Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

cyna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez cyna

  1. To ja mogę dziś zapalić :P Pobudka 4:30, ech.. Zdążyłam już wypić kawę, zrobić pranie, zaprać kołdrę polaną kakao, zjeść zimne tosty, poobijać się o ściany i zaraz mnie Nat pogoni do jakiejś wesołej zabawy :P A jutro wizytacja, brrrr :o
  2. Żyję, żyję :P :P Ni cholery czasu nie mam żeby przy kompie posiedzieć :( :( :(. Przewalili się znajomi, potem mój brat z dziewczyną, dziś M pojechał do Łodzi i wróci dopiero w sobotę wieczorem, w dodatku z teściową :o Także przede mną wyzwania ;) A w międzyczasie jeszcze mi komp co chwilę nawala - wysłużył się już staruszek i należałoby się go wywalić na złom, ale na razie nie mamy kasy na nowy. Nat mi ładnie sika na kibelek, ale pod warunkiem że jest wysadzana często, bo sama z siebie nie sygnalizuje, dopiero jak już po nogach leci. Mam nadzieję że niedługo załapie i się nauczy zauważać, kiedy zbliża się krytyczny moment :D A jak pytam, czy jej się nie chce, to zawsze mówi, że nie. Poza tym nawija jak dzika, śpiewa kilka piosenek, wierszyki opowiada, próbuje nas po kątach rozstawiać :P Ja się czuję jakby lepiej i zdecydowanie nie przez prochy, tylko przez terapię! Chociaż pierwsze 2 sesje to był koszmar, zwłaszcza czas między nimi. No cóż, chyba idzie ku lepszemu! Z M się żremy niestety, ale wesoło to dopiero będzie jak teściówka przyjedzie :P Dziołchy, no współczuję choróbsk i wypadków :( U nas póki co, tylko obtarte kolana u Nat, piękny fioletowy guz, a u mnie masa siniaków. Czyli drobiazgi ;) No i nie wysypiam się znowu, bo Nat nadal się przyzwyczaja do odrębnego spania, więc jak się w nocy obudzi, to muszę lecieć do jej pokoju i przytulać póki nie uśnie. Aż mi się przypomniały czasy, kiedy wstawałam na nocne karmienia. Co do tej pasty cukrowej - czasem mi wychodziła, a czasem nie. I tak chyba warto spróbować. Grunt żeby to długo prychcić i wyłączyć w odpowiednim momencie, co niestety trzeba robić na czuja. Jak wyjdzie zbyt lejące, to najmniejszy problem, bo zawsze można podgrzać raz jeszcze i trochę odparować. ja niedawno nawet próbowałam, ale wtedy były te mega upały i ni cholery mi nie wychodziło odpowiednio gęste, aż w końcu po przestudzeniu Nat się do tego dobrała i mi zżarła większość, a że dobre było to jej pomogłam i tyle było z depilacji :P :D
  3. Dzięki dziołchy :) Postaram się trochę nadrobić ;) Dziś na rzęsach chodzę bo pobudka była o 5 rano, w dodatku z płaczem. Nat się obudziła i chyba jej się pomieszały kierunki - zamiast do mnie do sypialni, to poszła pod drzwi od wc i próbowała się do mnie (niby) dostać, a nie mogła otworzyć :D Po południu wpada do nas Kareczka z Fifkiem :) Dzieciaki się poznają wreszcie. M miał wrócić nocnym autobusem, ale brakło dla niego miejsca, więc jedzie teraz pociągiem. Jutro wpadają znajomi z dzieciakiem i zostaną do piątku. Teściówka znowu ma jakąś nową podnietę. Jest spadek po dziadku, więc wydzwania do mnie i robi jakieś histerie że nas wszyscy chcą okraść (to jej standardowa paranoja) i jak na to pozwolę to tak jakbym okradła Nat :o Ta to ma jazdy. Z kasą u nas cieniutko. parę rzeczy nie wypaliło, więc oszczędzamy teraz na wszystkim. We wrześniu mamy spłacić notariusza i podatek, a nie mamy na to jeszcze odłożone, no i kredyt do spłaty, ech.. Stresuje mnie to już bardzo. Liczyliśmy trochę na pomoc moich rodziców, ale z tego co już wiem, to nic nie dostaniemy,bo mój braciszek potrzebuje nowy lepszy samochód - to już trzeci wóz, rok po roku, sponsorowany przez rodziców. No cóż, może nie powinnam mieć takich oczekiwań, pierwszy raz miałam nadzieję a tu zonk.
  4. Hej dziołchy :) Dawno tu nie byłam :P W skrócie co u nas: Mieliśmy najazd moich rodziców, potem znajomych którzy wpadli na Openera + kilka dni bonusowych, dziś M pojechał do Wa-wy, jutro jest w Łodzi, a pon-pią będeą znajomi z synkiem 3,5 rocznym. Udało mi się zaliczyć 2 fajne koncerty - Morcheebę (byłyśmy razem z Kareczką :)) i pierwszy dzień Openera (dostałam wejściówkę od znajomych w prezencie). Teściowa ma pretensję że jej nie zapraszamy, a jednocześnie stawia swoje warunki. M jej powiedział że za długo z nią nie wyrobi więc może wpaść na 2-3 dni do nas z noclegami, albo do jakiegoś hotelu na tydzień, ale spotykać się z nami codziennie na trochę. Oczywiście się obraziła, a warunek ma taki, że na 2-3 dni do nas + tydzień hotelowy, na co M się nie zgadza. Wesoło jest :P A na 2-3 dni to stwierdziła że jej się "nie opłaca" bo się zmęczy tylko.. :o Jak na kogoś kto ponoć bardzo tęskni za wnuczką, której nie widziała już 5 miesięcy, to ciekawe podejście.. A ja tymczasem zaczęłam też terapię indywidualną, zobaczymy co z tego wyjdzie. Upały mega, żyć się nie da, Nat się zrobiła niegrzeczna - im bardziej gorąco tym bardziej mnie wkurza :P Nat nadal ma problem z sikaniem do kibelka - coraz częściej jej się to udaje, ale nadal często robi w pieluchę czy w majtki. Natomioast mamy nowy sukces - od 2 nocy młoda śpi wreszcie sama w swoim pokoju :) Chociaż przyznam że ciężko mi się było z nią rozstać i mocno przeżywałam w nocy. Depilacji cukrowej próbowałam kiedyś - robiłam właśnie z tego przepisu i zazwyczaj mi wychodziło. Fajna sprawa i warto spróbować, bo koszty prawie żadne, garnek też się da normalnie domyć. Roboty raczej więcej niż przy wosku w plastrach, ale są i plusy wg mnie. Mniej boli niż wosk, mniej podrażnia skórę (u mnie ogromna różnica!), łatwo się zmywa ze skóry (a resztki wosku kleją się niemiłosiernie), a skuteczne chyba tak samo. Aha - można dodać trochę miodu, tak z łyżkę stołową czy choćby łyżeczkę od herbaty - masa jest wtedy bardziej plastyczna. Niektóre dziewczyny robią też taką rzadszą pacię i używają jej z paskami materiału, ale tak nie próbowałam.
  5. U nas gorąco potwornie było wczoraj, a po południu mega burza - ciemno się zrobiło jak w nocy. Dziś już można normalnie funkcjonować. Mieliśmy festyn osiedlowy i Nat się wyszalała za wszystkie czasy - skakanie w piłeczkach, dmuchane zjeżdżalnie, wata cukrowa itp - wszystko gratis, nawet do samochodu policyjnego się wpakowała i mówi że chce takie radio :D Raz musiałam wchodzić za nią na tą wielką zjeżdżalnię bo nie wiedziała jak ma zjechać, no i starłam sobie łokieć :o Z M się ostatnio też kłócimy, we wtorek pogrzeb pradziadka :( Ech..
  6. Magmal --> Wg. mojej wiedzy owszem mogą. Dla dzieci najlepsze są chyba roibos i zielona właśnie, owocowe. Nat bardzo lubi zieloną, sama się domaga czasem ;)
  7. Żurkowa --> My teraz jak sprzedawaliśmy dwa mieszkania w Łodzi, to ogłaszaliśmy się sami, ale też podpisywaliśmy umowy z biurami. I moje doświadczenia są takie, że nie warto, chociaż też nie zaszkodzi :P :P Oni chyba mają jakieś prowizje od samej podpisanej umowy, nie tylko od sprzedaży, bo u nas się zjawiali lawinowo, a potem po podpisaniu to już mało kto klienta przyprowadzał. Mieliśmy po kilkanaście (serio) umów na każde mieszkanie a sprzedaliśmy i tak bezpośrednio :P Ważne - jak chcesz podpisać z biurami, to nie podpisuj na wyłączność, uważaj też na paragrafy, że nie wolno Ci sprzedawać bezpośrednio za cenę niższą niż przez biuro. My stawialiśmy od razu sprawę jasno - bez wyłączności i oczywiście że będziemy sprzedawać taniej niż przez biuro :P Podawaliśmy im naszą cenę i mówiliśmy że jak chcą prowizję, to niech sobie doliczą do naszej ceny i tyle. Aha - i sama ich nie musisz szukać. Jak dasz ogłoszenie do Gratki, to od razu będą dzwonić hurtem i sami się do Ciebie wpraszać. I jeszcze jedna uwaga - uważajcie jakie fotki robią w mieszkaniu i wstawiają do netu. Ja zrobiłam swoje (sprzątając wcześniej bałagan itp) i dawałam im swoje, chociaż nie każde biuro na to idzie. Pamiętam że jeden facet wprosił się o dziwnej porze, nie mieliśmy akurat super porządku i na chama robił fotki mimo mojego zakazu i dostarczenia mu swoich ładnych. Tłumaczył się że niby robi zbliżenia płytek itp. Zaglądam potem do netu a tam masakra jakaś - powstawiał te swoje. Nie dość że zrobił okropne, to jeszcze widoczki typu toaleta z paczka wkładek higienicznych na półeczce (akurat stały) , w zlewie brudne gary, porozrzucane zabawki Nat itd. Zrobiliśmy mu niezłą awanturę. jakby nie patrzeć, zrobił nam antyreklamę, poza tym rozumiesz - wkładkami to bym się wolała nie chwalić publicznie :P :P A przed wizytami klientów sprzątaj ładnie, usuwaj zagracenia, postaw ładnego kwiatka i zorganizuj zapach domowego wypieku albo dobrej kawki ;) Warto też zrobić karteczkę i powiesić na klatce ( i w sąsiednich + kilka sąsiednich bloków), bo często się trafia że akurat któryś sąsiad szuka dla dziecka/wnuczka itd. My zaniedbaliśmy tą sprawę przy tym naszym większym mieszkaniu i to był błąd. Kiedy już lataliśmy z pudłami, to przyszła sąsiadka pogadać - kupiłaby dla córki właśnie i dałaby trochę wyższą cenę :o
  8. kika --> Faktycznie, wydaje się że ze mną trochę lepiej :) Oby do przodu! U nas dalsze remonty nadal odłożone na odległą przyszłość, Jedyne co mi się udało, to pomalować duży pokój (tuż przed urodzinami Nat) - nawet nieźle wyszło, bo sama robiłam :P :P Ja mam teraz 2 dni sam na sam ze stworem, bo M pojechał dziś bladym świtem do Łodzi. Zdrowie chyba do nas wraca, ale powolutku. Młoda najwięcej czasu spędza na układaniu puzzli i gadaniu, gadaniu, gadaniu :P :P Zaczęliśmy sobie nawet zapisywać niektóre jej teksty :D Rzucę Wam przykłady, może się pośmiejecie też: * gdy spadł na ziemię kawałek kurczaka: "- Mięsku! Wracaj!" * przy globusie: M: "-A może powiem ci jakie kraje są w Europie?" Nat: "-Lepiej nie." * młoda rzuca kawałki ciastka na podłogę i mówi do mnie: "-Jedz, gołębu!" * rozmowa o bajkach: JA: "- I jeszcze jest Goofy..." Nat: "-Nie jest gupi. Nie ma gupiego!" * a ostatnio filozoficznie na dobranoc: "-Mamo, jakim jesteś kolorem? Granatowym?"
  9. Melduję się do raportu :P :P :P Przede wszystkim - MINIMONIU - gratulacje!!!! Cieszę się ogromnie!! Znam Twoją historię, kibicowałam, pisałam też do Ciebie kiedyś pod innym nickiem. To jedna z najlepszych wiadomości, jakie ostatnio usłyszałam! U nas po imprezce urodzinowej :) Wyszło bardzo fajnie. Wpadli do nas znajomi z dziećmi. Znajomi to może dużo powiedziane, bo to dość nowe znajomości ;) Pojawiła się też nasza Pyzucha z córą , co mnie najbardziej ucieszyło :) :) Dziewczynki się chyba polubiły i fajnie dogadywały, Pyzucha jest przeurocza, no super było! Aż się wzruszyłyśmy na koniec wizyty, bo scenka była mn.w. taka: Nat układa puzzle (prezent od Pyzuch), Pyzuchy sie ubierają do wyjścia, mała Pyzucha nagle mówi "przykro mi", a Nat natychmiast się odrywa od zabawki z hasłem "przytulę cię!" i robią misia :D Super to wyglądało!! Głośno było bardzo, bo dzieciaki szalały, ogólnie straciłam kontrolę nad imprezą, takie tornado :D Po mojej wyprawie do Łodzi, Nat nadal nie schodzi mi z kolan. Jak tylko wyjdę do sklepu, to jest płacz i histeria potworna, czasem nawet jak "zniknę" w kuchni na chwilę, to pędzi sprawdzić czy jestem w domu, parę razy płakała mi pod drzwiami toalety :( Mam nadzieję że niedługo jej przejdzie. Tymczasem się wszyscy pochorowaliśmy, chyba jakiś wirus nas dorwał. Leczymy się domowo, nawet postawiłam małej bańki - aż 2 sztuki mi się udało, po raz pierwszy próbowałam. Mnie ostro trzyma jakaś angina (Karola łączę się w bólu). Za oknem słoneczko a ja półprzytomna :o Z netem ciągle jakieś przeboje mamy. Mam nadzieję że reklamacja zadziała - dziś przynajmniej mogę do Was napisać, ale ostatni tydzień to nawet poczty nie mogłam sprawdzić, o pisaniu na forum nie wspominając . Gusika --> Nieźle sobie radzi :) Super! Karola --> A Ty babo jedna :D :P Wracaj do zdrowia (czego i sobie życzę). Co jak co, ale angina upierdliwa rzecz, masakra. Ja się dziś żywię żelkami (zabrałam Nat) :P
  10. Melduję się :P Dzięki piękne za życzenia dla młodej! U nas malowanie - wzięłam się za duży pokój bo już mnie męczyły potwornie te brudne ściany i na sobotę muszę zdążyć. Szaleję z wałkiem i pędzlem sama, bo mój małżonek ma raczej talenty w innych dziedzinach :P Gorzej że Nat się pałęta i nie ma jej gdzie oddelegować na czas mazania. A "pomaga" mi że hej. Piątek-sobota byłam w Łodzi na laserach i z wizytą u ciotuchny, która niestety zachorowała nam na raka :( :( Także poza ogólnym wykończeniem i swoją deprechą, doszła nam jeszcze walka z rakiem. Ciotka jest po pierwszej chemii i źle ją zniosła niestety. Mamy też dziadka (dla Nat to pradziadek), który tez się akurat mierzy z rakiem i chorymi nerkami. Znowu wylądował w szpitalu i robimy łapankę na zdrowych znajomych, bo krew pilnie potrzebna. Moi rodzice znowu odkładają wizytę u nas, teściowa na nas wściekła bo ośmieliłam się w tej Łodzi odwiedzić "cichcem" tą chorą ciocię, a nie ją (??). Nawet biednej cioci się od niej oberwało za to :(. W sobotę chcemy zrobić imprezkę urodzinową dla Nat, może się ktoś jednak pojawi z łapanki ;)
  11. 100 lat, 100 lat!!! Grono dwulatków się powiększa :)
  12. Karola --> Rety, Ty poważnie?? Bo wiesz, my na to jak na lato :) :) :) Klaudia --> Oj, nieciekawe przejścia :( Daj znać koniecznie co tam lekarze "wynaleźli". Dziewczyny, dzięki za kciuki i fluidy. Przydają się bardzo!
  13. Melduję się :P Sorki, dziewczyny, trochę mnie dupnęło i ciężko mi się zebrać do jakiejkolwiek komunikacji ze światem. Deprecha mi się ostro rzuciła, po lekach na początku miałam mega huśtawki nastrojów, z kompletnego dołka do jakiejś maniakalnej aktywności i tak z godziny na godzinę zmiany, zmiany. Potem przez dwa dni zaliczyłam taki dół, że większość dnia siedziałam na kanapie czy podłodze, w ciepłym szlafroku (ciągle zimno mi było) i gapiłam się w ścianę albo w pudło, przestałam wychodzić z domu, ogólnie katastrofa :( Teraz jest chyba tak jak przed rozpoczęciem leczenia, sama nie wiem. Oby do przodu. Nat szaleje na zjeżdżalniach, drabinkach, nie mam siły za nią ganiać i głównie M z nią teraz wychodził. Górne piątki ciągle w natarciu. Do urodzin jeszcze kawałek a ja już się dołuję, że nie mamy kogo zaprosić. Chciałam żeby mała miała takie fajne urodziny, a tymczasem wszystko wskazuje na to, że spędzimy je sami w trójkę :( :( Wiecie, to nie o prezenty chodzi, tylko żeby byli znajomi, rodzina, żeby mała się cieszyła że do niej goście przyszli i takie tam. Do tego jesteśmy w du.pie finansowej :( Także nie martwcie się o mnie kochane, żyję i pewnie za jakiś czas zacznę znowu częściej pisać. W końcu jakieś prochy mnie chyba postawią do pionu. I wszystkiego NAJ NAJ Dwulatkom !
  14. Rety, ale ja gapa :( Laurce spóźnione buziaki Wybaczcie, jakaś otępiała jestem. Ostatnio nas znowu rak "sięgnął" - bliska ciocia właśnie się dowiedziała że ma raka piersi z przerzutami na płuca, trochę jej zajęło zanim uwierzyła i zdecydowała że będzie walczyć, choć szanse ma średnie :( No i zaczęłam leczyć swoją deprechę, biorę już leki.
  15. Mnie teraz bardziej rusza: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7783534,Chiny__juz_1500_smiertelnych_ofiar_trzesienia_ziemi.html?skad=rss A tu fotki: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/5,80292,7781948,Trzesienie_ziemi_w_Tybecie__ZDJECIA_.html Jak słyszę w kółko tylko czy Obama dojedzie i gdzie są aktualnie trumny, to mnie trzaska :o Może się boją podać więcej informacji w tv, żeby czasem ta tragedia nie przysłoniła tej naszej, żeby nie popsuła pięknego patosu. A może g***o nas obchodzi jakiekolwiek inne nieszczęście niż to nasz własne :(
  16. Okna zamykać ale już!! U nas już wali siarką i dymem, a wiem że już i do Łodzi dotarło!
  17. Ho ho, widzę że wywołujecie smoka Wawelskiego ;) Ja mam podobne zdanie jak Wy. Chociaż w pewnym momencie pomyślałam sobie, a niech tam, może to ludziom - narodowi potrzebne żeby mieć taki symbol, żeby się zjednoczyć i że jeśli ten Wawel ma pomóc w zjednoczeniu, to może niech tak będzie. Ale jak widzę skutek jest odwrotny, więc bez sensu. No i tak jak piszecie - a co z Kaczorowskim?? No bo albo podchodzimy do tematu jak do symbolu, legendy i wszystkich równo "chowamy", albo wynosimy na piedestał jednego "bohatera" (hmm?) i jego małżonkę (tym bardziej hmm??). Wydaje mi się że jednak Powązki byłyby bardziej na miejscu w tej sytuacji. stelka --> Na zaparcia to u nas od czasu do czasu słoiczek śliwek albo moreli, morele suszone, kaszka zbożowa ze śliwką (Nestle), trochę większy przydział jogurtów i wszystko wraca do normy. No i wtedy mniej ryżu (kaszek ryżowych też) i słodycze idą w zupełną odstawkę (chociaż normalnie bardzo dużo ich też nie dajemy). pyzucha --> Robiłam te małdrzyki i prawi to samo, tylko trochę trudniej usmażyć, bo są bardziej delikatne takie. Trzeba się nagimnastykować nad patelnią żeby się nie rozleciały przy odwracaniu. A ciasto pod kurczakiem też mi się nie wypiekło, pewnie dlatego że kurczak puszcza soki. A da się tą henną - nie henną samemu rzęsy zrobić? Wiecie co, dzisiaj od rana słoneczko zaświeciło i od razu mam inny humor i energię. Zaczynam podejrzewać, że tu nad morzem jakieś dziwne prądy zawiewa i jak nadchodzi jakiś tam niż czy coś, to wszyscy tu łapią doła :P :P Wiecie, trochę jak z halnym :P
  18. Ja dziś na moment bo widzę że w końcu czas GRATULACJE!!! I czekam na relację ;) mammma --> Pewnie że dołącz. Czekamy teraz chyba głównie na pogodę, żeby faktycznie można było trochę po plaży poskikać. No również GARTULACJE :) Dobrze że choć tutaj takie dobre wieści, bo u nas w domu dziś jakoś dołująco.
  19. to ja cc --> Uuu, biedna Ty jesteś z tą nogą :( Akinom --> Do parowania mam parowar Tefala, taki elektryczny, 3 piętra. Czasem upierdliwy w myciu (po mięsie zwłaszcza), ale poza tym super sprawa - w wrzucasz jedzenie, startujesz i nie pilnujesz. A jak już coś muszę na patelni, to na takiej beztłuszczowej - też Tefala kupiłam. Karola --> Jak już wydziergasz, to koniecznie zrób fotki i się pochwal. A jaką Ty dietę stosowałaś, wtedy co pisałaś że samo mięso jesz? Czasem nie Ducana? Poważnie ją rozważam właśnie. czarna --> Ja to bym następne dziecko od razu chciała przez cc :P :P Koliban --> To zdolniacha z niego :) A słodycze to ja całkiem wyrzuciłam z menu i słodzę też mniej, chlebek głównie ciemny :o Ech.. Po całym tygodniu diety pół kilo na plusie. M chciał mnie pocieszyć i wyciągnął mnie na wagę następnego dnia od razu po porannej toalecie, że niby powinno wyjść mniej niż w spodniach :P No to wyszło.. 0,2kg ale więcej :o Nie powiem - motywacja do diety mi spadła na pysk, chociaż na razie kontynuuję. Ale po zjedzeniu obiadu, nawet małej miseczki zupy, od razu mi wywala brzuch jak w 5 miesiącu ciąży i czuję się jak słonica, to chyba nie jest normalne :( Koleżance współczuję, mam doświadczenie z poronieniem, ale 12tc to już masakra nie do wyobrażenia. Pamiętam swoje usg z z 12tc, jak mała ziewała w brzuszku. Straszne to musi być :( :( pyzucha --> My w gotowości oczywiście. Ale jaja z tym koszyczkiem, ktoś musiał być w potrzebie :D A niech mu tam święconka na zdrowie :P
  20. Melduję się :P Karola --> A jakieś hmm.. kolorowanki/dorysowanki z autami czy spidermanem? Tak na zachętę do kredek. Zresztą na starszakach się jeszcze nie znam, więc nie będę bredzić :P W ogóle pościągałam z sieci trochę obrazków do kolorowania. Jakbyście chciały to mogę na swojego chomika powrzucać, bo tak to nie mam motywacji ;) Nat ostatnio musiałam taśmowo drukować i malowała w biegu. Wiecie co, no tyję z dnia na dzień :( :( Nie wiem już co jest grane. Może Wy na coś wpadniecie? Dietę mamy z grubsza w porządku przecież - jemy warzywa, mięsko gotowane/pieczone/parowane, żadnego smażenia na tłuszcza (w ogóle smażymy od wielkiego dzwonu i to jajecznicę czy placki a nie mięso. Żadnych gotowych dań, żadnych słoikowych sosów itp. Fakt że może mało wody piję - jak jest zimno to wolę herbatki, kawa z mlekiem 2 x dziennie. A zaczęłam tak tyć po odstawieniu od piersi w sumie. Fakt że zaczęłam jeść słodycze i na to zwalałam skoki wagi na początku, ale od jakiegoś czasu ograniczam cukier i prawie w ogóle nie jem słodyczy, a waga dalej idzie w górę :o Przez ostatni tydzień zjadłam dosłownie kilka kawałeczków domowej babki piaskowej, na kolacje zażeram się sałatami, a pół kilo przybyło! Dla orientacji, powiem Wam że przy karmieniu ważyłam 48gk (i to w ubraniu), moja normalna waga sprzed ciąży to ok 52kg, a teraz ważę 56kg :( No co jest?? Mam przejść na głodówkę?? W spodnie się już nie mieszczę :P
  21. Paulinek --> A Ty przestań z tą czekoladą :D :D :P Właśnie od tygodnia nie jem prawie w ogóle słodyczy (tylko na własną babkę się skusiłam odrobinę) i ograniczam cukier w herbacie/kawie :P :P Czuję się jak narkoman na odwyku, nawet do sklepu nie chodzę, żeby nie patrzeć na słodkie. To prawda, jakby nie patrzeć, największa tragedia dla rodzin tych ludzi. No i każdy z nas pewnie darzył sympatią czy zaufaniem choć jedną osobę z tego grona. Zresztą co ja tu pierniczę, no szoking kurczę, ciężko coś sensownego skleić.
  22. zizusia --> A narzekaj nawet, jeśli masz ochotę :) Ja mam wsparcie w moim M, bo w sumie nie siedzi w biurze. A na babcie nie mogłam liczyć od samego początku. Czasem zazdroszczę tym, którzy mogą podrzucić dzieciaki dziadkom i wyskoczyć gdziekolwiek, nawet na krótko. czarna --> Dobrze mi tu ;) Zwłaszcza jak tak sobie z rana wyjrzę na morze i na moreny, to od razu mi lepiej. Z kasą teraz kruchuteńko i jak pisałam kiedyś - nie będzie na razie remontów, nowych mebli itp., ale okolica mi wszystko wynagradza. Już się nie mogę doczekać kiedy będzie cieplutka wiosna, żeby pójść na plażę na dłużej i poleżeć na piachu.
  23. Już nie zawracam gitary - zajrzałam do netu i widzę że to w butelce i bez recepty :P Zaraz wysyłam M do apteki.
  24. Karola --> Dzięki kochana . To się po prostu kupuje gotowe i bez recepty?
×