Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

cyna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez cyna

  1. Dziewczyny Kochane - spokojnych, radosnych i pełnych ciepła rodzinnego Świąt :) Dużo śniegu pod sanki, wesołych bałwanów i bogatego Mikołaja!! Ja żyję, tak jak Karola pisała, jest bardzo kiepsko więc święta ciężkie, byle przetrwać. Do tego stuknęła mi 30-ka i po drodze minęła (niezauważalnie) 7ma rocznica ślubu, więc nie dziwicie się chyba, że nawet pisać nie miałam siły. I usmarkani jesteśmy wszyscy równo i konkretnie, więc nawet spacer świąteczny stoi pod dużym znakiem zapytania :(
  2. Decyzja zapadła. 10-go grudnia kończę 30 lat i jednocześnie swoje małżeństwo :( :( :( Byliśmy dziś u terapeutki, M zrozumiał że nie możemy jednocześnie być i nie być razem czyli wspólnie mieszkać. Kilkakrotnie potwierdził że już mnie nie kocha i dlatego nie ma sensu dalej się męczyć... Jadę jutro do Łodzi upić się ze znajomymi :( Do dziś było różnie ale dziś jestem totalnie zdruzgotana i przerażona :( Nadal nie mogę uwierzyć, chciałabym się obudzić z tego koszmaru :(
  3. Dziewczyny, u mnie ciąg dalszy dołków :( Podobnie jak u Karoli, tyle że M się nie chce wyprowadzać bo kasy nie ma. Generalnie chciałby żeby nie zmieniało się prawie nic (wiecie - niby dla dobra Nat), czyli jeszcze dłuuugo razem mieszkamy, finanse wspólne itd itp. Jedyna różnica że nie sypiamy ze sobą i on na wyjazdach rwie panienki.. Ja się na to nie chcę zgodzić, bo za bardzo mnie to boli. Nie jestem pewna czy faktycznie dla Nat będzie dobrze tak to ciągnąć, zwłaszcza że ja mam doła którego widać na kilometr i przepłakuję wszystkie wieczory, przy Nat też zdarza mi się nie wytrzymać i popłakać. Wydaje mi się że muszę przejść etap rozstawania się i nie mogę skoro on ciągle tu jest. Dopóki tu jest, będę też miała głupią nadzieję że się opamięta - tak jak Karola, przyjęłabym go pewnie choć nie powinnam. Chore to jest po prostu. Jutro chcemy iść do terapeutki, żeby porozmawiać o tym jak powiedzieć Nat, co robić żeby ona była jak najmniej stratna. Tylko dlatego że ja się upieram, żeby jej powiedzieć i ustalić szybko plan rozstania. Nie wiem jak sobie poradzę :( :( Przy okazji przeżywam, że drugiego dziecka już nie będzie, a tak bardzo chciałam :(
  4. Karola, witam w klubie :( Mój M właśnie dziś zdecydował się w końcu pogadać i powiedzieć pewne rzeczy jasno. Rozstajemy się. Do wiosny pewnie pomieszkamy razem, bo mamy kredyt i brak kasy, z formalnościami niby też się nie spieszy, ale w praktyce nie jesteśmy już razem. Wolał obgadać to teraz i mieć klarowną sytuację, bo coraz trudniej mu się pilnować, żeby nie zdradzić. Nie kocha już. Tyle w temacie. Myślałam że jestem gotowa na tą informację, ale teraz chleję winiasza i ryczę jak bóbr..
  5. O rety, jak już znajdę moment żeby tu zajrzeć, to nie wiem czy mam najpierw gratulować czy współczuć :P :P Tak mało piszemy, a tyle ważnych wydarzeń, radosnych i przykrych niestety też.. Karola --> Słońce, ściskam Cię wirtualnie, a jeśli się w końcu zdecydujesz skorzystać z zaproszenia to wyściskam w realu (albo w Tesco :P). Te nasze chłopy to jednak osły i tyle :( Byle tylko na dzieciach jak najmniej się to wszystko odbijało :( A z remontem w sumie o tyle dobry pomysł, że przy takich jazdach małżeńskich, dobrze jest "odreagować" w boju. Przynajmniej ja tak mam - jak już jest ciężko, to przemeblowania, mycie okien, wielkie pranie, szorowanie czego się da itd. Tylko po tym malibu z kubusiem nie haftnij na te nowe ściany :P :P Stelka --> Gratulacje!! :) I idź na tą drugą rozmowę. Nie masz nic do stracenia, wręcz przeciwnie, a nóż widelec zaproponują lepsze warunki. U nas mało się zmienia ostatnio. Ja dalej zasuwam do 2-3 w nocy, Nat już robi podkówkę jak tylko do kompa siadam, a ostatnio nawet mi minutnik ustawiła, żebym skończyła pracę :( Do tego stresy, bo wszyscy się z terminami pieklą, bo drukarnie zawalone kalendarzami, świętami i wyborami. Wczoraj to już mnie zatkało, jak babeczka z drukarni zaczęła mi się o 20tej tłumaczyć, że już jest przemęczona i że przeprasza ale musi pojechać do domu odpocząć. Ja już nawet nei piję innych napojów poza mocną kawą. Potrafię wypić podwójne espresso i usnąć na klawiaturze. M pojechał do Łodzi i wygląda na to że się świetnie bawi - dopiero jak podpytałam to się przyznał że była imprezka wczoraj w nocy. Wyprowadzi się pewnie po zimie, zwłaszcza że aktualnie to ja utrzymuję dom :P Ale musi być miły bo jak wywalę za drzwi, to nie wiem kto go przygarnie pod dach i na zasiłek :P :P Skoro już tak to wygląda, to może mi na razie zastępować nianię. Nat dalej choruje. Nie pogarsza jej się, ale i nie polepsza. Gluty ciągnące i mokry kaszel, bez temperatury, więc wlewam w nią syropy, czosnki, wzmacniacze itp. Dziś jej osobiście bańki walnęłam. Nawet mi wyszło :P Klubu malucha i tak nie traci teraz bo przez choroby dzieciaków i opiekunek, zamknęli go na cały tydzień, nie wiadomo co po weekendzie. Jak się będziecie po sklepach szwendać, to możecie zwrócić uwagę na te półki z pakowanymi (Sokołów, Morliny itd), może wyhaczycie Zimbo - dla nich robię teraz masę rzeczy; etykiety, ulotki, plakaty i takie tam pierdulce ;)
  6. Ja pierdziuuu, też muszę zrobić te paluchy :D :D Są super!!! Z M jak na razie traktujemy się jak współlokatorzy. Czyli platonicznie ale też mniej spięć mamy. Ostatnio zapytałam kiedy pogadamy o warunkach rozstania, to przyjął to na luzie, jakbym o herbacie mówiła :o Inna sprawa, że podczas pobytu teściowej, nie mieliśmy nawet 5 minut żeby pogadać w cztery oczy. Teraz M pojechał do kina, a ja pracuję tradycyjnie. Przytachałam sobie dziś ekspres do kawy :) Niby kaska u nas cieniutko, ale stwierdziłam że jak mam wziąć kolejne zlecenie na weekend i po nocach, to mam dosyć kawy rozpuszczalnej, a kawiarki mi się nie chce szorować. Kupiłam sobie z promocji taką taniochę Tchibo na kapsułki. Powiem Wam, że espressso całkiem w porządku. Na pewno nie takie wypasione jak z ekspresu za 2tys, ale zawsze coś ;) Takie cudo: http://www.tchibo.pl/Tchibo-pl-Cafissimo-System-c32.html?wbdcd=yeqKIIFkMI Akurat na otwarcie nowego sklepu rzucili wersję classic za 200zł, więc grzechem by było nie skorzystać :P :P Od kiedy teściowa wybyła, koty zaczęły normalnie chodzić po mieszkaniu. A ta "niedobra, agresywna kocica, co to na pewno kiedyś się rzuci na Nat", dziś łasi się, przytula i ciągle domaga pieszczot :)
  7. Hej hej :) Nie pisałam, bo nie dość że huk roboty, to jeszcze teściowa na głowie :P :P M przywiózł ją w poniedziałek na noc i dziś na 11-ta poszła na pociąg. Siedziałaby jeszcze ale wczoraj to już były non stop awantury i M nie wyrobił. Ostro było, oj ostro. Nat po raz pierwszy od dawna zmoczyła się w nocy :( Koty też zgłupiały - jeden prychał i syczał na wszystko co się rusza, a drugi się schował i wychodził tyle co do miski i kuwety. Biedne zwierzaki. A teściowa musiała wszystko po swojemu. Taki głupi przykład - tłumaczyłam jej od początku że nasze koty dostają tylko karmę suchą + saszetki/tuńczyk. Nie dajemy im wędlin, serków owocowych, ciasta i innych takich, tym bardziej że kociaki jeszcze młode. Zresztą słodyczy to nawet stare nie dostaną :P Oczywiście karmiła jak chciała, trzeba było pilnować. Raz zapytała M czy może dać im starą wędlinę - wiecie taką śliską popsutą. M nie pozwolił i wyrzucił do kosza, a jak wyszedł z kuchni, to ona wyjęła z kosza i dała kotom :o Nawet żwirek kupujemy niedobry (bo zapycha toaletę jak się wsypie wszystko na raz). A potem ma pretensje że M się wścieka o takie "drobiazgi". Ale to akurat przykład lżejszego kalibru, bo z cięższych też było sporo, w tym znowu szantaże samobójstwem, Z weselszych, to np. pyskowała M że od dzisiaj mieszka na mojej połowie mieszkania :D Ja pracuję ostatnio do 2-3 w nocy, ale wczoraj już mi tak napier***lała, że nie dało rady się skupić, a nerwy miałam straszne. M założył słuchawki i się zaszył z lapkiem, a ja wzięłam tabsa na sen i zaszyłam się w sypialni :P :P Teraz taaaka ulga i cisza od kiedy jej nie ma :) Ja sobie fryza zmieniłam znowu. Teraz już nie jestem ruda, tylko hmm.. czekoladowa czy jakoś tak. Takie fioletowo-czekoladowo-wiśniowe kolory mam na głowie i jeszcze sobie taką grubą grzywę zrobiłam. Co więcej - całego fryza zrobiłam sobie sama przed lustrem :P Karola --> Biedna Ty jesteś, tyle masz na głowie (i kręgosłupie), ale jak zawsze podziwiam Twoją siłę i zaradność. Ja bym się chyba dawno załamała. Z psem faktycznie będzie ciężko, tyle godzin samotności może nie wyrabiać. Pamiętaj, że jakbyś miała chęć i możliwość urwać się nad morze dojodować i zdystansować, to u nas zawsze się kąt znajdzie ;) Żurkowa --> Jak upieczesz, to koniecznie zrób fotkę :) Akinom --> Trzymaj się cieplutko, a na świra uważaj ;)
  8. paulinek --> Dzięki! :) Ja załapałam fazę żeby się oczyścić ogólniej, ale też konkretniej na nery :P Wkręciłam się w temat i coś muszę na sobie przetestować. Karola --> Bidulo Ty :( Ja mam też różne jazdy z kręgosłupem, ale chyba nie aż tak jak Ty. Raz mnie postraszyli operacją, ale jeszcze parę lat pochodzę :P :P Rehabilitacja mi pomaga ale n króciutko, więc mi się nie chce latać na zabiegi, muszę sobie jakiegoś masażystę przygruchać :P U nas dokładnie jak u Kareczki - kończy się antybiotyk, rozkręca się na nowo katar i chrypa :( Zastanawiam się też nad inhalatorem. Nat nigdy jeszcze nie była inhalowana, ale tak czytam i czytam że inhalacje tak cudownie działają na różne katary, kaszle itp (choćby z samej soli) - prawda li to?? Do tej pory myślałam, że warto kupić tylko jak jest konieczność inhalowania sterydami itp. Tak sobie patrzę na inhalatory firmy Medel, bo ktoś chwalił: http://allegro.pl/inhalator-medel-family-soft-touch-termo-promo-i1285032376.html http://allegro.pl/profesjonalny-inhalator-medel-pro-soft-touch-flexo-i1270518348.html Różnica w cenie "jedyne" 100zł. O co chodzi z tą pracą ciągłą? Potrzebne nam to? Ja jeszcze "w pracy", czyli przy kompie :(
  9. Akinom --> Przytulam mocno!!! Karola --> Hrabiego zazdraszczam!!! Kocham wręcz! Dziołchy, czy któraś z Was stosowała jakieś kuracje Tombaka? Ta najpopularniejsza chyba, to tzw "200 cytryn". Się zastanawiam czy warto spróbować sobie na wątrobę czy nery coś zastosować, czy to w ogóle działa tak jak chwalą??
  10. stelka --> to trzymam kciukasy :) Ja tradycyjnie z językiem na brodzie ;) Zawaliłam się trochę zleceniami, a Nat jak szalała tak szaleje i ciężko przy niej popracować. Wory pod oczami niedługo będą mi mogły służyć do taszczenia kartofli na obiad. Ale widzę jakieś światełko w tunelu - od wczoraj robimy próbę z klubem malucha. Do tej pory Nat z nikim nie zostawała sama (nawet z babciami jak wiecie), więc jak ją wczoraj zostawiałam (na półtorej godzinki) to miałam przeżycie że hej :P :P Ale stwór mój się rzucił w wir zabaw i potem nie chciała cholera wychodzić. Dziś już prawie 3 godzinki i to samo. Mam nadzieję że jej nie przejdzie, bo mnie się spodobało :P :P Uwierzycie, że po raz pierwszy od czasu ciąży udało nam się z M pójść tylko we dwoje na kawkę i ciacho?? Karola --> miałaś przecież szukać roboty w Trójmieście :P :P
  11. Kurdę no zżarło mi znowu U nas młyn, bo ja mam parę zleceń na wczoraj, a na weekend wybrałyśmy się z Kareczką na warsztaty psycho ;) M.in. malowałyśmy dziś mandalę. Nat dalej histeryzuje i po nocach się budzi, a kociaste buszują aż się chata trzęsie. Jedna chyba wyczuła co jest na rzeczy, bo parę dni temu obsikiwała namiętnie różne rzeczy M - kołdrę, śpiwór, spodnie itp. Przyznaję że mu nie współczułam wcale :P :P
  12. kareczka --> Zdrowiejecie? U nas lepiej. Nie mówię że już jesteśmy zdrowi, ale powoli przechodzi. Swoją drogą z kim bym nie rozmawiała ostatnio, to wszyscy chorują. paulinek --> Tak, BG sprawdzają się świetnie i są dość wytrzymałe, nie mogę powiedzieć żeby mi się coś rozsypało czy spruło. juusta --> Niby czarny kolor nie najlepiej wróży :P :P Ale ja myślę że nasze dzieci ą jeszcze na tyle małe, że chyba nie ma się co doszukiwać. I jeszcze na pocieszenie powiem, że Nat jakiś czas temu wszystko na czarno mazała, bo akurat to był dla niej najbardziej wyrazisty kolor. Potem miała fazę na mocną czerwień, a teraz zazwyczaj co jej tam w ręce wpadnie, chociaż czerwone kredki "kończą" się nam najszybciej :D magmal --> To niezły "demotywator" z tej Twojej córy :D :D :D Moja jeszcze np. pyskuje do M: "Idź sobie dudku mały!" Żurkowa --> Olej pomarańcze :P Albo faktycznie zróbmy zamknięte forum. Nie mam nic przeciwko. JA się ostatnio ufarbowałam na czerwono-rudo, no nie wiem nawet jak ten kolor określić :P A konto na NK zlikwidowałam po zmianach w regulaminie.
  13. kareczka --> Dokładnie to samo dziś usłyszałam od mojej teściowej (o tym syropie)!!! Zmówiły się baby :D :D :D Żurkowa --> A lepiej Ci? Mam na myśli to krwawienie, a nie babskie zapasy :P
  14. U nas wszyscy chorzy. Najpierw M zaczął kichać i kaszleć - już myśleliśmy że to ostry atak alergii i trzeba będzie męża oddać w dobre ręce :P :P bo przecież nie koty!! Ale teraz już i ja i Nat chorujemy, a M pojechał na weekend gdzieś na mazury, bo pomaga przy jakimś filmie. Po powrocie z Łodzi owszem, trochę się zaczął starać, ale jakoś niemrawo, trochę się też pożarliśmy, takie to wszystko pochrzanione. Zobaczymy co teraz będzie. O dziwo, na wyjazd założył obrączkę :P - do tej pory prawie zawsze leżakowała na półce. Karola --> To Ci się chyba spodoba - moje dziecko na ortopedę mówi "tortopeda" :D A kto wie jak to jest z tranem nad morzem? Kupiłam butlę dla Nat, bo ona chętnie pije, a tu mi teściowa z tekstem że dzieciom nad morzem nie podawać, zwłaszcza na zimę, bo się przedawkuje jod i będzie problem z tarczycą :o
  15. My już drugi dzień same siedzimy - M pojechał do Łodzi. Wczoraj sobie nie mogłam miejsca znaleźć, na zmianę mam strach że on odejdzie i wściekłość na to co zrobił, po nocach nie śpię. Dobrze że Kareczka mnie niedawno wyciągnęła na browarki :P (Karola i Tobie polane!) Żurkowa --> Ja całą Kotlinę Kłodzką mam obcykaną, bo moja mam się tam urodziła i tam mam większość rodziny, spędzałam tam masę czasu. W Międzygórzu warto jeszcze zaliczyć wodospad i wielką tamę, ew. spacer na Śnieżnik - spokojnie z naszymi dzieciakami można już próbować. No i w okolicy koniecznie Polanica i spacerki typu w Błędne Skały, twierdza Kłodzka. Zresztą to w ogóle fajne tereny na pojeżdżenie z dzieckiem, jak się uda to w przyszłe wakacje też z małą się tam poszwędamy ;)
  16. Żurcia -- Fajnie że choć u Was idzie ku lepszemu :) U nas wydawało się być lepiej, a dziś znów kaplica :( M robi uniki przed rozmowami i decyzjami. Obiecał że dziś wieczorem pogadamy, ale się okaże.
  17. Karola --> Dzięki za podzielenie się swoją historią. W jakiś sposób mi to pomaga. Juusta, Żurkowa --> Sam mi powiedział :( :( Dlatego taki to dramat dla mnie. Gdyby sam się powstrzymał to może świat nie runął by mi na głowę, a tak, to same widzicie - poleciał sobie w kulki na dobre :( Klaudia, Czarna - jeszcze niedawno też bym powiedziała, że w takiej sytuacji wywaliłabym na pysk.. A teraz wszystko mi się przewartościowało. Szczęście w nieszczęściu, że się z nią nie bzykał, bo nawet gdybym bardzo chciała, to nie potrafiłabym zapomnieć i nie myśleć jak mu z nią było. Z drugiej strony - rozpip.rza mnie myśl, że chciał to zrobić. Jak powiedział "ze wszystkimi konsekwencjami", bo wie że to byłby definitywny koniec. A teraz jest zaskoczony że w ogóle z nim rozmawiam - spodziewał się że go z miejsca wywalę za drzwi. Rozmawiamy sporo, dużo sobie wyjaśniamy. Może coś jeszcze z tego będzie, ale moje poczucie bezpieczeństwa legło w gruzach. Poczucie własnej wartości i takie tam - wszystko się poszło rypać :(
  18. Przyznał się. Chciał jeszcze potrzymać w tajemnicy, ale po nim od razu widać było, więc cisnęłam co się tam wydarzyło, a on się wkurzał. W końcu się przyznał. Czy się stara? W ogóle :( Ma wersję, że nasz związek jest ostatnio do bani i to dlatego mu nie zależało żeby się zachować lojalnie, brał pod uwagę rozwód, a teraz się zastanawia co dalej. Super. Powinnam go pogonić z mieszkania, a ja go kocham :( Wiem, że też nie jestem bez winy, że mocno go ostatnio zaniedbałam i nie czuł się przy mnie doceniany itd. Mam mętlik w głowie :( :(
  19. Ja dziś króciutko :( Żurkowa -- współczuję z całego serca! Ja swojego chłopa puściłam na imprezę historyczną, gdzie ganiał w stroju barbarzyńcy. Nigdy nie miałam stresu żeby go "wypuszczać". No i właśnie mi się odwdzięczył - obcałował jakąś panienkę i gdyby nie odmówiła, to by ją przeleciał :( :( :( :( :( I wszystko niby dlatego że poważnie zwątpił w Nas. Nie wiadomo co dalej... Ciężko mi jak cholera :( Ryczę sobie od dni kilku, przerwałam swoją terapię bo nie daję rady. Po prostu wystrzałowy finał wakacji w nowym miejscu.. Idę się upić :(
  20. Hej hej :) Raprotuję ;) :P Ja mam kryzys w terapii - zwyczajnie ciężko się zrobiło, ale się chyba nie poddam. Wizytacja teściowej tak sobie. Najpierw wzięłam ją na swoje barki, żeby ulżyć mojemu M, potem wymiękłam. Pierwsze 2 dni jakoś, nawet M był w szoku że tak dzielnie zniosłam (jego aż nosiło), ale 3ci dzień już ciężki. Nie będę rozpisywać szczegółów, bo strata czasu i miejsca :P :P Dzięki dofinansowaniu od obydwu babć, udało mi się kupić kilka mebelków do pokoju Nat i tym sposobem Nat śpi już sama u siebie. Z M kryzys jak cholera. Wydawało się że wszystko idzie ku lepszemu, a tu jakaś klapa. Od tygodnia nawet nie chce ze mną pogadać o tym, co się dzieje w jego głowie. Na weekend my z Nat byłyśmy na wsi u moich rodziców, a M latał po górach świętokrzyskich w stroju barbarzyńcy - znowu wrócił do zabawy w rekonstrukcje historyczne :P Myślałam, że ten wyjazd i odpoczynek od nas jakoś go odświeży, a tymczasem od powrotu zachowuje się jak obcy człowiek :( :( Także doła mam że he i oczy co noc wypłakuję :( A z dobrych wieści, to mam w końcu upragnionego kota, a nawet dwa! Miał być rasowiec jakiś, a tymczasem zakochałam się w dwóch dachowcach (kilkutygodniowe rodzeństwo), które miało wylądować na ulicy. Może jakieś fotki zrobię, to się pochwalę moim nowym "potomstwem' ;) Tak tak, Kareczka - nie miałam serca i tego drugiego też przygarnęłam, a co tam! Słodziaki są straszne :) Spróbuję jutro Was poczytać wstecz, bo przyznam bez bicia że nie miałam czasu nic kompletnie przejrzeć. Terapia zżera mi czas i energię, a jeszcze się wzięłam za składanie dwóch książek na raz. Ściska Was mocno i postaram się więcej odzywać!
  21. JA na moment - Żurcia, to łóżeczko to takie solidne faktycznie? Wytrzyma szaleństwa hiperaktywnego stwora? Właśnie planuję coś takiego kupić Nat. Kawał roboty macie za sobą :) Fajnie :)
  22. Karola --> Nie mogę, bo mi przez ramię zajrzy :P :D Na razie ciężkawo, ale bez tragedii - znośnie jak na nią.
  23. Dzięki kochane za wszystkie cieple słowa! Ja trochę padam - wczoraj ta pobudka o 4:30, a dziś 5:30 :o Chyba muszę zacząć amfę do kawy dosypywać :D :P Trochę się nasprzątałam przed tą wizytacją, ale dziś jeszcze trochę muszę podziałać. Nat ostatnio potrafi zrobić taki bajzel w parę minut, że głowa mała. M już w pociągu z teściową (na ostatnią chwilę zdążyła), więc będą jakoś ok 15tej i wstępnie plan jest taki, że wizytacja potrwa do wtorku rano :o To będzie jazda bez trzymanki, jeszcze nikt z rodziny nie wyrobił z nią dłużej niż 2 dni :P :P Serio! W tamtym roku zaprosiła do siebie na działkę taką ciocię z wujem i wiali stamtąd już po pierwszym noclegu :D Po domu nosi majteczki, bez pieluchy i bez wkładki i wysadzam ją regularnie na kibelek. W ten sposób zdarza jej się cały dzień wytrzymać "o suchych majciochach". Ale jak nie trafię w czas, to mamy kałużę. Dopiero jak leci po nogach, to woła siku. A wczoraj dała popis - jak już oczywiście umyłam podłogę, to zrobiła kałużę, wsadziłam do wanny, wykąpałam, i parę minut później zrobiła drugą kałużę :o Czy Wasze dzieci już same sygnalizują wcześniej, że będą sikać? Bo ja mam wrażenie, jakby Nat jeszcze nie łapała że ma potrzebę. A z drugiej strony, jak usiądzie na kibelku i powiem żeby sikała, to jest ok. I widzę, że kałuże nie mają wpływu na jej wcześniejsze odczucie. kika --> Dla Nat też największą frajdą są kontakty z innymi dzieciakami. Była w ósmym niebie, jak byli u nas znajomi z synkiem też hiperaktywnym - wreszcie ktoś wytrzymał jej tempo. Dawali oboje czadu przez 4 dni i nawet plac zabaw czy plaża nie były dla nich atrakcją większą niż wspólna zabawa choćby w domu. Aż mi się szkoda zrobiło, że Nat jeszcze nei ma rodzeństwa. Jak finanse i zdrowie dopiszą, to chyba w przyszłe wakacje trzeba zacząć nad tym pracować :P A powiem Ci, że nie tęsknię o dziwo. Tu nam się dużo fajniej mieszka i żyje. Fakt że znajomi zostali w Łodzi, ale przez wakacje ciągle mamy jakiś nalot, gorzej będzie jak przyjdzie jesień. No cóż, pewnie zacznę bardziej molestować Kareczkę i Pyzuchę :P :P Ciekawe co u Pyzuchy, dawno z nią nie miałam kontaktu. Akinom --> No znam ja ten typ. Też mamy taką ciotkę w rodzinie - cały rok nie zajrzy, rozbija się po Dominikanie, Tunezji itd, al jak babcia (jej mama) ciężko chorowała, miała operację itd, to ciotka wpadła raz na nocleg bo była w pobliżu. Zrobiła też jazdę że słabo się babcią zajmujemy i pojechała z rana do siebie. Następna wizyta to już była na pogrzeb :o i zaraz po, żeby futro z babcinej szafy wyciągnąć :o . Trzymaj się kochana, wiem że ciężko Ci teraz. stelka, czarna --> No zazdroszczę Wam teraz, że macie dwójkę z tak małą różnicą wieku ;) Chociaż jak pomyślę o porodzie, to mi słabo. czarna --> To niezłe przedszkole! Ale fajnie masz z taką paczką, też bym chciała! juusta --> Moja też taka mądrala :D Ostatnio do M mówi "schodź natychmiast z tego łóżka!". A że ją oczywiście uczymy, że trzeba mówić coś w stylu "proszę..", to mówię do niej: "Myszo, a jak się powinno mówić?!", a ona na to zaczyna odliczanie "Raz!, dwa, ..." - bo my jej robimy takie odliczanie do trzech, jak nie chce czegoś zrobić :P karola --> Prochy jakieś mam - signopam się chyba nada? :P :P Tylko nie wiem czy w herbatce nie wyczuje :P Jak tam malowanie? A jeszcze mam dla Was satyrę w krótkich spodenkach (czasem uda mi się zapisać): Nat (bawiac sie myszką z ciastoliny): - Zamieniłam się w biedronkę! Ja: A jak to zrobiłaś Myszko?? - Po imprezie. - Nataliak, wyhihrać Cię? - Nie teraz, po szóstej! - Koszu, jesteś brudny taki... (czule głaszcząc pokrywkę kosza na śmieci) - Nie ugniataj kaczora, tato... (chodził o obrazek z Tweetym)
×