KALINA BIESIADNA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KALINA BIESIADNA
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA____________witajcie Szczęśliwość... Znajdź dzisiaj czas, aby być szczęśliwym! Nie musisz porzucać pracy, lecz może tylko zająć się czymś innym. Nie musisz wyjeżdżać za granicę, nie potrzebujesz wcale więcej pieniędzy. Bądź szczęśliwy. Tu i teraz! Znajdź czas, aby być szczęśliwym. To znaczy: Odłóż na bok wszelkie spory i kłótnie. Spróbuj być wyjątkowo dobry, miły i uprzejmy. Wtedy innym łatwiej przyjdzie cię polubić.. Spróbuj być dla innych radością, swego rodzaju darem, codziennym prezentem. Wtedy doznasz zdumiewających przeżyć. Wtedy spojrzysz na innych innymi oczyma, a może to oni staną się inni, a i ty potraktujesz ich jako dar, prawdziwą łaskę. Drogi człowieku, życzę ci szczęśliwego roku. Będziesz szczęśliwy, jeśli zadowolisz się małym, jeśli nie dążysz do bogactwa i potrafisz zasnąć w fotelu. Będziesz szczęśliwy, jeśli masz czas na to, co nie daje pieniędzy, jeśli słyszysz jeszcze śpiew ptaków, dostrzegasz jeszcze kwiaty, drzewa i gwiazdy na niebie i potrafisz jeszcze jak dziecko wszystkiemu się dziwić. Tak wiele szczęścia ci życzę. Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
JARZEBINKO kochana____podrzuc cos do poczytania:) Kocham Twoje opowiesci Cieplutko pozdrawiam i dziekuje/Ty wiesz za co
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA___________witajcie ORZECH________piekna Twoja tworczosc!!Dziekuje DRZEWKO OLIWNE___Racja! Nie mamy prawa zapominac o sobie i swoim wypoczynku Anthony de Mello o duchowości,,,, Chociaż był to \"Dzień Milczenia\" Mistrza, pewien podróżny poprosił go o słowo mądrości, które byłoby mu przewodnikiem w drodze przez życie. Mistrz uprzejmie przystał na to, wziął kartkę papieru i napisał na niej jedno, jedyne słowo: \" wiadomość\". Przybysz najwyraźniej nie wiedział, co począć. - To zbyt mało. Czy nie mógłbyś powiedzieć o tym czegoś więcej? Mistrz powtórnie wziął papier i napisał: \"Świadomość, świadomość, świadomość\". - Ale co właściwie znaczą te słowa? - zapytał jeszcze bardziej bezradny gość. Mistrz wyciągnął rękę po papier i napisał: \"Świadomość, świadomość, świadomość znaczy świadomość\". Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
Bregovic & Kayah - Prawy Do Lewego http://www.youtube.com/watch?v=Pc5q4MF4hXM&feature=related
-
Krzysztof Krawczyk & Goran Bregović - Ślady na piasku http://www.youtube.com/watch?v=_CcmrtVkQ_4
-
IRENA JAROCKA -KOCHA SIĘ RAZ http://www.youtube.com/watch?v=GS6lrl0wBik
-
Serce pali się raz A kiedy spotkam Cię, spadnie deszcz Miękki i ciepły tak, jak sam sen A kiedy znajdę Cię, zniknie strach Obudzę całe miasto, powiem im, że Cię mam Obudzę całe miasto, powiem im, że Cię mam A jeśli powiesz mi - pora iść Nigdy nie zamknę Ci moich drzwi Choćbyś wędrować miał tysiąc mil Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Serce - pali się raz Serce - nie umie grać Wieczny ogień i blask I ciągle bieg, bieg pod wiatr Serce - pali się raz Swoją prawdę już zna Serce - uwierzyć chce Że spełni się wielki dzień A kiedy znajdę Cię, wstanie dzień Miękki i ciepły, jak trąbki dźwięk Choćby dzieliły nas setki mil Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Serce - pali się raz Serce - nie umie grać Wieczny ogień i blask I ciągle bieg, bieg pod wiatr Serce - pali się raz Swoją prawdę już zna Serce - uwierzyć chce Że spełni się wielki dzień
-
Serce jak pies Patrzę na Ciebie stojąc tuż o krok nie wiem kim jestem w rozumie tylko mrok powiem ci naprawdę jak to jest moje serce jest jak pies daj mu jeść daj mu jeść daj mu jeść natychmiast widzę cię z dala w kieszeniach ręce drżą gryzę się w plecy bo trzęsą się od rąk wiesz już teraz jak to jest moje serce jest jak pies daj mu jeść daj mu jeść daj mu jeść natychmiast wiesz już teraz jak to jest moje serce jest jak pies daj mu jeść daj mu jeść daj mu jeść natychmiast leżę spokojnie mam ręce wolne już zdjęli mi kaftan i nagle widzę cię znów wszyscy już wiedzą jak to jest moje serce jest jak pies daj mu jeść daj mu jeść daj mu jeść natychmiast
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA___________witajcie Bardzo dziekuje za piekne wiersze i jak zwykle bardzo ciekawa i wzruszajaca milosna opowiesc.Najwazniejsze,ze konczy sie ona pomyslnie. Anna German » Dziękuję ci moje serce Mknie wiotka łódź, skrzydlata łódź Tnie egejskich fal miękki zwój. Wróć do nas, wróć, koniecznie wróć, Bo gdzież piękniej jest, cudzoziemcze mój? Lśnią perły świateł, nad zatoką blask neonowych gwiazd. Spójrz, cudzoziemcze, tam wysoko, ta biała plama to Akropol. Przetrwał własny czas, o krok dwudziesty wiek! Ryk odrzutowca w cieszę wpadł, a tam kamienny świat, W kamiennym śnie tysiące lat! W kamiennym śnie tysiące lat. Nasz czas niestety krótki jest Nasz czas jest tylko dziś Jak wino pijmy noc do dna, Nim świt, co musi przyjść Znak rozejścia da, znak odjazdu da. La la la la la. Nasz czas niestety krótki jest Nasz czas jest tylko dziś Więc pijmy wino-noc do dna Nim świt, co musi przyjść Nim wstający świt znak odjazdu da. La la la la la. Wpływa do portu łódź, skrzydlata łódź Wróć tu cudzoziemcze wróć! Pozdrawiam biesiadniczki!
-
Nikt nie wyglądal jak Ona, nikt nie wypowiadal się jak Ona, nie pisal jak Ona i nie byl tak oryginalny jak Ona we wszystkim, co robila. John Kennedy /junior/
-
Multimilionerka za biurkiem Po sześciu latach małżeństwa Onassis zmarł. Jackie otrzymała w spadku 26 milionów dolarów. To wystarczająca suma, by wieść wygodne i przyjemne życie. Ale w niej odezwała się druga natura, odziedziczona po matce. Zatrudniła się w wydawnictwie, recenzowała książki, negocjowała z autorami, dobierała ilustracje. Zarabiała... 200 dolarów tygodniowo. Jej drugą pasją stała się walka o ratowanie zabytkowych budowli w Nowym Jorku. Nie szczędziła sił i pieniędzy na procesy z firmami, które chciały je burzyć, by stawiać następne wieżowce. Uratowała między innymi otoczenie dworca kolejowego na Manhattanie i kościoła św. Bartłomieja. Uprawiała jogę, medytowała. Nikt poza najbliższymi znajomymi nie wiedział, że ma nowego życiowego partnera – potentata rynku diamentów Maurice’a Tempelsmana. Mieszkali razem przez kilkanaście lat, on był Żydem, więc nie chcąc wywoływać kolejnego skandalu, zdecydowali się nie legalizować tego związku. Dziennikarze zachodzili w głowę, dlaczego multimilionerka i gwiazda salonów stała się kobietą pracującą. Jackie milczała bardzo długo, wreszcie uległa namowom feministki Glorii Steinem i napisała artykuł do magazynu „Ms”: „Większość kobiet z mojego pokolenia pogodziła się z poglądem, że po założeniu rodziny nie powinny pracować. Nie wiadomo więc, do czego potrzebne im były studia, wiadomo natomiast, że po odchowaniu dzieci mogły już tylko siedzieć w kuchni i patrzeć na spływające po szybie krople deszczu. Ich szare komórki rdzewiały. Moim zdaniem powinno być inaczej, gdyż szczęście to pełne wykorzystywanie własnych zdolności i możliwości. Dlatego każdy, kto odczuwa taką potrzebę, powinien pracować”. cdn
-
Greckiego multimilionera Arystotelesa Onassisa, właściciela flotylli ponad stu statków, kasyna, linii lotniczej, a nawet wyspy na Morzu Jońskim, poznała jeszcze w czasach, gdy Kennedy był senatorem. Zaprosił ich na wspólny rejs swoim luksusowym jachtem. Wśród gości znalazł się między innymi Winston Churchill. Po zabójstwie prezydenta Onassis osobiście złożył wdowie kondolencje, wziął udział w pogrzebie i dyskretnie usunął się w cień. Gdy wróciła do wielkiego świata, przypomniał o sobie, zaproponował wspólną kolację, potem wypad do Paryża i wreszcie rejs swym baśniowym jachtem. Podczas morskiej podróży poprosił o rękę. Nie zgodziła się od razu. Onassis był rozwodnikiem, więc obawiała się reakcji rodziny i Kościoła. Klan Kennedych powiedział jednoznacznie: „Nie!”, znajomi duchowni bezradnie rozkładali ręce. Wahała się do chwili, gdy brat zamordowanego prezydenta i jej najbardziej zaufany powiernik Robert Kennedy padł ofiarą kolejnego zamachu. Przeraziła się, że również ją lub dzieci może spotkać podobny los. Grecki magnat dawał gwarancje absolutnego bezpieczeństwa, do jego posiadłości na prywatnej wyspie Skorpios nie mógł się wedrzeć nikt niepożądany. Ponieważ Kościół katolicki odmówił zgody, wzięli ślub w obrządku prawosławnym. Ze spokojem przyjęła oświadczenie rzecznika Watykanu, że postępując wbrew prawu kanonicznemu, straciła prawo przystępowania do sakramentów. „Jackie, jak mogłaś?”, „Dlaczego właśnie on?” „Gniew, szok, obrzydzenie” – krzyczały tytuły w gazetach. Onassis był od niej starszy o 23 lata, groziły mu procesy przed amerykańskimi sądami za prowadzenie interesów na pograniczu prawa. Ją oskarżano wprost o sprzedanie się dla pieniędzy. – Byliby najszczęśliwsi, gdybym jak indyjska wdowa rzuciła się na stos pogrzebowy i spłonęła razem ze zmarłym mężem – oświadczyła na jednym z przyjęć i urażona przestała udzielać jakichkolwiek wypowiedzi dla mediów. cdn
-
Pierwszą damą i niekoronowaną królową Ameryki była przez 1002 dni. Strzały w Dallas strąciły ją z piedestału. – Czy ktokolwiek potrafi zrozumieć, co się czuje, gdy mieszka się w Białym Domu i nagle zostaje wdową? – pytała pocieszających ją przyjaciół. Mimo wszystko kochała Kennedy’ego. W przypływach dobrego humoru rozgrzeszała go, mówiąc, że „święci mają przeszłość, grzesznicy przyszłość i dlatego wybrałam grzesznika”. Rozpacz po jego śmierci też nie była udawana. W pierwszą rocznicę zamachu dała się przekonać do napisania okolicznościowego artykułu dla magazynu „Look”: „Wiem, że zbyt wiele oczekiwałam od Boga, pragnąc zestarzeć się wraz z mężem i razem z nim patrzeć, jak dorastają nasze dzieci. Dziś wiem, że żadne szczęście nie trwa wiecznie. Ale wiem również, że mój mąż umarł, nie zaznawszy w życiu rozczarowania, i jego gwiazda zawsze będzie świeciła wysoko”. Po tym wyznaniu wzniosła się również jej gwiazda. Nikt, nawet przeciwnicy Kennedy’ego, nie odważył się powiedzieć o niej złego słowa. Pierwszą wdowę Ameryki traktowano jak narodową świętość. Jackie miała jednak dopiero 35 lat i nie zamierzała pełnić dożywotnio roli dostojnej matrony. Znów zaczęła brylować na salonach. Plotkarskie gazety spekulowały, czy zdecyduje się na ponowne małżeństwo i kto zostanie szczęśliwym wybrańcem. Gdy podjęła decyzję, Amerykanie zamarli ze grozy. cdn
-
Dwa tygodnie po wyborach urodziła syna. W dniu objęcia przez męża najwyższego urzędu w państwie stała u jego boku. Amerykanie byli zachwyceni, jeszcze nigdy nie przewodziła im tak młoda i piękna para. Jackie okazała się mistrzynią w uwodzeniu tłumów. Miliony kobiet, nie tylko w Ameryce, ale nawet w odciętej od Zachodu żelazną kurtyną Polsce, chciały się choć trochę do niej upodobnić. Kiedy nałożyła toczek, świat ogarnęła toczkomania, kiedy pokazała się publicznie w okularach przeciwsłonecznych na włosach, ulice wypełniły tłumy podobnych elegantek. To ona pokazała pruderyjnym Amerykankom, że nawet na wieczorowych przyjęciach można się pojawić w sukience powyżej kolan albo pójść do kościoła bez pończoch. Nie była feministką, zanadto ceniła sobie luksus i wygodę. Ale wywarła nie mniejszy wpływ na zmianę mentalności kobiet niż najbardziej zaangażowane bojowniczki o ich prawa. Jako żona pierwszej osoby w państwie pokazywała na własnym przykładzie, że nie muszą być kurami domowymi. Wciąż podróżowała, dokąd chciała, spotykała się z tymi, których towarzystwo jej odpowiadało. Konserwatyści pokpiwali, że prezydent kładzie się spać mówiąc: „Dobranoc, moja żono..., gdziekolwiek jesteś”. – Nie byłam wcale taka szczęśliwa – wyzna po latach. John Kennedy nawet nie próbował ukrywać, że jedna, choćby najbardziej atrakcyjna kobieta mu nie wystarcza. Jego nieustanne zdrady musiały boleć. – Oddaj właścicielce, to nie mój rozmiar – powiedziała, gdy któregoś wieczora znalazła w łóżku damską bieliznę. Nawet autor jej biografii Lester David, który ujawnił tę historię, nie potrafi odpowiedzieć, czy rewanżowała się pięknym za nadobne. Była bardzo skryta i zazdrośnie strzegła swej prywatności. Nie ulega jednak wątpliwości, że na słynnym przyjęciu z okazji 45. urodzin Kennedy’ego, podczas którego Marilyn Monroe zaśpiewała niezapomniane „Happy Birthday”, żony u boku męża nie było! cdn
-
Niepokorna prezydentowa,,,, Katolicka rodzina Kennedych należała do najbardziej wpływowych klanów Ameryki. W swych progach często podejmowała najwyższych dostojników Kościoła. Nikogo więc nie zdziwił fakt, że ślubu młodej parze udzielał arcybiskup, a list z osobistym błogosławieństwem przesłał papież Pius XII. Zgodnie z tradycją Jacqueline Bouvier przyjęła nazwisko męża. Na tym jednak wyczerpało się jej posłuszeństwo zasadom wyznawanym przez teściów. Nie wstawała o świcie, żeby wraz z nimi zjeść śniadanie, nie ubierała się tak nobliwie, jak sobie życzyli, nie wysłuchiwała dobrych rad i szybko przekonała męża do wyprowadzki z ich rezydencji. Na początku lat 50. minionego wieku w USA wciąż obowiązywał stereotyp, zgodnie z którym kobieta po wyjściu za mąż powinna urodzić dzieci i zająć się ich wychowaniem. Dla ceniącej nade wszystko niezależność Jackie było to nie do przyjęcia. Uwielbiała podróże, bankiety, pokazy mody i nie zamierzała z tego rezygnować. John Kennedy nie protestował, gdyż dając żonie wolną rękę, mógł bez przeszkód oddawać się własnym pasjom – polityce i erotyce. Kiedy ubiegał się o prezydenturę, przedstawiał swoje małżeństwo jako wzorcowe. W rzeczywistości był to dość luźny związek, w którym każdy z partnerów żył własnym życiem. Gdy Jackie po raz pierwszy zaszła w ciążę, John pływał z przyjaciółmi jachtem po Morzu Śródziemnym. Nie przerwał rejsu nawet po otrzymaniu wiadomości, że żona poroniła. W czasie kampanii prezydenckiej Jackie ponownie była w ciąży. Dzięki temu mogła z czystym sumieniem odmówić towarzyszenia mu w podróżach po Stanach. Pojawiła się publicznie tylko kilka razy. Zapewniła, że bardzo kocha męża, zawsze będzie go wspierała, po czym przestała się pokazywać. cdn
-
Rozpieszczona jedynaczka i kobieciarz,,,,, Rodzina Bouvier szczyciła się tym, że jej protoplastą był markiz Marie Joseph de La Fayette, który tak jak nasz Tadeusz Kościuszko wziął udział w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych i został jednym z bohaterów narodowych. Dziadkowie Jacqueline ze strony matki pochodzili z Irlandii, zbili fortunę na handlu nieruchomościami. Obie rodziny były katolickie, ale ich potomkowie traktowali sprawy wiary w odmienny sposób. Ojciec przyszłej prezydentowej John Bouvier III – z francuską nonszalancją, matka Janet Lee – z irlandzką powagą. Córka w pierwszej połowie życia brała więcej z ojca, playboya i lwa salonowego, w drugiej ze statecznej matki. Jackie dorastała w luksusie. Prywatne guwernantki, najlepsze szkoły, zabawki, jakich dusza zapragnie. Gdy rodzice z powodu trybu życia wiecznie balującego Johna Bouviera rozwiedli się, 13-latka nie odczuła tego zbyt boleśnie. Wręcz przeciwnie, o jej względy zabiegały już bowiem nie dwie, lecz trzy bardzo zamożne osoby – rodzice i ojczym, rozpieszczając ją do granic możliwości. Nie była z tego powodu lubiana ani przez rówieśników, ani nauczycieli. Ona jednak nie zwracała na to uwagi. Dzięki rodzinnym koneksjom od najmłodszych lat obracała się w świecie amerykańskich elit. Po studiach została dziennikarką, przeprowadzała wywiady ze znanymi osobistościami, co dodatkowo wzmocniło jej pozycję towarzyską. Na jednym z przyjęć poznała ubiegającego się o mandat senatora przystojnego polityka. Gdy zaczęli się spotykać, jej szef w redakcji uznał, że powinien ostrzec podwładną przed niebezpieczeństwem. – Widujesz się z Johnem Kennedym? – zapytał. – Tak, proszę pana. – Bądź więc ostrożna, bo to największy kobieciarz w Waszyngtonie i już niejedna dziewczyna gorzko płakała z jego powodu. – Tak, proszę pana – powtórzyła. Kilka miesięcy później wręczyła szefowi zaproszenie na ślub. cdn
-
WITAJ BIESIADO wieczorowa pora DRZEWKO OLIWNE_______witaj.Dziekuje KOCHANE DRZEWKA_____________posluchajcie:) Jacqueline Kennedy - była jedyną kobietą, która poślubiła kolejno najpotężniejszego i najbogatszego mężczyznę świata. Pierwszy mąż miał olbrzymią władzę, drugi pieniądze, ale żadnemu nie dała się przyćmić. Jacqueline Kennedy pozostała niezależna, niedostępna i niezmiennie podziwiana. Co oni z tobą robią!? – krzyknęła, gdy siedzący w samochodzie obok niej prezydent chwycił się za gardło. Kula przeszyła mu szyję na wylot. Po ułamku sekundy kolejny pocisk trafił go w głowę, krew bryznęła na jej sukienkę. Kierowca natychmiast ruszył w stronę szpitala. Przez półtorej godziny siedziała nieruchomo pod salą reanimacyjną. O 14.00 lekarze przekazali jej wiadomość, że nic nie dało się zrobić. Oficjalny komunikat głosił, że postrzelony w zamachu prezydent Stanów Zjednoczonych John Fitzgerald Kennedy zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Ciało przewieziono samolotem z Dallas w Teksasie do Waszyngtonu. Jacqueline towarzyszyła mężowi. Sprawiała wrażenie spokojnej i opanowanej. Późnym wieczorem, do jej apartamentów w Białym Domu przyszedł zaprzyjaźniony ksiądz John Cavanaugh. Przeraził się tym, co zobaczył. Pierwsza Dama leżała na łóżku w zakrwawionej sukience i nieprzytomnym wzrokiem patrzyła w sufit. – Jackie, co mogę dla ciebie zrobić? – zapytał niepewnie. A ona podniosła się i spokojnie zapytała: – Ojcze, gdzie powinniśmy odprawić mszę za jego duszę? cdn
-
Recepta na wakacyjny optymizm OPTYMISTĄ być nietrudno - o czym każdy wie na świecie - A nie będzie wam już nudno, Gdy receptę zapiszecie: Na swój letni wypoczynek (oprócz koszul i pierzynek) Weź 3 kilo dobrych słów, By cię nie rozbolał brzuch. Przyda się miłości szklanka, By codziennie od poranka Siać wokoło szczęście, radość I \"smutasom\" czynić zadość. Serce w piersi masz już jedno I w tym właśnie tkwi dziś sedno, Byś się nim nauczył dzielić (tak, jak łóżko umiesz ścielić). Optymista mieć powinien Czyste: ręce, uszy, szyję I pomysłów ze dwa cale - Bo on się nie nudzi wcale! Dobry humor weź do wora I kiedy nastanie pora, To go wysyp - a wnet łzy Wyschną i nie będziesz zły. Rozum schowaj do kieszeni - lecz uważaj wśród zieleni, (wtedy nikt ci nie pomoże!) Zabierz z sobą trochę wody, (oczywiście: dla ochłody). No i wpakuj w plecak duży Uśmiech (przyda się w podróży!) Magdalena Napierała
-
Ales ty glupiutka!!Glupsza niz myslalam!!Z glupolami nie polemizuje!
-
Wiem, że muszę teraz uporządkować swój świat, nauczyć się na nowo żyć, otworzyć na innych. Nie jest to jednak takie proste. Boję się, że nikomu już nie zaufam, nikogo do siebie nie dopuszczę ze strachu, że mnie znowu omota i zrani. A nie chcę żyć sama, tak bardzo tęsknię za ciepłem, bliskością i miłością. Tak, strasznie boję się samotności. Ale jeszcze bardziej tego, że nie poradzę sobie sama i ze strachu przed nią wpadnę w łapy kolejnego łobuza. I to w swoim bilansie zapisuję po stronie strat. A co po stronie zysków? Chyba wolność? Ale być wolną to takie trudne!
-
Chyba dopiero wtedy zaczęłam pomalutku wracać z dalekiej podróży. Z tego koszmaru, do którego wciągnął mnie ten mężczyzna, który rzekomo mnie kochał, miał się mną opiekować i pomagać mi w życiu. Musiało jednak minąć jeszcze dobrych parę lat, zanim ocknęłam się wreszcie i powiedziałam sobie: dosyć, już starczy tego piekła! Co było tą ostatnią kroplą? Powiedział do mnie: – Ty stara k...o! Czy pierwszy raz? Skąd! Tym razem jednak chyba jakiś dobry anioł dał mi przeżyć sekundę świadomości, taki jeden błysk, w którym człowiek wszystko w końcu pojmuje. I zrozumiałam, że gdyby ktoś nazwał mnie tak na ulicy, w sklepie, urzędzie albo gdziekolwiek, nie darowałabym... Zawołałabym policję i zgłosiła do prokuratora sprawę o naruszenie godności osobistej. Jak to więc możliwe, że własnemu mężowi pozwalam się obrażać zupełnie bezkarnie? Milczę i kładę uszy po sobie, kiedy przeklina i obrzuca mnie najbardziej wulgarnymi wyzwiskami. W tym momencie coś we mnie pękło, przypomniałam sobie słowa przyjaciółki o pomocy dla ofiar przemocy. Poszłam po wsparcie do ośrodka interwencji kryzysowej. Tam psycholog wytłumaczyła mi, że często za skierowaną przeciwko nam przemoc obwiniamy siebie. Nic dziwnego – wychowano nas przecież w poczuciu, że zadaniem kobiet jest uszczęśliwianie mężczyzn. Kiedy nie są zadowoleni, to my – a nie oni – jesteśmy za to odpowiedzialne. Przenoszenie winy na ofiarę uwalnia mężczyznę od odpowiedzialności za przemoc, której się dopuścił. cdn
-
W szóstym miesiącu ciąży ciągnęłam pijanego dwumetrowego kloca po oblodzonym chodniku. Zataczał się, chwiał, ledwo go mogłam utrzymać. Wreszcie runął na mnie całym bezwładnym ciężarem, przygniatając do betonowych płyt. Był środek nocy, puste ulice. On jakoś się pozbierał, wstał i poszedł dalej, zostawiając mnie nieprzytomną na chodniku. Gdyby nieprzypadkowy, też trochę podchmielony przechodzień mogłoby być ze mną kiepsko. – Bardzo mi przykro – powiedział lekarz, kiedy odzyskałam przytomność w szpitalu. – Niestety, nie udało się nam uratować dziecka. Pani natomiast nic nie grozi. Oczywiście, nikomu nie powiedziałam, co stało się naprawdę. Po prostu przewróciłam się, bo było ślisko. Potłukłam się i urodziłam za wcześnie. Byłam taka chora i nieszczęśliwa, że ani bliscy, ani znajomi specjalnie nie dopytywali o szczegóły mego wypadku. Może domyślali się prawdy? On oczywiście nic nie pamiętał. Tak mówił. Nie pił wtedy prawie przez trzy miesiące. Tak długo, jak dochodziłam do siebie. Już zaczynałam wierzyć, że coś do niego dotarło, że może jednak się zmieni, kiedy wrócił uszargany, bez dokumentów i pieniędzy, bez kluczy do naszego mieszkania i zdemolował całą kuchnię, bo o trzeciej nad ranem nie było dla niego gorącego obiadu! cdn
-
W naszym mieszkaniu naprawdę można było jeść z podłogi. Myłam, szorowałam, prałam, pucowałam dom, jakbym podświadomie chciała zetrzeć z powierzchni ziemi to nasze brudne życie. Jakbym je pragnęła przyozdobić, naprawić, wyczyścić. Nic z tego. On po pijanemu sikał na podłogę, wyrzucał śmieci z kubła – potem nauczyłam się, że jak długo nie wraca, trzeba kosz szybko opróżnić – rozgniatał niedopałki na obrusie, dywanie, pościeli. Mój Boże! Jak ja się starałam! Niedawno widziałam taką scenę w parku. Starszy pan głaskał psa, ale robił to jakoś niecierpliwie, nerwowo, bez czułości i sympatii dla zwierzaka. Szarpał go za uszy niby pieszczotliwie, ale psiak popiskiwał, kulił się, raz nawet boleśnie zaskowyczał. Wtedy mężczyzna odepchnął go brutalnie. Prawie kopnął i zagonił pod ławkę. Potem spokojnie czytał gazetę, a psina trzęsła się skulona w kłębek i popatrywała na swego pana, czy już może znowu podpełznąć na brzuchu, połasić się, zasłużyć na dobre słowo i gest? Prawie się popłakałam z żalu nad tym psem i sobą. Gdybym mogła i umiała rozmawiać w psim języku, powiedziałabym: "Zbuntuj się wreszcie! Pokaż zęby! Albo wiej, gdzie pieprz rośnie! Może nie zawsze będziesz miał pełna miskę, ale będzie ci lepiej. Tylko odważ się i spróbuj!" Ja spróbowałam dopiero po dziewiętnastu latach niewoli. Beznadziejna kretynka – pozwoliłam sobie odebrać taki kawał życia. W imię czego? Miłości? Przywiązania? Obawy przed samotnością? Co mnie trzymało w tym piekle? Robiąc bilans mojego małżeńskiego życia, muszę sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: gdzie zysk, gdzie strata? Straciłam: sporo zdrowia – nerwica, bulimia, atopowe zapalenie skóry, wiarę w siebie, zaufanie do ludzi, dużo pieniędzy, bo musiałam płacić jego długi i wyciągać go z różnych tarapatów, melin pijackich i knajp. I najgorsze – straciłam dziecko. cdn
-
Z biegiem lat proporcje się zmieniały. Był tydzień spokoju, a miesiąc wódy! Po czym on odpoczywał, wysypiał się, odkarmiał, kąpał i szorował. W porywach nawet odkurzał mieszkanie i wymieniał przepalone żarówki albo naprawiał wyrwany ze ściany kontakt. – No widzisz, ten dom beze mnie nie istnieje – mówił zadowolony. – Kiedy to wreszcie zrozumiesz głupia kobieto i przestaniesz się miotać? Mam swoje wady, ale kto ich nie ma? Zresztą, gdybyś była inna, to bym nie pił. I wmówił mi, że wszystko jest moją winą, że pije przeze mnie, że gdybym się postarała i zmieniła, wszystko byłoby jak w raju. – Gdybyś była inna, żylibyśmy inaczej – powtarzał często. Inna? Ależ próbowałam być inna, robiłam wszystko, żeby tylko był zadowolony. Nauczyłam się gotować przysłowiową zupę z gwoździa, żeby tylko odłożyć jakieś pieniądze, które on i tak przepijał. Nosiłam paskudne bawełniane majtasy i biustonosze z rynku, żeby tylko nie robił awantur, że stroję się dla kochanka. Zerwałam wszystkie znajomości z koleżankami, bo wściekał się i krzyczał: – Znowu siedziały u ciebie te ździry, zamiast zająć się swoimi domami! cdn
-
A on walił się własnymi pięściami po głowie i szlochał, dopóki nie pozwoliłam mu się objąć i przytulić. Zaczynał mnie wtedy całować i lądowaliśmy w łóżku. Nigdy nie czułam się taka seksowna, kochana i pożądana jak wówczas. Z samego dna piekła mój mąż zabierał mnie do raju. Był cudownym kochankiem. I nieustannie się wtedy mną zachwycał. Więc, kiedy wiedziałam, że wróci pijany i będzie się awanturował podświadomie pocieszałam się myślą, że kiedy wytrzeźwieje i zacznie mnie przepraszać, dostanę również swoją porcję szczęścia. I to pozwalało mi jakoś przetrwać te koszmarne chwile. . – Słuchaj Agata, tak nie może być. To jakaś chora sytuacja – powiedziała moja przyjaciółka, kiedy się jej zwierzyłam, jak to z nami jest. – On cię traktuje jak przedmiot, maltretuje, robi, co chce, a ty szukasz w tym jeszcze jakieś przyjemności. Koniecznie powinnaś pójść do psychologa albo zadzwonić na niebieską linię dla ofiar przemocy – tłumaczyła. cdn