Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niclas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez niclas

  1. on nie chce ustąpić, bo go to naprawdę boli. To nie jest ambicja, czy jakiś rodzaj próżności, z której chyba łatwiej zrezygnować. O ile nie ma przeciwwskazań medycznych do zmiany lekarza, to chyba to nie jest aż takie poświęcenie jednak go zmienić, skoro dla drugiej strony to aż tak bardzo istotne. Wiem, mówiliśmy już o tym. Ale dla mnie jako faceta wciąż trudny jest do pojęcia taki rodzaj uporu, czy nawet nieczułości.
  2. Być może chodziło mi o Baker Street. Jak ktoś zna topografię Londynu, to pomóżcie. Gdzie leży Regentpark?
  3. Do Kacapołów, w takiej kulturze, jak islamska, życie też jest najwyższą wartością. Ekstremiści nadużywają argumentu o umieraniu w imię dżihadu, świętej wojny jakoby w obronie wiary. Ale to jest nadużycie także w ocenie teologów islamskich. Natomiast faktem jest, i to można zarzucić islamowi, że jest to religia nietolerancyjna. Wolno budować meczety w Europie (np. sprawa najnowszego meczetu w Kolonii), ale kościoły już nie tak samo chętnie w krajach islamskich. Tu nie ma symetrii.
  4. To, co piszą Kacapoły jest bardzo ważne. My sobie nie zdajemy sprawy z tego, że np. Arabowie odnoszą się do kobiety z o wiele większym szacunkiem, niż Europejczycy. Tłamszą ją społecznie, ale w relacji dwustronnej są bardziej czuli i wyrozumiali. Nie wiem, czy czytaliście kilka lat temu w "Wysokich Obcasach" wywiad z panią ginekolog, Arabką, która kilka lat pracowała w Łodzi, a teraz od kilku lat pracuje w Bejrucie. Dokonała porównania sytuacji jej pacjentek w obu krajach i dla mnie to był szok. W Łodzi pojawiały sie pacjentki ze śladami pobicia albo wymuszenia seksu (gwałt małżeński). Prawidłowość była taka, że najczęściej w okolicach wypłaty te ślady na ciele powstawały (wiadomo, wódeczka, jak się baby nie bije, to gnije, itd.). W Bejrucie za kilka lat praktyki nie spotkała się z ani jednym przypadkiem pobicia żony przez męża. Podaje tam inne szczegóły delikatnego odnoszenia się Arabów do żon. To też jest przecież inspirowane religijnie.
  5. Karolku, w tej matematyce lekko sie pogubiłem. Ale nie przeczę, że i prąd i woda kosztują. Mnie tylko drażniła taka trochę ekologiczna ideologia, że tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale o pryncypia, że jak leję za dużo to ze szkodą dla matki ziemi, co skądinąd jest prawdą.
  6. ale ślad instynktu może wyjaśniać jakąś postawę, sam mechanizm psychologiczny reakcji, np. dlaczego mężczyźni bywają zazdrośni o ginekologa. Ocena moralna postaw, wywodzących sie od instynktów pierwotnych to osobna sprawa.
  7. Kacapołku, kraje muzułmańskie są tu też zróżnicowane, ale dominacja kobiety jest niezaprzeczalna. Poza tym Arabki np. wola do kobiety, bo wtedy nie są pod nadzorem. Tam ginekolog kobieta to taki azyl. Ponoć taka lekarka na ogół np. zawsze skłamie na temat dziewictwa, wiedząc, czym groziłoby ujawnienie prawdy czekającym za drzwiami męskim przedstawicielom rodów, mających dograć małżeństwo.
  8. Któraś z Was zauważyła, że coraz bardziej zaciera się w kolejnych pokoleniach ostry podział na to, co męskie i kobiece. Francuzi nazywają to une culture unisex. Facet chodzi z Wami do szkoły rodzenia, dawniej nie chodził, asystuje przy porodzie, dawniej rzecz nie do pomyślenia. Nie dziwcie się więc, że facet trochę zaczyna podnosić głowę i głośno mówić, o tym, na czym jemu zależy. Jeżeli płeć lekarza ma dla niego znaczenie, to o tym dziś odważniej powie, w imię równouprawnienia właśnie. Po drugie, że wizyta u ginekologa mężczyzny to rzecz niejednoznaczna obyczajowo świadczą tendencje tzw. cywilizowanego świata (obecność asystentki). I nie ważne, czy to feminizm sprawił, czy obawy firm medycznych przed wypłatą odszkodowań za rzekome molestowanie. Fakt jest faktem wizyta ginekologiczna została uznana za coś niejednoznacznego obyczajowo. Jest tu jakiś paradoks. To, do czego świat muzułmański doszedł z pobudek ortodoksji religijnej, to samo świat laicki zaleca w imię postępu cywilizacji, praw kobiety itd. Pobudki różne, skutek ten sam: mężczyzna w ginekologii jest coraz bardziej podejrzany ze względów obyczajowych.
  9. Papużanko, wręcz przeciwnie, napisałem, że nie przesądzam zakresu kompromisu, co znaczy właśnie, że niemożliwa jest jedna odpowiedź dla wszystkich. Oznacza to w praktyce, że możesz chodzić do mężczyzny, a Twój kompromis to np. szczera rozmowa. Mnie cały czas siedzą w głowie słowa Popieprzonego (nie mylić z też_..), że ta furia u niektórych kobiet w obronie ginekologa to taka manifestacja niezależności kobiety od wszystkiego, w tym i od partnera. Upraszczając, może tu chodzić o ambicję i przede wszystkim o ambicję. A gdyby spór ambicjonalny był na pierwszym miejscu to trochę głupota, bo człowiek może zgubić i podeptać po drodze coś o wiele cenniejszego.
  10. miało być \"móżdżek\". Skalałem mowę ojczystą, trudno!
  11. Tez-popieprzony, dobrze, ale łączenie tego z wątkiem, dlaczego jestem zazdrosny o gina jest przynajmniej niezręczne. Bo ja to tak zrozumiałem, "a poza tym, właściwie po co się ona tyle bada?". Te argumenty kobiet mnie przekonują: lęk, żeby potem nie było problemów z zajściem w ciążę, może i trochę psychoza tych raków, itd. Tu nie ma winy ani głupoty kobiety. Ona postępuje najrozsądniej, jak może, w oparciu o dane, którymi dysponuje. Więc w tej dyskusji rozdzieliłbym mój lęk przed ginem facetem (chcę uniknąć poczucia upokorzenia) od samego faktu chodzenia przez kobietę do lekarza częściej, niż mnie mężczyźnie może się to wydaje konieczne. O tych lobbowaniach już kilkanaście stron wcześniej rozmawialiśmy. Same kobiety (Gwiazdki) mówiły, że to granda. Więc zdają sobie z tego sprawę, jeśli chodzi np. o przemysł farmaceutyczny, ale ufają swojemu lekarzowi, że im zapisuje tabletki dla nich najlepsze, bo komu mają ufać?
  12. Wiesz co, ale jest już w tej dyskusji grupa facetów, też zróżnicowana, jeśli chodzi o argumentację, ale zgodna w tym, że im wizyta partnerki u ginekologa jakoś przeszkadza. Szczególnie bliskie jest mi to, co pisze Tajfun537. I myślę, że kobiety z naszej rozmowy tę korzyść wyniosą, że dowiedzą sie o takim męskim dziwactwie, które chyba aż tak rzadkie nie jest. I to kiedyś może pomóc zrozumieć faceta, o co mu chodzi, gdy na pierwszy rzut oka jego zachowanie będzie się wydawać irracjonalne. Z tym, że nie oczekuję zrozumienia w tym sensie, że Ty teraz przyjmiesz mój pogląd jako obowiązujący i zobowiązujący do ustępstw. Idź swoją drogą, trwaj przy swoim, ale wiedz więcej. Raczej na tej zasadzie.
  13. Karolku, ale to ja gdzieś czytałem, że nie dopuszczanie do tego, żeby pacjentka była więcej rozebrana przy badaniu, niż potrzeba, jest właśnie objawem cywilizowanych procedur. I chyba dla kobiet ma to duże znaczenie, skoro cytowana przeze mnie kobieta z innego forum żaliła się, że lekarze trzymali ją nago, nie dając możliwości ubrania się u dołu na czas badania na górze i podkreślała, że odbierała taką sytuację jako upokarzającą.
  14. o czym tu gadać. Wiadomo, że w miejscach intymnych organizm kobiety jest bardziej, niż mężczyzny narażony na infekcje i tyle. Ale żyć trzeba normalnie.
  15. Kacapołku, tak trochę z innej beczki. Chodziłaś, albo chodzisz W Niemczech na jakiś sport, fitness (nie mówię o basenie). Czy tam kobiety w szatni zaraz po zajęciach rozbierają się do naga, jak mężczyźni?
  16. gdzieś po drodze Kacapoły zadała pytanie, jak to jest w innych krajach. Niemcy omówiliśmy, Stany chyba też. We Włoszech jest podobnie, jak w Polsce, z tym, ze przewaga mężczyzn nie jest aż tak wyraźna i lawinowo przybywa dziewczyn, bo częściej obecnie idą na medycynę. W Europie Zachodniej jest jeszcze problem emigracji muzułmańskiej, która wymusza niejako gina kobietę. Na stronie włoskiej żali sie jedna kobieta i napisała nawet protest do ministerstwa, że nie może się już państwowo zapisać do lekarki, którą miała od 20 lat, bo ta została przesunięta do obsługi kobiet spoza Unii. Przeszła właśnie na emeryturę i nie stać jej na wizytę prywatną u tej lekarki. Słuchajcie o tym trzymaniu pacjentki całkiem nago przy badaniu piersi pisałem już na pierwszej stronie, że to przykład nadużyć seksualnych. To wyczytałem na forach polskich. Jedna z kobiet, która w krótkim czasie musiała odbyć kilkanaście wizyt żali się, wręcz apeluje \"Panowie doktorzy nie trzymajcie pacjentki całkiem nago przy badaniu, co mi się zdarzało zbyt często, bo to jest upokarzające\". Argument lekarzy był taki, że tak będzie szybciej, bo jest kolejka. I to jest dla mnie bardzo poważny dowód na brak aseksualności mężczyzny w tym zawodzie. Nie jakieś ekstra nadużycie, ale takie przy okazji, na granicy tego, co uzasadnione i tego, co niekonieczne. Natomiast zawsze są dla mnie budujące głosy pań, mówiące o wzajemnym zaufaniu z partnerem, którego nie mąci sprawa płci ginekologa. To są przykłady jak najbardziej potrzebne w tej dyskusji
  17. mebta, ale czy to znaczy, że rozumiesz, że dla faceta może to być jakiś problem?
  18. O, Karolek to ładnie napisał. Mnie właśnie, o coś takiego chodzi. Jednoznaczność deklaracji Sajanorry robi na mnie wrażenie. Nie wiecie, jak ściągnąć Kacapołka? Mam do niej pytanie
  19. słuchajcie, jeśli chodzi o cytologię, to tu rozumiem kobiety, że chcą ją robić, bo skoro fachowcy to zalecają, to komuś trzeba ufać. Trudno oczekiwać od pacjentki, żeby była mądrzejsza od sztabu fachowców. Statystyk nie znam, ale słyszałem, że odkąd w Polsce się to upowszechniło to wykrywanie nieprawidłowości w tym obszarze się znacząco zwiększyło. To za chwilę będzie skutkować mniejszą liczbą raków. Te pytania odnośnie własności w związku są ważne. Nie ma miłości bez \"mój\", \"moja\". Jak się umówię z żoną w centrum miasta i nagle wyłania się z tłumu to moja pierwsza reakcja jest \"moja\", może nieco starsza od innych kobiet, może mniej atrakcyjna od niektórych, ale \"moja\", w znaczeniu ta jedyna, którą kocham i w której złożyłem moją nadzieję. Ryzyko zawłaszczenia istnieje, ale zawłaszczenie przeczy miłości, bo nie ma miłości prawdziwej i głębokiej bez wolności. Tak jest nawet w teologii. Bóg stworzył człowieka z miłości, ale dał mu wolną wolę odwrócenia się od siebie. Zawłaszczenie jest w sekcie, w prawdziwej religii nigdy. Ale też, i to pytanie do Sejanorry, skoro kogoś kocham i ktoś mnie to znaczy, że jesteśmy wzajemnie depozytariuszami naszej nadziei? Czy, jeżeli partnera boli wizyta u ginekologa, a pada tu coraz więcej męskich głosów że tak, to czy rozmowa z nim jest takim poświęceniem ze strony kobiety? Czy wyśmiałabyś swojego partnera, gdyby Ci o tym powiedział. I dlaczego kobiety, tu na forum, stają się takie agresywne na samą tylko myśl, że miałyby o tym z partnerem porozmawiać, gdyby ten miał jakieś ale? Czyżby nie były jednak pewne swoich racji?
  20. a ja bym się nie śpieszył z wyśmiewaniem człowieka, tylko dlatego, że ma inną wrażliwość od mojej.
  21. Też popieprzony powtówrzył właściwie wszystkie męskie argumenty, które padały od początku postu, z argumentem o zdradzie z powodu ginekologa włącznie. Pisałem o tym, było niedowierzanie. Od początku staram się wsłuchiwać w to, co mówią kobiety, zrozumieć je, może mają jakieś swoje racje. Bardzo mi zależy na tym, żeby nie ustawiać naszej rozmowy tak, że kobiety wybierające ginekologa mężczyznę są jakoś moralnie gorsze. I podkreślam to mocno, że chodzi tu o wolnośc kobiety w aspeckcie intymnym. Podkreśliłem też, że jeżeli tylko względy medyczne wskazują na lekarza mężczyżnę to się wtedy nie sprzeciwiam. Cały problem leży we wrażliwości na drugiego człowieka. Czy szczera rozmowa o moich męskich obawach to naruszenie Twojej wolności? Pieprzony wcześniej zwrócił uwagę na to, że gin mężczyzna wbrew partnerowi to taka manifestacja niezależności ze strony kobiety, także od partnera. Coś jest na rzeczy. Ale czy jeżeli jesteśmy razem, to nie polega to przypadkiem na tym, że w jakimś zakresie dobrowolnie godzimy się na ograniczenie niezależności? Spróbujmy się zastanowić, czy w sytuacji spornej spotkanie się jest możliwe
  22. odpowiedź do Niclas wizyta ginekologiczna jest specyficzna, jeśli chodzi o stopień intymności i nie można porównywać jej do zwykłych kontaktów damsko-męskich w życiu codziennym. Zazdrość o ginekologa absolutnie nie jest moim zdaniem objawem zazdrośnictwa w ogóle.
  23. Popieprzony, czyli zgadzasz się z tym, że facet wizytę partnerki u gina faceta może odczuwać jako spore upokorzenie? A jak myślą Twoi koledzy, faceci w twoim środowisku. Też bywają zazdrośni o to?
  24. Bywalcze, tu się zgadzam z Kacapołami, że kilka głosów to żadna reguła. Ja przeczytałem mnóstwo forów polskich i włoskich i gdyby mnie ktoś zapytał o zdanie, to na podstawie tej lektury napisałbym: Chodzenie do ginekologa to raczej przykry aspekt doli kobiecej, a nie atrakcja. Nawet jeśli kacapoły widzi tu jakąś przyjemność, to m.in. dlatego, że odnosi się do wizyty kontrolnej, gdy jest zdrowa. Przy jakimś przewlekłym stanie zapalnym, gdyby nawet wizyt musiałaby być cała seria, tak by raczej nie twierdziła. Tak myślę.
  25. Ja myślę, że bywalec trochę prowokuje. To było gadane pół żartem, pół serio. Ja jako talib ginekologiczny to pewnie też bym facetów pousuwał z tej dziedziny, ale sprawa nie jest taka prosta. Ginekologia to nie tylko diagnostyka, to także dziedzina nauki, powiązana z innymi działami medycyny, np. endokrynologią, o farmacji już nie wspominając. Więc brak facetów mógłby mieć tu jakiś negatywny wpływ. Tam padała taka sugestia, że kobiety to by cierpiały, jak by facetów ginów zabrakło. Niekoniecznie, bo w Niemczech, czy w Szwecji, o krajach islamskich nie mówię, chodzą w większości do kobiet i żyją. Jak w Polsce dziewczyny zdominują rynek, co jest prawdopodobne (większość na medycynie to studentki), do tego te tendencje poprawności politycznej (feminizm + obsesja molestowania) to się pacjentki przestawią. Ale wiecie, sprawa jest ciekawa. Bo jeżeli odrzucimy argumenty skrajne, choć nie przeczę że prawdziwe, o niedelikatności mężczyzn, czy teorię Bywalca o poszukiwaniu atrakcji u gina, to właściwie dlaczego niektóre kobiety wolą mężczyzn. Mówiliśmy już wprawdzie o tym. Ale pozwólcie, że zacytuję eksperta mojego ukochanego, Emanuelę Roccę, położną z Genui. Ona pisze tak: \"Wiele kobiet woli mężczyznę, może nawet większość, ponieważ wydaje się to dziwne odsłaniać swoją sferę intymną przed inną kobietą, kiedy instynkt naturalny skłaniałby się tu ku mężczyźnie. Ponadto, jesteśmy przyzwyczajeni od tylu lat widzieć lekarza jako mężczyznę, ponieważ przez długi czas był to zawód będący domeną wyłącznie męską. W konsekwencji mężczyzna wydaje nam sie bardziej godny zaufania, niż kobieta\".To ciekawie napisane. Powiedzcie, może panie zwłaszcza, co o tym sądzicie?
×