada na moj temat. Podejrzewam ze mu to powiedział, bo ostatno cos rzadziej wraca z ciekawostkami. A jesli chodzi o przypisywaniewiny?? No coz wszystkiemu zawsze ja byłam winna, temiu ze dzieci kaszla, temu, ze niedobry chleb w piejkarni, temi, ze ty=nk ze sniany odpadal, temu ze dziecko sie potknie i wywroci, temu, ze spotkalam kolege z klasy ( na pewno to moj kochas), temu, ze kolezanka cos mi na ucho opowidała i sie smiałysmy ( na pewno spiskujemy przeciwko niemu albo szykujemy zdrade). Uwierz mi kochana, ze jak ktos sie uporze, ze za to ze swieci słonce tez Ciebie obwinii. Wioec nie ma sesnu sie tym przejmowac. Tak jak juz raz napisałam tu ostatnio, ze ludziom, ktorzy Ciebie znaja i szanuja, czy tez kochaja, tłumaczyc sie nie musisz, bo oni dobrze wiedza jaka Ty jestes. A bto co ktos gada?? Ma prawo, niech mowi co chce. Opinia ogolo nie jest istotna, wazne, zebys Ty była szczesliwa. Głowa do gory i nie przejmuj siek szkoda nerwow i energii :) Przytulam
  10. Pitaeczka- pisząc tutaj zrobiłas juz duzy postęp, bo dociera do Ciebie po mału ze w Twoim zwiazku dzieje sie cos niedobrego. Nie wyrzuciłabys talerz bo bys sie bała- czego?? Co on moze zrobic??? Mozesz to opisac albo jesli nie chcesz odpowiedziec sobie?? Wydziela pory na sex- bo Ciebvie nie szanuje, nie kocha i Toba pomiata. W normalnym zwiazku nie am czekania na sex, po rpostu ludzie jak sie kochaja, przytulaja, to jakos samo spntanicznie to wychodzi. Wiesz czytajac Twoje wypowiedzi widze samo zło w tym zwiazku, tam nie ma grama miłosci.....
  11. Pomozcieee- zaden człowiek, krory chce sie zabic nie opowiada tego na prawo i lewo. To tylko szanataz a toksyczne typy niestety tak maja, ze do takich czynow sie posuwaja. Spokojnie to olej a jak bedzie sie powtarzało to zgłos na policję . Pozdrawiam i gratuluje wytrwałosci :)
  12. gaga- i wiesz co ja bym zrobiła jakby mi facet powiedział ze nie bedzie jadł obiadu?? zabrałabym ten talerz sprzed nosa i wrzucła go ostetnacyjnie do śmieci. Bez zadnego zbednego komentarza. Nie to nie!!! A Ty jezszce tłumaczysz sie przed nim dlaczego prosze nie powiedziałas?? Po jaka cholere mu usługujesz?? kelnerka i kucharka jestes czy partnerką??
  13. gaga- " Staralam sie bo balam sie zeby nie odszedl, balam sie zeby nie odszedl bo jak poradze sobie sama? bez niego? kto bedzie sie mna opiekowal, kochal i dbal??: Robiac to wszystko czulas sie szcesliwa??? " opiekował, kochał i dbał" ????????Czy on o Ciebie dbał???? Kurwa!! Nie załamuj mnie, on Ciebie wykorzystywał a nie dbał i kochał, traktował jak kure domowa. Z drugiej strony to Twoja wina!!! Po cholere robiąłs prowiant na dwa tyg?? Tam gdzie jechał nie ma sklepów?? Restauracji?? barów szybkiej obsugi?? I wreszcie, nie ma rak Twoj Pan??? Robiłas i co dostawałas w zamoan?? Od czasu do czasu zakupy??Przytulanki?? Sexik??? A co z resztą?? Co z twoim poczuciem bezpieczenstwam, co z szacunkiem dla Ciebie. Zobacz co juz dostawałas jak mu sie znudziło nadskakiwanie tobie?? Łzy po nocach z kubeczkiem herbatki?? To faktycznie warto było tak sie srac dla niego. powinnas go na rekach nosisc, bo nikt go nie nauczył okazywac uczuc?? Jak to nie nauczył?? jakos swoja agresje wobec Ciebie potrafił okazac, jakos ppotrafił Ci naublizac i obrazac, czyli cała swoja nienawisc przelac na Ciebie. To jak?? Nie umie oklazywac uczuc czy moze raczej nie chce, bo nie kocha?? Dziewczyno, zmarnowałas tylko malenki kawałeczek czasu i nie rozpamietuj tego , nie uzalaj sie nad soba, tylko wez sie w garsc i powiedz mi SIPERDALAJ!! Bo tyle mu sie nalezy za takie wykozystywanie i traktowanie. Jak znalazłas ten topik??
  14. Gaga- i dobrze zrobiłas, ze wyrzuciłas z domu kogos kto zatruwał powietrze. To ze tesknisz to normalne odczucie, tenm ktos jaki był ale był z Tobą przez ten rok, wiec jest to tez forma przyzwyczajenia. Pytanie czy Ty czułas sie szczesliwa i spelniona. Odpowiedzialas sobioe ze nie i pozbyłas sie problemu nie łudzac sie ze sie zmieni. I to jest zdrowe podejscie do sprawy :) Pozdrawiam
  15. Dziewynu z toksykami to jest tak, ze jak widza ze im sie grunt pali pod nogami to łagodnieja, manipuluą, pokazuja jacy oni dobrzy, faktycznie wtedy sie staraja , zebuys przypadkiem zaczeła sie wahac, czy aby dobrze robisz konczac ta znajomosc. I kiedy znowu jak taki pająk opetaja swoja zdobycz w sieć, pokazuja znowu swoje prawdziwe oblicze. Wszystkio jest kwestia czasu, do odejscia tez trzeba dojrzec aby potem nie było rozczarowań. Mam tu na mysli- powrotów bo żałuję, bo nie dałam szansy i potem jest jeszczce gorzej, pozostaje żal, ze sie nie udało, pretensje do sierbie, ze po cholere sie znowu w to pakowałam, przeciez wiedzialam jaki on był. I tłumaczenie samej przed sobą, ze dałam szanse, nie wyszło. Szanse moge i wrecz powinny dawac zdrowe kobiety- one zawsze daja jedną uznając ze kazdy ma parwo do błędu. Kiedy sie sparzą juz wiecej nie ma odwrotu. A znami jak jest?? Rzucamy, wracamy, znowu rzucamy, znowu wracamy i tracimy nasze najlepsze lata na toksyka łudząc się, ze on sie zmieni. Nie ma wiekszej głupoty!!!! ONI SIE NIE ZMIENIAJA< NIE ZM(IENIA I NIE CHCA ZMIENIAC> TO MY MUSIMY SIE ZMIENIEC!!! Zmienic nasze myslenie, poprzestawiacv te styki w mozgu. Zdowa kobieta mysli tak: nie szanuje mnie, ma mnie gdzies, pomiata mna?? Niech spierdala, bo ja szanuje siebie, kocham siebie i nie pozwole soba pomiatac! Bo w imię czego mam tak robic?? A chora kobieta?? Ona mysli tak: nie szanuje mnie, bo ma racje, bo na pewno to moja wina, mam mnie gdzies, bo nie byłam dzisiaj zbytr dobra bo nie zrobiłam czegos tam co on sobie zyczył, pomioata mna bo na to zasłużyłam widocznie, bo jestem zła, słaba i jaka tam jeszcze Wam do głowy przyjdzie. Widzicie roznice?? Jak jest w Waszych zwiazkach?? Skoro nie macie nic do stracenia, skoro nie jestescie szcesliwe, skoro jest tak zle a partner do dupy, to po jaka cholere tkwicie przy nich?? Na co czekacie?? Na cud?? On sie nie zdarzy dopoki same cos z tym nie zrobicie. Kochajcie siebie, szanujcie siebie bo jestescie super babki i nie zaslugujecie na takie traktowanie. Bo jak mozna w ten sposob traktowac KSIEZNICZKE?? Wiem, jestem teraz madra, sama mialam te zwatpienia co WY, na szczescie tak juz nie bedzie. Obiecałam soebioe ze nigdy wiecej do tego nie dopuszcze, bo teraz wreszcie czuje sie wolna i szczesliwa :) Słyszycie?? WOLNA i SZCZESLIWA!! To słowa dla Was obce, bo one przerazaja Was, boicie sie byc same i wolne. Mam racje?? A tylko człowiek wolny moze byc szczesliwy. Bo wolnośc w zwiazku , zdrowym zwiazku jak najbardziej istnieje, bo samemu tez jest super, bo nie ma kata- i jest zajebiscie. Miłego weekendu i otwartych oczu szeroko Wam życze, a tym zdrowiejacym wspaniałym kobietkom rowniez słoneczka na niebie :)
  16. Drobniutka- to spójrz na to inaczej, odchodząc od niego co tracisz?? a co zyskujesz??
  17. Kochająca- wiesz powiem Ci jeszcze , ze przypominasz mi mnie sprzed 3 lat. Pojawił sie probklem, Ty zjawiłas sie tutaj, szybko dotarło do Ciebie to co pownno, wiesz juz co nalezy a co nie. Teraz potrzebujesz tylko bodzca, ktory zdecyduje czy wóz czy przewóz :) U mnie bodzcem było to, ze odkryłam, ze moj M od lat mnie inwigilował zakładajac podsłuchy :) Potem molestował psychicznie operujac nagraniami, o ktorych wiedzial tylko on, zadawal pytania odnosnie np moich rozmow w pracy. Myslalam nawet ze wszystcy wkolo sprzysiegli sie przeciwko mnie, ze ktos mu wszytsko donosi. A tu popatrz- odpaliłam kompa, szukalam zdjec z wakacji i natrrafiłam na ponad 100 godzin nagran z mojego codziennego zycia. Fajnie co?? Ale to było to cos, co pomogło mi w podjeciu ostatecznej decyzji i nie było juz zmiłuj.
  18. Drobniuttka- to nie jest tak ze Ty nie wiesz sama czego chcesz, Ty sie najnormalniej boisz podjąć decyzję, albo w ta albo w druga strone,pamietajh jedno, ze zycie jest jedno, jest Twoje i sposob w jaki je przebrniesz zalezy tylko od Ciebie. W zyciu samo nic sie nie zmieni, jesli Ty tego nie zrobisz sama, to nikt Ciebie w tym nie wyreczy. Odpowiedz soebie jak chcesz życ, czy sposob w jaki sie to w tej chwili odbywa, odpowiada Tobie, jesli tak, to ok, jesli nie, to zmien to.Faceta nie zmienisz, mozesz zmienic tylko sowje zycie na lepsze podejmując konkretna decyzje. Ktos kto kocha nie doprowadza drugiej osoby do łez, do takiego stanu jaki przezywacie. Jesli jedt odwrotnie, to znaczy ze ta osoba, ktora wybralyscie nie jest odpowiednia. To wszystko w temacie. Pamietajcie, szacunek i jeszcze raz szacunek- dla samej siebie. Odpowiedz soebie na pytanie dlaczego weszlas na ten topik. Bo jestes nieszczesliwa, bo czujesz ze cos jest nie tak jak powinno.Kto jest przyczyna takiego a nie innego Twojego stanu?? Partner. A wiec nalezy zmienic partnera :) Pozdrawiam
  19. Kochajaca, ja nie potrafie Tobie powiedziec czy jest Ci potrezbny psychiatra. Ja poszłam, bo : 1. bałam sie wlasnych mysli 2 wylaczylam sie z zycia, moje mysli skupione byly tylko na M, nie sluchalam co mowia do mmnie dzieci 3. caly czas mialam skurczony zoładek ze strachu 4. chwycilam raz nozyczki i gdyby sie nie odsunał wbiłabym mu je 5. wracajac do domu z pracy cala sie trzęsłam 6. gadałam sama do sibie i sama przed soba sie usprawiedliwiałam 7. nie mialam na nic ochoty, gdyby nie dzieci to chyba olałabym prace i nie wychodziłabym z łózka, moja odpowiedzialnosc za nie mi na to nie pozwoliła Poszłam na kase chorych, nie czekalam długo na wizytę, bo cos okolo 1 tygodnia Ja na poczatki mialam jeszcze problem z rodzicami, bo owszem finansowo mi pomagali, w opiece nad dziecmi rowniez, ale absolutnioe mnie nie rozumieli, nie wsierali emocjonalne, wrecz przeciwnie, oskarazli mnie o to, ze to moja wina itp Skonczylo sie na tym, ze wpadlam w taka histerie, tak plakalam ze zaczelam sie dusic , nie moglam sie uspokoic a to wszystko widziala moja corka starsza i zadzwonila do mojej mamy i na pogotowie. Bo ja chcialam juz skonczyc ze soba, mialaklm dosc rodzicow, ich ciaglych oskarzen mnie. Mialam wrazenie, ze przedtem terroryzowal mnie psychicznie moj maz a teraz paleczke przejeli rodzice. Nie mialam juz sil. Dopiero gdy przyjechalo pogotowie, dopiero, gdy lekarz mojej mami cos nagadał, dopiero wtedy dali mi spokoj i teraz jest normalnie. Moja wina bo ja za bardzo przejmowalam sie tym co inni mysla, powiedza teraz wiem ze to byl blad. Teraz nauczylam sie miec to w dupie, Jak komus cos nie pasuje to albo robi sam albo niech zejdzie mi z drogi, ja nikogo nie zmuszam do swojego towarzystwa , kazdy ma prawo wyboru.
  20. Drobniutka- Witam, poczytaj sobie ten topik od poczatku jesli masz czas na to, jest tam mnostwo wskazowek, porad, objasnien, ktore z pewnoscie sie Tobie przydadzą. Jedno co moge Ci powiedziec, ze czytajac to co napisałas przychodzi mi do głowy tylko jedna rada: spieprzaj z tego ukladu czym predzej, poki nie jest za pozno. Pozdrawiam
  21. Kochająca, w związku z facetem, jakikolwioek by on był, nigdy nie zdobędziesz niezaleznosci finansowej. Pytasz jak nsobie radziłam?? Pomogli mi przyjaciele, rodzice. Kolezanki przynosiły ciuchy po swoich dzieciach, rodzice dołozyli do rachunkow, ja kupilam jedzonko, w szkole pzni nauczycielka załatwiła bezpłatnie ksiązki ( bo starsza corke musialam przeniesc do innej szkoly a ksiazki byly inne niz w poprzedniej). Kochana, okazało sie, ze ludzie w brew pozorom sa bardzo zyczliwi i uczynni. Nie zostalam sam a tak bardzo sie wlasnie tego balam. Trzeba wierzyc ze da sie rade, ja w to wirzylam i teraz dzieki ludzkiej pomocy na poczatku, potrafie sama twardo stapac po ziemi i byc niezalezna. Nawet w pracy dyrekcja poszął mi wtedy na reke, powiedzialam jaka mam sytuacje, i pomogli. Wiec nie ma sie czego bac. :) Pytasz czy pomogl mi psychiatra, odpowiem, ze baaardzo. Nawet zajecia z ta pania bardziej mi odpowiadalay niz z psychologiem. To pani psychiatra do konca otworzyla mi oczy, powiedziala jakie moga byc konsekwencje dalszego zycia w tym zwiazku, zapisała leki ( bo juz mialam depreche na maxa). Wyciszyłam sie, zaczełam spokojnie patrzec na wszystko dookoła, pzrestałam przejmowac sie panem i władcą, bo takim on byl tylko w mojej głowie. W rzeczywistosci okazał sie słabeuszem, ktory poza miłością własną i miłoscia do pieniedzy, nie potrafi niczego odczuwac. Przestałam sie zasatanawaic co on robi, co powie, mialam to juz gdzies, wiedzialam, ze czekam na moment , w ktorym poiwem mu spierdalaj!! I kiedy to zrobiłam poczułam , jakby ktos zdjał ze mnie skorpuę , ktora dzwigłałam latami w imie chorej miłosci. Bo to ja kochałam, on nie.I u Ciebie jest dokladnie tak samo. Przestan walczyc o cos co Ciebie gubi, zajmij sie sobą, a jasnie pan niech zyje w swoim chorym swiecie. Chcesz byc razem, bądz ale siebie stawiaj na pierwszym miejscu, jesli dojdziesz do takiego etapu to uwierz mi, ze pewnego dnia wspomnisz moje słowa i powiesz mu wypierdalaj stad. I bedziesz szczesliwa, i poczujesz ta wolność, ktora jest cudowna, poczujesz sie lekka i wcale nie bedziesz wtedy palkala ze debila obok nie ma, bedziesz sszcesliwa, bo wreszcie zaczna do Ciebie docierac bodźce zewnetrzne, poczujesz smak jedzenia, ktore jesz, poczujesz zapach powietrza, usłyszysz te sławetne ptaszki i bedziesz szczesliwa. Zobaczysz, bo swiat w ktorym teraz zyjesz jest sztuczny, przez to Ty tez zaczynasz robic sie sztuczna. Zamykasz sie na przyjemnosci, udajesz kogos kim w rzeczywistosci nie jestes, hamujesz sie we wszystkim, tylko powiedz w imie czego??? Czy ten facet jest na prawde tego wart??Tego by zaprzepascic sama sebie?? By siebie nie szanowac?? Kochająca- otweiraj wreszcie te oczy szeroko, bo jak nie to Ci zapałki wsadze,zeby sie nie zamyklałay:)
  22. Kochająca !!! Czy jak idziesz z dzieckiem na spacer to czujesz zapach jesieni, lisci, miasta czegokolwiek?? Słyszysz jak ptaki cwierkają, jak pasikoniki spiewają?? Czujesz ze zyjesz??
  23. Kochająca- oj cche sie czytac, dla Ciebie przede wszytskim jest to jakas forma terapii tez :), bo wyrzucasz z siebie to co chcesz, co powinnas, nie dusisz nic w sobie, poza tym odpowiadiając na posty musisz tez sie skupic bardziej na swojej sytuacji :) Dotarło do mnie, ze o cokolwiek Ciebie zqpytam, to Ty ptrzytakniesz, ze wiesz, ze juz od dawna do dotarło do Ciebie itd. Widzisz wiec swoja sytuacje. Stan z boku sibie i wymysl sobie, ze trozmawiasz z porzyjaciolka, ktora ma te wlasnie problemy. Co bys jej doradziła?? Bo z tego co ja widzę, to wcale nie planujesz zadnego rozstania, wmawiasz sobie, ze jesli tak dalej bedzie to odejdziesz, a potem mowisz o stawianiu warunkow albo i nie, o tym, ze kazdy bedzie chodzil swoimi sciezkami ale mieszkac bedziecie razem. O co w tym wszystkim chodzi?? Widocznie nie jest tak zle, dobrze Tobie z nim, skoro osobne mieszkanie w gre nie wchodzi. Uwazasz ze to zdrowe?? Cos Tobie powiem, kiedy ja weszłam po raz pierwszy na to forum, myslalam podobnie jak TY, choc nie mialam nadziei na wspolny zywot, ale cos mi tam po glowie podobnego chodziło. Kiedy natomiast dziewczyny na forum uswiadomiły mi, ze to nie ja jestem walnieta ale moj M, kiedy za ich namowa poszlam do psychologa i psychitary, kiedy wreszcie zobaczyłam to co powinnam była zauwazyc dawno ( ale nie bylam zdrowa wiec nie widzialam) to nie było u mnie odwrotu. Rozstałam sie i juz. I teraz Ci sie przyznam, bałam sie samotnosci jak cholera, bo od 15 roku zycia zawsze ,mialam jakiegos chlopaka, bo nie bylam pewna czy dam rade, choc wierzyłam w swoja siłe, bo balam sie ze juz nikogo nie poznam bo jestem stara, bo mam dwojke dzieci, bo nie wiedzialam, czy bede w stanie utrzymac dzieci i dac im to czego potrezbuja, bo martwiłam sie jak one beda zyly bez ojca. I wiesz co?? Mimo wszystkich watpliwosci jakie mną targały, wrednych myskli i nieprzespanych nocy, odejscie od niego było najlepsza decyzja jaką kiedykolwiuek w życiu podjęłam. I nie mowie ze na poczatku bylo łatwo, bo nie. Czułam sie samotna., było mi zle psychicznie, ale nie dlatego, ze nie ma tyrana obok, tylko po prostu brakowało mi przytulanki. I wtedy odnowilam kontakty z [przyjaciołmi, dawnymi, sprzed lat, z rof=dziną. I wtedy poczuła, ze ja zyję, ze to juz nie stan letargu. Idac ulica mogłam oddychac głeboko, czuc zapach miasta, roslin, słyszałam wreszcie spiew ptaków wiesz dlaczego?? Bo moja głowa nie była juz zaprzatnieta myslami o nim, o tym co robi, a czego nie robi, a co znowu sie przypierdoli, co tym razem wymysli. Wychodzolam z dziecmi do kina, na basen, organizowałam czas, by nie siedziec w domu i nie myslec. Ale pamietam jak dzis to uczucie- wspaniałe,m cudowne, WOLNE!!! I tego Tobie zycze, bo ze silna jestes to wiem, ze madra tez wiem, ale dlaczego siedzisz w ukladzie na maxa psychicznym tego nie rozumiem.
×