

niclas
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez niclas
-
Też_popieprzony dalej podtrzymuję, co napisałem, tzn. że kobiety nie są głupie. Zgadzam się natomiast z Twoją inną wypowiedzią, że te dziewczyny, co tu piszą chyba po prostu nie kochają swoich facetów. Ktoś, kto kocha nie miałby w sobie tyle złości, chęci upokorzenia drugiego człowieka. Przecież nikt nie każe im przyjmować mojego punktu widzenia. Ale one nawet nie są w stanie napisac noramalnie :"nie zgadzam się z Tobą, bo to i to, tu się z Tobą zgadzam, a tu nie". I wypisują na przykład takie absurdy, jak wpis powyżej, że preferencja dla ginekologa kobiety jest związana z katolicyzmem. Czyli kobiety np. w Szwecji, chodzące do ginekologa kobiety to wojujące katoliczki. Brawo! Aha, Twoich poglądów na temat religii nie podzielam Owco zabłąkana.
-
Rimm, muzułmanie, Arabowie zwłaszcza, bardzo dobrze traktują żony. Zawsze najważniejsze jest to, czy ten konkretny człowiek jest po prostu uczciwy. Małżeństwo z cudzoziemcem, a z innego kręgu kulturowego w szczególności, zawsze niesie pewne ryzyko. W przypadku Araba, silnie zakorzenionego w rodzimej tradycji, pewien problem może stanowić faktyczne uznanie Twojej równości na gruncie społecznym. Gdyby wystąpił konflikt o dziecko, raczej bez mrugnięcia okiem by Cię oszukał, wierząc przy tym, że nie robi bic złego, bo dizecko ma być z nim, bo jak w sądzie może zwycieżyć racja kobiety przeciw racji mężczyzny? Ale nie chcę cię straszyć na zapas. Czujność jednak zachowaj.
-
widać moja argumentacja była celna, skoro trzy ostatnie wpisy są na tak niskim poziomie i pełne demagogii. Wasza bezradność jest porażająca. Przecież napisałem wyraźnie, że zdrowie jest jadną racji, często najważniejszą racją, jaką przy ewentualnym konflikcie o ginekologa trzeba brać pod uwagę. Ale wy tak ustawiacie sprawę, że w ogóle wzmianka o płci lekarza, to zamach na wasze zdrowie. Myślę, że doskonale zrozumiałyście intencje mojej wypowiedzi, tylko brak wam odwagi, żeby się z nią choć w części zgodzić. Ale nie czekam na poklask. Powiem tyle. Mnie byłoby przykro zrobić coś, o czym wiedziałbym, że to zaboli moją kobietę, a mógłbym jej tego oszczędzić bez uszczerbku dla siebie. Kropka.
-
nie czepiaj się słów. Oczywiście, że wymiar moralny oglądania pornografii i chodzenia do ginekologa jest inny. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że są takie sfery we wspólnym życiu, które mogą ranić kobietę, a facet nie zdaje sobie z tego sprawy. A z drugiej strony, cóz ci z tego, że chodzenie do ginekologa mężczyzny jest w pełni moralnie usprawiedliwione, jeśli przez taką wizytę zranisz kogoś, kogo kochasz? Tu trzeba wyważyć racje. I wcale nie neguję tego, że zdrowie jest jedną z tych racji.
-
a nie zastanowiło się Cię, że tych przygupów trochę dużo, coraz więcej? O czym to świadczy? Że dla sporej gurpy mężczyzn wizyta partnerki u ginekologa mężczyzny stanowi problem. Możesz nie widzieć i nie uznawać faktów, tchórzostwo intelektualne jest dość powszechne. Tylko, żeby potem nie było za późno, jak ci wasi faceci, tzw. normalni, którym gin facet ma w ogóle nie przeszkadzać, się od was odwrócą i na żonę albo stałą partnerkę wybiorą sobie kogoś, kto dysponuje swoją pochwą jednak z nieco mniejszym rozmachem.
-
Bój idzie o to, czy uznajemy, że ginekolog, to lekarz szczególnie intymny (od spraw szczególnie intymnych), czy też lekarz jak każdy inny? Cała reszta w argumentacji obu stron jest tylko konsekwencją odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedź twierdząca przychodzi tu od samych kobiet. Powtarzam to samo pytanie do znudzenia. Jeżeli ginekolog to taki "zwykły" lekarz, to czemu kobiety zamieszczają w internecie pytania "czy znacie dobrą ginekolog kobietę ...?", a nie stawiają takich pytań odnośnie lekarzy innych specjalności? Więc nie ma co facetom wymyślać od psychopatów, bo w takim razie kobiety, które szukają ginekolożki, żeby uniknąć wizyty u gina mężczyzny, też należałoby określić mianem psychopatek. Problem męskiej drażliwości bierze się tu zatem ze specyfiki sytuacji, a nie tylko z ich psychiki. Że tu można rozlać dziecko z kąpielą (tzn. zaszkodzić zdrowiu kobiety ) przez zazdrość, również jest faktem. Nie przeczę. Ale podział z jednej strony na psychopatów, a z drugiej na osoby skupione wyłącznie na trosce o zdrowie jest bardzo uproszczony.
-
Paullo, trochę pokory, masz tu ciut wyżej wpisy kobiet, które za nic w świecie nie poszłyby do faceta, właśnie ze względu na jego płeć. Po prostu ginekolog to lekarz od części ciała szczególnie intymnych. Skoro same kobiety wykluczają tutaj lekarza faceta, to czy aż tak dziwna jest reakcja alergiczna niektórych mężczyzn na ginekologa? Wiele razy w tym topiku faceci (ci zazdrośni też) podkreślali, że w przypadku czegoś nagłego, czy poważnego, płeć lekarza nie gra roli. Więc nie rób z nas idiotów. Wszystko można sprowadzić do absurdu.
-
tak w tej dziedzinie znakomicie potrafią rozróżnić. Ale już odróżnienie tego, co zwykłe towarzyskie od tego, co erotyczne sprawia większą trudność. Dlaczego ona (koleżanka z pracy) przysłała ci smsa? Dlaczego powiedziałeś jej komplement, jeszcze sobie coś pomyśli? Dlaczego z nią ciągle musisz jadać lunch? Dlaczego? ... Dlaczego? itd. Aż dochodzimy do czipki. O nie, tutaj azyl totalny, tutaj wszystko jest obiektywne, tu nie ma miejsca na zazdrość, czy inne kwasy. "To moje ciało, mogę z nim robić, co chcę ... aha, a dlaczego właściwie ona do Ciebie pisała?" Niech żyje konsekwencja.
-
dla naszego tematu duże znaczenie ma definicja wierności. Co to jest wierność? W sensie fizycznym dla mnie wierność polega na tym, że intymne części mojego ciała są zarezerwowane dla mojego partnera/partnerki. Wiem, że są od tego wyjątki, kiedy trzeba się rozebrać przed lekarzem odmiennej płci, zwłaszcza w sytuacji nagłej, czy poważnej. Natomiast dla mnie takie ustawienie sprawy, że jesteś ze mną, a oprócz tego co pół roku, czy co rok wystawiasz swoją czipkę (tak kontrolnie) panu doktorowi do obejrzenia i obmacania, jest trudne do przyjęcia. I ma racje też_popierzony, gdy pisze że kobiety też potrafią być zazdrosne, i to o wszystko, o największe duperlele. I tzw. racjonalne argumenty jakoś wtedy nie docierają. I jestem pełen podziwu dla wielu kobiet, jak one wspaniale potrafią rozróżnić to, co erotyczne od tego, co medyczne, jak cudownie umieją oddzielić lojalność wobec partnera od konieczności obnażenia się przed lekarzem. Po prostu święte kobiety. Nic tylko kanonizować je, jeszcze przed ojcem świętym.
-
xazui, może i jestem frustratem. Chodziło mi o to, że ludzie piszą o tym, co ich nurtuje i oponentowi najprościej, jak się boi merytorycznej rozmowy, stwierdzić, że rozmówca jest głupi, zakompleksiony, itp.
-
przyjmując taki punkt widzenia trzeba by stwierdzić, że wszystko na kafeterii jest niemiarodajne, bo pisują tu same frustratki, no bo kto normalny pisuje na forach? Tylko kobiety zakompleksione, itp. Tymczasem takie forum daje możliwość poruszenia problemów dla ludzi istotnych, o których nieanonimowo nie mówiliby chętnie. Pomijając tematy głupie i na niskim poziomie, to jednak wiele ciekawych spraw jest tu poruszanych. Ten temat do takich zaliczam, nawet jeśli poziom dyskusji jest nierówny. On pokazuje, jak bardzo męski i kobiecy punkt widzenia na tę samą sprawę może być różny. Więc nie ma się co obrażać na cudze poglądy, tylko warto je przyjąć do wiadomości. Ta wiedza może się kiedyś przydać, i to całkiem w realu.
-
zaraz, zaraz Większość z facetów zabierających tutaj głos wyraziła opinię, że wolą, żeby ich partnerka nie chodziła do gina faceta. Uważam, że jest to jakoś miarodajne dla większości facetów w ogóle. Nie jest to jedyny taki topik. Na moim autorskim "Czy liczycie się zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?" głos zabrało około 20 facetów. Tylko 4 czy 5 (w tym jeden ginekolog, którego żona chodzi zresztą aktualnie do gina kobiety) stwierdziło, że im to nie przeszkadza. Proporcje są więc podobne. Na czym ma zatem polegać moje przekłamanie? Zamiast oskarżać mnie o fałszerstwo, masz rzadką okazję przekonać się tutaj, co faceci myślą naprawdę o pewnych problemach. I nie można tak stawiać sprawy, że jakakolwiek sugestia partnera o jego dyskomforcie w związku z ginem facetem jest automatycznie zamachem na zdrowie partnerki. To jest demagogia na poziomie rozgłośni, która właśnie świętuje 18stkę.
-
zaraz, zaraz Większość z facetów zabierających tutaj głos wyraziła opinię, że wolą, żeby ich partnerka nie chodziła do gina faceta. Uważam, że jest to jakoś miarodajne dla większości facetów w ogóle. Nie jest to jedyny taki topik. Na moim autorskim "Czy liczycie się zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?" głos zabrało około 20 facetów. Tylko 4 czy 5 (w tym jeden ginekolog, którego żona chodzi zresztą aktualnie do gina kobiety) stwierdziło, że im to nie przeszkadza. Proporcje są więc podobne. Na czym ma zatem polegać moje przekłamanie? Zamiast oskarżać mnie o fałszerstwo, masz rzadką okazję przekonać się tutaj, co faceci myślą naprawdę o pewnych problemach. I nie można tak stawiać sprawy, że jakakolwiek sugestia partnera o jego dyskomforcie w związku z ginem facetem jest automatycznie zamachem na zdrowie partnerki. To jest demagogia na poziomie rozgłośni, która właśnie świętuje 18stkę.
-
chętniej usłyszałbym odpowiedź bmblondyna.
-
powinno być scelta del ginecologo. Sorry, dzięki za rozwinięcie wątku o Włoszech. Ciekawe, co piszesz.
-
Do didzetty, chodzi mi o artykuł na wspomnianej stronie "La scekta dek ginecologo".
-
dzidzetta, bardzo dużo włoskich forów czytałem, interesując się problemem, o którym mowa w topiku. Rzeczywiście, przeważają tam mężczyźni w ginekologii, z tym, że w młodszym pokoleniu kobiety. Są już całe szpitalne wyłącznie z damską obsługą. We Włoszech, jak i w Europie Zachodniej dodatkowy problem to emigracja muzułmańska, która wymusza niejako lekarzy kobiety. Jedna kobieta, znana sprawa, napisała nawet protest do ministerstwa, że musiała przestać chodzić do lekarki, do której chodziła państwowo od 20 lat, bo ta została "oddelegowana" do obsługi muzułmanek i dla Włoszek stała się praktycznie niedostępna. Poza tym głosy kobiet na forach są tak samo zróżnicowane, jak tutaj. Najwięcej jest takich jak twój, że kryterium fachowości, choć nie brakuje takich kobiet, które za żadne skarby nie poszłyby do faceta. Do zainteresowania się tematem zainspirował mnie między innymi artykuł włoskiej położnej, która zaleca kobietom w ciąży, żeby wybierały ginekologa akceptowanego także przez ich mężów. Poniżej link: www.ilmiobaby.com/imbol/pages/babyMag/est04/ p03.jsp
-
do zmieniłem dla Ciebie w moim przypadku nie wchodziłoby w grę pójście razem do gina, bo żona sobie tego nie życzy. Rozumiem ją, ma prawo do poszanowania własnej intymności. Ma również prawo rozmawiać o swoich dolegliwościach z lekarzem bez świadków, nawet gdyby świadkiem miał być mąż. Ja nie mam natomiast prawa całkowicie zawładnąć jej intymnością. Mam do żony tylko jedną prośbę. Niech tym lekarzem, o ile to możliwe, będzie kobieta.
-
Do puknij się, czy przyznasz mi w takim razie rację, że gdyby w tym konkretnym przypadku ginekologiem byle lekarka, a nie lekarz, szanse matki bmblondyna na podjęcie leczenia byłyby większe? Proste pytanie. Masz rację, nie mogę kompetentnie odpowiedzieć na pytanie o wybory dziewczyn po medycynie, odnośnie specjalizacji. Mogę tylko snuć domysły. Znowu mijasz się z prawdą,sugerując, że usprawiedliwiam ojca bmblondyna. 2 wpisy wstecz przecież napisałem, że względy medyczne powinny być na pierwszym miejscu przed ambicją męską partnera. Trzeba jednak liczyć się z tym, że nie każdy potrafi sprostać wyzwaniu chwili. A wtedy nie ma czasu, żeby ludzi nawracać, ważne żeby osoba zagrożona mogła skorzystać z pomocy lekarskiej natychmiast. I wraca zasadne pytanie, co by było, gdyby wtedy była możliwość pójścia do lekarza kobiety?
-
Do puknij się w głowę, jak chcesz ze mną polemizować, to odnoś się do tego, co piszę, a nie własnych konfabulacji. Ja nie napisałem, że nie było lekarza w pobliżu. Był, tylko płci męskiej i to sprawiło, że kobieta nie skorzystała z jego usług. Wszystko jedno z jakiego powodu. Gdyby przyjąć twój tok rozumowania, to kobiety wstydliwe i terroryzowane przez zazdrośników, musiałyby zostać bez opieki lekarskiej. Bo ułatwienie sytuacji przez podsunięcie im lekarza kobiety należy oczywiście z góry wykluczyć. Czemu kobiety nie wybierają tej specjalności?. Bo jest może trudna, mało dla nich atrakcyjna, bo trochę brakuje im zrozumienia faktu, że już przez to jakiej płci są, mogą ocalić niejedno życie. Na zachodzie ta świadomość jest wyższa. Tam wśród młodych ginekologów przeważają kobiety (Włochy, Niemcy, USA). Jest jeszcze jeden warunek. Kobieta musi znać swoją wartość i szanować siebie i inne kobiety, a nie głupieć na dźwięk słowa "mężczyzna".
-
bardzo ważny dla naszej dyskusji jest głos bmlbondyna, wpis zresztą dość dramatyczny. bmBlondyn, będąc nastawionym jednostronnie do sprawy jako postać jednoznacznie negatywną ukazuje własnego ojca, którego zazdrość odwiodła żonę (a jego matkę) od pójścia do lekarza. Zgoda, zdrowie powinno być na pierwszym miejscu przed męską ambicją partnera. bmblondyn zapomina jednak, że każdy kij ma dwa końce. A ten drugi koniec to przerażający obraz ceny, jaką płaci nieraz kobieta za dominację mężczyzn w zawodzie ginekologa. Aż ciarki przechodzą człowieka na myśl, że matka bmblondyna być może uniknęłaby ciężkiej choroby i śmierci, gdyby w pobliżu jej domu przyjmowała ginekolog kobieta, a nie mężczyzna. Tym wpisem potwierdził tylko, że płeć lekarza może być (śmiertelną) zaporą w uzyskaniu pomocy ginekologicznej. I nie można całej winy zwalać na pruderię kobiet, czy tzw. niedojrzałość ich partnerów. Bo obie te postawy są całkowicie naturalne. Nienaturalna jest natomiast dominacja mężczyzn w zawodzie eksploratora kobiecego krocza.
-
Frufru, miło Cię znowu słyszeć. Statystyka mówi za siebie. Skoro jest już 40 stron, to znaczy, że problem jest rzeczywisty, tylko poza netem o tym się mało rozmawia.
-
Podsumowując, jesteś niesprawiedliwa, twierdząc że nie potrafimy powściągnąć zazdrości dla dobra partnerki. Wielu z nas facetów wspominało, może nie na ostatnich stronach, ale wcześniej, że są sprawy poza dyskusją, kiedy płeć lekarza nieważna, tylko liczy się szybkość i skuteczność interwencji, np. poród, nagła hospitalizacja, jakiś skomplikowane schorzenie, w którym dobrym specjalistą jest akurat facet. Większość z nas to naprawdę nie fanatycy, mówimy tylko otwarcie, co nas w związku uwiera.
-
Motywacjo, właśnie przeczytałem Twój ostatni wpis. Tylko potwierdziłaś kolejny raz to, o czym pisałem
-
Motywacjo, to, co powiedziałaś o autorytetach jest trochę antyfeministyczne w wydźwięku, choć to może szczera prawda. Jak kobiety mają być szanowane, skoro same siebie nie szanują, czy nie wierzą, że mogą być równie dobre i skuteczne, jak mężczyzna? Ja wiem, że mam trochę hopla na punkcie zazdrości o gina, ok. Ale mimo wszystko to, że w dobie pełnego równouprawnienia niemal wyłącznym specjalistą medialnym od ginekologii, dziedziny jak sama nazwa wskazuje kobiecej, jest lekarz mężczyzna, jest nienormalne i trudno to racjonalnie usprawiedliwić.