Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

idrisi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez idrisi

  1. W ogóle jest okropna, a mieszkać razem musimy, bo ona sama mieszkania nie utrzyma, bo tylko długi potrafi robić... A jak była sprawa spadkowa po teściu, to uparła się zeby mieszkanie było na nią choć ja proponowałam, zeby na mojego męża, bo i tak kiedyś z powrotem trzeba będzie drugą sprawę przeprowadzać, ale nie uparła się i już.... A my płacimy wiekszość opłat, i ona jeszcze czasem pretensje ma, ze od niej w ogóle jakąs kasę bierzemy na opłaty.... W sobotę wymyśliła obiad - placki ziemniaczane - to chyba miałobyć tak, ze ona nas na obiad zaprasza, bo tydzień temu bylismy u moich rodziców. A kuchnię z teściową prowadzimy osobne - znaczy ona sobie, my sobie... i efekt był taki: - my kupiliśmy ziemniaki, ona obrała i utarła, to ja powiedziałam ze smażyć będę, w międzyczasie przyszedł mój mąż z pracy to mu kazałam szybko obierać pyrki i ucierać, bo teściowa to utarła dla jednej osoby ledwo... - potem ja smażyłam stojąc 2 godziny, i byłam dopiero padnięta... a jeszcze na naszym oleju, bo teściowa bidulka nie wiedziała, ze potrzebny będzie... I taki był proszony obiad u teściowej w sobotę.... Myślałam, ze się wścieknę, jak nam potem truła dupę, ze poco my jedziemy do tej Warszawy i że to za męczące dla mnie....
  2. Znaczy ja się bardziej męczyłam prasując niż jadąc.... Spróbuję teraz w skrócie, bo wszystko mi znów poszło w diabły... zawsze mi się wydaje, że nic się nie stanie i nie robię kopii, ehhh.... W Wawce wózek kupilismy, wycieczka była świetna, pogoda nam się trafiła cudna...:) Jak przyjechaliśmy to od razu upraliśmy całą tapicerkę wózka, właściwie mąż prał w wannie, bo to ręcznie trzeba było... Skończył o 18 dopiero, a moja teściowa czy on jej włosy ufarbuje - TAK TAK ON JEJ FARBUJE- ja już przez ten rok wspólnego mieszkania ciut sie przyzwyczaiłam, a własciwie machnęlam reką.... I mój mąż powiedział ż e dziś (czyli w niedzielę) to już czasu nie znajdzie, no i mamy wtorek a ona się dalej nie odzywa....Nastapiła obraza.... hrabina jedna... I tak mnej więcej co dwa tygodnie nam funduje taka jazdę... Na poczatku to si e bardzo przejmowałam, a teraz myślę - nie odzywa się, to przynajmniej spokój w domu jest, bo tak to nam dupę truje okropnie.... Tylko że zazwyczaj kończy się tak, ze mój mąż ją przeprasza, bo jednak bardziej miękki jest niż ja... ja to bym ją przetrzymała....
  3. Och Anted trzymam kciuki żeby szybko poszło!:) U mnie cisza, nic się nie dzieje, jestem już trochę zniecierpliwiona jak większość z Was. Choć jeszcze wszystkiego nie mam i paru rzeczy mi brakuje, ale na zakupy to chyba jutro wyskoczę razem z mężem... W niedzielę zrobiliśmy sobie wypad do Warszawy, bo kupiliśmy wreszcie wózek i chcieliśmy go jak najszybciej odebrać - ile było gadania przez teściową, myślałam że nas zabije swoimi tekstami, bo ona taka marudna potrafi być. W dodatku ma zwyczaj mówić tonem rozkazującym, co mnie doprowadza do szału - oczywiście chodziło, ze nie powinnam jechać, bo niebezpieczne itd... Truła okropnie - mój mąż ma zwycaaj puszczania jej tekstów mimo uszu, aż w końcu nie wytrzymał, ale i tak to ja musiałam wyrazić swoje zdanie, że już postanowione i jedziemy... Pomijam fakt, ze bardziej się męczyła stojąc parę godzin nad deską do prasowania, w porównaniu z tym , to taka wycieczka to sama przyjemnosć... A moja teściowa widać nie zauważa, ze się umęczę przy tym prasowaniu - a mieszkamy razem -wiecie, ze ani razu nie zaproponowała, ze mi pomoże? Nie mówię, ze bym z takiej propozycji skorzystała, ale miło by mi było...
  4. Anastazja – gratuluję szybkiego porodu!!! Sylwia, co do wózków to ja miałam mętlik w głowie, ale w sklepie mojemu mężowi też wpadła w oko bartatina i już prawie byliśmy zdecydowani, ale kolejna wizyta w sklepie trochę nas ostudziła. Nie żeby z wózkiem coś było nie tak, ale poprosiłam moją mamę żeby się do niego przymierzyła, bo liczę na nią jeśli chodzi o pomoc przy dzidzi, i co się okazało – moja mama drobniutka, malutka a wózek sporawy i śmiesznie to wyglądało... A potem stwierdziliśmy jeszcze, że koła ma duże bardzo i ciężki dość, chociaż w ogóle jest klasyczny i taki trochę starodawny – mój mąż takie lubi, a to bujanie na paskach to już w ogóle odpłynąc można... Ostatecznie niestety chyba bartatina odpadnie, bo jakoś sobie nie wyobrażam mojej mamy znoszącej ten wózek nawet z parteru...
  5. Aniat – nie ma słów, jakie mogłyby Cię pocieszyć, także po prostu – współczuję i trzymaj się... Przez tę tragedię Aniat, sama zaczęłam schizować, bo np. wczoraj moja dzidzia jakoś się ruszać nie chciała, ale na ktg wszystko wyszło ok. Akurat miałam wizytę u lekarza, i teraz musze 2 razy w tygodniu przyjeżdżać na ktg, bo lekarka woli dmuchać na zimne. A szpital na drugim końcu miasta, ale cóż.... W każdym bądź razie moja szyjka zamknięta i nic nie zapowiada, że coś się wcześniej ruszy... Mimo wszystko dostałam skierowanie do szpitala, tak na wszelki wypadek. Poza tym robiłam też wczoraj usg, i wiecie, że dalej nie znam płci swojego dziecka... Usg było w szpitalu i państwowe i lekarz na moje pytanie odpowiedział – po co pani wiedzieć jak za 10 dni i tak się pani dowie... No buc jeden mówię Wam! Ale i tak jestem szczęśliwa, bo wszystko z dzidzią w porządku, serduszko, nerki itd.... a u mnie ciągle była groźba wad wrodzonych z racji tych prochów co muszę łykać... Także i tak mi ulżyło... Ale państwowa służba zdrowia to koszmar! A biorąc pod uwagę, ze ten buc lekarz dostał kilka tysięcy podwyżki to w ogóle ręce opadają... położna w szkole rodzenia nam mówiła, że lekarze dostali podwyżki o 2-3 tys., a pielęgniarki po całodniowym odejściu od łóżek pacjentów po 200 – 300 zł... Szczerze powiem, że nie wiem za co, zwłaszcza jak pomyślę o tym lekarzu to mnie cholera bierze... Jedyne w sumie co wiem, to że dzidzia waży 3185g – nieźle, biorąc pod uwagę, że i ja i mąż ważyliśmy mniej:) Mam teraz dodatkowo nad czym myśleć, bo szykuje się nam wypad do Wawy, i sama nie wiem czy mogę jechać, czy nie... Ale ochotę mam straszną, żeby tak się przejechać...
  6. W ostatni wtorek podczas zajęć w szkole rodzenia byliśmy całą grupą zwiedzać porodówkę w ICZMP w Łodzi, i musze przyznać, że nawet nawet, nie wygląda to tak źle... Nastawiłam się na fabrykę itp., - bo tak się u nas mówi o ICZMP, ale nie było tragicznie, może dlatego, ze w szpitalu są trzy porodówki więc ilość pacjentek rozkłada się proporcjonalnie, i ta moja 2 wydała mi się całkiem kameralna... Może dlatego, że żadna z pacjentek akurat nie była w ostatniej fazie porodu:) Ale nikt nie latał, nie pokrzykiwał, tak jak to widziałam na oddziale patologii ciąży, na którym niestety leżałam wcześniej, tam to był dopiero chaos;)... Choć biorę pod uwagę ewentualność, ze na poporodowym będzie sajgon... A tak, to rodzące (ale te oczekujące na końcową fazę porodu:)) miały spokój, przygaszone światło, mogły się zdrzemnąć, także może nie będzie tak tragicznie dziewczyny... Akurat jak zwiedzaliśmy tę porodówkę, to leżała już tam dziewczyna od nas, z ciążą bliźniaczą, podłączona pod tą całą aparaturę, termin miała na 8 lutego, ale z bliźniakami to chyba zawsze wcześniej... Mam nadzieję, ze wszystko u niej ok., i że już jest po i cieszy się swoimi szkrabami:) Najgorsze i trochę straszne zarazem jest to, że pielęgniarki zaczęły strajk, wczoraj na 2 godziny odeszły od łóżek pacjentów, a nie wykluczają bardziej ostrej formy... Jak my mamy rodzić te dzieci, jak wszyscy strajkują? Co z tą Polską?
  7. Dzień dobry wszystkim z rana:) Tydzień mi przeleciał jak z bicza, znów mam zaległości w czytaniu Was:) Ale właśnie teraz dopiero wzięłam się za pranie, prasowanie i jeszcze część zakupów mi została... i ta ciągła obawa, ze mogę nie zdążyć... Też tak macie? Wczoraj wywaliłam na łóżko resztę ciuchów, które mi zostały do prania, co by mąz naocznie się przekonał ile tego jeszcze jest, i był w szoku muszę przyznać. Od razu poleciał wstawiać kolejne tego dnia pranie:) Do tego wszystkiego mam utrudnioną sytuację, bo sąsiadka na górze zaczęła remont w łazience, i wczoraj np. musiałam w pośpiechu zdejmować właśnie pranie z łazienki, bo mi gruz zaczął lecieć jakimiś szparami z sufitu... Bombowo... Lecę wstawiać kolejne pranie i odezwę się jeszcze:)
  8. Hej, ja mam dzisiaj jakiś dziwny dzień, dużo roboty, pierwsze pranko, obiadek... Mąż miał dziś wrócić późno bardzo, ale będzie niedługo, to chyba perspektywa samotnego dnia tak mnie kiepsko nastrajała... Zresztą pogoda podła, że wrrr.... Kurcze, zauważyłam że w nocy bardzo puchną mi ręce i nogi, ale ręce to maksymalnie, już zawczasu obrączkę zdejmuję, w dodatku przyjrzałam się dziś o 6 rano i prawą dłoń łącznie z nadgarstkiem miałam tak o pół raza bardziej spuchniętą niż lewa... Mam nadzieję, ze to nic groźnego.... Dzięki Sylwia za wciągniecie mnie do tabelki:) Rozpisałyście się aż miło:) Lecę Was czytać:)
  9. Nikita, fajnie, czyli nie zakupiłam dzidziusia na darmo:) Słyszałam też, że również swoje rzeczy powinno się prać w proszku do prania dla dzieci, a na pewno biustonosz do karmienia... :) Fajnie być z Wami:)
  10. Nikita, fajnie, czyli nie zakupiłam dzidziusia na darmo:) Słyszałam też, że również swoje rzeczy powinno się prać w proszku do prania dla dzieci, a na pewno biustonosz do karmienia... :) Fajnie być z Wami:)
  11. danis, fajnie, ze odpisałaś, czyli moja położna ze szkoły rodzenia prawdę mówi...:)
  12. Trzymam kciuki za Myszę!!! Trzymaj się kochana! Wszystko będzie dobrze!
  13. Małpeczko, mnie też dokucz ten okrutny ból kości miednicy, no po prostu męczarnia. Wczoraj chodzić nie mogłam, ale to też dlatego, że się strasznie narobiłam, musiałam mieszkanie wysprzątać, bo ksiądz przychodził po kolędzie a mąż jeszcze w pracy... Potem mnie musiał mąż, nie ksiądz, do łazienki prowadzic... :) Widzę, że kupiłaś Małpeczko Oillan , więc może dobrze kombinuję... gosiaczek, mnie tez gin od początku przy każdej wizycie bada, i też mi się wydawało, ze się na ten fotel nie wdrapię, a jednak za każdym razem się udaje... Koleżanka mi mówiła, ze najbardziej nieprzyjemne jest badanie ginekologiczne tuż przed porodem, że bardzo bolesne, nie wiem czy „tam” całą dłoń wsadzają czy co?
  14. Hej Mamusie! Dawno mnie u Was nie było, ale miałam problemy z netem, takze mam nadzieję, ze mi wybaczycie;) Prześledziłam troszkę topik i widzę, że dwie z nas już rozpakowane:) Lula i Jenny - moje gratulacje! Zwłaszcza wiadomości o Luli wywołały u mnie lekkie przerażenie, bo termin porodu miałyśmy taki sam, ale cieszę się, ze wszystko dobrze się skończyło:) Lula - Mam nadzieję, ze córcia rośnie jak na drożdżach, i że powoli mamie czasem wpaść na kafe:) Jenny - no Ty to ekspresowe tempo miałaś, też tak chcę:) Oglądałam zdjęcia razem z mężem i wywarły na nim olbrzymie wrażenie. Stwierdził, ze nie jest pewien czy na sam widok fotela do porodu nie zemdleje, ale to tak bardziej w żartach było, mam nadzieję:) A synuś przecudowny:) Większość z Was prawie już gotowa, ja jeszcze niezupełnie, ale powoli zaczynam. Kupiłam już troszkę rzeczy ale mam świadomość, ze to ciągle początek. Ale w sumie i tak muszę poczekać, aż mąż mi przerobi szafę w pokoiku żebym miała gdzie rzeczy dla dzidzi pomieścić. Mam nadzieję, ze zdąży zanim urodzę;) Temat kosmetyczny na topie, wiec i ja coś dorzucę. Rzeczywiście, słyszałam, ze kosmetyki Johnsona uczulają, ale swoją drogą to dziwne, ze w większości oddziałów noworodkowych ich używają, ale to pewnie kwestia prezencików od producenta. Mnie polecano na początek do kąpieli Oilatum albo polski odpowiednik produkowany przez AA Oilan - jako że zawierają 65% parafiny, skład ten sam, a różnica w cenie znaczna. Podobno nie trzeba po nim używać oliwki. Może któraś z Was słyszała o tym specyfiku, a może Ty anted zapytaj mamy, bo z tego co kojarzę, pracuje w aptece, chyba ze mi sie coś pomylnęło;) Zresztą właściwie to mam mętlik, jeśli chodzi o te pierwsze kąpiele, niektóre źródła mówią, ze kąpać inne że nie od razu, może Wy coś słyszałyście na ten temat? Z tymi kosmetykami to problem, bo nie wszystkie są przeznaczone od 1 dnia życia dziecka, np Nivea (jest od 1 miesiąca), na którą się wcześniej nastawiłam, teraz sama nie wiem... Widziałam, ze seria Ziajka jest właśnie od 1 dnia życia ale czy zaufać? Przeciw odparzeniom znajomi polecali mi alantan plus, podobno bardzo dobry i niedrogi. A i jeszcze coś a propos bepanthenu - na popękane suteczki, choć mam nadzieję, ze żadnej z nas to nie spotka - jest bepanthen maść i krem, i na sutki właśnie ma być maść, podobnież lepsza i zalecza w ekspresowym tempie:) Mam nadzieję, ze Was nie zanudzam, ale jak jestem przy sutkach, to muszę zapytać, czy macie zamiar dopajać dzieciaczki, bo nam położna w szkole rodzenia mówiła, żeby nie dopajać, ze mleko mamy w zupełności wystarczy. Nie wiem w związku z tym czy zaopatrywać się w jakieś butelki, bo w sumie nastawiłam się na karmienie naturalne... Mówiła jeszcze, że te wszystkie herbatki antykolkowe to nie dziecko powinno pić z butli, tylko mama - oczywiście już niekoniecznie z butli:) Czy wiecie coś na ten temat? A co ze smoczkami, czy takim maluchom obowiązkowo i obligatoryjnie podaje się smoka? Nie mam o tym pojęcia, ale wiem jak trudno potem dziecko od smoczka oduczyć... A! Dwie dziewczyny z mojego kursu w szkole rodzenia też już urodziły, jedna nawet przyszła i mówiła, ze nie jest tak źle i da się przeżyć, niemniej zaczęło się;) My ciągle nie wiemy, kto tam u mnie w brzuszku siedzi, dzidzia jak do tej pory nie chciała się ustawić na usg, ale wokół same chłopaki się rodzą... Na razie spośród jakichkolwiek znajomych jedna jedyna Lula ma córeczkę:) Ja powinnam odstawić leki przeciwskurczowe, tak mi lekarka zaleciła, ale ponieważ mam ich jeszcze na ok 5 dni to postanowiłam brać, boję się strasznie, a w dodatku gdybym urodziła przed 1 lutego to przepadnie mi kasa z ubezpieczenia, a poza tym to jednak dopiero 36 tc, także mam nadzieję, ze nie robię źle... Zwłaszcza, ze moja mama urodziła mnie równiutko miesiąc za wcześnie i to mnie trochę przeraża... Ależ się rozpisałam, ufff... mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe....
  15. No nie! Pisałam, pisałam i wszystko szlag trafił!
  16. Dziewczyny! Ja Was chyba nigdy nie przeczytam w całości! Ale jestem, jestem z Wami;) I próbuję przebić się przez topik:) Pzdr.
  17. Hej, Mamusie:) Dość dawno mnie już nie było, ale wracam na Wasze łono;) W skrócie - zapinałam w pracy wszystko na ostatni guzik, tak by móc pójść spokojnie na zwolnienie. Kiedy wreszcie poszłam (2 tyg temu), okazało się , że w domu więcej roboty niż w pracy;) No i chyba mi to zaszkodziło, bo w ubiegłym tyg trafiłam do szpitala - dostałam plamień, i okazało się ze mam skróconą szyjkę... Byłam przerażona i spanikowana, ale już jest lepiej, biorę leki i teraz dużo leniuchuję:) Będę do Was zaglądać, ale najpierw muszę nadrobić zaległości, tyyyle nasmarowałyście, ze hej! Pozdrawiam wszystkie brzuszki:)
  18. Małpeczka - dopiero teraz przeczytałam wszystko i bardzo ale to bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, oby wszystko było dobrze i okazało się, ze twój gin nastraszył Cię trochę na wyrost... Moja ginka dość często tak robi... Chyba też wybiorę się do dentysty, chociaż baaaardzo tego nie lubię i ząbki mam zazwyczaj zdrowe, ale sprawdzić nie zaszkodzi. Nie martw się Kochana i bądź dobrej myśli, najgorsze to się zamartwiać... Moje usg - sama nie wiem co o nim napisać. Niby wszystko w porządku, wszystkie narządy zdrowe, ale na moje oko to lekarz sprawdził raczej tylko czy w ogóle są... Badanie trwało może 5 min, a moze i to nie... Coraz bardziej irytuje mnie państwowa służba zdrowia!!! A na skierowaniu miałam napisane - badanie dokładne taaa...:( Chyba w końcu pójdziemy prywatnie bo oszaleć można. Na pytanie o płeć lekarz odpowiedział - dziecko... I znów nic nie wiemy, jakoś mam przeczucie, że dowiemy się przy porodzie... Ale najważniejsze, ze wg lekarza dzidzia zdrowa, choć nie mam pełnego zaufania do tak ekspresowego badania... Wczoraj był u nas szef, i wyobraźcie sobie ze biedaczek zapomniał, że w ciąży jestem... Choć mówione było ze 2 razy... Na delikatną sugestię, ze moze na zwolnienie pójdę spytał sie czy chora jestem... A potem, że ciąża to nie choroba i ze w ogóle nie widać po mnie...:( Fakt bywa u nas raz na tydzień, a ja się na niego natykam raz na 2, 3 tygodnie, no ale ... ręce mi opadły... A myślałam, że od listopada pójdę na zwolnienie. Już naprawdę coraz trudniej mi wytrzymać te 12 godzin w pracy, zwłaszcza że praca siedząca to nie jest... Dodam, że pracuję 1 dzień 6 godz. i 2 dzień 12, potem 2 dni wolne... Sama nie wiem, chyba na następnej wizycie pogadam z ginką, zakładam że na bank od grudnia nie pracuję , no ale zobacze co mi powie na lisopad. Z drugiej strony boję się, ze jak za długo zostanę w domu to z nudów będę jadła i sobie dogadzała zbytnio... A! Ja też czytam wszystko, wszystko;) Całusy mamusie:)
  19. Witam Was Mamusie! Nie odzywałam się, bo i przygotowania do wesela kuzyna i potem dwa dni weselne, które cudem przeżyłam, i 2 koszmarne dni w pracy... Ale na szczęście już po... chociaż w pracy to się dopiero chyba zacznie bo na inwentaryzacji wyszły nam takie kwiatki, ze hej! 17 tys. braków! Ale nie przerażam się , bo ewidentnie - na mój gust to jest b*rdel w kompie, jakieś nie rozliczone dokumenty, albo dostawy wprowadzone po kilka razy... Teraz będę się musiała nad tym pogłowić troszkę.... A co do aktualnego tematu - czyt. sex - to mój mąż dość długo sprawiał wrażenie, ze go zupełnie przestał obchodzić, co doprowadzało mnie do szału. Twierdził, ze ja taka delikatna teraz jestem... ale powoli chyba wraca do zycia:) Chociaż na razie to mnie wracają infekcje:( i tak w kółko... Ja mam wrażenie,że to takie podświadome zachowanie- spełniłem swój obowiązek - będę miał potomka, to po co się starać... Strasznego mam nerwa na to wrrr...!!!
×