KALINA BIESIADNA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KALINA BIESIADNA
-
Wyobrazacie sobie ? Psalm Dawidowy w C++ !!! - Oj nie udal nam sie chyba ten caly eksperyment z czlowiekiem na boskie podobienstwo westchnal gleboko Swiety Piotr i podrapal sie po swojej ogromnej dobroci. Oni nigdy nie zrozumieja róznicy miedzy prawdziwa miloscia a apetytem na swiezo zerwane czeresnie. Pif, paf, seks, forsa i tak w kólko. Od zawsze. Mnie sie juz nie chce w nich wierzyc. - Eee, tak zle to chyba znowu nie jest próbowalem zastosowac mój zawodowy optymizm. Oni sie na przyklad teraz jednocza. W Europie. Ludzie dobrej woli... Nawet ci od Mickiewicza i Walesy maja sie zalapac. - Wiem. No i co z tego ? cdn
-
Kobiety nadal walcza z nadwaga, mezczyzni ganiaja sie za pilka a dzieci z gumy do zucia przestawiaja sie na amfetamine ? Juz chcialem rzec: No. Na Zachodzie bez zmian, ale zaraz przypomnialem sobie o biednym Remarque-u, który ostatnio denerwowal cale Niebo posadzajac tu wszystkich o antysemickie poglady, wiec ugryzlem sie w jezyk. Caly problem polegal na tym, ze nasze Niebo stawalo sie coraz bardziej podobne do Ziemii a nie odwrotnie. Kazdy kto tu sie pojawial niewazne: jako smiertelnik po raz pierwszy czy tez Aniol regularnie wracajac z delegacji, przywozil ze soba przerózne ziemskie nawyki, zwyczaje i dziwactwa nie baczac na ich kompletny brak naczenia w wymiarze duchowej doskonalosci. Nawet porozumiec bylo nam sie od niedawna ciezko. Jedni optowali bowiem za prymitywnym angielskim, inni za tradycyjna telepatia a jeszcze inni nawet za C++. cdn
-
Dziadek Franz zginal w Powstaniu Warszawskim. Akurat wtedy kiedy zdobywal jedna z barykad, zaciecie bronionych przez oddzial Armii Krajowej a ja próbowalem ratowac przed nadjezdzajacym Tygrysem mala harcerke z bialoczerwona opaska na ramieniu. Swiety Piotr krzatal sie jeszcze w swoich za duzych kapciach po kuchni szukajac zawziecie lodu do whisky, podarowanej mu przez jakiegos sredniowiecznego mnicha irlandzkiego. - Skad wracasz ? zapytal mruzac wielkie, wszystkowidzace, schowane za grubym szklem rózowych okularów oczy. - Z Europy. A scislej mówiac z Europy Srodkowej odpowiedzialem stajac nieswiadomie na bacznosc jak zolnierz meldujacy sie do raportu. - Aha. A co tam nowego w tej Europie ? cdn
-
Cos znalazlam,,:):):) Obywatel Wszechswiata - Opowiesc wigilijna Nazywam sie Aniol. Józef Maria Aniol z rodu Kowalskich. Jestem z zawodu strózem i nie mozna mnie ani przekupic, ani zwolnic z pracy. Innymi slowy: jestem swiety. Dzisiaj wrócilem do Nieba troche wczesniej niz zwykle. Moze dlatego, ze nie bylo korków na przejsciu granicznym w Olszynie i na gwiezdnej autostradzie w okolicach Oriona. Moze dlatego, ze z niewyjasnionych przyczyn tak latwo bylo przejsc z trzeciego do piatego wymiaru, a moze wreszcie dlatego, ze dziura ozonowa stala sie od niedawna prawie tak wielka jak wszystkie dziury w skarpetkach jednego z moich ostatnich podopiecznych: dziadka Franza. cdn
-
WITAJ BIESIADO MAGNOLIO_______witaj.Dziekuje U mnie bialo.Duzo sniegu____wciaz pada,,,Plugi pracuja cala noc non-stop.Mam cicha nadzieje,ze droga do domku bedzie przejezdna. Przyszla pora na Swieta Bozego Narodzenia w Niemczech. Mam nadzieje,ze JARZEBINKA uzupelni te wiadomosci. Boże Narodzenie w Niemczech Święta Bożego Narodzenia są w Niemczech niezwykle urzekające, ze względu na silne poczucie więzi rodzinnych oraz podtrzymywanie tradycji. Przygotowania do świąt zaczynają się już prawie miesiąc wcześniej, kiedy to 6-go grudnia, w dniu Świętego Mikołaja, dzieci dostają prezenty. Domy nabierają nowego wyglądu – okna dekorowane są specjalnymi lampionami oraz kolorowymi obrazkami z plastiku i papieru. Niezwykle popularną ozdobą jest Adventskranz – wieniec z czterema świeczkami. W każdą kolejną niedzielę Adwentu zapalana jest kolejna świeczka. W niemieckim domu nie może zabraknąć też Tannenbaum, czyli zielonej choinki! Ma ona specjalne miejsce w bożonarodzeniowej tradycji naszych sąsiadów. To właśnie niemiecki Książę Albert uczynił choinkę sławną w Anglii, gdzie poślubił Księżną Wiktorię. Odtąd drzewko, wraz ze świąteczną tradycją z nim związaną, przyjęło się w znacznej części europejskich krajów. W większości niemieckich domów znajdziemy także drewniany żłóbek – malutki model stajenki, w jakiej urodził się Chrystus. Niemcy należą do grona chrześcijańskich krajów, w których święta zaczynają się uroczystą kolacją już 24 grudnia. Święty Mikołaj właśnie od tych krajów rozpoczyna swoją pracę, przynosząc prezenty po południu, by mogły się wieczorem znaleźć pod choinką, gotowe do rozpakowania. Podczas Bożego Narodzenia śpiewane są kolędy, wśród których znajduje się jedna z najsłynniejszych, skomponowana w 1818 roku przez Austriaków: księdza Franza Grubera i organistę Josepha Mohra – „Stille Nacht, Heilige Nacht!” („Cicha noc”). Do grona ulubionych przez Niemców kolęd należy także „O Tannenbaum”, upamiętniająca świąteczną choinkę. Inną wspaniałą tradycją niemieckich świąt jest pieczenie imbirowych ciasteczek, mających kształt ludzików oraz domków. Fröhliche Weihnachten!
-
Kabaretowo o choince http://www.youtube.com/watch?v=VGP548k9xvw&feature=related
-
Nie sposób zapomnieć o niezwykle ważnym rezydencie choinkowym. Jak zwykle u stóp drzewka w swoim odrestaurowanym lokum pojawił się św. Mikołaj. Będzie tu czekał na wszystkie grzeczne dzieci__male i duze do samej Wigilii.
-
Po Swiecie Dziekczynienia ruszył Christkindlmarket, czyli targ świąteczny - prawdziwy raj, zwłaszcza dla dzieci. To niemiecka tradycja, która znalazła swoje miejsce obok chicagowskiej choinki i jest chętnie odwiedzana przez mieszkańców od 1996 r. Co roku odwiedza go pół miliona osób. Smaczku dodaje fakt, że ok. 70% sprzedawców mówi po niemiecku równie dobrze, jak po angielsku. Można tu kupić pamiątki, rękodzieło, biżuterię, tradycyjne niemieckie (i nie tylko) przysmaki (np. niemiecka kwaszona kapusta, kiełbasa, czy naleśniki) oraz wszelkie świąteczne gadżety. Wielu uczestników targów organizuje pokazy wyrabiania oferowanych przez siebie przedmiotów. A wszystko to można oglądać popijając \"Glühweina\", czyli gorące korzenne piwo. Nie brakuje też atrakcji dla dzieci.
-
Choinka w calej okazalosci,,,, http://www.faktychicago.com/files.php?file=daley_choinka__15__482687882.jpg
-
Polacy,Polonia Amerykanska kultywuje stare tradycje bozonarodzeniowe.Wigilia jest postna,z oplatkiem.O polnocy w polskich kosciolach odprawiana jest Pasterka.Po Pasterce ___wszyscy wszystkim skladaja zyczenia ,a w domach rozpoczyna sie dopiero biesiada swiateczna__ na stol \"wedruja\" miesa,ciasta,drinki.Zaczyna sie koledowanie,,, Nie sadze,by ktokolwiek z Rodakow nie przestrzegal tej tradycji. To tyle gwoli scislosci. Dziekuje za kolede.Pozdrawiam!
-
Bożonarodzeniowa choinka w Chicago, mierzy w tym roku 85 stóp wysokości. Tak naprawdę składa się ze 130 mniejszych choinek połączonych ze sobą.
-
http://www.wrzuta.pl/obraz/a9bc3S5aqm/choinka_w_downtown_chicago
-
Kabaret__CHOINKA http://www.youtube.com/watch?v=G_Mt7hFVEOQ&feature=related
-
WITAJ BIESIADO SREBRNA AKACJO_________witaj.Dziekuje Boże Narodzenie w Irlandii Boże Narodzenie w Irlandii rozpoczyna się późnowieczorną mszą wigilijną. Uroczystości świąteczne kończą się zaś 6-go stycznia, kiedy zdejmowane są dekoracje, które zazwyczaj umieszcza się na kominkach. Świątecznym zwyczajem jest zawieszanie przy drzwiach wejściowych gałązek jemioły (i całowanie się pod nią, naturalnie!). Dzieciom daje się Kalendarz Adwentowy, gdzie pod każdym dniem grudnia kryje się czekoladowy smakołyk. Miłym zwyczajem jest również wręczanie świątecznych kartek wraz z drobnym upominkiem (choć zwykle są to pieniądze) tym, dzięki którym życie staje się łatwiejsze i bardziej przyjemne – mleczarzowi, sprzątaczce, roznosicielowi gazet. W grudniu pieczone są ciasta, ciasteczka, specjalne paszteciki z siekanym mięsem oraz puddingi. Do świątecznych przygotowań obowiązkowo należy także solidne wysprzątanie całego domu. W przeszłości zwyczajem było także ich bielenie, w celu oczyszczenia. W wielu rejonach kraju zachował się zwyczaj zapalania w oknach świec w wigilijny wieczór, to wiązało się dawniej z symboliką oświetlania drogi Świętej Rodzinie oraz biednym wędrowcom, zbłąkanym w nocy. Świece są obecnie wypierane przez kolorowe elektryczne lampiony. Na wierzchołku świątecznej choinki umieszczana jest gwiazda lub aniołek. Dzieci zawieszają przy swoich łóżkach skarpety (lub poszewki na poduszki!), by Święty Mikołaj miał w co włożyć przyniesione prezenty. Uroczysty świąteczny posiłek rozpoczyna się popołudniem dnia następnego. Dawniej zazwyczaj serwowany był pieczony drób, wypchany specjalnym nadzieniem oraz smażone ziemniaki, polane sosem z pieczeni. Obecnie bardziej popularny jest indyk lub szynka oraz wołowina na ostro. Na deser jada się świąteczny pudding z rumowym sosem lub bitą śmietaną. Na stole są także obecne świąteczne herbatniki, zwane shortbread. Nodlaig Nait Cugat! Pozdrawiam bardzo serdecznie!
-
Nie zapomnij o radości Mam oczy, by widzieć światło, zieleń wiosny, biel śniegu, szarość chmur i błękit nieba, gwiazdy w nocy i ten niewiarygodny cud: że wokół mnie żyje tylu wspaniałych ludzi, Mam usta, mogę pocieszyć kogoś dobrym słowem, Mam wargi, aby obdarować kogoś pocałunkiem, i ręce łagodne i czułe, aby obdarzyć biednego chlebem i pociechą. Mam nogi, mogę wyjść naprzeciw bliźniemu, Mam serce, aby okazać miłość i ciepło tym, którzy żyją w samotności i chłodzie. Bez ciała nie byłbym sobą. Wszystko ma sens. Wszystko ma głębokie znaczenie. Dlaczego więc nie jestem szczęśliwy? Może mam oczy zamknięte? A usta gorzkie? Może moje ręce są tylko po to, żeby brać? Może moje serce skamieniało? Czyżbym nie widział, że zostałem stworzony do radości? "Nie zapomnij o radości" Phil Bosmans
-
KOCHANE DRZEWKA_________dedykuje WAM wiersz\"Dlaczego...\"? Dlaczego...? Dlaczego się złoszczę, jeśli ucieknie mi tramwaj i muszę kawałek przejść na piechotę? Przecież wiem: w niektórych krajach za garść ryżu ludzie biegają cały dzień między dyszlami rikszy. Dlaczego skarżę się na chwilowe niedomagania i martwię się zmarszczkami, piegami ? Przecież wiem: tysiące ludzi cierpi na nieuleczalne choroby, tysiące ludzi są prześladowane za wyznanie lub kolor skóry albo bez powodu, za nic. Dlaczego mam ochotę kląć, jeśli muszę czasem postać w kolejce, poczekać, wyjść na deszcz. A kiedy nie dostanę punktualnie jedzenia, to zapominam, że miliony głodnych nigdy nie zasiadają do nakrytego stołu? Jesteśmy śmieszni i zwariowani: zatruwamy sobie i innym życie głupstwami, a powinniśmy być zadowoleni i wdzięczni, każdego dnia na nowo ze wszystkich dobrych rzeczy, na jakie nie zasłużyliśmy. Jesteśmy chorzy, mamy gorączkę. Nowa gorączka to chorobliwe samolubstwo. \"Nie zapomnij o radości Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
Milej lekturki :D.Mile wspomnienia,prawda?
-
Zamyśliłam się głęboko. Ostatnie miesiące upłynęły mi szybko, cudownie i radośnie, ale słowo "małżeństwo" nawet mi przez myśl nie przyszło. Mam w Polsce kilka przyjaciółek w moim wieku, mnóstwo znajomych, koleżanek i fajnych sąsiadek. I przecież widziałam, jak one się czuły i jak były traktowane. Wyglądały najczęściej jak stare babuleńki z bajek! Ubrane na szaro lub czarno, o posiwiałych włosach upiętych w koczek, niańczyły wnuki! Większość z nich była już samotna. Czy któraś z nich chodziła na tańce? Żadna! Bo niby nie wypadało! Nagle poczułam w duszy bunt! Ja przecież żyję, kocham i czuję, że jestem kochana! Mogę być jeszcze szczęśliwa, dzielić z kimś radości i smutki! Nie dam sobie tego odebrać! Więc kiedy Grzegorz zapytał, czy zostanę jego żoną, w oczach stanęły mi łzy szczęścia i tylko wtuliłam się w niego. Wieczorem było uroczyste spotkanie obu naszych rodzin i Grzegorz przy wszystkich wsunął mi na palec pierścionek zaręczynowy. Moi młodzi zostali w Stanach na następne trzy lata, a ja i Grześ wróciliśmy do Polski, gdy tylko on przeszedł na emeryturę. Kocham i jestem kochana, oboje wierzymy, że przed nami jeszcze wiele lat szczęśliwego wspólnego życia. Przecież wróżba starej Cyganki musi się spełnić do końca!
-
Edytka pracowała w bibliotece, chłopcy chodzili do dobrej szkoły, a mój zięć awansował. W sylwestra w jego firmie odbyła się wspaniała noworoczna zabawa, na którą wybrałam się razem ze swoimi dziećmi. – Czy piękna dama pozwoli? – szarmancko pocałował mnie w rękę przystojny, wysoki, prawie całkiem siwy mężczyzna. A za chwilę już wirowałam w jego ramionach na parkiecie. – Jestem Greg Stevens – przedstawił się czystą polszczyzną – czyli po naszemu Grzegorz Szczepański. Mieszkam tu od lat, bo mnie rodzice przywieźli jako nastolatka. Po przyjęciu obywatelstwa amerykańskiego zmieniłem imię i nazwisko na prostsze, bo tego polskiego nikt nie potrafił wymówić. Ale cały czas mam polski paszport i w Polsce nazywam się normalnie. Jeszcze rok i wracam do kraju. Nie zauważyłam nawet, kiedy Grzegorz opowiedział mi prawie cały swój życiorys, bo rozmawiało nam się cudownie, jak byśmy się znali od lat. Następnego dnia po południu zadzwonił i zaprosił mnie na kolację do miłego lokalu. Czułam się wspaniale! Założyłam moją ulubioną czerwoną suknię i eleganckie szpilki, które sprezentowała mi córka na wieść o mojej randce. Od tego dnia spotykaliśmy się z Grzegorzem bardzo często. Po jego pracy szliśmy zazwyczaj gdzieś coś zjeść, a później godzinami spacerowaliśmy. Od lat owdowiały Grzegorz opowiadał mi o swojej rodzinie, przyjaciołach w Polsce, tęsknocie, samotności. Wkrótce zaczęłam bywać u niego w domu, poznałam jego synów, wnuczki i całą gromadę przyjaciół. Nie mówiliśmy nic o uczuciach, ale czuliśmy się razem dobrze, radośnie i szczęśliwie. Któregoś dnia zaśmiałam się do córki, że na stare lata trafił mi się adorator. – Jakie "stare lata"? – zdziwiła się moja Edytka. – Mamo, tutaj nikt nie używa takiego określenia! Każdy ma tyle lat, ile ma, radośnie wyprawia kolejne urodziny i z dumą zdmuchuje na torcie urodzinowym świeczki. W każdym wieku można kogoś pokochać! A ty wyglądasz naprawdę ślicznie i nie dziwię się, że mu się podobasz! A Grzegorz to porządny człowiek. Marek już mi dawno temu powiedział, że będzie miał fajnego teścia! – Teścia? – powtórzyłam. – A to Marek uważa go za... kandydata – aż nie mogłam wymówić tego słowa. – Nie tylko Marek, mamo, ja też – córka uściskała mnie radośnie – przecież wszyscy widzą, że jesteście wspaniałą parą! Będziesz z nim szczęśliwa! cdn
-
Minął jakiś czas. Nareszcie wysypiałam się do woli, dużo spacerowałam i prawdę powiedziawszy, naprawdę żyłam jak w raju. Ubierałam się skromnie, jadłam jeszcze skromniej, więc emerytura mi wystarczała. Na szczęście zdrowie mi dopisywało i nie musiałam wydawać fortuny na lekarstwa . Na sześćdziesiąte urodziny zaprosiłam koleżanki. Włożyłam nową suknię w moim ulubionym głębokim ciemnym, czerwonym kolorze, a na nogi włożyłam nowe ekstra czółenka na niewielkim obcasie. – Jola! Wszystkiego najlepszego! – uściskała mnie serdecznie Magda i aż cofnęła się o krok. – Dziewczyny, zobaczcie! Przecież Jolka nam co rok młodnieje! – Naprawdę świetnie wyglądasz – szczerze zachwycała się Baśka. – Cyrograf podpisałaś, czy co? Zaprzedałaś duszę diabłu za wieczną młodość? Jak ty to robisz? – pytała Dorota. – Nie robię nic szczególnego – śmiałam się, ale nie ukrywałam, że komplementy przyjaciółek sprawiały mi wielką przyjemność. W miłej atmosferze poplotkowałyśmy jak za dawnych młodych lat, po czym opowiedziałam im sensacyjną nowinę. – Dziewczyny, moja Edytka z mężem mają problem do przemyślenia! Jak wiecie, Marek pracuje w Microsofcie i właśnie teraz dostał propozycję pracy w głównej siedzibie firmy w Stanach! – A gdzie tu problem? – rzeczowo zapytała Dorota. – Jechać i już! Młodzi są, dorobią się, zobaczą kawałek świata, dzieci nauczą się języka! Same plusy! – Też tak uważam – westchnęłam – ale będzie mi pusto bez nich, będę tęsknić. – No, teraz to już cudujesz! – Magda aż się żachnęła. – A co to? Średniowiecze? Teraz masz Internet, skype’a, zainstalujesz kamerkę i będziecie sobie gadać i oglądać się do woli. No wiesz! Dzisiaj kontakt ze światem jest tak prosty jak nigdy wcześniej! Ponad półtora roku widywałam moich najbliższych na monitorze komputera, do czego się nawet przyzwyczaiłam. Wtedy moi młodzi zaskoczyli mnie następną propozycją. – Mamo – powiedziała Edytka radośnie przez skype’a – Marek załatwił z dyrekcją firmy, że pomogą ci uzyskać zezwolenie na pobyt w USA tak długo, póki my tu jesteśmy. Załatwiaj wizę i przyjeżdżaj. Bilet lotniczy ci kupimy. Nawet się nie zastanawiałam! Tak tęskniłam za córką i wnukami, że na myśl, że ich uściskam, nawet nie czułam strachu przed podróżą samolotem! Chociaż wcześniej zawsze uważałam, że od latania są ptaszki i motylki, a jakaś kupa żelastwa w ogóle nie ma prawa wznieść się w powietrze! A teraz jakby mi skrzydła urosły! Do córki mogę polecieć nawet balonem!
-
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tych odległych lat. – Bieda jasne, że była – opowiadałam. – Trójka dzieci, rodzice skromnie zarabiali, a jeszcze babcia z nami mieszkała. Teraz myślę, że było im ciężko utrzymać sześcioosobową rodzinę. Ale największa bieda była u mnie zaraz po rozwodzie – wspominałam dalej. – Zarabiałam niewiele, a dziecko miało przecież swoje potrzeby. Szanowny tatuś oczywiście nie płacił alimentów, a ja byłam tak zmęczona, że nawet nie walczyłam o nie. – No to Cyganka miała rację, że dopiero w drugiej trzydziestce się wzmocniłaś – rzeczowo podsumowała Magda. – Stałaś się samodzielna. Nagle coś mi się przypomniało. – Magda – powiedziałam szybko – wiesz, z tymi chorobami, to też by się zgadzało. Jak zaczęłam miesiączkować, to mi się coś z krwią zrobiło, przy każdym najmniejszym zranieniu mocno krwawiłam, ponieważ krew mi za wolno krzepła. Aż do dwudziestu paru lat byłam leczona w poradni hematologicznej, a potem jakoś samo przeszło. – A widzisz! – triumfalnie krzyknęła Magda. – Ja ci mówię, że ta twoja wróżba cała się spełni! Wspomnisz moje słowa. W pierwszej trzydziestce była bieda i choroby. Ale już twoja druga trzydziestka, to praca i sukcesy! Parłaś do przodu jak buldożer! I te wycieczki! Po czterdziestce awanse, i to jakie! – Racja – potwierdziła szybko Dorota. – W firmie żadna z nas nie zaszła tak wysoko jak ty. – No i twoja Edyta – zauważyła Baśka. – Udane małżeństwo, wspaniali synowie, Marek cię lubi i traktuje jak drugą mamę. Grzechem by było narzekać! – Przecież nie narzekam – roześmiałam się. – Cieszę się szczęściem córki, kocham tych jej gagatków, zięcia mam fajnego, ale... To normalna życiowa droga, dorabianie się, a nie wynik jakiejś wróżby. Nie wierzę w to. – A ja wierzę i ty też kiedyś uwierzysz – stanowczo powiedziała Magda. cdn
-
Zastanowiłam się w skupieniu przez chwilę, bo tamta scena układała się przed moimi oczami jak kolejne kadry filmu, i opowiedziałam koleżankom wydarzenia sprzed czterdziestu lat. – Niesamowite – po chwili milczenia szepnęła Magda. – To oczywiście może się sprawdzić. – Więc to, co najlepsze jest jeszcze przed tobą – zauważyła Baśka. – Oj, dziewczyny – zaśmiałam się. – Dajcie spokój, to zwykłe bajdurzenie. – Zaraz, zaraz... – całkiem poważnie powiedziała Magda – no przecież właśnie krótko po trzydziestce dostałaś to nowe mieszkanie i krótko potem skończyłaś studia. Co, może się mylę? – A jak miałaś jakieś trzydzieści sześć lat, to wygrałaś w konkursie wycieczkę do Hiszpanii, pamiętasz? – wspomniała Dorota. – Wtedy też załapałaś takiego bakcyla na zwiedzanie, że kolejne urlopy spędzałaś w coraz to innym miejscu. Chyba całą Europę objechałaś. – No tak – potwierdziłam – ale brałam kredyty na te wycieczki! – Kredyty – prychnęła Baśka – wielkie słowo, mała rzecz! Przecież te dwa tysiące złotych spłacałaś przez niecały rok! I znowu brałaś dwa tysiące, i znowu wyjazd. Fajnie to sobie obmyśliłaś. – To by się zgadzało – mruczała skupiona Magda. – Ale Jola, co było z twoją pierwszą trzydziestką? Czy były choroby i bieda? cdn
-
Ja nigdy nie wierzyłam w takie głupstwa, ale przecież można się zabawić. Magda zaczęła wróżenie od Baśki. Przepowiedziała jej przyszłość tak promienną i niewiarygodną, że wszystkie ubawiłyśmy się zdrowo! – Musiałabym wygrać w totolotka! – zaśmiewała się Baśka. – Już to widzę! Domek z ogrodem! Nie wytrzymam! Może jeszcze królewicz z bajki? – Nie śmiej się tak – Magda obstawała przy swoim. – Może trudno w to uwierzyć, ale tak pokazują karty! Czasem wychodzi coś nierealnego, a potem się sprawdza. Jak swojej cioci wywróżyłam trzech mężów i trzy rozwody, to nikt w rodzinie nie wierzył, a tak się stało. – Co? Trzech mężów i trzy rozwody? – wszystkie ryczałyśmy ze śmiechu. – To było dawno temu – opowiadała Magda. – Ciocia naprawdę na każde kolejne dwudziestolecie miała nowego męża. A z tym ostatnim właśnie się rozwodzi! Teraz cała rodzina się wypiera, że niby niczego takiego nie wróżyłam. Widocznie się wstydzą, że przed laty śmiali się ze mnie – podsumowała. – A to numer – zawołałam głośno. – Trzech mężów i trzy rozwody! I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przypomniały mi się słowa starej Cyganki: "trzy razy po trzydzieści...". Znowu usłyszałam jej dziwny głos i poczułam jej badawcze wnikliwe spojrzenie i dotyk szorstkiej ręki. – Halo, Jola – Magda dotknęła mojego ramienia – wróć do nas! Raptem dwie lampki wina i odpłynęłaś... Dobrze się czujesz? Otrząsnęłam się. – Jasne, że dobrze – odpowiedziałam już normalnie. – Wiecie, tak mi się przez moment dziwnie zrobiło... Coś mi się przypomniało, taka historia sprzed lat. – Jakieś przeczucie? – dopytywała się Dorota. – Żadne przeczucie – śmiałam się już odprężona. – Po prostu przed wieloma laty Cyganka powróżyła mi z dłoni. – Naprawdę? – Magdzie aż dech zaparło. – No, opowiadaj! Cyganki potrafią przepowiedzieć prawdę na wiele lat w przyszłość! Co ci wywróżyła? – Byłam wtedy taka smarkata i strasznie to przeżyłam, przestraszyłam się jej. – Starej Cyganki? – zdziwiła się Magda. – One są nieszkodliwe, chyba że wrednie patrzą... No, opowiadaj! cdn
-
Do dzisiaj pamiętam, jak mnie zamurowało, bo to, co powiedziała, było prawdą. Skąd ona to może wiedzieć? – myślałam zdumiona. – Widzisz, dziecko – Cyganka pogłaskała mnie łagodnie po mojej dłoni – nieraz się kłamie dla zarobku, ale ty jak nasza, ja tobie nie kłamię, prawda? Tylko skinęłam potakująco głową. – Nie martw się o ojca, że stary – mówiła. – On z mocnego pnia się wywodzi, nie stracisz go, przeszło dziewięćdziesiąt pięć lat w dobrym zdrowiu przeżyje, matka podobnie – i znowu uważnie spojrzała w moją dłoń. – I ty pożyjesz dziewięćdziesiąt parę – mruczała dalej cichym, ale zdecydowanym głosem. – Twoje życie to trzy razy po trzydzieści... Tak, stara Cyganka się nie myli. Trzy razy po trzydzieści... Pierwsze trzydzieści biedne i smutne, choroby były, kłopoty będą, dziecko młodo w trudzie urodzisz, oj, bieda będzie, bieda – westchnęła. Drugie trzydzieści będzie jeszcze trudne... – mruczała, lecz szybko dodała – ale lepsze. Dużo, bardzo dużo pracy będzie, ale wzmocnisz się na duszy i ciele, staniesz na nogi, dasz radę. Tak, tak... Ciekawe życie, bo twoja dusza ciekawa świata i książek, kształcona będziesz, wysoko zajdziesz, obce kraje będziesz oglądać... O... trzecie trzydzieści szczęśliwe będzie, o jakie szczęśliwe! – uśmiechnęła się do mnie serdecznie. – Będziesz kochana, miłości prawdziwej zaznasz, w szczęściu i dostatku żyć będziesz, uznanie u ludzi znajdziesz, piękna będziesz, nie zestarzejesz się nic a nic, lat swoich w urodzie dożyjesz... – Cyganka nagle urwała, jakby wyszła z transu, chwilę popatrzyła w dal, a potem na mnie. – Ja ci, dziecko, szczerą prawdę powiedziałam, więc ty się nic nie bój – dokończyła. – Tobie ja dobrze życzę, bo ty masz naszą duszę. Zapamiętaj moje słowa i zmów dzisiaj za mnie modlitwę – dodała łagodnie. – Idź już, dziecko, idź, zmęczyłam się – i z miłym uśmiechem odsunęła lekko moją dłoń, jakby się ze mną żegnała. cdn
-
WITAJ DRZEWKO OLIWNE.Dziekuje.Zderzenie straszne :):):) Na chwileczke odsapnijmy od przedswiatecznej krzataniny ,,,, i posluchajmy Jolanty :)/62l/ Wróżba Cyganki,,,,,,, Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam zaznać szczęścia i radości. Bardzo często dopiero wówczas, gdy się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak było również ze mną. Zapamiętaj moje słowa, zobaczysz, że się spełnią – powiedziała Cyganka. Nie wierzyłam w jej przepowiednię. A jednak jej słowa się spełniły. Po latach smutku zaznałam miłości. To było bardzo dawno temu. Skończyłam właśnie szesnaście lat. Pojechałam latem do wujostwa do małego miasteczka i zaraz na dworcu kolejowym zaczepiła mnie stara Cyganka. – Chodź, czarnulka, powróżę ci – pociągała mnie za rękaw bluzki. – Stara Cyganka prawdę ci powie. Przestraszyłam się i chciałam jak najszybciej odejść. – Przepraszam bardzo – powiedziałam jak najgrzeczniej. – Niech mnie pani nie zaczepia, proszę, i tak nie mam pieniędzy. – O... – zaśmiała się – i oczy masz czarne jak Cyganka. Chodź dziecko, nie bój się, ja ci za darmo powróżę – i posadziła mnie na ławce na peronie dworca. – Ale ja... – broniłam się – ja w to nie wierzę... i nie mam pieniędzy. – Oczy masz jak nasze, pokaż rękę – Cyganka nalegała, ale jej spojrzenie było życzliwe. – Ja ci coś takiego powiem, że ty zaraz uwierzysz, mnie starej, ja cię nie okłamię. Po czym chwyciła moją lewą dłoń i zaczęła się w nią uważnie wpatrywać. – Oj, dziecko, ty masz urodę Cyganki i duszę niespokojną jak nasza – zaczęła mówić cicho jak w transie. – Ja tu ciebie całą widzę, calutką. Masz starego ojca i młodą matkę, starszego brata i młodszą siostrę. No, co? Cyganka kłamie? cdn