Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niclas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez niclas

  1. Rozumiem taką argumentację, rzeczywiście jest to kwestia priorytetów. Natomiast uważam za coś nienormalnego, właśnie rodzaj autokastracji, zgodę na taki układ, że ponieważ ona jest laską, to ja mam nie podskakiwać, bo jak mi się nie pododba, to już pięciu innych czeka na moje miejsce. Dodajmy na usprawiedliwienie super lasek, że nie wszystkie w ten sposób traktują facetów, a większość zapewne wie, co to takiego związek partnerski.
  2. Podoba mi się linia argumentacji Laury C, położenie akcentu na emancypację kobiet i kompleksy tych kobiet, które tego oczywistego faktu, emancypacji zawodowej kobiet w medycynie, nie potrafią dostrzec. Z innego topiku pamiętam wypowiedzi dwóch Polek z Niemiec, które chodzą do ginów facetów, choć ze znalezieniem tychże w Niemczech nie było wcale, jak twierdzą, tak łatwo (a propos obie potwierdzają, że w gabinecie przy badaniu jest asystentka). Kiedy prosiły swe niemieckie koleżanki o polecanie dobrego ginekologa, te na ogół polecały im kobietę. Że Niemki wcale nie są pruderyjne, tego dodawać nie trzeba. Na przykład w parkach w Berlinie można znaleźć kobiety opalające się zupełnie nago (żeby nie mieć potem na pośladkach "paseczków" po stringach). Chodzenie do gina kobiety nie jest tam więc raczej spowodowane pruderią, wstydem przed facetem, ale przekonaniem o wartości własnej i innych kobiet, o tym, że kobieta nie jest matołem i naprawdę potrafi pomóc.
  3. BMBlondynie, to czemu sam piszesz na tym wątku? Jest tyle innych ciekawych. My tu nie piszemy o ginekologach, ale w istocie rzeczy o tym, jak rozumiemy miłość, co to znaczy być razem i w tym byciu razem nie zgnoić drugiego człowieka.
  4. Iftar, pierd...isz. Nikt nie twierdzi, że jedynym celem życia ginekologa jest grzebanie w pipkach. WIększość z nas nie interesują cele życiowe ginekologów, ale nasze kobiety. Choć prawdą jest, że nie wierzymy w całkowitą aseksualność lekarzy mężczyzn w tej specjalnosci. Niech sobie ginekolodzy grzebią w ilu pipkach chcą i z jakich tylko chcą powodów. To ich grzebanie często zresztą ratuje życie i pozwala przyjść na świat. I chwała im za to. Natomiast dla wielu mężczyzn chodzenie ich kobiety do gina faceta jest upokorzeniem, zatruwającym związek. Trzeba tu po prostu wypośrodkować. My prosimy nasze kobiety, w większości skutecznie, żeby, o ile to jest możliwe, chodziły do kobiety. Ot i cała filozofia. Dla wielu kobiet związek, w którym żyją, jest czymś cennym, o co warto dbać i nie dziw się, że ze swojego związku nie chcą czynić czegoś w rodzaju bicza na swojego faceta. Miłość na tym polega, że uwzględnia się wrażłiwość drugiego człowieka.
  5. To rzeczywiście ciekawe, że nagłe ożywienie w dyskusji i agresywne reakcje oponentów wywołało pojawienie się Laury C. Jak pisałem, jej postawa jest bliska oczekiwaniom zdecydowanej większości mężczyzn. W jednym myli się jednak Człowiek Zdrowy Moralnie. Poglądy kobiet, takie jak Laury, w tym topiku, a i w życiu w ogóle, nie są odosobnione. Na 97 stronach tego topiku padło bodaj kilkanaście głosów kobiet, myślących z grubsza tak, jak Laura. Ten topik nie tylko ośmielił mężczyzn, żeby otwarcie powiedzieć, co myślą o frekwentowaniu przez ich partnerki ginekologów mężczyzn, ale także przyniósł wiele ciekawych obserwacji samych kobiet, których zapatrywanie na wspólną intymność w związku jest zbieżne z naszym męskim punktem widzenia.
  6. Też Facecie, i tak i nie, one bez trudu znajdują faceta, ale takiego, który by z nimi chciał być na zawsze, wyłącznie na ich warunkach, znaleźć im już znacznie trudniej. Oczywiście facet oczarowany, że owa laska postawiła właśnie na niego wiele jest gotów znieść, ale też często taki facet wysiada i na przykład po którejś wizycie kontrolnej swojej laski u pana gina doktora skierowuje się jednak ku innej, ku takiej, która swoim ciałem (i pochwą) dysponuje z nieco mniejszym rozmachem i rozumie pojęcie wyłączności na rzecz partnera, jeśli chodzi o dawanie dostępu do swych intymnych części ciała.
  7. Ciekawe są rozważania Też Faceta na poprzedniej stronie o typach kobiet, preferujących ginów facetów. Jeśli ma on rację, to jest to też odpowiedź na pytanie, dlaczego kobietom niezwykle atrakcyjnym nieraz tak trudno znaleźć partnera, który chciałby się z nimi związać na zawsze albo dlaczego faceci mający za dziewczyny supelaski rozstają się z nimi, żeby poślubić brzydulki. Po prostu niekażdy facet potrafi zaprzeczyć samemu sobie i zaciskać zęby, jeżeli owa laska robi coś, co nie jest wprwadzie "nielegalne", ale co bardzo go rani. Sposóbl pojmowania intymności w związku, zaprezentowany przez Laurę, jest zdecydowania bliższy oczekiwaniom większości mężczyzn.
  8. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Do Wertypa, rozumiem, że masz swoje poglądy, częściowo poparte faktami, częściowo oparte na uprzedzeniach, czy własnych sztywnych wyobrażeniach. Tyle, że człowieka inteligentnego ugruntowane przekonania nie zwalniają z obowiązku obserwacji, czytania historii, mówiąc górnolotnie. A co jest teraz do czytania, jeśli chodzi o świat muzułmański? Przede wszystkim to, co się dzieje w Północnej Afryce i na Półwyspie Arabskim. To znamienne, że wszystkie bez wyjątku ruchy wolnościowe, jakie w ostatnich tygodniach doszły tam do głosu, nie są inspirowane religijnie. Nawet silne Bractwo Muzułmańskie w Egipcie okazało się za słabe, żeby sięgnąć po władzę. To znaczy, że ludzie z islamskiego kręgu kulturowego mają coraz większy dystans do religii. To dotyczy także sfery życia osobistego. W krajach arabskich też rozwijają się ruchy feministyczne. Zresztą na ogół Arabowie odnoszą się dobrze do kobiet w sensie nienaruszania nietykalności osobistej. Ograniczanie swobód obywatelskich (w rozumieniu europejskim) to inna bajka. Dawałem wcześniej przykład ginekolożki arabskiej, która pracowała kilka lat w Łodzi, obecnie pracuje w Bejrucie. W czasie pracy w Polsce spotykała dość często przypadki kobiet bitych przez mężów i przymuszanych do seksu (gwałt małżeński), w Bejrucie w porównywalnym okresie swojej pracy (kilku lat) nie spotkała się z ani jednym takim przypadkiem. Po co cały ten wywód? Żeby Ci uświadomić, że o ile masz rację, że związek z muzułmaninem jest zawsze bardziej ryzykowny, same różnice kulturowe sprawiają tu dość kłopotu, to jednak świat muzułmański jest też bardzo zróżnicowany i po prostu nowocześniejszy, niż nam się wydaje. Turcji też to dotyczy - wystarczy przypomnieć bardzo liczebne (ok. miliona osób) manifestacje w obronie świeckości państwa.
  9. MIlliardora Piszesz: "Ginekolog to zawód jak każdy inny". Skoro tak, to czemu w Stanach i w Europie Zachodniej na masową skalę pojawiła się w gabinetach ginekologów asystentka i unika się tam sytuacji, żeby lekarz ginekolog pozostawał sam na sam z pacjentką? Jeśli chodzi o postawę Twojego chłopaka, to każdy rozsądny facet tak by się zachował. Gdyby chodziło o poważne zagrożenie zdrowia, nikt z nas nie oglądałby się na płeć lekarza, bo w takich okolicznościach to jest mniej istotne, ale martwiłby się o zdrowie swojej kobiety.
  10. Arcydzięgielko, dobrze, że pojawiają się coraz to nowe wpisy dziewczyn, które rozumieją, że dla mężczyzny ginekolog mężczyzna może być problemem i że nie jest to problem jakiś wydumany, ale coś, co przy braku porozumienia między partnerami może zatruwać związek.
  11. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Yakamoz, moje pytanie "Co wam dał związek z Turkiem?" było właściwie bardzo trudne, bo o ile jest to związek udany, można by odpowiedzieć jednym słowem- miłość. Jeżeli postawiłem takie pytanie, to chodziło również o to, jak postrzegacie Turków jako mężczyzn z południa. Mnie się wydaje, że jest podział w podejściu do kobiet północ/południe, że ludzie z południa, zwłaszcza z kultury śródziemnomorskiej mają jakiś rodzaj czaru, którego nam facetom z północy brak. Z drugiej strony północ wydaje się być bardziej cywilizowana wobec kobiet, to znaczy traktować je bardziej po partnersku. I gdzie właściwie na mapie południa należałoby umiejscowić Turcję? Że jest kraj muzułmański dość cywilizowany? Że jest kraj ludzi przywiązanych do laickości, ale o mentalności ludowego islamu? Że jest to kraj ogromnych, także mentalnościowych, kontrastów (co sugerowała zawsze Zuzanna)? Oczywiście każde z tych trzech pytań to także pytanie o stosunek do kobiet.
  12. niclas

    on Turek, ja Polaka

    no właśnie "związek jak każdy inny". Czy to nie jest trochę tak, że zwykły kryzys w uczuciach, jakieś znudzenie sobą, w związku z obcokrajowcem chętniej przypisujemy odmienności kulturowej, niż czynnikom ludzkim? Gdyby chodziło o związek Polaka z Polką, to byśmy to pewnie skwitowali, że w każdym związku po pewnym czasie pojawiają się trudności lub inną podobną okrągłą formułką.
  13. niclas

    on Turek, ja Polaka

    miało być oczywiście "do dziewczyn"
  14. BMBlondynie, nawet jeśli masz rację, w co wątpię, że dla ginekologa pipki są atrakcyjne tylko na początku, a później nie, to jak się ma czuć facet, który kocha swoją kobietę, a ta trafi akurat do ginekologa, który jest na początku swej drogi zawodowej (mniejsza z tym, ile ona trwa u danego egzemplarza)? Czy przypadkiem nie bezpodstawnie będzie zakładał, że ów lekarz może patrzeć na jego kobietę nie tylko, jak na pacjentkę? Więc trochę się zaciukałeś w Twojej argumentacji. Facetom zazdrosnym o gina chodzi właśnie o to, żeby nie być skazanym na domysły, na jakim etapie fascynacji pipką jest pan doktor.
  15. niclas

    brak intymności u lekarza

    dla mnie pytanie nie brzmi, co jest dla kogo naturalne, ale co komu sprawia przykrość? Jeżeli wiem, że coś w moim zachowaniu drugiej osobie sprawia przykrość, a jestem jej w stanie tego oszczędzić, to tak robię.
  16. niclas

    brak intymności u lekarza

    nie, nie mylisz się. A jaki stąd wniosek? Ano taki, że w związku dwojga ludzi istnieje wspólna intymność, czyli w jakimś sensie moje ciało nie należy tylko do mnie, ale także do człowieka, z którym w tym związku jestem. I jeżeli kogoś naprawdę kocham, to doskonale potrafię zrozumieć, że to, co z moim ciałem, zwłaszcza w partiach intymnych, robię, dla drugiej osoby może mieć duże znaczenie i powinienem mu przyznać prawo do współdecydowania o moim ciele. Tymczasem niektórym kobietom wydaje się, że skoro chodzenie do ginekologa jest legalne, często nieuniknione, to już mają pełne usprawiedliwienie dla naruszania naszej wspólnej intymności. Ale jak widać z Twojego wpisu, każdy kij ma dwa końce.
  17. niclas

    brak intymności u lekarza

    tu nie chodzi tylko o to, jakie są odczucia Rrrrr. W pełni się z nim zgadzam. Żona olała go i potraktowała badanie lekarskie jak połączenie miłego z pożytecznym. Któż z nas w końcu nie chciałby być dotykany w miejsca intymne przez młodą i przystojną osobę płci przeciwnej, mając przy tym świetne alibi, że to jest konieczne? Kobiety mają u ginekologa kapitalne alibi - to dla zdrowia "(nie chcesz chyba, żebym umarła na raka"), "to dla dobra naszego przyszłego dziecka", itd. Tu chodzi też o normę cywilizacyjną. W USA i na Zachodzie Europy normą jest asystentka ginekologiczna. A nasze panie tak zaciekle bronią owego sam na sam z panem doktorem: mąż nie, bo po co mi przy badaniu, asystentka też nie, bo i po co? Myślę, że w wielu przypadkach chodzi tu o takie kontrolowane qurestwo.
  18. BMblondynie, to powiedz mi, co jest ważniejsze: żeby kobieta się badała profilaktycznie, czy żeby robiła to koniecznie u gina faceta? Czy jeżeli partner ma obiekcje co do płci ginekologa, to lepiej żeby kobieta poszła do lekarki, czy żeby się w ogóle się nie badała (załóżmy, że ma możliwość wyboru lekarza wg płci)? Proste pytania (a propos był taki program w telewizji w stanie wojennym, zapomniałem autora)
  19. niclas

    on Turek, ja Polaka

    shewolf 2, masz dużo racji, to, o czym mówimy jest odstępstwem od głównego tematu, ale przy tak obszernym topiku (324 strony) trudno, żeby nie było dygresji. Pytałem wcześniej Zuzannę o polityke, kulinaria, erotykę w Turcji, a potem i tak rozmowa wracała do głównego tematu. Akurat uważam, że rozmowa na temat moralności i religii islamskiej dla wielu dziewczyn moze mieć praktyczne znaczenie, pomocne dla zrozumienia zachowania tureckiego partnera. A poza tym, skoro żyjecie w innej kulturze, to aż samo nasuwa sie porównywanie, konfrontacja naszego świata z tym innym światem, w którym teraz przebywacie. Uwagi takich osób, jak Zuzanna są dla mnie bardzo ciekawe i po prostu ten świat, i to zwłaszcza w kontekście życia par mieszanych polsko-tureckich, świetnie opisują.
  20. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, oczywiście, że chrześcijanie maja niechlubną kartę przemocy, wojen na tle religijnym i to za przyzwoleniem i inspiracją najwyższego kapłana, czyli papieża. Ale taką interpretację z czasem uznano za błędną, co było tym łatwiejsze, że nie ma słów Chrystusa, które dopuszczałyby przemoc. Są słowa wręcz przeciwne "Gdy Cię ktoś uderzy w jeden policzek, nadstaw drugi", "przebacz nie 7 razy, ale 77 razy", "Miłujcie nieprzyjaciół waszych". Tymczasem Mahomet takiego przesłania nie pozostawił, a wspomina o mieczu, którym należy się posłużyć (dokładnego cytatu nie pamiętam). Chrystus mówi natomiast do sługi Piotra "odłóż miecz, kto mieczem wojuje, ten od miecz ginie". Gdyby w Nowym Testamencie takich słów nie było, to myślę, że papiestwo po dziś dzień słałoby zbrojne ekspedycje na Bliski Wschód. Ludzka natura jest ułomna, a każda tzw. święta księga powinna człowieka ciągnąć w górę, a nie zostawiać furtki dla pielęgnowania niskich instynktów. Mój zarzut jest poważny - to w samym Koranie musi być coś takiego, co pozwala urosnąć takim niskim instynktom przemocy. Moja teza jest taka, gdyby Rzdzyk był muzułmaninem, możliwe, że ogłosiłby jakiś swój dżihad, a że jest katolikiem, doktrynalnie, przynajmniej jeśli chodzi o przemoc, ma związane ręce. Tymczasem radykalny, wzywający do przemocy muła nie traci praw do nauczania religii, jak na przykład ten z Londynu, który przy meczecie w centrum miasta "kształtował" zamachowców z lipca 2005 roku.
  21. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, Myślo, myślę, że nie ma sensu wchodzić zbyt szczegółowo w tematykę religijną, bo zanudzimy ludzi, ale o pewnych ogólnych poglądach warto jak najbardziej rozmawiać. Zuzanna zwróciła uwagę na ciekawą rzecz. Że między nami, wyznawcami największych religii monoteistycznych, jest jakaś rywalizacja, o to która religia jest pełniejsza, czy nawet, jak by chcieli niektórzy, lepsza. Ja osobiście uważam, że zasadnicze znaczenie ma prawość człowieka, a nie religia którą on wyznaje. Można spotkać złego człowieka, który obnosi się ze swym katolicyzmem i prawego skromnego muzułmanina lub odwrotnie. Niemniej dla mnie jakimś probierzem religii jako doktryny jest jej skrzydło ekstremalne: "pokaż mi swoich ekstremistów, a powiem Ci, co jest warta Twoja religia". Prawdę mówiąc taka konfrontacja nie wypada dobrze dla islamu. Nie bez przyczyny islam doczekał się współcześnie sarkastycznego określenia "religia pokoju" lub "religia miłości". Ja wiem, że ci ekstremiści od zamachów to zbrodniarze, obrażający Proroka i Boga samego. To prawda. Ale problem w tym, że islam jest jedyną wielką religią, która doktrynalnie (również w Koranie) nie odrzuciła przemocy. Taki powiedzmy nawiedzony ksiądz Rydzyk będzie plótł różne głupoty, robił insynuacje, mówił nieprawdę, szczuł na bliźniego, ale jednak mamy pewność, że nie powie "idź i zabij", bo podkładki w Piśmie św. Nowego Testamentu na to nie znajdzie. Otóż w przypadku radykalnego imama tej pewności nie mamy, bo w doktrynie islamu i obecnej praktyce jego wyznawców jest przemoc: "śmierć temu, śmierć tamtemu, klątwa na nią, na niego". Tego jest za dużo i to ludzi przeraża. Gdyby ktoś w tramwaju krzyknął "Chrystus jest wielki", ludzi pomyśleliby, że to dewot, psychol, moher, gdyby ktoś natomiast krzyknął "Allah jest wielki", ludzie pomyśleliby, że to ostatnie chwile ich życia, bo za chiwlę wszystko wyleci w powietrze.
  22. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Melek napisała o swoich wątpliwościach co do chrześcijaństwa: nie rozumiem w nim wielu rzeczy np dlaczego Chrystus nazwany jest Bogiem?? dlaczego Bóg jest w trzech osobach?? dlaczego Bóg najpierw ustalił prawa a potem Chrystus je zmienił mimo, że sam powiedział, że przyszedł je tylko dopełnić?? dlaczego skoro Chrystus nas zbawił możemy trafić do piekła?? skąd jest czyściec?? przecież sam Chrystus o tym nie wspomina?? dlaczego to Nowy Testament jest ciągle czytany a o Starym w szkołach mówią,że to przed Chrystusem więc nie ma takiego znaczenia.. w końcu chrześcijanin wierzy (a przynajmniej powinien) w oba.. Ja na te pytania odpowiadam sobie tak: Chrystus jest nazywany Bogiem, bo jest w nim w istocie, ma naturę i boską i ludzką, jest i Bogiem i człowiekiem. Trójca św. może budzić podejrzenie o politezim, że chodzi o trzech Bogów (islamscy teolodzy w rozmowach ekumenicznych zarzucają to chrześcijanom). To tajemnica wiary, która mi jakoś nie przeszkadza. Chrystus uzupełnił prawo (de facto je zmieniając), bo okazało się, że sprawiedliwość to za mało, trzeba jeszcze wspaniałomyśłności i wyjścia do naprzeciw drugiemu człowiekowi (przebaczanie nieprzyjaciołom, odrzucenie zemsty). Teologowie kłócą się, czy jest jeszcze piekło po misji Chrystusa na ziemi. Kościół wierzy, że jest, bo musi być sankcja za zło, zwłaszcza dla tych, którzy nie chcą od zła odstąpić. Czyściec to coś pozytywnego, bo nie tracę wszystkiego definitywnie, nawet jak za życia coś źle robiłem. Nie pamiętam, skąd się wzięła jego idea. Nowy Testament jest ważniejszy dla chrześciajn, bo dopiero w nim punkt widzenia Boga został w pełni wyłożony, Stary był niejako przygotowaniem dla przyjścia Mesjasza, czyli Chrystusa.
  23. niclas

    on Turek, ja Polaka

    bardzo ciekawa rozmowa, przyłączam się do prośby Zuzanny, by Do Niclas zmieniła nicka, choc moje wybujałe ego na tym ucierpi.
  24. niclas

    on Turek, ja Polaka

    do do niclas, istotnie, dobrze się nie orientuję w tej sprawie, ale na czym w takim razie polega prawne upośledzenie kobiety związane ze ślubem kontraktowym? Bo taki argument podnosiły feministki. Odnoszę się do konkretnie do Iranu.
  25. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, sorry, że pytam, ale masz chyba normalny świecki, udokumentowany urzędowo akt małżeństwa, czy nie? Jeśli chodzi o te śluby kontraktowe, to masz rację, że dużo zależy od kobiety - nie musi podejmować takiej gry. Problem w tym, że w przypadku rozwodu kobieta nie ma tych samych praw, co mężczyzna, bo to mężczyzna musi wystąpić o rozwód. I tu feministki mają rację, jest to nierówność wobec prawa. Facet może odmówić rozwodu, pomimo wcześniejszej obietnicy i na przykład szantażować uziemioną kobietę, formalnie mężatkę, że nie da rozwodu, póki mu nie zapłaci, itd.
×