Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niclas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez niclas

  1. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Problem także w tym, że Turków Europejczykowi w ogóle trudno rozgryźć. Ja bylem w Turcji raz, parę godzin w Stambule (wycieczka przy okazji wczasów w Bułgarii). Nie mogę więc nic mądrego o Turkach powiedzieć. Generalnie ludzie zrobili na mnie życzliwe wrażenie. Pamiętam epizod w tabaku. Zostało nam trochę drobnych pieniędzy, a było to jeszcze przed reformą walutową, więc były to miliony, i wszedłem do tego kiosku, żeby kupić cokolwiek za tę kwotę. Dla wszystkich była niezła zabawa. A jaka jest twarz Turka? Napięta? Podejrzliwa? Otwarta ku drugiemu? Czy umiesz już czytać z twarzy tureckiej? Gdzieś czytałem taki komentarz a propos akcesji Turcji do Unii, że Turcy skrywają w sobie jakiś kompleks Europy i zarazem dumę.
  2. niclas

    on Turek, ja Polaka

    no i tu jest pytanie, czy w pewnych sytuacjach generalizowanie, nawet to deprecjonujące, nie jest dopuszczalne?. Wiadomo, że każdy przypadek jest inny, tym niemniej uprawniona wydaje mi się teza, że prędzej, i to niezależnie od swojego otoczenia, na pozycje konserwatywne przejdzie wykształcony Turek, niż wykształcony przeciętny Europejczyk. Tu intuicja naszej Salki jest chyba słuszna. Masz niewątpliwie rację, że tym dokładniej trzeba poznać środowisko faceta tureckiego, z którym ktoś chce się związać, choć może się zdarzyć i tak, że ta wiedza nic nie pomoże, bo schematy kulturowe, ograniczające kobietę, są u kogoś szalenie mocno zakorzenione, choć długo pozostają w ukryciu, a wyzwalają się dopiero w określonych okolicznościach życiowych.
  3. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, zajrzałem na ów inny temat (Blask Turcji) i wydaje mi się, że Twoja polemika jest jednak uproszczeniem tez dziewczyny, z którą polemizujesz. Ona zwróciła uwagę na coś ciekawego, że w pewnych sytuacjach człowiek wykształcony i otwarty zaczyna się stawać bardzo konserwatywny. W jej przypadku tym momentem było dziecko. Facet nowoczesny, pewnie nakręcany trochę przez rodzinę, a każdym razie znający schemat tradycyjnych zachowań, nagle ku nim się skłonił, no bo teraz jest ojcem, a to poważna sprawa. To trochę tak, jak i u nas. Poznajesz kogoś na poziomie, nawet znasz ogólnie jego rodzinę, a tu dziecko i nagle oczekiwanie, że będziesz wieczyście babysiterką. Myślę, że jest dużo prawdy w tym, co ona pisze, że pewnych zachowań partnera czasem nie sposób przewidzieć. I nie uważam, żeby on powielała jakiś negatywny stereotyp o Turcji. A ty masz dzieci ze swoim tureckim mężem?
  4. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, no to już najedzony niezwykłymi potrawami chciałbym zrzucić trochę kilogramów. Czy w Turcji, w Stambule, są fitnesskluby? Jeśli tak, to czy dopuszczalna jest sytuacja, żeby kobiety ćwiczyły razem z facetami? Jak jest na publicznych basenach, mogą razem pływać kobiety i mężczyźni?. I jeszcze jedno pytanie obyczajowe. W tureckiej telewizji też zapewne lecą seriale, typu "Klan", "M jak miłość". Jaka jest ich tematyka? Czy w kulturze popularnej (seriale, książki a la Grochola, film) pojawia się na przykład motyw singielki, czy raczej są akcentowane wartości tradycyjne, rodzinne?
  5. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Kaskado, ja tu o kuchni, a Ty o takich poważnych sprawach. Mnie się wydaje, że musisz się postawić mężowi. Argument jest mocny. Syn ma żyć i wyrastać w Polsce, a tu fakt bycia obrzezanym wiele spraw może mu utrudnić, np. szatnia na basenie, kiedyś pytania dziewczyny, czy może mu się coś stało albo jest Żydem. Jako matka powinnaś go przed tym ochronić.
  6. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno i nie tylko wspominałem wcześniej, że chciałbym zapytać o kuchnię turecką. Kuchnia w Turcji interesuje mnie z tego punktu widzenia, jak ona jest odbierana przez kogoś z zewnątrz z innymi kulinarnymi przyzwyczajeniami. Na przykład ja, jak wielu Polaków, lubię jeść na śniadanie biały ser (twarożek), który trudno znaleźć w innych krajach. W Bułgarii jest taki słony, bardzo dobry zresztą, biały ser, w Grecji feta, ale to nie to, co polski twaróg. A w Turcji?. Aha, czy w Turcji da się kupić normalne mleko, czy są tylko gęste jogurty? I jak jest w Turcji z codziennym jedzeniem w domu w waszych rodzinach. Trudniej jest coś pokombinować na obiad, niż w Polsce, czy wręcz przeciwnie? Czy są rzeczy, których za cholerę nie da się tu kupić, a których wam jednak brakuje? Oceniając rzecz po waszym żołądku, czy pobyt w Turcji wyszedł wam i waszemu żołądkowi i w ogóle waszemu organizmowi na zdrowie (pomijam czynnik pozażywieniowy, np. stres), czy raczej nie? Żeby nie odejść za daleko od tytułu tego topiku, czy w nowoczesnych rodzinach tureckich faceci gotują, czy raczej czekają na babską obsługę?
  7. niclas

    on Turek, ja Polaka

    ta Twoja ostatnia uwaga zaskakująca i ciekawa. W ogóle wiele się dzięki Tobie o Turcji dowiedziałem. Na szczęście nie tylko mnie polityka, jeśli chodzi o Turcję interesuje, więc i o sprawy dnia codziennego pozwolę sobie jeszcze nieraz zapytać. Życzę Tobie tymczasem i innym uczestnikom topiku, czyli innym Polakam (błąd jak najbardziej świadomy), wesołych świąt Wielkiej Nocy. Po świętach, nażarty niemiłosiernie, chętnie porozmawiałbym na przykład o kuchni.
  8. niclas

    on Turek, ja Polaka

    ale skoro tak jest, taka polaryzacja w narodzie, to nasuwa się pytanie, kto przeciągnie kogo na swoją stronę, tzn. czy będzie przybywać ludzi otwartych na świat i tolerancyjnych, czy też ludzie w miarę światli wycofają się na pozycje konserwatywno-religijne. Przecież skoro teraz u władzy jest partia konserwatywna, to znaczy że wygrywając wybory zebrała także w jakimś procencie głosy światłej części społeczeństwa. Stąd moje wcześniejsze pytanie, na ile przywiązanie Turków do tradycji Ataturka jest silne. Iran tuż przed rewolucją islamską też uchodził za najbardziej oświecony i modernizujący się kraj na Bliskim Wschodzie. Choć może porównanie obecnej Turcji do Iranu sprzed tamtej rewolucji jest nietrafione.
  9. niclas

    on Turek, ja Polaka

    ciekawe są, Zuzanno, Twoje poglądy, tym bardziej warto je poznać, że zostały one ukształtowane już podczas Twojego pobytu w Turcji. Liberalni i laiccy przeciwnicy zakazu noszenia burek w miejscach publicznych wysuwają czasem taki argument, przynajmniej we Francji, że to jest sprzeczne z interesem kobiet, tak się ubierających, bo o ile są do tego zmuszane, to przy oficjalnym zakazie zostaną wypchnięte z życia publicznego, tzn. zamknięte w domach przez mężów, braci i ojców, którzy teraz w ogóle nie pozwolą im wychodzić. Mnie nurtuje jeszcze takie pytanie, na które częściowo już może odpowiedziałaś, czy społeczeństwo tureckie jest zdolne do zradykalizowania się w stronę islamu, gdyby jakiś demagog dał taki impuls, czy też przywiązanie do wartości laickich jest na tyle utrwalone, że takie coś nie wchodzi w grę?
  10. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno (także inne dziewczyny z topiku), dotknęłaś marginalnie wątków politycznych. One dla rozumienia relacji damsko-męskich wydają mi się jednak ważne. Ostatnio sporo mówiono o Turcji w kontekście planowanego jakoby przez lata zamachu wojskowych. Na ogół tak to tłumaczono w wiadomościach (nie tylko polskich), że armia chciała bronić świeckości państwa, która po objęciu władzy przez obecną partię rządzącą jest trochę jednak zagrożona. Nie oczekuję, że powiesz mi, czy tak było naprawdę. Interesuje mnie jednak islamska partia rządząca, premier Erdogan, prezydent Gul. Jacy to są politycy? Na ile polityczny islam turecki jest radykalny? Chodzi mi o hasła polityczne, dotyczące na przykład pozycji społecznej kobiety, a nie o opinie przeciętnych muzułmanów tureckich? I ostatnie pytanie, najtrudniejsze, czy gdybyś była/ gdybyście były super ważnym politykiem Unii Europejskiej, od którego opinii zależy przyjęcie Turcji do Unii, to czy możecie z ręką na sercu stwierdzić, że Turcja nadaje się do Unii, czy jednak różnice kulturowo-mentalnościowe między Europą a Turcją są za duże?
  11. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Zuzanno, ale dla równowagi. Związek z obcokrajowcem jest zawsze bardziej ryzykowny właśnie ze względu na różnice kultur. Natomiast to, co piszesz, że najłatwiej się głupio uwikłać, biorąc sobie kogoś pierwszego lepszego, rozumiem poznanego w knajpie na zmywaku albo na wakacjach wśród obsługi hotelowej, jest bardzo istotne. Mnie bardzo ciekawi, jak w Turcji, i to tej "cywilizowanej" (sorry za uproszczenie) wyglądają relacje damsko-męskie: Czy chłopak z dziewczyną mogą razem pojechać na wakacje? Czy mogą chodzić za rękę? Czy kobieta może chodzić do ginekologa mężczyzny, czy, jeśli tak, to tylko w obstawie męża? Czy kobiety w Turcji wybierają przeważnie ginekologów mężczyzn czy kobiety? Czy wśród kobiet tureckich popularna jest antykoncepcja hormonalna? Czy idąc sama przez Stambuł (rozumiem że tam mieszkasz) jesteś narażona na zaczepki?
  12. niclas

    on Turek, ja Polaka

    Polska Żono Turka, a macie wspólnych tureckich znajomych? Jeśli tak, jak oni Cie traktują, czy czujesz dystans z ich strony, np. dlatego że nie jesteś muzułmanką? Jak oceniasz pod względem trudności język turecki? Trudno się go było nauczyć?
  13. już wyjaśniam, czemu kobieta miałaby się nie zgodzić na wizytę u gina z partnerem. Po pierwsze może nie chcieć, żeby facet pamiętał ją, nawet stojąc z tyłu za fotelem, z żelastwem jakimś między nogami. Po drugie, i to ważniejsze, może mieć tematy, których nie chce poruszać przy partnerze. Hipotetyczna sytuacja, odczuwa ból przy stosunku i chce się upewnić, co może być przyczyną, może nie ma to nic wspólnego z partnerem, tylko wynika z infekcji. Po co go niepokoić, żeby myślał , że coś robi w łóżku nie tak? Inny przykład, wyobraź sobie, że kobieta trochę popuszcza mocz, niewiele, tak że jej facet nawet się nie zorientował. Czy koniecznie musi się o tym dowiedzieć? A jeżeli do tego ludzie nie są w pewnym związku albo potem pokłócą się ostro, to po co kobieta ma się bać, że takie szczegóły w ramach jakieś zemsty wypłyną np. na Naszej Klasie, czy w inny sposób zostaną rzzogłoszone?
  14. Bywalcze, nie działam na żadnym innym forum, więc nie jestem Tatą Fajnego. Ale pozdrawiam Cię jak zwykle serdecznie i również życzę Tobie i wszystkim Wesołych Świąt.
  15. moja żona w życiu by się nie zgodziła, żebym był przy jej badaniu ginekologicznym. Zgadza się natomiast chodzić do kobiety. I to jest dobry układ. Ja szanuję jej intymność, ona moją wrażliwość. Wcale nie mam szalonych wyobrażeń na temat badania ginekologicznego i nie uważam, że kobieta doznaje tam Bóg wie czego. Co do lekarza nie mam już tego przekonania. W końcu dobrowolnie wybrał sobie ten zawód, wiedząc że całe życie zawodowe będzie spędzał między nogami kobiet, wtykając im między nie głęboko ręce. Sam napisałeś, że nie wiesz, co sobie lekarz naprawdę myśli, ważne żeby zachowywał się właściwie. Dla mnie to, co myśli jest jednak ważne. Ma on w zależności od pacjentki i własnej sytuacji życiowej (np. kryzys małżeński) możliwość czerpania satysfakcji seksualnej ze swojej pracy lub nie. Tego nie sposób dociec. Kobieta lekarz rozwiewa natomiast takie czcze spekulacje.
  16. Suszona Figo, co tu dużo mówić, bardzo mądra jest Twoja wypowiedź, problem stereotypu "niedelikatnej ginekolożki" ukazująca na szerszym tle, i historycznym i problematyki związanej z pozycją społeczną kobiety w ogóle. Trafna, myślę, jest Twoja intuicja, że ów stereotyp ociera się o antyfeminizm. Mężczyzn, niektóre kobiety zresztą również, trochę denerwuje takie selektywne domaganie się wzmocnienia pozycji współczesnej kobiety. Ta kobieta powinna być we wszystkim równa mężczyźnie, bo to że jest kobietą, nie oznacza, że intelektualnie stoi niżej, że jest bytem drugiej kategorii, podporządkowanym mężczyźnie. W przypadku zawodu ginekologa ta argumentacja jest jednak przez niektóre kobiety jakoś wyjątkowo chętnie pomijana. Uważam, także opierając się głosach kobiet, które wzięły udział w tej dyskusji, że część kobiet woli gina faceta, pomijając już sprawę kompetencji, z bardzo prostej przyczyny - po prostu przyjemniej jest swoją czipkę powierzać facetowi. Przez słowo "przyjemniej" można rozumieć różne rzeczy, że "jakoś głupio, żeby mnie tam macała inna baba", "przy facecie łatwiej się relaksuję, jestem mniej spięta", "w ogóle lubię facetów, dobrze się z nimi dogaduję". I spójrz na to oczami mężczyzny. Bardzo trudno jest nam kupić taką argumentację, bo trzeba by właściwie przyznać, że wasza wagina to nic szczególnie intymnego, nic, co stanowi szczególnie intymne spoiwo związku kobiety i mężczyzny, że pójść do ginekologa to tak, jak pokazać zęby u dentysty, czy włosy u fryzjera. A to przecież to nieprawda. Jak by tolerancyjny nie był związek, to zawsze będzie w nim pragnienie wyłączności. Dla wielu facetów to oznacza: "Twoja czipka tylko dla mnie" i to bez żadnych dwuznaczności, czy dającego się uniknąć naruszania naszej wspólnej intymności.
  17. Suszona_figo, Twój argument jest dość karkołomny, a sprowadza się w gruncie rzeczy do tezy, że kobieta niejako a priori jest gorszym specjalistą w dziedzinie ekskluzywnie kobiecej, bo całą problematykę związaną z tą dziedziną zna z autopsji. Gdyby tak było, to nie miałaby racji bytu kosmetyczka, bo sama jako kobieta dba o urodę na sposób kobiecy, więc nie umiałaby z pewnością z wyrozumieniem wczuć się w oczekiwania klientek. Za to facet byłby tutaj z pewnością delikatniejszy. Tak samo przedszkolanka powinna ustąpić przed "przedszkolankiem", bo kobieta jako ta, która urodziła dziecko, powinna nie umieć okazywać empatii dzieciom, a dla faceta dziecko to mimo wszystko w większym stopniu terra incognita. Już widzę, jak pędzicie do facetów "kosmetyczków" i zostawiacie wasze dzieci w przedszkolach, gdzie dominuje męska opieka. Ale uwaga, jeśli wziąć za kryterium wasza ciało, to okazuje się, że im niżej, idąc od twarzy, schodzimy, tym bardziej maleją kompetencje kobiety, a wzrastają mężczyzny. Ot, zagadka.
  18. Ach witaj Bywalcze, który przesiadłeś sie tymczasem do Fiata Uno. Dzięki za miłe słowa o mnie na innych topikach. Trochę głodny jestem. Mógłbym wziąć te sardynki, które widziałem na lewo od wirtualnego czajnika?
  19. Olka 34 sama przyznajesz, że jednak w pewnych okolicznościach młoda atrakcyjna laska może być odbierana przez ginekologa nie tylko jako pacjentka. Dlaczego, jak to ujęłaś, demonizujemy ten problem? Świetnie to opisał sronę wcześcniej Do Zwolenniczek gin facetów. Odbieramy to jako upokorzenie, że naszą ukochaną kobietę właśnie obmacuje, co z tego że w celach medycznych, inny samiec. I nie wierzymy, że z powodu studiów medycznych i białego kitla przestaje czuć, tak jak normalny mężczyzna. Oczywiście, że są sytuacje, kiedy taka wizyta jest nieunikniona, kiedy od tego badania i dotykania zależy zdrowie, czy nawet życie kobiety. Nawet zazdrośni faceci umieją wtedy to zrozumieć (poród, szpital, nagłe bóle, itd.). Ale takie rutynowe sytuacje typu badanie kontrolne, seria wizyt w ciąży. Jeżeli kobieta widzi, że dla jej faceta jest to jakoś przykre, to myślę, że jeśłi go szczerze kocha, to mu tego oszczędzi. Tak bywa, że przestępując pochopnie próg drzwi gabinetu pana doktora można przegrać nieraz całkiem fajny związek.
  20. my nie wiemy, jak ginekolog podchodzi do swojej pracy, wiemy natomiast, co czuje heteroseksualny seksualny facet na widok kobiecej nagości i dotykając kobietę w miejsca intymne. W tym topiku padały już głosy kobiet, które szczerze powątpiewają w aseksualność ginekologów panów, w tym także znających studentów medycyny i lekarzy tej specjalności, Nasłuchały się one nieco o ich motywacji.
  21. I jeszcze jedno. Jeśli chcecie przekonać się, jak bardzo dla kobiety wizyta u ginekologa potrafi nie mieć podtekstu erotycznego i jak lekarze mężczyźni mają być aseksualni, to przeczytajcie ten topik. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3216094
  22. Brawa dla Martykli 1112 za napisanie kilku normalnych słów, świadczących o tym, co czuje dziewczyna, która szczerze kocha. Nie chodzi mi o to, że wybiera lekarza takiej a nie innej płci, ale że zachowuje elementarną wrażliwość na swego partnera.
  23. bliskie mi są twoje poglądy, Popieprzony, chętnie Cię cytuję przy różnych okazjach. Porodu nie w szpitalu bym się jednak bał. Po prostu często nie da się przewidzieć, że poród będzie patologiczny. A to są nieraz ułamki sekund, żeby ocalić życie kobiety, na przykład gdy nastąpi silne krwawienie. Zdarza się, że wówczas nawet w szpitalu nie potrafią jej uratować. Pewien stary ginekolog powtarzał studentom na wykładach jak mantrę: "Pamiętajcie, że akcja (tj. poród) w każdej chwili może przekształcić się w patologię"
  24. BMblondynie straszne uproszczenia w tej Twojej wypowiedzi. Radykalność zabiegu w onkologii to są niestety także mody. Nie wiem, czy każdy przypadek usunięcia macicy ze wszystkim zawsze jest uzasadniony. Znam Niemkę z Kolonii, której amputowano pierś jakieś 15 lat temu w najlepszym tamteiszym szpitalu. Dzisiaj lekarze oceniają, że zabieg tak radykalny nie był raczej konieczny. Ale wtedy robili to zgodnie z ówczesnymi zasadami sztuki, że lepiej ciąć szeroko. Więc u nas może nie aż taka ciemnota. Pacjenci są po prostu trochę królikami doświadczalnymi swojej epoki. Twoich uwag, że to durnie wypowiadają się tutaj na babski temat nie podzielam. No chyba, że wliczasz do nich także siebie samego. Lepiej jednak w swoim związku, jeśli facet widzi taką potrzebę, wypowiedzieć się na babski temat, niż żeby potem miały być niesnaski. A kobiecie, jeśli jest przekonana do swoich racji, od takiej rozmowy (o płci jej lekarza) korona z głowy nie spadnie.
  25. wiem od Polek z forum ze Szwecji, że sporo kobiet chodzi do ginekolożek (bo taka specjalizacja w Szwecji, pomimo większej roli lekarza domowego istnieje). Nigdzie nie pisałem, że wyłącznie do ginekolożek. Przykład ze Szwecją był po to, żeby pokazać, jak absurdalna jest teza, że lekarki w tej specjalności są wybierane głównie przez zacofane katoliczki. Powody wyboru lekarza takiej a nie innej płci tak naprawdę są zapewne bardziej złożone. Kryterium wyznaniowe, może poza muzułmankami, nie ma tu raczej nic do rzeczy. Tak masz rację, jak najbardziej miłość wymaga poświęcenia dla drugiego człowieka. Miłość, taka szczera, ma w sobie jakąś busolę, która podpowiada, jak postępować, żeby nie ranić drugiego człowieka, ani mu w imię egoizmu nie zaszkodzić. I pewne jest jeszcze to, że w miłości nie ma miejsca na pogardę dla drugiego człowieka.
×