Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niclas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez niclas

  1. Ginekologu mężczyzno A czy potrafisz zrozumieć, że mężczyźni mogą odczuwać dyskomfort, jak ich kobiety bada gin mężczyzna? Czy psychologicznie jest to dla Ciebie zrozumiałe?
  2. niclas

    on Turek, ja Polaka

    agnee, nie zapominaj, że internet to osobny, ponętny świat, daje poczucie kontroli nad czymś, czego w świecie realnym nie mamy. Stąd popularność romansu wirtualnego. To musi być zabawne podszczypywać nową panienkę, a z poprzednią pisać czułe liściki. No ale może świnia jestem, że tak myślę.
  3. niclas

    on Turek, ja Polaka

    masz rację. To nie była walka o krzyż, tylko taki zbiorowy szał wyrzucenia z siebie całej żółci, może nawet nienawiści, fanatyzm w najgorszym tego słowa znaczeniu.
  4. ojej dopiero teraz złapałem, o co chodzi. Chyba rzeczywiście warujemy. Ale swoją drogą mało na kafeterii jest tematów takich naprawdę nadających się do polemiki. Część wpisów, tu jak wszędzie, jest nie na poziomie, ale z części czegoś ciekawego można się dowiedzieć. Ty sama zresztą, Naniu NIuniu, jesteś przykładem osoby, która potrafi modyfikować poglądy pod wpływem dyskusji.
  5. Nianiu NIuniu, skoro tak mówisz, to widocznie tak jest.
  6. wariować, nie wariujemy, a temat wdzięczny jest polemicznie. Za przeciwnika ginekologów mężczyzn się nie uważam. Wypunktowuję tylko ich nienormalną liczebnie dominację w tym zawodzie w porównaniu do Stanów i Europy Zach. Coś tu daje do myślenia. Poza tym piszemy "my świry ginekologiczne" otwarcie, jak duże znaczenia ma dla nas w związku wspólna intymność i że jej naruszanie bez poważnego powodu medycznego nam się nie podoba.
  7. mnie nie przekonuje argumentacja Nani NIunii. Ja widzę dziennie bardzo dużo brzydkich, starych, pomarszczonych kobiet. I co? Jak zobaczę znowu ładną, młodą, zadbaną, to mi się do niej zmieni stosunek, bo wcześniej widziałem brzydką? Myślę, że u lekarza to może podobnie działać. Oczywiście, że jest jakoś oswojony z widokiem waginy w różnych sytuacjach. Gdyby Niunia miała jednak rację, to każdy mąż asystujący przy porodzie powinien nie mieć ochoty na seks do końca życia po takim przeżyciu. A tak raczej nie jest.
  8. niclas

    on Turek, ja Polaka

    ponieważ wygląda, że te linki nie działają, najłatwiej wpisać w googlach: "Wojciech Szymczak Stambuł 2010" i zaraz trafia się na ten artykuł
  9. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, dzięki za odpowiedź. Chętnie wybiorę się z Tobą na wirtualny spacer po sklepach Stambułu. Ostatnio w telewizji polskiej widziałem z kolei film o współczesnym Stambule. Pokazali tam między innymi takie ładne centrum handlowe. Od przodu biało-brązowe, jak koronki, a w tle przeszklone wysokie biurowce. Poniżej zamieszczam linka do artykułu o Stambule: http://turystyka.gazeta.pl/Turystyka/1,81945,8195894,Europejskie_Stolice_Kultury_2010__Stambul.html W wakacje byłem w Bułgarii w Sinemorcu, blisko granicy z Turcją, więc dzieliło nas ok. 300 kilometrów.
  10. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Trochę tak wakacyjnie, głównie do Zuzanny, która tu na chwilę dłuższą zamilkła, ale oczywiście nie tylko. Dzisiaj w Gazecie Wyborczej we wkładce Turystyka jest artykuł o Stambule Wojciecha Szymczaka. Napisany z podobnych pozycji, jak refleksje Zuzanny kilka stron wcześniej, choć może to, co pisze Zuzanna jest nawet bardziej przenikliwe. Warto przeczytać (i ją i jego). A do Zuzanny i innych dziewczyn ze Stambułu mam takie pytanie: Czy kupiłaś kiedykolwiek, odkąd mieszkasz w tym mieście, cokolwiek na Wielkim Bazarze?. Gdzie się ubierasz, kupujesz rzeczy raczej na urlopie w Polsce, czy przede wszystkim w Turcji? Są w Turcji jakieś fajne wyprzedaże? Jak to działa, tak jak ua nas? Jest jakaś moda turecka (świecka oczywiście)?. I żeby dołożyć trochę erotyki na koniec - czy kilka lat temu, jak w Polsce można było kupić przede wszystkim stringi, a nieco z trudem normalne majtki, to czy w Turcji też był ten szał ze stringami?
  11. na tej stronie największe wrażenie zrobił na mnie głos "Mojej siostry". Siostra autorki otarła się o rozwód z powodu sporu o płeć gina. To tak pod rozwagę tym paniom, które twierdzą, że to jakiś wydumany problem niedojrzałych szczyli. Zresztą potem następuje kilka głosów dziewczyn, które doskonale męski punkt widzenia w tej sprawie potrafią zrozumieć. Mam jeszcze pytanie do Popieprzonego, sorry jeśli zbyt osobiste. Na moim topiku pisałeś, że rozstałeś się z dziewczyną z powodu sporu o ginekologa. Jak się dalej potoczyły wasze losy? Rozstanie było definitywne? Któraś ze stron chciałaby może teraz wrócić?
  12. w USA i Europie Zachodniej nie jest normą chodzenie do lekarza mężczyzny. To są sprawy zależne od indywidualnych decyzji pacjentek. W USA natomiast praktycznie wszystkie stanowiska ordynatorów ginekologii u publicznych placówkach są powierzane kobietom. W USA i w Europie Zachodniej w bardziej renomowanych gabinetach pojawiła się też asystentka ginekologiczna, trochę taka przyzwoitka (jako zabezpieczenie przed molestowaniem, a z drugiej strony przed pozwami wobec nieuzasadnionych oskarżeń pod adresem lekarza). Wypisujesz straszliwe niedorzeczności i sprzeczności. Twierdzisz, że wstyd może być niebezpieczny, a za chwilę, że nie warto nic zmieniać, by go minimalizować. Tak oto zacietrzewienie odbiera zdolność logicznego myślenia.
  13. skoro wstydliwość może być taka niebezpieczna, bo jakoś zniechęca do wizyty lekarskiej, to czy jednak zamiast zwalczać naturalny odruch wstydliwości, nie lepiej stwarzać takie warunki, które pozwalają tak dalece, jak to możliwe, zachować intymność pacjenta(-ntki)? Na przykład poprzez dokładną informację, gdzie przyjmują na NFZ ginekolożki, poprzez fartuszki jednorazowe w gabinetach, poprzez oddzielenie parawanu do przebierania od biurka i fotela do badania, poprzez umożliwianie obecności partnera (jeśli kobieta tego sobie życzy) przy badaniu. To wbrew pozorom nie są żadne wielkie koszty, a takie rozwiązania (znane z Europy Zachodniej i USA) znacznie cywilizują warunki wizyty u ginekologa.
  14. specjalistko od psychiatryka, żałosny jest ten twój brak argumentów. Na szczęście nie wszystkie kobiety reprezentują tak niski poziom. Przeczytaj wpisy kobiet powyżej, choćby tylko na tej stronie. Dyskusji boi się tylko ten, komu brakuje argumentów, tak jak Tobie właśnie. P.S. do psychiatryka trzeba by zatem zamknąć większą część męskiej populacji
  15. w bardzo ciekawą stronę poszła nasza dyskusja. Hm Ciekawe, głos damski jak by nie było, złapała istotę sprawy. To potwierdziły zresztą dwa kolejne męskie głosy. Zasadniczym problemem jest uszanowanie uczuć drugiej osoby. Przecież jak kocham, to nie będę kogoś rozmyślnie krzywdził tylko po to, by mu wykazać, że jest niedojrzały, nie zasługuje na kobietę, itp.
  16. Mi się wydaje, że do kobiety. Twój wpis jest bardzo mądry, bo mówi o praktycznych skutkach obstawania przy ginekologu facecie wbrew woli, czy akceptacji partnera. Tak, jak najbardziej, przez ginekologa można przegrać związek. Można oczywiście stawiać sprawę tak, jak "Ja idę jutro do": "to moje ciało, odwal się". Ale myślę, że nie minie wiele czasu, a "Ja idę jutro do " zobaczy swojego chłopaka obejmującego inną dziewczynę. Co za naiwność.
  17. niclas

    Blask Turcji...

    Zuzanno, a moje największe wątpliwości wzbudziło Twoje pierwsze zdanie: "Szczerze mowiac to nie spotkalam pary, w ktorej tzw. muzulmanin od swieta staje sie po narodzinach dziecka nadgorliwy religijnie". Mnie się wydaje, że to jest szczególnie duży i podstępny, by tak rzec, problem. Wciąż o tym wspominam - człowiek "ucywilizowany" w pewnych okolicznościach zwraca się ku temu, co my uważamy za "niecywilizowane", wraca do korzeni. Tak zrozumiałem wypowiedzi kilku dziewczyn, Salki, Yarum (może przekręcam nicki). W skrócie: "było fajnie, póki nie poszło o dziecko". Nagle facet zaczyna wysuwać na plan pierwszy swoje konserwatywne oczekiwania co do dziecka, często także co do żony (= siedź teraz w domu, no bo dziecko, a to poważna sprawa). Poza tym uważam, że problemem nie jest tylko konserwatyzm obyczajowy (podporządkowanie kobiety mężczyźnie prawie we wszystkim). Problemem jest może w jeszcze większym stopniu sam islam. Moim zdaniem, choć trudno to tak uogólniać, jest to jedna z najmniej tolerancyjnych religii, w której w dodatku doktrynalnie nie została odrzucona przemoc. Ja wiem, że są różne odłamy islamu (terrorystów, islamistów pomijam jako skrajności). W Arabii Saudyjskiej będzie to urzędowy zakaz budowy kościołów, a gdzie indziej będzie to na przykład przekonanie, że przy okazji sporu na podłożu moralno-religijnym w małżeństwie moja racja powinna być górą. Chrześcijaństwo, może i przez to, że jego wyznawcy są coraz mniej gorliwi, dopuszcza w większym stopniu kompromisy, radzi sobie w społeczeństwie multikulturowym. Islam natomiast z trudem.
  18. niclas

    Blask Turcji...

    ale dalej twierdzę, że dziecko to jednak największa "pułapka" dla ustabilizowanego co do zakresu kompromisów związku. Bo nawet jeśli ani żona, ani mąż nie są zbyt religijni, to jest jeszcze rodzina męża i zaczynają się naciski. Zresztą, czy w Polsce jest inaczej? Ludzie nie są religijni, mieszkają ze sobą bez ślubu (jakiegokolwiek), a tu dziecko. No i wypadałoby je ochrzcić: "Mnie to zwisa, ale matka naciska, znajomi pytają. Dobra niech będzie". A tu jeszcze ksiądz pyta, "to chcecie ochrzcić dziecko, a ślubu nie macie"? Zresztą, mnie chodzi zwłaszcza o taką sytuację, że niepraktykujący muzułmanin, ponieważ pojawiło się dziecko, "a to jednak poważna sprawa", zaczyna się zmieniać, odwoływać do religii, rozbudza się pod tym względem, normy religijne przykładając już nie tylko do dziecka, ale i żony. I może być tak, że jego reakcja zawczasu jest absolutnie nie do przewidzenia, bo nic na nią nie wskazywało wcześniej (może poza tym, że pochodzi z muzułmańskiego kraju - choć tu mnie zbeszta Zuzanna, że to stereotyp to ostatnie zdanie).
  19. niclas

    Blask Turcji...

    Zuzanno, ale słaby punkt, taki praktyczny, w Twojej argumentacji stanowiłoby dziecko. Ciekawe, czy gdybyś miała dziecko, to udałoby Ci się odgrodzić je od zakusów rodziny, żeby zostało obrzezane, zostało dobrym muzułmaninem, itd., gdyby, powiedzmy, to było nie po Twojej myśli?
  20. niclas

    Blask Turcji...

    Salko, pozwól, że się wtrącę w wasze babskie rozmowy. Czynię to już na topiku "on Turek ja Polaka", wymieniając poglądy głównie z Zuzanną, którą niezwykle cenię. Zresztą wasze rozmowy są naprawdę na niebywale wysokim poziomie. Teza Zuzanny jest generalnie, i moralnie i intelektualnie, słuszna, żeby uważać z generalizowaniem. Ja z kolei, trochę jak Ty, czy Yavrum, uważam, że generalizowanie jest w pewnych okolicznościach uprawnione - wówczas, jeżeli z niego wynika informacja o zwiększonym prawdopodobieństwie czegoś. Rzeczywiście lepiej nie mówić, że "Turek", "każdy Turek", ale już zdanie "jest prawdopodobne, że Turek zachowa się tak a tak" jest dla mnie OK, nawet jeśli ów "Turek" znaczy tutaj prawie tyle, co "przeciętny Turek" lub "zapewne Turek". Mnie też bardzo zastanawiają takie sytuacje, że człowiek zwraca się nagle, nie wiedzieć czemu, do swoich źródeł, do zachowań, które wydaje nam się, że już dawno odrzucił. I zgadzam się z opinią, że czasem tego przewidzieć się nie da, nawet pomimo znajomości rodziny i otoczenia takiego człowieka. A osobne pytanie jest o miłość? I tu przychylam się do Twojego zdania. Miłość z natury jest nieracjonalna, nieostrożna, chcąca zaryzykować. Choć z drugiej strony głupota niektórych kobiet, i tu ma rację znowu Zuzanna, jest przerażająca. No bo na przykład świadome wiązanie się z facetem, który ma równolegle żonę, nawet w naszym kręgu kulturowym jest szaleństwem i też nigdy nie da komfortu w związku.
  21. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno moje zainteresowanie Turcją może trochę wynika z moich genów. Jestem brunetem, typ urody śródziemnomorski. W Turcji (na bazarze w Stambule) brali mnie absolutnie za swojego. Jeden gość nawijał do mnie długo po turecku i nie chciał przyjąć do wiadomości, że jestem obcokrajowcem i go w ogóle nie rozumiem. Nie jestem turkologiem ani dziennikarzem. Ale świat bardzo mnie interesuje. I tu skarga na Polskę. W Polsce, w polskich wiadomościach jest tak mało wiadomości ze świata, tak mało korespondentów zagranicznych, którzy się naprawdę wgryźli w kraj, w którym przebywają. To że sobie mogę z Tobą tak pogadać o Turcji to dla mnie balsam. Zuzanno, pozwól, jeszcze trochę erotyki. Napisałaś w jednym z postów wyżej, że Turczynki, te zasłonięte na ulicy, w saunie często manifestują swoją odwagę i chodzą topless lub nawet w samych stringach. Na czym polega różnica między jednym i drugim?
  22. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Notthin, jestem facetem i to w związku z Polką (tego samego wyznania, spięcia też się jednakowoż zdarzają) i mieszkam w Polsce. Dzięki Zuzannie dużo się o Turcji dowiedziałem, a ten kraj mnie zwyczajnie interesuje. Twoje pytanie do Zuzanny ciekawe, choć nie wiem na ile otwarcie Zuzanna chce mówić o ewentualnych spięciach w związku. A wam i może innym forumowiczkom przebywającym dłużej w Turcji zadałbym takie pytanie, czy Turcja to wasze miejsce na ziemi, czy jedynym motywem do przebywania tam jest wasz mąż i gdyby nie on, to raczej nic was tam nie trzyma?
  23. niclas

    on Turek, ja Polaka

    a czy w Stambule, o którym piszesz, że jest dla Ciebie trochę przytłaczający, masz jakieś swoje miejsca? Masz ulubioną kawiarnię, park, sklepy?
  24. No to Specjalisto od bandy przygłupów, poczytaj sobie link podany przez Też_popieprzonego i stronę wcześniej przeze mnie. Oba są dowodem na wykorzystywanie pod kątem seksualnym, czy w każdym razie flirtowym, wizyty ginekologicznej u lekarza mężczyzny i to prze obie strony. Co ciekawe mniejszość kobiet zabierających tam głos uważa, że coś tu jest nie w porządku, że lekarz, który to proponuje lub akceptuje zachowuje się nieprofesjonalnie. Widać co innego wypowiedź oficjalna do gazety, a co innego prawdziwe życie. Dla mnie duże znaczenie ma głos NianiNiunii, która po przeczytaniu jednego z tych topików stwierdziła, że rozumie nasze obawy. A Tobie cóż, pozostały obelgi. To też wiele mówi, gdzie leży prawda.
  25. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, a tak z ciekawości. Byłaś kiedyś w Adampolu? W TVPolonia co jakiś czas można spotkać reportaż z tego miejsca jako historycznej enklawy polskiej, choć co oczywiste, osób przyznających się do polskości jest tam coraz mniej. Ponoć jest tam zielono i ładnie. I drugie pytanie do Ciebie i innych dziewczyn, bardziej turystyczne. Nigdy nie byłem na riwierze tureckiej. Która z tych popularnych miejscowości nadmorskich zachowała w największym stopniu charakter turecki? Pewnie żadna, ale jeśli już, to którą byście polecały: Alanię, Antalyę, Side, Kemer, Bodrum (Turgutreis, Gumbet itd.), Fethyie, Oludeniz?
×